Batman w końcu pojawił się na Vicie. Czy jest to udany debiut?
Batman: Arkham Origins – Blackgate to produkcja studia Armature. Akcja dzieje się po wydarzeniach przedstawionych w odsłonie przeznaczonej na konsole PlayStation 3, Xbox 360 oraz komputery PC. Znajomość fabuły nie jest jednak konieczna. Nie zauważyłem żadnych istotnych odwołań do wydarzeń zaprezentowanych w Arkham Origins i w Blackgate można bez obaw grać przed zaznajomieniem się z przygodami Nietoperza w TPP, a nawet całkowicie pominąć przedstawioną w nich historię.
Opowieść o Nietoperzu na Vicie jest prosta i można odnieść wrażenie, że przeżywa się raz jeszcze historię z Arkham Asylum. Joker uwalnia więźniów Blackgate i przejmuje kontrolę nad więzieniem, a Batman oczywiście dąży do przywrócenia porządku. Niestety, wydarzenia nie są ciekawe i mogą nużyć. Brak jest jakichś wielkich punktów zwrotnych i charakterystycznych momentów, przez co opowiadana historia stanowi jedynie usprawiedliwienie dla walki z oponentami i eksplorowania terenów placówki.
Na gameplay składa się kilka elementów. Pierwszym z nich jest otwarte starcie. Człowiek Nietoperz jest mistrzem sztuk walki wręcz, co widać po jego zmaganiach z przeciwnikami. W Blackgate występuje uproszczony system Freeflow Combat. Sterowanie w potyczkach jest bardzo proste i intuicyjne. Za wyprowadzenie ciosy odpowiada kwadrat, kontra (wykonywana w momencie zapalenia się nad głową przeciwnika ikony niebieskich błyskawic) to trójkąt, a podwójne naciśnięcie krzyżyka to przetoczenie się bądź przeskoczenie nad oponentem. Starcia są bardzo widowiskowe i przyjemnie bierze się w nich udział, jednakże nie stanowią wyzwania, przez co po pewnym czasie mogą nużyć. Tym bardziej, że płynna kombinacja ciosów nie zapewnia większej premii punktowej niż zwykłe okładanie przeciwnika – w Blackgate w ogóle nie ma punktowych bonusów i jakiegokolwiek rozwoju postaci.
Kolejnym elementem rozgrywki jest skradanie. Gdy oponenci uzbrojeni są w broń palną, atak frontalny to w większości przypadków samobójstwo. Wymagane jest więc ciche zdejmowanie przestępców. Pomagają w tym kratki w podłodze (w których można się chować), gargulce, do których da się przyczepić, czy też szyby wentylacyjne. Po odnalezieniu samotnego zbrodniarza należy do niego podejść i nacisnąć trójkąt – Batman przydusi cel, ogłuszając go. Pozbywaniu się przeciwników pomagają także wiszące tu i ówdzie lampy (które można zrzucić celnie wypuszczonym batarangiem), natomiast gaśnice i kosze na śmieci po trafieniu przyciągają oponentów wydanym odgłosem. Warto zaznaczyć, iż etapy łowcy wymagają niekiedy śledzenia tras patroli, co jest sporą zaletą gry.
Mroczny Rycerz to przede wszystkim detektyw. W grze występuje minigra hakerska. Po podejściu do terminala Batman może wyjąć swój deszyfrator sekwencyjny i złamać zabezpieczenia urządzania, do którego się włamuje. Zasady uzyskania dostępu są proste – należy drogą eliminacji znaleźć ciąg cyfr, który stanowi szyfr do zamka danego mechanizmu. W tym celu przesuwa się pole z kratkami po tablicy wypełnionej cyframi, chcąc dopasować klucz. Hakowanie jest przyjemne i odprężające.
Niestety, jest także druga strona medalu związanego z dedukcyjną częścią działania bohatera. Po stuknięciu w ekran dotykowy włącza się tryb detektywistyczny – co nie jest wadą. Widać w nim pola widzenia oponentów, ich wyposażenia (uzbrojeni w broń palną zaznaczeni są na czerwono) oraz elementy, z którymi można wejść w interakcję. Należy jednak zaznaczyć, że aby móc działać z jakimś przedmiotem, należy go zeskanować. Dokonuje się tego, przytrzymując palec na ekranie. W przypadku, gdy nie zeskanuje się danego obiektu, stanowi on zwykły element otoczenia, z którym nie da się nic robić. Sprawia to, że czasem można zatrzymać się i nie wiedzieć, co robić dalej. Nie wpadło się bowiem na pomysł, by zbadać dany przedmiot i przez to nie można było wykonać związanej z nim akcji.
Batman: Arkham Origins – Blackgate prezentuje się naprawdę dobrze. Modele postaci są wykonane całkiem przyzwoicie, otoczenie, w jakim przyjdzie działać Mścicielowi jest przygotowane ze sporym przywiązaniem do szczegółów, a scenki przerywnikowe – ruchome ręcznie malowane tła – potrafią zachwycić.
Mimo że tytuł został wykonany głównie w 2.5D, kamera często zmienia położenie. Ukazuje wtedy pełną sylwetkę protegowanego, pozwala na obejrzenie bohatera z różnych ujęć i, co ważne, sprawia, że rozgrywka wydaje się być bardziej dynamiczna niż ma to miejsce w rzeczywistości.
Czy zatem Batman: Arkham Origins – Blackgate to produkcja idealna? Niestety nie. Występuje w niej kilka elementów, które skutecznie sprawiają, że co pewien czas ma się ochotę odłożyć konsolę i zapomnieć o grze. Pierwszą z wad jest szukanie drogi po omacku. Co prawda mapa wskazuje ogólne umiejscowienie celu, nie pokazuje natomiast, który z terenów trzeba wybrać i gdzie się udać, by zdobyć gadżet potrzebny do pokonania przeszkody w poprzednim miejscu. Sprawia to, iż bywają chwile, w których biega się po terenie misji bez wiedzy, gdzie należy się udać.
Kolejnym mankamentem jest udźwiękowienie. Występuje co prawda w grze, ale muzyka nie zapada w pamięć, a często podczas rozgrywki panuje absolutna cisza – brakuje jakiegoś uniwersalnego motywu muzycznego, który grałby w tle. Z drugiej jednak strony, głosy postaci są na bardzo wysokim poziomie. Wielka w tym zasługa aktorów dubbingujących; są to te same osoby, które udzielają swych głosów w Batman: Arkham Origins.
Mieszane odczucia wywołały we mnie znajdźki. Są one związane tematycznie z głównymi przeciwnikami, przeciwko którym staje Zamaskowany Mściciel, ale zebranie odpowiedniego przedmiotu nie przynosi graczowi niczego oprócz trofeum.
Inaczej wygląda sprawa z rozwojem możliwości Batmana i kostiumami. W świecie gry można odnaleźć specjalne skrzynie Wayne Techu, w których znajdują się części kostiumów (zebranie 5 odblokowuje dany strój), czy też części zbroi – zwiększające poziom obrony Nietoperza przed ciosami przeciwników.
Dodatkowo warto zaznaczyć, że występują 3 zakończenia. Są one jednak zależne jedynie od kolejności pokonania bossów i odkrycie jednego końca nie zachęca do poznania kolejnych.
Czy Batman: Arkham Origins – Blackgate to gra godna polecenia? To zależy. Fani Nietoperza na pewno mogą po nią sięgnąć i bardzo dobrze się przy niej bawić. Jednakże osoby, które nie ubóstwiają bohatera komiksów wydawnictwa DC, raczej nie docenią występujących postaci i nawiązań do zeszytów, wobec czego od oceny końcowej mogą odjąć 1 punkt.
Na allegro widzialem z napiami i jak dzownilem do jednego sklepu to tez byly z napisami pl. . . mnie wkurza ze wydumali nas z dema ;/
Ja nie mam PL i nigdzie w sklepach nie spotkalem polskiej wersji
Miał być pl język. Nie ma? ;/
Zgadzam sie z recenzja bo dobrze rysuje nam te gre.Gram w nia juz pare godzin i faktycznie lekko uciazliwy backtracking i mapa ale ogolne wrazenie jak najbardziej pozytywne.To czego sie obawialem czyli 2,5D jest niemal nieodczuwalne ze wzgledu na swietna prace kamery,najazdy,zblizenia,oddalenia cvzy efektowne finiszery pozwalaja zapomniec ze to nie pelne 3D.Nie wiem natomiast bo jeszcze nie ukonczylem jak z czasem rozgrywki i recenzja tez o tym nie wspomina.Warto tez nadmienic o dobrze zbalansowanej rozgrywce,po trochu mamy walki,skakania,deszyfracji i myslenia,niczego nie mamy w nadmiarze pod rzad tak by nie znuzylo.Ogolnie gre bardzo polecam bo choc jak wiekszosc mialem obawy o rzut kamery i wysoka cene etc. to jest ona bardzo milym zaskoczeniem in plus.
Nie wspomina, bo autor nie ukończył pewnie 😛
Recenzja nie musi wspominać o absolutnie wszystkim.