Jeden z najbardziej znanych bohaterów komiksowych, Batman, dostał kolejny tom. Przekonajmy się więc, czy warto przeczytać Nawiedzonego Rycerza.
Nie ukrywam – i na pewno nie jest to zaskoczeniem – że Batman to moja ulubiona postać rodem z komiksów. Na portalu znajdziecie wiele moich recenzji produkcji z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. Dotyczy to zarówno gier, jak i komiksów, czy filmów, a nawet klocków LEGO. Nawiasem mówiąc, niedługo będziecie mogli przeczytać moją recenzję gry na Meta Quest 3 i Meta Quest 3S – Batmana: Arkham Shadow. Pod koniec października dotarł do mnie natomiast nowy komiks z oferty Egmontu, Nawiedzony Rycerz. Czy warto się w niego wczytać? Przekonajmy się.
Opowieść(i)
Recenzowanego dziś tomu nie jestem w stanie skrótowo określić jako komiks. To bowiem tak naprawdę zbiór trzech opowieści poświęconych trzech różnym przeciwnikom Mrocznego Rycerza. Batman spotka się tu choćby z klasycznym wyobrażeniem Stracha na Wróble, ale nie zabraknie też Szalonego Kapelusznika. Mnie najbardziej przypadła do gustu ostatnia opowieść, wyraźnie czerpiąca inspiracje z Opowieści Wigilijnej. Z dość interesującej perspektywy pokazuje ona problemy z podwójnym życiem Mrocznego Rycerza. Nie będę bynajmniej wchodził w szczegóły, aczkolwiek uważam, że opowieści są tak zróżnicowane, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie omieszkam oczywiście skorzystać z oficjalnego opisu recenzowanego dziś tomu. Oto on:
Kto się boi Mrocznego Rycerza? Trzy mroczne opowieści grozy, w których Batman staje do walki ze swoimi największymi wrogami. Akcja rozgrywa się w Halloween, najbardziej złowrogie ze świąt, a Mroczny Rycerz musi stawić czoła swoim najgłębszym lękom, aby móc podjąć walkę z szaleństwem i grozą stworzonymi przez Stracha na Wróble, Szalonego Kapelusznika, Pingwina, Poison Ivy i Jokera. Ta przerażająca kolekcja zawiera trzy ulubione przez fanów opowieści z serii „Batman: Legends of the Dark Knight Halloween Special”: „Batman: Strachy”, „Batman: Szaleństwo” i „Batman: Duchy”.
Jej autorami są dwaj często współpracujący twórcy, należący do czołówki amerykańskich scenarzystów i rysowników komiksowych – Jeph Loeb („Superman na wszystkie pory roku”) i Tim Sale („Deathblow”).
Kreska i ilustracje
Sięgając po ten tom, spodziewałem się dość archaicznej kreski. To przecież opowiadania, które ukazały się jeszcze przed Długim Halloween, a więc w latach 90-tych minionego wieku. Zamiast tego bardzo pozytywnie się zdziwiłem. Kolory są bowiem bardzo wyraziste, odpowiednia nasycone, a ilustracje niesamowicie porządnie wykonane. Poznawanie kolejnych stron opowieści to prawdziwa uczta dla oczu i wiele kadrów chętnie bym sobie wydrukował, oprawił w ramki i powiesił na ścianach. Nie odstają one w żaden sposób od dzisiejszych standardów, co jest w moich oczach niezaprzeczalnym plusem. Podobało mi się pokazanie zmiany postrzegania Crane’a przez osoby dotknięte działaniem toksyny strachu. Zdarzało się też, że Batman prezentował się w pewien sposób karykaturalnie, wyglądał na przesadnie wielkiego i groźnego. Na szczęście przy tym wszystkim udało się zachować zdrowy rozsądek i uniknąć groteski.
Spodobała mi się też pomysłowa pułapka zastawiona na Mrocznego Rycerza. Nie jestem natomiast w stanie zaakceptować pewnej naiwności, jaką odznaczało się jego alter ego, ale nie będę zdradzał szczegółów. Druga opowieść również jest udana i świetnie pokazuje relacje Gordona z córką, ale też dość interesująco wykorzystuje Szalonego Kapelusznika. Nie uważam jednak, aby był w stanie zagrozić Batmanowi w taki sposób, jaki przedstawiono i wprowadza to spory dysonans. Nie mogę się natomiast przyczepić do ostatniej, trzeciej opowieści. Bardzo umiejętnie wykorzystuje Opowieść wigilijną i skłania do refleksji, co czyniła również oryginalna historia. Spodobało mi się też to, w jaki sposób i w jakiej roli wykorzystano postaci znane z DC Comics. Myślę, że będę wracał właśnie do tej opowieści co rok przed świętami w grudniu.
Podsumowanie
Batman: Nawiedzony Rycerz to bardzo udany tom, który zachwyca pewnego rodzaju lekkością przedstawiania opowieści. Historie są oczywiście, jak przystało na DC Comics, poważne, ale scenarzystom udało się zainteresować mnie wydarzeniami i napisać dialogi tak, żeby po prostu płynęły. Warto jeszcze zaznaczyć, że ukazane tu wydarzenia nie mają znaczenia dla całego kanonu komiksów o Batmanie. Można więc wziąć się za lekturę, nie znając innych historii z Gotham i całego świata DC. Uważam ten tom za niesamowicie udany i z przyjemnością wystawiam mu oba nasze odznaczenia – zarówno za cenę, jak i jakość. Jeśli chcielibyście poczytać coś o Batmanie, a nie chcecie zapoznawać się z wieloma tomami tworzącymi pewne serie, to śmiało sięgajcie po Nawiedzonego Rycerza. Nie powinniście być zawiedzeni – ja nie jestem.
Liczba stron | 200 |
Wymiary | 18 cm x 25,5 cm |
Scenarzyści | Jeph Loeb, Tim Sale |
Ilustrator | Jeph Loeb |
Tłumacz | Tomasz Sidorkiewicz |
Typ oprawy | twarda z obwolutą |
Cena | od 59,45 zł |
Komiks do zrecenzowania dostarczyło wydawnictwo Egmont.
Dodaj komentarz