Francuskie studio Spiders ponownie próbuje swoich sił w gatunku gier RPG. Czy Greedfall ma szansę na dłużej zaistnieć na dyskach konsol?
Greedfall to bez wątpienia najlepsza produkcja stworzona przez wspomnianego dewelopera. Nie oznacza to bynajmniej, że jest wolna od wad – skazy znane z innych tytułów Paryżan są obecne również w Greedfall. Mimo tego najprzyjemniej spędzałem czas właśnie w recenzowanym dziele, co postaram się wyjaśnić w niniejszym wpisie.
Fabuła w Greedfall nie jest niestety najwyższych lotów. Główna oś historii toczy się wokół odnalezienia lekarstwa na tajemniczą chorobę – malchior. Z przykrością muszę przyznać, że bardzo szybko wydarzenia przestały mnie interesować i złapałem się na tym, że przestałem zwracać uwagę na rozmowy. Zaczęły mnie one zwyczajnie męczyć. Naszym bohaterem (albo bohaterką) jest przedstawiciel rodu de Sardet – legat kongregacji kupieckiej. Jego pozycja nieraz zapewni mu odpowiednie opcje dialogowe, ale nie bez znaczenia jest kierunek, w jakim rozwiniemy naszą postać. Na dostępne kwestie w rozmowach z postaciami niezależnymi wpływ ma chociażby to, kto towarzyszy nam w podróży i stopień rozwinięcia intuicji bądź charyzmy. Wybierając się na pertraktacje z wodzem tubylców zdecydowanie warto mieć przy sobie towarzyszkę, która jest w stanie posługiwać się odpowiednim narzeczem, co wpłynie na podejście rozmówcy do naszej osoby. Nierzadko będziemy też mogli zastraszyć interlokutora albo zasugerować mu odpowiadające nam rozwiązanie problemów. Do tego jednak będziemy potrzebować stosownie rozwiniętych atrybutów.
Te dzielą się na trzy główne typy: umiejętności, talenty i atrybuty. Co ważne, wszystkie są bardzo istotne i nierzadko będziecie musieli mocno się zastanawiać, co sobie odblokować. Czy rozwinąć obeznanie z otwieraniem kłódek, by móc uzyskać dostęp do skrzyni na wyższych poziomach? A może lepiej zainwestować w siłę, aby nasze ciosy zyskały na mocy? Dobrze byłoby też podnieść sobie poziom wigoru, mającego wpływ na naszą zdolność pokonywania rozpadlin i przechodzenia po belkach (jeśli nie rozwiniemy wigoru, część miejsc będzie dla nas niedostępna). Zwiększyć naszą znajomość broni, umożliwiając naszej postaci korzystanie z oręża dwuręcznego, czy może zainwestować w doświadczenie z bronią palną i odblokować zdolność korzystania z karabinów? Zdecydowanie jest w czym przebierać i bardzo często musiałem się chwilę zastanowić przed podjęciem decyzji, co teraz chcę rozwinąć. Wszystko wydaje się potrzebne i studiu Spiders udało się tak dobrać zdolności, że chcemy móc korzystać z ich pełnej palety.
Punkty rozwoju zbieramy naturalnie w efekcie wskakiwania na nowe poziomy postaci, do czego niezbędne są punkty doświadczenia. Te pozyskujemy na dwa sposoby: wykonując misje i walcząc z oponentami. Same misje potrafią wciągnąć, nierzadko rozgałęziając się niczym w Wiedźminie. Podejmując się wykonania określonego, pozornie prostego, zadania bardzo często będziemy mieć do czynienia z wieloetapowymi misjami. W Greedfall bardzo mało jest zleceń polegających jedynie na dostaniu się do punktu A i zabiciu stwora X. Zamiast tego mamy do czynienia z zadaniami, których wykonanie wpływa na stosunek frakcji i osób do naszej osoby. Ten z kolei przekłada się na dostępne zadania i przebieg historii. Bardzo spodobało mi się to, że często można w ogóle uniknąć konfrontacji. Odpowiednio prowadząc rozmowę, jesteśmy w stanie nakłonić rozmówcę do pokojowego załatwienia sprawy. Oczywiście nie byłem w stanie zawsze przekonać do siebie każdego, wobec czego nie obyło się bez siłowego podejścia do rozwiązania konfliktów.
Tu dochodzimy do walki. Greedfall oferuje starcia w czasie rzeczywistym, ale nie są one pozbawione pewnej dozy taktyki. Nasz legat jest w stanie wykonywać kopniaki (skupiające się na zdejmowaniu osłony oponentów), ciosy bronią do walki wręcz, strzelać, czy chociażby stosować specjalne ataki magiczne. Możemy zastawić pułapkę, zatruwającą przeciwnika, który w nią wejdzie, ale i sidła więżące oponentów na krótką chwilę, czy podpalającą ich pułapkę. Najważniejsze, że możemy stosować te techniki w menu aktywnej pauzy. Naciskając przycisk L1 na padzie DualShock 4, zatrzymujemy rozgrywkę i możemy zadać naszej postaci rozstawienie pułapki, czy wypicie odpowiedniej mikstury (na przykład leczniczej lub… smaru do pancerza. Tak, wytrzymałość pancerza zwiększamy, wypijając smar…). Możemy tez rozsypać proszek wskrzeszenia, który przywróci do życia naszych poległych kompanów, a wciskając prawą gałkę analogową, skupimy się na przeciwniku. Walka jest bardzo przyzwoicie zrealizowana, choć nie da się ukryć, że animacje są nieco sztywne, drewniane.
Greedfall umożliwia również skradanie się. Niektóre fragmenty odwiedzanych przez nas miast należą do różnych frakcji (jak chociażby strażników, czy Nautów). Jeśli zostaniemy wykryci na tych obszarach, walka będzie nieunikniona, co doprowadzi do pogorszenia naszych relacji z daną grupą. O ile założenia są całkiem niezłe, o tyle wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy bowiem założyć na tors kurtkę, czy zbroję, z której korzystają przedstawiciele infiltrowanej frakcji, a możemy wejść na teren bez najmniejszych problemów. Nic nie stoi wtedy na przeszkodzie, by biegać przed oczami strażników Nautów, czy nawet otwierać wytrychami drzwi i wykradać przedmioty ze skrzyni znajdujących się na strzeżonym terenie. Skradanie jest bardzo słabo wykonane w recenzowanej produkcji i wyraźnie do niej nie pasuje. Mam wrażenie, że zostało dodane w ostatniej chwili i twórcy nie do końca wiedzieli, jak mają je zrealizować. Cóż, nie wyszło to najlepiej.
Wspomniałem wcześniej o towarzyszach. Greedfall umożliwia nam podróżowanie z dwoma kompanami. Istotnie wpływają one na starcia i rozgrywkę. W trakcie walki niezliczoną ilość razy zostałem uratowany przez odpowiednie zastosowanie leczenia przez towarzyszącą mi postać. Nasi kompani są też w stanie poprawnie walczyć – co prawda nie zabiją sami bossa, ale mogą mu zadać obrażenia, które mogą przeważyć o naszym być lub nie być. Z naszymi towarzyszami możemy też rozmawiać. Warto to robić, bowiem są oni w stanie zaoferować nam dodatkowe misje. Oprócz oczywistych nowych możliwości zdobycia punktów doświadczenia, misje te służą wzmocnieniu naszych więzi z bohaterami niezależnymi, co może ostatecznie doprowadzić do stworzenia z nimi związku. Należy też wspomnieć o możliwości dostosowania wyposażenia naszych towarzyszy – sami możemy wybrać, z jakiej broni mają oni korzystać i jakie stroje mają nosić.
Wiadomo, że Greedfall to RPG. Nie powinno więc nikogo dziwić to, że nasze wyposażenie bezpośrednio przekłada się na statystyki naszego mężczyzny (bądź kobiety – na początku gry wybieramy płeć legata). Jest w czym przebierać – możemy zadecydować o noszonym nakryciu głowy, okryciu tułowia, spodniach, butach, rękawicach, pelerynie, broni podstawowej i drugorzędnej (między którymi przełączamy się przyciskiem R1) oraz naszyjniku. Fani otwierania skrzynek i zaglądania w każdy możliwy zakamarek będą mieli co robić w Greedfall. Mi ukończenie głównej fabuły gry i części zadań pobocznych zajęło ponad 25 godzin. Mimo tego mam jeszcze nieukończone zadania, ale nie mogę się za nie wciąć po ukończeniu gry. Wykonanie ostatniej misji głównej uniemożliwia nam dokończenie rozpoczętych misji pobocznych, nierzadko polegających na rozpaleniu wszystkich ognisk (służących jako punkty szybkiej podróży), czy zebraniu znajdziek. Niestety, kończąc zadanie bez powrotu (na szczęście odpowiednio oznaczone) tracimy szansę na dalsze przemierzanie krainy Teer Fradee.
Pozostając jeszcze przy wyposażeniu, nie mogę nie wspomnieć o różnego rodzaju kupcach. Asortyment dostępny w ich straganach jest na tyle szeroki, że każdy znajdzie coś dla siebie. Możemy kupić amunicję, eliksiry (na przykład zwiększające naszą siłę, zręczność, równowagę, przywracające zdrowie, czy ułatwiające przekradanie się za przeciwnikami), elementy osłaniające części ciała, bronie, czy przedmioty fabularne. Część z przedmiotów można samemu wytworzyć, jeśli mamy odpowiednio rozwiniętą znajomość rzemiosła, co pozwala zaoszczędzić nieco gotówki. Nasze bronie i osłony możemy też dodatkowo wzmacniać u kowali, zwiększając statystyki sprzętu, co przekłada się na zapewnianą przez nie osłonę bądź zadawane obrażenia. Warto też zauważyć, że modyfikacje te wiążą się ze zmianą wyglądu wyposażenia. Bardzo spodobało mi się to, że ulepszenie sprzętu nie oznacza jedynie różnicy w przypisanych do niego numerkach.
Greedfall wizualnie przywodzi mi na myśl połączenie dwóch serii gier – Wiedźmina i Fable. Z pierwszego cyklu wziął potwory i konsekwencje naszych działań, natomiast z drugiej wpływ naszych działań na stosunek bohaterów niezależnych do naszej postaci oraz ogólną stylistykę. Nie mogę jednak uznać oprawy graficznej Greedfall za rewelacyjną. Jest ona bardzo nierówna. Z jednej strony mamy tu wspaniałe efekty świetlne, jednak z drugiej przeciętnej jakości tekstury otoczenia i modele postaci. NPC są też bardzo powtarzalne, a w całej grze jest masa niewidzialnych ścian, kierujących nas na jedyną słuszną ścieżkę. Nie oznacza to bynajmniej, że nie ma od niej odnóg, ale mimo wszystko bardzo często Greedfall sprowadza nas na ziemię, mówiąc: „Uważaj, nie pójdziesz tam. Bo nie, to tylko gra”. Udźwiękowienie natomiast jest zaledwie poprawne i to jedyne, co mogę o nim napisać. Aktorzy podkładający głos postaciom spisali się dobrze, ale nie jest to wybitnie wysoki poziom. Odgłosy otoczenia są płaskie, pozbawione głębi i bardzo schematyczne. Nie byłem też w stanie zapamiętać muzyki z gry, co tylko pogłębia ogólne wrażenie nijakości dźwiękowej tytułu.
Takie właśnie jest Greedfall. To bez wątpienia najlepsza produkcja studia Spiders. Nie jest jednak pozbawiona wielu niedociągnięć. Najbardziej dotkliwe są szereg błędów technicznych i dość drewniane animacje. Bardzo bolą też niewidzialne ściany. Mimo tego nie mogę stwierdzić, żebym zmuszał się do grania w tę produkcję. Po odpowiednim rozwinięciu postaci, rozgrywka potrafiła wciągnąć i sprawiać coraz większą przyjemność. To całkiem niezła, nadspodziewanie wręcz dobra produkcja, z którą warto się zaznajomić jak cena spadnie do około 120 złotych. Na pewno Francuzi idą w dobrą stronę dzięki Greedfall i jeśli utrzymają tendencję zwyżkową, możemy mieć w przyszłości do czynienia z jednym z najlepszych producentów gier. Słowa uznania należą się tez polskiemu wydawcy, CDP. Przez kilkadziesiąt godzin, jakie spędziłem z recenzowaną produkcją nie znalazłem ani jednego rażącego błędu językowego. Polska kinowa lokalizacja Greedfall z pewnością ułatwi wielu osobom zrozumienie gry.
Dziękujemy wydawcy, studiu CDP, za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz