Poszukiwaczka zaginionej mamy
Murasaki Baby to produkcja nietypowa. Gracze wcielają się w niej w rolę małej dziewczynki, tytułowe Dziecko Murasaki, szukające swej mamy. Podróż odbywa się w kilku wymiarach, mających reprezentować koszmary. Jednakże jest to jedynie domysł – w grze brak jest zarysu fabularnego. Produkcja utrzymana jest w specyficznej i klimatycznej stylistyce, co widać na okalających rezenzję zrzutach ekranu.
Rozgrywka jest prosta, ale (początkowo) wciągająca. Do sterowania wykorzystywane są panel i ekran dotykowy, a także, z rzadka, gałki analogowe. Zadaniem gracza jest kierowanie dzieckiem poprzez chwytanie dłoni bohaterki i odpowiednie ciągnięcie jej, by poszła we wskazywanym kierunku – bardzo mocno wpływa to na immersję oraz rozumienie bezradności dziewczynki, jej osamotnienia i zagubienia.
Co jakiś czas można natknąć się na inne balony (oprócz tego, które nieustannie chce trzymać bohaterka, symbolizującego zdrowie postaci). Rozbicie nowego balonika umożliwia zmienianie wymiarów koszmarów – w jednym można się swobodnie poruszać, inny zamienia balonik w kamień, kolejny pomniejsza bohaterkę i tak dalej.
Operowanie wymiarami jest niezbędne, aby rozwiązywać przestrzenne zagadki logiczne. Przykładowo, można zamienić balonik w kamień, po czym przesunąć palcem po tylnym panelu dotykowym – zmienić wymiar – by przywrócić normalną wagę balonika i stworzyć punkt wybicia, swojego rodzaju katapultę. Stuknięcie w panel, będąc w odpowiednim wymiarze, może spowodować szereg następstw, jak na przykład uderzenie w dany punkt ładunkiem elektrycznym, podmuch wiatru, czy też opady deszczu podnoszące poziom wody.
Manewrowanie wymiarami jest niezbędne do radzenia sobie ze sporadycznie występującymi oponentami – najczęściej są to przeciwnicy kradnący balonik, czy spinacze, z którymi można sobie poradzić po prostu stukając w nie palcem na ekranie dotykowym.
Do tej pory gra może jawić się jako bardzo udany, oryginalny produkt. Niestety, jest to jedynie częściowo prawda. Murasaki Baby, mimo zaledwie 2 godzin potrzebnych do ukończenia tytułu, po pewnym czasie staje się nużące; rozgrywka robi się powtarzalna i zaczyna męczyć gracza.
Jeśli natomiast chodzi o kwestię audio-wizualną, to jest zdecydowanie lepiej. Udźwiękowienie jest bardzo dobre, na dźwięk przepełnionego nadzieją „Mummy?” płynącego z ust dziewczynki, zaglądającej za kolejną nową parę drzwi, coś zdaje się poruszać w sercu.
Oryginalna oprawa wizualna (polecam przyjrzeć się głowom postaci) również jest bardzo ciekawa i zaskakująca. Samo oglądanie animacji i wykreowanych przez twórców scenografii pozwala przenieść się do innego świata.
Podsumowując, Murasaki Baby to bardzo nierówna produkcja. Z jednej strony bardzo silnie działa na emocje, z drugiej szybko wkrada się monotonia. Na pewno warto dać szansę recenzowanemu dziełu. Ale może lepiej poczekać na wyprzedaż?
Dziękuję firmie Sony Computer Entertainment Polska za dostarczenie gry do recenzji
Dodaj komentarz