Reel Fishing skupia się na, co nie powinno dziwić po zapoznaniu się z nazwą gry, łowienie ryb. Produkcja okraszona jest prostym i, niestety, nużącym i wepchniętym na siłę wątkiem fabularnym, który raczej nikogo nie zainteresuje. Studio Natsume postanowiło umożliwić graczom wcielenie się w postać, która rusza śladami ojca i dąży do złowienia jak największej liczby jak największych liczb. Można więc przyjąć, że historia wcale nie występuje w dziele Japończyków.
Rozgrywka koncentruje się oczywiście na łowieniu podwodnych mieszkańców. Warto zaznaczyć, że twórcy oddali graczom do dyspozycji wiele rodzajów przynęt – od najzwyklejszych robaków po kraby – i dobór odpowiedniego wabika wpływa na to, jakie (i czy) ryby chwycą haczyk. W każdym momencie można dokupić nowe przynęty, więc nie ma ryzyka, że zostanie się na lodzie, przy akwenie wodnym i bez możliwości złapania taaaaaakiej ryby.
Gdy już nasz sandacz, czy inny karb złapie się w pułapkę, należy go wyciągnąć na powierzchnię. Połów składa się w zasadzie z 3 etapów. Pierwszym jest zarzucenie wędki – dokonuje się tego, stukając ekran dotykowy, gdy pasek zasięgu rzutu jest w zadowalającym nas punkcie. Później kamera przenosi się pod wodę i ukazuje powolne opadanie przynęty – możemy ją nieco poruszać, aby zachęcić okoliczne stworzenia. Następnie uaktywnia się najważniejsza część – walka z potencjalną zdobyczą. Należy podciągać żyłkę (uważając, by jej nie zerwać) i odpowiednio reagować na skręty spanikowanej zwierzyny – wychylając lewą gałkę analogową w odpowiednią stronę. Gdy już wyciągniemy rybę, następuje zbliżenie na nią i można zobaczyć kilka podstawowych informacji – nazwę, wagę i rozmiar. Złowione żyjątka nie służą jedynie jako trofeum – można je umieszczać w akwariach, do których mamy dostęp z głównego menu i które możemy oglądać, jeśli tylko chcemy.
Reel Fishing cierpi posiada jednak kilka wad. Rozgrywka jest monotonna i na dłuższą metę nużąca. Każdy połów wygląda tak samo, jest identycznie schematyczny i męczący. W dłuższym obcowaniem z tytułem nie pomaga warstwa audiowizualna. Udźwiękowienie niemal nie występuje, natomiast graficznie produkcja wygląda zwyczajnie kiepsko.
Co prawda można się bawić w porównywanie swoich sum punktowych (każda misja oceniana jest na podstawie czasu, jaki zajęło złowienie odpowiedniej liczby właściwych ryb, ich rozmiaru, trwałości zarzucanych lin), czy też kupować lepsze wędki i przynęty, ale nie zmienia to nudy towarzyszącej Reel Fishing. Na pewno też na małą popularność gry będzie miała jej cena w PlayStation Store – ponad sto złotych to skandal. Można rozważyć zakup, gdy na japońskie dzieło będzie trzeba wydać około 20 zł,a i to jeśli jest się fanem rybołówstwa.
Dziękuję za dostarczenie gry do recenzji studiu Natsume
Dodaj komentarz