Lioncast przysłał nam kolejne słuchawki do testów. Po LX20 i LX50 przyszła pora na LX30. Co w związku z tym słychać?
Jakiś czas temu Konrad przetestował słuchawki Lioncast LX20 i LX50. Materiał, który z tej okazji napisał znajdziecie tutaj. Z kolei ja od ponad tygodnia sprawdzam Lioncast LX30.
W opakowaniu ze słuchawkami Lioncast LX30 znajdziemy kilka elementów. Poza najważniejszym, czyli oczywiście samymi słuchawkami znalazło się także miejsce dla mikrofonu (odczepianego) i dwóch wymiennych kabli. Jeden z nich służy podłączeniu słuchawek przez USB, a drugi umożliwia korzystanie ze słuchawek ze sprzętem wyposażonym w standardowe gniazdo minijack. Muszę od razu przyznać, że rozwiązanie to jest genialne w swojej prostocie. Nie jestem w stanie wyliczyć wszystkich sytuacji, w których chciałem skorzystać z gniazda minijack, a słuchawki obsługiwały jedynie USB lub na odwrót. Dzięki podejściu niemieckiej firmy Lioncast problem ten został zażegnany.
Pozostając przy kablach, muszę przyczepić się do długości. O ile w przypadku przewodu USB długość jest jak najbardziej wystarczająca – wynosi ona aż 3 metry – o tyle w przypadku minijack uważam, że nie zaszkodziłoby dodatkowe pół metra. Metr to nieco za mało.
Na głównym przewodzie idącym od słuchawek i zakończonym rozgałęziaczem został umiejscowiony pilot. Mamy na nim potencjometr głośności, jak również przełącznik podświetlenie i włącznik/wyłącznik mikrofonu. O dziwo nie ma klipsa, który ułatwiłby korzystanie ze słuchawek w podróży – pilot jest dość spory i potrafi nieprzyjemnie ciążyć jeśli korzystamy ze słuchawek na spacerze.
Wspomniane wyżej podświetlenie dotyczy kolorów, jakimi mienią się słuchawki. W programie Lioncast_LX_30_Headset, który możemy ściągnąć ze strony producenta, dostępne jest sporo ustawień słuchawek. Jedna z zakładek, nazwana LED, odpowiada za kolory, na jakie podświetlają się słuchawki. Możemy wybrać jeden kolor, breathe (również multibreathe) i rainbow. Tylko od nas zależy, jaką barwą będą się mieniły. Mało tego, możemy wybrać między jakimi kolorami i jak szybko przechodzi multibreathe, a ustalamy je na podstawie pełnej palety barw RGB. Niżej możecie zobaczyć, jak wyglądają wspomniane ustawienia:
Breathe
https://giphy.com/gifs/1APhyzang9pF556y8P
Rainbow
https://giphy.com/gifs/12yC5cXwN47mpSA7kK
Multi Breathe
https://giphy.com/gifs/ygBHwsAlQeXmC4aDxx
I wszystko byłoby naprawdę super, gdyby nie jeden spory mankament. Szerokie możliwości personalizowania wyglądu i brzmienia słuchawek dostępne są tylko przez program Lioncast. Zrozumiałbym jeszcze, gdybyśmy musieli z niego skorzystać, by zapisać profile dźwięku i barw, które potem przełączalibyśmy przyciskiem na pilocie. Nie ma to jednak miejsca w przypadku testowanych słuchawek Lioncast LX30. Jest to tym gorsze, że podstawowe, domyślne ustawienie dźwięku słuchawek jest zaledwie przyzwoite – bas nie jest dobrze słyszalny, a tony wysokie i niskie brzmią porównywalnie jakościowo. Gdy skorzystamy z programowego equalizera, jest o wiele lepiej (choć bas i tak pozostawia wiele do życzenia), ale wymuszenie korzystania z programu jest uciążliwe. Tym bardziej, że podświetlenie słuchawek działa tylko przy podłączeniu ich przez USB i – tak, zgadliście – włączeniu programu. Szkoda.
Jeśli chodzi o jakość dźwięku bez equalizera, to jest przyzwoicie, ale bez rewelacji. Sprawdzałem słuchawki w kilu grach (między innymi Assassin’s Creed: Odyssey, Spider-Man, Battlefield 3) i faktycznie można było usłyszeć przestrzeń. Dobrze sprawdziły się także przy oglądaniu filmów z YouTube’a i słuchaniu muzyki ze Spotify, należącej do różnych gatunków – rocka, metalu symfonicznego, muzyki filmowej, instrumentalnej i pop. Wciąż brakowało jednak swojego rodzaju pazura w brzmieniu.
Dźwięki były zdecydowanie lepsze przy podłączeniu słuchawek do komputera i skorzystaniu ze wspomnianego equalizera, ale patrząc z perspektywy gracza konsolowego, Lioncast LX30 nie są sprzętem, który warto polecić miłośnikom potyczek ze znajomymi. Nawet mimo dobrego mikrofonu, przez który głos brzmi dobrze i odpowiednio wyraźnie.
Lioncast stworzył słuchawki, których zakup można rozważyć w przypadku korzystania z nich na komputerze. Jeśli jednak chcecie korzystać z nich na konsoli, to na rynku jest wiele lepszych modeli. Podświetlenia właściwie nie doświadczycie, a brak equalizera bardzo wpływa na jakość dźwięku.
Dziękujemy firmie Lioncast za dostarczenie słuchawek.
Dodaj komentarz