Na sklepowe półki trafiła nowa gra z serii UFC. Nie ma co ukrywać – to najlepsza propozycja dla fanów Ultimate Fighting Championship.
Poprzednia odsłona UFC, trójka, miała premierę w 2018 roku. Nie da się ukryć, że cykl ten jest jednym z najmniej eksploatowanych przez Electronic Arts. Po nowej części można więc spodziewać się bardzo wysokiej jakości rozgrywki i odpowiedniego dopracowania. Czy jest tak w istocie? Na to pytanie odpowie niniejsza recenzja UFC 4, do której lektury zapraszam.
MMA to dyscyplina sportowa, która polega na dwuosobowych starciach, których miejscem jest ośmiokątna arena – oktagon. Z początku można pomylić wspomniane mieszane sztuki walki z boksem, jednak jest to błędne rozumienie. MMA zdecydowanie różni się od sportu pięściarzy – pozwala na zakładanie dźwigni, duszenie i kopanie przeciwnika. Jednocześnie jest pozbawione teatralnego podejście, jakim cechuje się wrestling. Zawodnicy MMA noszą stonowane stroje i nie pozwalają, aby zwątpić w powagę tego sportu. Mieszane sztuki walki są bardzo brutalne i nietrudno w nich o kontuzje, ale o tym dalej. Skoro mamy już jasność na temat tego, z jaką dyscypliną mamy do czynienia, przejdźmy do możliwości, które zapewnia UFC 4.
Rozgrywkę w UFC 4 rozpoczniemy od stworzenia własnego zawodnika. Do naszej dyspozycji oddano obszerny edytor postaci, w którym możemy wybrać jedną z kilkudziesięciu głów. Oprócz tego zadecydujemy również o fryzurze naszej postaci i zaroście, a także wytatuujemy różne części jego ciała – nogi, ręce, plecy, tors. Gra oferuje sporo różnorodnych tatuaży i niewątpliwie każdy z Was znajdzie coś dla siebie – oczywiście jeśli nie chcecie, nie musicie ich przypisywać do swojego zawodnika. Ja jednak, jak widzicie na zrzutach, postawiłem na bardzo barwnego bohatera, a samo wybieranie miejsca, w którym ma się znaleźć tatuaż to prawdziwa przyjemność. Możemy wpłynąć na rozmiar projektu, a także jego przezroczystość i umiejscowienie na ciele. Nie ma najmniejszego problemu, aby swobodnie przesuwać podglądem tatuażu po plecach i zejść z nim na tors, aby wybrać optymalne miejsce. Edytor wyglądu postaci jest bardzo przystępny i pozwala wygodnie się poruszać, aby stworzyć swojego wymarzonego zawodnika. Naszą postać możemy też ubrać w różnego rodzaju i długości spodnie i koszulki, a także zdecydować się na akcesoria, takie jak kapelusze i czapki. Niestety, do odblokowania części elementów kosmetycznych będzie wymagana waluta zdobywana w grze. Jest ona przyznawana za zdobywanie kolejnych poziomów rozwoju oraz wykonywanie wyzwań, aczkolwiek są to zawsze bardzo niewielkie ilości. Nie powinno to jednak dziwić, bowiem gra zawiera mikrotransakcje. Na szczęście odblokowują one jedynie dostęp do elementów kosmetycznych i gra nie zawiera modelu pay to win, co jest sporym plusem.
No dobrze, ale co można robić w UFC 4 oprócz kreowania postaci? Okazuje się, że naprawdę sporo. Pierwszym z trybów, które opiszę jest kariera. Prowadzimy tu naszego zawodnika od samego początku, kiedy podczas ulicznych walk zauważył go trener. Kariera z początku stanowi formę samouczka – trener co jakiś czas stawia przeciw nam innego zawodnika z jego szkoły, aby nauczyć się akcji ofensywnych i defensywnych. Jest to bardzo dobra forma szkolenia – nie wykonujemy ciosów i specjalnych ruchów w zestawieniu z przedmiotem, tylko z wirtualną osobą – różnica może nie brzmi zauważalnie, ale jednak porównując (dostępne w grze) próby z workiem treningowym i starcia z przeciwnikiem, szala przechyla się na jego korzyść. Odpowiednie radzenie sobie w walkach – co nie znaczy, że każdą musimy wygrać, przecież przegrana jest naturalną częścią każdego sportu – sprawi, że będziemy brać udział w coraz to bardziej profesjonalnych lokacjach, trafiając od zwykłego parkingu miejskiego do oświetlonych blaskiem reflektorów wielkich aren sygnowanych przez tak znane firmy jak T-Mobile i UFC Apex.
Kariera może się pochwalić dość rozbudowanym segmentem menedżerskim oraz społecznościowym. Jeśli będziemy dobrze radzili sobie w walkach, zainteresują się nami coraz to nowsi sponsorzy, stawiający przed nami nowe wymagania, ale też oferujący premię finansową. Nowe kontrakty to także nowe areny i nowi przeciwnicy, czekający tylko na stanięcie z nami twarzą w twarz. Warto zaznaczyć, że zawodnicy w UFC 4 mogą należeć do jednej z kilku kategorii wagowych (od słomowej do ciężkiej), od czego uzależnione są starcia, w których będą mogli wziąć udział. Tworząc swoją postać, lub wybierając jedną z kilkudziesięciu znanych osobistości (wśród których znajdziemy między innymi Joannę Jędrzejczyk i Jana Błachowicza) wybieramy także styl walki – wśród dostępnych znajdziemy między innymi zapaśnika, boksera i jiu-jitsu. Nasza decyzja w tym momencie ma wpływ na szansę zawodnika na wygranie w określonej pozycji, a warto im poświęcić nieco miejsca.
UFC 4 korzysta również z istotnego w dzisiejszych czasach elementu społecznościowego. Kariera zawiera moduł, w którym wyświetlane są przypominające Twittera wpisy. Odnoszą się one oczywiście do walk, w których wzięliśmy udział, ale możemy też wchodzić w interakcje z komentującymi wydarzenia zawodnikami. Nasze odpowiedzi pozwalają nam tworzyć swoich zagorzałych przeciwników lub przyjaciół. Zdecydowanie warto starać się utrzymać dobre kontakty z jak największą liczną zawodników – dzięki temu nauczą nas później nowych ciosów, oczywiście jeśli będziemy chcieli, za mniejszą kwotę. Bardzo spodobało mi się także wyświetlanie ujęć z naszych walk z fanowskich ujęć po podsumowaniu starcia. Widać, że ktoś nagrywał walkę telefonem i wstawił ją do internetu, poszukując wszechobecnych subskrypcji i polubień. Należy zaznaczyć, że my także nie jesteśmy obojętni na fanów. Im więcej osób śledzi nasze poczynania, tym większa szansa na to, że zauważy nas ważny sponsor i że będziemy mogli zarobić więcej podczas walki. Nie brakuje również korupcji – niektóre walki możemy sprzedać, a dodatkowo nasz zawodnik może doznać kontuzji, którą będzie musiał wyleczyć, jeśli będzie chciał być w dalszym ciągu tak efektywny jak wcześniej. Bardzo spodobało mi się też naturalne rozwijanie naszych zdolności – im częściej będziemy korzystać przykładowo z kopnięcia w głowę, tym mocniejsze będzie to uderzenie. Sensowne i bardzo przyjemne – mamy świadomość tego, że warto korzystać z preferowanych ciosów, aby zwiększać ich wydajność.
MMA to oczywiście sport kontaktowy, więc bardzo często będziemy walczyć ze stojącym tuż przy nas oponentem. Do naszej dyspozycji oddano ogrom ruchów i spamiętanie ich na pewno zajmie sporo czasu. Mamy zwykłe ciosy pięścią i kopniaki, ale są też sierpowe, ataki kombinacyjne, wybijanie się od klatki, czy duszenie przeciwnika. Jeśli pochwycimy go w klincz, możemy od razu z tej pozycji zadawać uderzenia, ale jeśli uda się nam go powalić, otwierają się przed nami kolejne możliwości. Jest więc zadająca ogromne obrażenia pozycja ground and pound, jak również przyduszanie przeciwnika aż ten nie straci przytomności. Warto zaznaczyć, że takie akcje wiążą się z mini gierką, podczas której musimy skierować pasek o kolorze naszego narożnika tak, aby pokrywał pasek przeciwnika. Oczywiście jeśli to my chcemy uniknąć takiego ataku przeciwnika, to staramy się utrzymywać pasek poza strefą oponenta. Możemy też przycisnąć przeciwnika, gdy ten opadnie z sił i okładać go pięściami, celując w głowę lub tors (należy świadomie wybierać miejsce ataku, bo oponent może blokować ciosy). Na odblokowanie czekają również dodatkowe ciosy i ruchu, takie jak na przykład przytrzymywanie zawodnika nogami i druzgocące ataki, będące w stanie zmylić przeciwnika, który będzie blokował niski cios, a my ostatecznie uderzymy go wysokim. Rozgrywka w UFC 4 zdecydowanie nie jest przeznaczona dla osób, które chcą naciskać przyciski na ślepo, licząc, że coś się im uda. Tu każdy cios powinien być świadomy, tym bardziej, że zużywa on naszą kondycję, a ta jest niezbędna również do efektywnego blokowania.
Co jednak jeśli już zdobędziemy tytuł mistrza świata w kampanii UFC 4 i nie chcemy dłużej bronić tytułu? Wtedy z pomocą przychodzi oczywiście tryb rozgrywki wieloosobowej. Gra pozwala toczyć starcia w kilku trybach przez sieć oraz lokalnie. Mamy więc standardową grę rankingową, w której staramy się dotrzeć na szczyt i utrzymać jak najdłużej swoją mistrzowską pozycję, ale znajdziemy też tryb rozgrywki dowolnej, w której sami decydujemy o wiele parametrach, takich jak na przykład liczba rund wymaganych do odniesienia zwycięstwa i wyświetlaniu podpowiedzi kontekstowych. Znajdziemy także tryb nokautu, który przypomina klasyczne bijatyki z automatów i stanowi przyjemną odskocznię od pozostałych poważnych trybów. Jak już wspomniałem, można też grać we dwoje na jednej konsoli (nie na podzielonym ekranie). Nie mam żadnego zastrzeżenia do rozgrywki wieloosobowej – jest ona płynna i uczestnictwo w niej nie sprawia trudności. Co innego jeśli chodzi o wygraną przez sieć – tu już często odniesienie zwycięstwo może stanowić niemałe wyzwanie, ale to kwestia indywidualnych umiejętności gracza, a nie samej gry.
Niestety, UFC 4 nie jest wolne od wad i muszę wspomnieć o kilku błędach. Pierwszym, najbardziej dotkliwym, jest długie ładowanie ekranów wyposażenia. Często po wybraniu kategorii ubioru, który chcemy modyfikować musimy czekać kilka sekund aż wyświetli się żądana opcja. Mam wrażenie, że gra się wtedy na moment zacina – słyszę dźwięk towarzyszący przełączaniu się między dostępnymi ubiorami, ale wizualizacji jeszcze nie widać. Podobne lagowanie występuje przy wybieraniu następnych tygodni w karierze. Grafika również nie zachwyca i mogłaby ona być zdecydowanie lepsza jak na produkcję wydaną w drugiej połowie 2020 roku – zwłaszcza, że czekamy już na konsole nowej generacji. Wracając jeszcze do udźwiękowienia, warto zauważyć, że nie uświadczymy Joe’a Rogana. Powód jest bardzo prosty – Amerykanin nigdy nie lubił pracować nad komentarzami w grach. Zamiast niego nasze działania są komentowane przez Daniela „DC” Cormiera. Przyznaję, że bardzo dobrze się on spisał i szczęśliwie gra nie straciła wiele na braku Rogana.
Mimo wspomnianych wyżej mankamentów UFC 4 jest bardzo udaną i wciągającą produkcją. Powinna ona zainteresować każdego fana mieszanych sztuk walki. Ja szczerze polecam ten tytuł – to najlepsza gra poświęcona MMA, jaka istnieje.
Grę do recenzji dostarczyło EA Polska.
Dodaj komentarz