Thor: Ragnarok już na dobre zagościł na półkach sklepowych i postaramy się rozwiać Wasze wątpliwości, dotyczące posiadania wydania blu-ray. To po prostu musi się znaleźć w Waszej kolekcji.
O FILMIE:
Thor: Ragnarok został stworzony z myślą odświeżenia serii i nadaniu jej nowego, unikalnego kierunku i charakteru. Nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że film czerpie inspiracje z dotychczasowych produkcji (Strażnicy Galaktyki przyp.), a przy tym nie odciął kuponów od poprzedników. Ale jest to kino rozrywkowe i to, czego od niego wymagamy – czyli rozrywki – dostarcza w maksymalnym stopniu. Począwszy od kolorowej scenerii planety Sakaar, która jest swoistym hołdem dla Jacka Kirby’ego – amerykańskiego rysownika komiksów m.in. z serii Thora, kończąc na smacznych żartach, które odpowiednio wyważone, bawią przy każdym seansie.
Krótko opisując wątek fabularny, nie sposób nie skupić się na trzech głównych postaciach – Thorze, Lokim oraz Heli. Jak się szybko dowiadujemy, to nie Thor jest najstarszym dzieckiem Odyna, ponieważ Hela – mityczna bogini śmierci – powraca na rodzinne śmieci z nikczemnym planem przejęcia władzy po Odynie. Samo pojawienie się bohaterki granej przez Cate Blanchett ma zwiastować ragnarok – zmierzch bogów i zniszczenie Asgardu. Hulk oraz niewylewająca za kołnierz Walkyria idealnie uzupełniają drugi plan i towarzyszą naszym bohaterom. Jednak całe show skrada bez wątpienia Jeff Goldblum, który wciela się w rolę Arcymistrza. Swoją mimiką, gestykulacją, z humorem – stworzył rewelacyjną rolę. Widać, że cała ekipa świetnie bawiła się podczas produkcji filmu. Nastrój udzielał się również podczas kręcenia materiałów dodatkowych – Goldblum na przykład wspomina, że dla niego Hemsworth jest „słodki jak Święta” i otwarcie mówi, że jest to najbardziej przyjemny projekt w jego hollywoodzkiej karierze. Nie jest to jego najlepsza rola, ale z całą stanowczością stwierdzić można, że najbardziej barwna i wyrazista.
— Aleksandra Daniel (@josephinaola) 16 marca 2018
Potyczka początkowa przy muzyce Led Zeppelina jest bardzo nastrajająca. Posunę się nawet do stwierdzenia, że ten fragmenty wyszedł wręcz epicko. W tym samym tonie został skomponowany cały soundtrack, za którego odpowiada Mark Mothersbaugh. Kompozytor jest znany głównie z tworzenia score’a do animacji („Hotel Transylwania”, „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe”), jednak posiada on w swoim dorobku bardziej ambitne produkcje – „Podwodne życie ze Stevem Zissou” Wesa Andersona czy też „Zakochany Nowy Jork”.
Chris Hemstworth jest zwarty i gotowy, aby ponownie wcielić się w postać boga piorunów. Na naszych oczach narodził się nowy wizerunek Thora – bardziej „ludzkiego”, znającego się na technologii (chętnie prosi o wysłanie maila, chociaż nie ma komputera), wreszcie z nowym image. Thor po „liftingu” wygląda zdecydowanie bardziej „współcześnie” i jego wygląd i ubiór nie rażą już tak bardzo jak w przypadku kolejnych odsłon serii Avengers. Jeżeli Taika Waititi zgodziłby się na ponowne poprowadzenie produkcji – myślę, że dostalibyśmy jeszcze bardziej zwariowany film. Jednakże warto pamiętać, że ten konkretny humor może nie wszystkim przypaść do gustu, ale oczywiście nie oceniajcie filmu po okładce i sami się przekonajcie, czy warto postawić opisywaną produkcję na półce.
Jednak nie może być za różowo, więc trzeba wspomnieć o głównym minusie, z jakim boryka się Marvel praktycznie od samego początku – głównym złoczyńcą. Mimo mojego uwielbienia do Cate Blanchett, śmiem twierdzić, że jest to jednen z gorzej rozpisanych villainów. Rola aktorki to uczta dla oczu i pokaz kunsztu aktorskiego Blanchett. Szkoda tylko że tak mało scen z jej udziałem znalazło się w finalnej wersji widowiska. Można wręcz zażartować, że więcej Heli znajdziecie w zwiastunach niż na dużym ekranie, a geneza jej charakteru jest przedstawiona po macoszemu. Ma się wrażenie, że aktorka „dogrywała” sceny z doskoku, a przy tym spokojnie kręciła jakąś niskobudżetową produkcję na drugim końcu globu. Dopóki studio nie zmieni podejścia do złoczyńców, z każdym filmem będziemy dostawali to samo – nierozbudowane postaci, które nie do końca same wiedzą o co i za co walczą.
WYDANIE PUDEŁKOWE I DODATKI:
Opakowanie to jak zawsze standardowy model elite. Na froncie znajduje się grafika promocyjna filmu z logo oraz wymienionymi głównymi aktorami. Duże zastrzeżenie mam co do boku, który owszem posiada logo i kwadracik z sylwetką Thora, jednak wszystko jest umiejscowione na innej wysokości niż pierwsze dwa filmy, więc Ragnarok nie pasuje do poprzedników. Tył okładki jest dosyć ubogi, znajduje się na nim ta sama grafika, którą widzimy na froncie, z delikatnymi różnicami w rozmieszczaniu postaci. Menu wydania dostępne jest w języku polskim, a ogromnym plusem jest zawarta w nim piosenka, która już na starcie nastraja nas pozytywnie.
Jak zawsze, nie można narzekać na dodatki w filmach od stajni Marvela. Mamy tu do wyboru, do koloru pół godziny reportaży z planu i drugie tyle materiałów promocyjnych – o ewolucji bohaterów, reklamówka z dobrze znanym nam byłym współlokatorem Thora – Daryllem, kilka scen niewykorzystanych, nieudane ujęcia i oczywiście wersja filmu z komentarzem reżysera, która skradła całe show. Ale zacznijmy od początku. W reportażach możemy dowiedzieć się wiele interesujących rzeczy – począwszy od tego, że Cate Blanchett była pierwszym wyborem twórców przy castingu do Thor: Ragnarok, poznamy historię tworzenia jednej z najlepszych postaci filmu – Korga, poznajemy dokładny czas umiejscowienia przygód boga piorunów i wiele innych ciekawych rzeczy. Jesteśmy praktycznie cały czas prowadzeni za rączkę przez producentów i reżysera. A jeżeli o nim już mowa (o Taika Waititim) – co za osoba! Bez wątpienia jest to najbardziej zwariowany i charyzmatyczny reżyser w całym Hollywood. W życiu nie widziałam dodatków do wydania w takim przezabawnym stylu. Weźmy za przykład jedną wypowiedź, w której Waititi (jako reżyser) opowiada o Waititim (aktorze) i wszystko jest owiane przekomicznym tonem, że nie sposób się uśmiechnąć, a nawet zaśmiać. Do tego dochodzi oczywiście oglądanie filmu razem z komentarzem reżysera i tego już się nie da opisać – musicie po prostu tego posłuchać. Waititi celowo myli Kate Winslet z Cate Blanchett, aby rozśmieszać słuchacza, komentuje negatywnie (sarkastycznie) wszystkie postaci, tylko nie tę graną przez siebie.
Lista dodatków:
- Reportaże (Odkryj w sobie Thora, Twarde Kobiety: Hela i Walkiria, Korg, Sakaar: na granicy światów, Inspiracje twórców): 34 minuty 24 sekundy
- Gagi: 2 minuty 18 sekund
- Spotkanie z Daryllem: 6 minut 08 sekund
- 10 lat Marvel Studios – ewolucja bohaterów: 5 minut 23 sekund
- Sceny niewykorzystane: 5 minut 43 sekund + 43 sekundy + 54 sekund
- Dwie 8-bitowe wizualizacje: 58 sekund – sekwencje powstały, aby pomóc ekipie zaplanować i nakręcić sceny akcji z filmu
- Film z komentarzem reżysera Taiki Waititi’ego: 2 godziny 10 minut 30 sekund
PODSUMOWANIE:
Mimo kilku mankamentów uważam to wydanie za udane, a film za nadający nowy, lepszy kierunek dla serii o Thorze. Jest kolorowo, zabawnie, dynamicznie, czasami brutalnie, czasami wzruszająco – czyli wszystkie elementy dobrego kina rozrywkowego zostały spełnione. Sam blu-ray szkoda, że nie pasuje do poprzednich wydań i to jest dla mnie największy minus estetyczny. Film trafił już podczas premiery kinowej do osobistego TOP 3 produkcji Marvela, a po ponownym odświeżeniu tylko się w tym postanowieniu umocniłam.
Zapraszamy do naszego artykułu o easter eggach w opisywanej produkcji, kliknij TUTAJ.
SPECYFIKACJA PŁYTY:
- Dystrybucja: Galapagos
- Warianty płytowe: DVD, BD, 2BD (3D),Steelbook BD, Thor Trylogia DVD
- Czas trwania filmu: 130 minut
- Wersje językowe filmu: polski dubbing, angielski, czeski, włoski, hiszpański
- Dźwięk wersji oryginalnej filmu: DTS-HD Master Audio 7.1
- Dźwięk wersji polskiej: Dolby Digital 5.1.
- Napisy: polskie, czeskie, greckie, włoskie, portugalskie, hiszpańskie, angielskie
- Materiały dodatkowe: w języku polskim (polskie napisy)
- Wersja dla niesłyszących: angielska
- Licencja: film do sprzedaży detalicznej bez licencji do wypożyczania
Wydanie Blu-ray do recenzji udostępnił dystrybutor – Galapagos
Dodaj komentarz