DC Comics wzbogaca się o kolejny komiks – tym razem pierwsze skrzypce gra Pingwin. Przekonajmy się, czy warto sięgnąć po Długą drogę do domu.
Wygląda na to, że Pingwin od pewnego czasu spotyka się coraz większym zainteresowaniem. Pierwszy zwiastun tej tendencji dało się zauważyć już w 2022 roku, kiedy to Colin Farrell fenomenalnie wcielił się w tę postać w filmie Batman. Aktor powtórzył tę rolę w ostatnim serialu HBO, a na portalu znajdziecie moje recenzje każdego odcinka pierwszego sezonu. Oczywiście Oswald Cobblepot to jeden z klasycznych przeciwników Mrocznego Rycerza, wobec czego od dość dawna wielu fanów Gotham zdaje sobie sprawę z istnienia tej postaci. Czy jednak warto zainteresować się wizją Toma Kinga, którą scenarzysta przedstawił w Długiej drodze do domu? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, więc rozbijmy ją na kilka segmentów. Zacznę od przedstawienia jakości opowieści w recenzowanym dziś tomie.
Opowieść

Aby zrozumieć sytuację, w jakiej znalazł się Oswald w Długiej drodze do domu, zdecydowanie dobrze zrobicie, sięgając po komiks Failsafe. Nawiasem mówiąc, recenzowałem go już na łamach naszego portalu, a do odpowiedniego artykułu możecie przejść z tego odnośnika. Doceniam co prawda wydrukowanie w Długiej drodze do domu również znanego fragmentu z Kobietą Kot. Pozwala to na osadzenie historii z Długiej drogim do domu na osi czasu, a zarazem ułatwia wczytywanie się w ten tom. Niemniej jednak nadal uważam, że wcześniejsza lektura Failsafe jest wysoce wskazana. Zanim przejdę do opisania swojego zdania na temat nowej opowieści, pozwolę sobie przytoczyć oficjalny opis recenzowanego komiksu:
Pingwin, król przestępczego podziemia Gotham, po tym jak oficjalnie „umarł”, wiedzie spokojne życie na emeryturze w Metropolis. Gdy jego dzieci walczą o utrzymanie wpływów w kryminalnym imperium, Oswald Cobblepot gotuje obiady dla swojej dziewczyny i kupuje drogie garnitury. Sytuacja się zmienia, gdy rząd Stanów Zjednoczonych werbuje Pingwina jako agenta. Zadanie wydaje się proste: musi odzyskać Iceberg Lounge i swoje imperium.
Aby zająć dawną pozycję, Pingwin musi zebrać odpowiednich ludzi. Czy uda mu się to bez narażania życia? Jak zareaguje Batman, którego Pingwin wrobił w swoją śmierć?
Wielokrotnie nagradzany autor bestsellerów Tom King („Mister Miracle”, „Gotham. Rok pierwszy”, „Człowiek Cel”) i rysownik Rafael De Latorre („Daredevil”) przedstawiają krwawą opowieść o odkupieniu i zemście!
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Batman” #125–127 i „The Penguin” #1–7.
Pingwin wiedzie spokojny żywot w Metropolis. Spędza dni, oddając się rutynie – wspólnemu życiu ze swoją narzeczoną, Ritą, spacerom w parku, kupowaniu hot-dogów z ulicznych stoisk, czy wybieraniu garniturów. Muszę przyznać, że King stworzył tu rewelacyjny kontrast. Wiele osób, które odwiedza Cobblepot jest przerażonych, choć starają się tego nie okazywać. Ale czy zatwardziały przestępca może faktycznie całkowicie zejść z drogi zła? A może zagrożenie tylko czyha za rogiem? Oczywiście wszystko nie może iść jak z płatka, wtedy nie byłoby przecież za bardzo o czym pisać i czego czytać. Niemniej jednak uważam, że tak spokojny początek komiksu, a głównie wszechobecne kontrasty, stanowią najmocniejszą stronę tego tomu. Szkoda jednak, że jest to tom nierówny – o ile pierwsze 2/3 są świetne i bardzo przyjemnie je wspominam, o tyle nie mogę tego napisać w kontekście ostatniej 1/3 komiksu. Widać tam już trochę za dużo chaosu i skracania wątków, czy nawet wprowadzania niepotrzebnych elementów. Nie mogę się natomiast doczepić do pewnej bardzo istotnej kwestii, o czym więcej w następnej części recenzji.
Ilustracje i klimat

Klimat, jaki uderza nas z kart komiksów jest absolutnie fenomenalny. Rafel De Latorre zadbał o rewelacyjne przedstawienie brudu Gotham (i nie tylko tego miasta). Nawet mając przed oczami pozornie szczęśliwe lokacje i wydarzenia, nie sposób wyzbyć się wrażenia, że gdzieś tam pod pozornym spokojem czai się prawdziwe zło. Tym bardziej przerażające, że nie jest to zło fantastyczne, a po prostu kryjące się w każdym z nas. Należy też zaznaczyć, iż zdecydowanie jest to tom dla dorosłego widza. Nie brakuje tu bowiem wulgarnych scen, jak też kadrów epatujących brutalnością (co jest dodatkowo akcentowane przesyceniem kadrów czerwienią). Spodobało mi się też ukazanie coraz mniej wyraźnych kwestii jednej z postaci poprzez coraz gorzej widziane, rozmazane, kwestie tego bohatera. Na kartach tego komiksu wszystko idealnie do siebie pasuje i tworzy spójną wizję dystopijnego miasta. Strona wizualna to na pewno jedna z największych zalet Długiej drogi do domu. Doceniam także przetykanie tego komiksu alternatywnymi okładkami, na których nieraz można z przyjemnością zawiesić oko.
Podsumowanie

Pingwin: Długa droga do domu nie jest bez wątpienia wybitnym komiksem. Opowieść ma pewne luki (które mogłyby być wyjaśnione przez jeden z komiksów, aczkolwiek nie został on wydany w Polsce), a pod koniec widać, że wkrada się za dużo chaosu, przez co lektura nie idzie tak dobrze jak wcześniej. Niemniej jednak uważam, że dobrze jest mieć ten komiks w swojej kolekcji – zwłaszcza, jeśli jesteście fanami Pingwina. Batmana nie ma tu bowiem wiele i jest to zdecydowanie tom koncentrujący się na Pingwinie. Ale czy po tytule tego tomu można byłoby się spodziewać czegoś innego? Ja z przyjemnością przeczytałem ten komiks, nawet mimo odczuwalnie gorszej końcówki tomu. Zdecydowanie polecam sięgnięcie po recenzowany tom. Nawet jeżeli nie przepadacie za Batmanem, czy DC Comics, nie sądzę, żebyście źle bawili się, poznając wydarzenia z kolejnych stron. Zwłaszcza, jeżeli lubicie stylistykę noir.


Liczba stron | 200 |
Wymiary | 16,7 cm x 25,5 cm |
Scenarzysta | Tom King |
Ilustrator | Rafael De Latorre |
Tłumacz | Tomasz Sidorkiewicz |
Typ oprawy | miękka ze skrzydełkami |
Cena | od 46,49 zł |
Komiks do zrecenzowania zapewnił jego wydawca, Egmont.
Dodaj komentarz