Za mną pierwszy weekend z betą trybu wieloosobowego Call of Duty: Vanguard. Była ona dostępna ekskluzywnie dla konsol PlayStation. Jesteście ciekawi, co nowego po czterech latach przerwy przygotowało Sledgehammer Games?
Sledgehammer Games to studio w portfolio wydawnictwa Activision, które specjalizuje się w przenoszeniu Call of Duty do realiów drugiej wojny światowej. Po dość dobrze przyjętym Call of Duty: WWII z 2017 roku kalifornijskie studio otrzymało kolejną szansę powrotu na drugowojenny front. I tak po czterech latach zaczynamy przedpremierowe testy trybu wieloosobowego w Call of Duty: Vanguard.
Do boju
Beta, jak to beta, trwa krótko i oferuje mało zawartości. Mimo tego udało mi się spędzić przez weekend z opisywanym tytułem kilka godzin. Wobec tego zacznijmy od opisu zawartości, którą na serwerach wersji testowej umieściło Sledgehammer Games. Do dyspozycji graczy zostały oddane trzy mapy:
Red Star
Mapa zlokalizowana w pokrytym śniegiem Stalingradzie. Na środku mamy ogromny plac z pomnikiem i kilkoma pojazdami a dookoła niego rozciągają się zniszczone budynki. W nich możemy toczyć wymianę ognia na bliski dystans dzięki ciasnym pomieszczeniom. Natomiast snajperzy mogą udać się na poddasze w celu polowania na nieostrożnych graczy przemieszczających się między budynkami lub tych znajdujących się przy pomniku. Starsi fani pierwszych Call of Duty szybko poczują się tu jak w domu, gdyż mapa swoim klimatem przypomina tę z Call of Duty 2 z 2005 roku. Mapa jest wyjątkowo duża i w standardowym trybie TDM 6 vs 6 więcej tutaj się biega niż strzela. Ale już w powiększonym matchmakingu, gdzie walczy z sobą 14 na 14 graczy – szczególnie w trybie dominacja możemy liczyć na częstą wymianę ognia.
Hotel Royale
To zdecydowanie najsłabiej zaprojektowana dla mnie mapa w wersji beta. Akcja dzieje się na dachu hotelu oraz ostatnim piętrze, które przypomina duży bar. Boki dachu to istny raj dla kamperów, którzy tylko czekają aż nieostrożny gracz postanowi się tam udać. Natomiast pomieszczenie piętro niżej oprócz wspominanego dużego baru pełne jest małych miejscówek dla gości, jak sofy ze stolikami, toalety, czy winda. Ta mapa najlepiej prezentuje system destrukcji, który zostanie wprowadzony do najnowszego Call of Duty. Gracze mogą zniszczyć wiele elementów wyposażenia, niszczyć szyby ogradzające pomieszczenia, demolować meble wraz z drzwiami i oknami oraz przebiegać przez drewniane zabudowania blokujące przejście. Starcia w barze przypominały mi niesławny chaos jaki utrzymuje się na małej mapie Shipment znanej z innych części gry.
Gavutu
Ostatnia i najlepsza dla mnie mapa w zamkniętej becie. To jedna z kilku wysp na archipelagu Wysp Salomona. Z jednej strony otacza nas woda, z drugiej płonąca ziemia. Na środku znajduje się ogromna barka do transportu pojazdów opancerzonych oraz niewielki czołg. To bardzo przyjemna mapa, na której od strony plaży można flankować przeciwników, natomiast z poziomu barki można obserwować centrum wyspy.
Grafika w Call of Duty: Vanguard
Sporym rozczarowaniem była dla mnie oprawa wizualna opisanych wyżej map. Bez znaczenia czy grałem w trybie 120 FPS, czy 60 klatek, to beta prezentuje się bardzo słabo. Jest to zdecydowanie poziom gier z PS4, czy Xbox One. To dla mnie bardzo zaskakujące, gdyż tryb wieloosobowy w Black Ops Cold War na Xbox Series X prezentuje się o niebo lepiej. Deweloper już w beta testach umieścił wsparcie dla kontrolera DualSense, więc podczas strzelania i przybliżania spusty będą wyzwalać konkretny opór do używanej broni.
Tryby rozgrywki
Sledgehammer Games oddało do testów graczy w zamkniętych testach najpopularniejsze tryby sieciowe. Nie zabrakło więc tutaj Dominacji, Team Deathmatchu, czy likwidacji potwierdzonej. Nowością był dla mnie Patrol. To nic innego jak stale przemieszczający się po mapie umocniony punkt. Nie wróżę mu dużej popularności, gdyż gracze w strefie cały czas padają jak muchy.
Problemy Call of Duty: Vanguard
W kwestii rozgrywki po pierwszym tygodniu mam niestety na co narzekać. Jednym z największych problemów zamkniętej bety były fatalny system odrodzeń. Cały czas odnosiłem wrażenie, że gra „respi” graczy w losowych miejscach. Wielokrotnie kończyło się to oczywiście frustracją po obu stronach. Raz mnie ktoś zabijał tuż po odrodzeniu, a innym razem ja przeciwnikowi strzelałem w plecy od razu po pojawieniu się na mapie. Czas potrzebny do zabicia przeciwnika jest tutaj bardzo krótki. Niekiedy wystarczy tylko kilka pocisków z karabinu szturmowego, aby zabić innego gracza, nawet z dużej odległości.
Mini mapa
W pierwszych meczach otwartej bety frustracją będzie dla was niedziałająca mini mapa. Znaczy, jest ona od razu dostępna w lewym górnym rogu, ale wyświetla tylko waszych sojuszników. Aby zaczęli pojawiać się na niej strzelający przeciwnicy, musimy w autach postaci odblokować „radar”, Niestety znajduje się on dopiero na siódmym poziomie. Dlatego też nie zdziwcie się gdy w pierwszych meczach gracze z zamkniętej bety będą znać wasze pozycje.
Największa wada Cal of Duty: Vanguard
Jednak te wszystkie powyższe problemy to nic przy tym, co mnie najbardziej denerwowało w zamkniętych testach trybu wieloosobowego. Za najbardziej wkurzający problem uważam słabą widoczność. Nie mam tu na myśli przeciętnej grafiki. Wspominane wcześniej zniszczenia praktycznie całego wyposażenia map może i robią imponujące efekty wizualne, ale też mocno utrudniają widoczność. Zbyt dużo czas traci się na czekanie aż kurz opadnie lub po prostu strzela się na oślep. Sporo też utrudnia padający śnieg na mapie Red Star lub deszcz na wyspie Gavutu. Jednak kompletnym nieporozumieniem jest dla mnie dym wydobywający się z luf karabinów, który momentalnie zasłania, a nawet zniekształca sylwetkę przeciwnika, do którego strzelamy. Ciężko to opisać słowami, wiec najlepiej będzie, gdy po prostu obejrzycie ten krótki filmik jednego z YouTuberów.
Zwiększony realizm czy zbędne utrudnienie?
To pewnie zaplanowany ruch przez Sledgehammer Games, który ma dodać realizmu zaprojektowanym karabinom. Tylko czy my tego potrzebujemy w tak dynamicznej strzelance? Moim zdaniem nie, podobnie jak tego całego systemu zniszczeń. Bardziej mnie on denerwował niż powodował efekt „wow”. Mam nadzieję, że twórcy przez najbliższe dwa weekendy usprawnią swój produkt i wyeliminują chociaż część wspominanych przeze mnie problemów. W przeciwnym wypadku szykuje się jedna z najbardziej frustrujących odsłon Call of Duty w historii.
Modyfikowanie broni w Call of Duty: Vanguard
Na koniec wspomnę tylko, że Sledgehammer nadal rozwija swój zaawansowany system modyfikacji broni wprowadzony w Call of Duty WWII (2017 rok), Polega on na umieszczaniu w karabinach nawet 10 dodatków. Brzmi to dość absurdalnie i same dodatki również swoimi możliwościami mocno odstają od realiów drugiej wojny, ale dokładny opis tego systemu zostawię sobie już do pełnej recenzji. Ta pojawi się po 5-tym listopada, gdyż wtedy Call of Duty: Vanguard zadebiutuje na rynku.
Otwarte testy
Do tego czasu sami sprawdźcie koniecznie otwartą betę, aby wyrobić sobie na jej temat własne zdanie. Otwarte testy będą dostępne dla wszystkich posiadaczy konsol PlayStation przez najbliższe dwa weekendy. Szczegóły i linki do pobrania poniżej:
- PlayStation otwarta beta: 16 – 20 września, godz. 19:00
- Xbox & PC Early Access (tylko pre-order, testy cross-play) 16 – 18 września
- Xbox & PC otwarta beta dla wszystkich, testy cross-play: 18 – 20 września
Betę Call of Duty: Vanguard możecie już pobrać na konsole:
- PlayStation 5 (9GB)
- PlayStation 4 (11GB)
- Linku do bety na Xbox jeszcze nie ma

Dodaj komentarz