Wczoraj na platformie MAX zadebiutował serial Pingwin. Zapraszam do mojej opinii na temat losów Oswalda Cobblepota.
Nie ukrywam, że bardzo lubię film Batman z 2022 roku. Mogliście się już o tym przekonać, czytając moją recenzję po seansie w kinie. Zabierze Was do niej ten odnośnik. Natomiast niżej znajdziecie moją opinię na temat wydania Blu-ray.
Jak zapewne wiecie, od pewnego czasu powstawał serial Pingwin. Jego głównym bohaterem jest oczywiście tytułowa postać. Przyznaję, że bardzo czekałem na tę produkcję i z niemałą przyjemnością dałem jej wczoraj szansę. Czy dobrze zrobiłem i czy czekam na następne odcinki? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji. Nie zajdziecie w niej spoilerów, a więc możecie ją czytać bez strachu o zepsucie sobie samodzielnego odkrywania historii.
Fabuła w serialu Pingwin
Wydarzenia w serialu Pingwin toczą się tuż po zakończeniu opowieści z Batmana. Co prawda można oglądać ten serial bez znajomości filmu. Niemniej jednak ja uważam, że zdecydowanie lepiej jest wiedzieć, czym zakończył się tamten tytuł. Przydaje się wiedza, w jakim stanie jest teraz Gotham. Nie będę tego bynajmniej zdradzał, ale zapewniam, że warto też mieć świadomość hierarchii mafijnych rodzin w tym mieście. Z oczywistych powodów musiało dojść do pewnej roszady w familii Falcone. Swoją szansę wyczuwa tutaj Cobblepot. Początkowo stara się podchodzić do sytuacji dyplomatycznie. Niestety dość szybko jego przestępcza skłonność wychodzi na prowadzenie, co rozkręca wyraźnie całą historię. Tempo akcji nie jest zawrotne, aczkolwiek nie oznacza to, że nudziłem się podczas seansu. Co to, to nie.
Postaci w Pingwinie
Odcinek trwa ponad godzinę, ale jest tak dobrze poprowadzony, że nawet się nie spostrzegłem, a widziałem już napisy końcowe. Ogromna w tym oczywiście zasługa samego Pingwina, w którego ponownie wciela się mistrzowsko ucharakteryzowany Colin Farrell. Świetnie zbudował on swoją postać i nawet sam sposób wypowiadania słów może się podobać. W jednej ze scen dowiemy się także, co ma ogromny wpływ na specyficzny chód bohatera. Jestem w stanie uwierzyć w przedstawione tłumaczenie i jestem pewien, że wiele osób będzie podzielało moje podejście. Podoba mi się też zalążek budowania przez Cobblepota zalążka swojego imperium. Jego pomagier przechodzi interesującą drogę od praktycznie nikogo do dość istotnej osoby w otoczeniu Oza. Jestem ciekaw, jak rozwinie się relacja między nim, a tytułowym gangsterem. Dostrzegam tu spory potencjał na interesujące wymiany zdań. Mam wrażenie, ze między tym duetem może się wytworzyć przyjaźń. Tylko czy przetrwa ona w mieście takim jak Gotham? Tego dowiemy się na pewno w kolejnych odcinkach. Nawiasem mówiąc podoba mi się dość oszczędne wykorzystywanie muzyki. Kiedy już pojawi się jakiś utwór, nie jest to przypadkowe. Nierzadko jest to też powód do wprowadzenia delikatnego żartu sytuacyjnego. Nie miejcie jednak złudzeń – Gotham nie jest miastem, w którym żarty są najważniejsze. Przynajmniej nie w tym serialu.
Podsumowanie
Pingwin zadebiutował w wielkim stylu i zaintrygował mnie już od pierwszych scen. Pilot zostawił oczywiście wiele pytań, na które bardzo chętnie poznam odpowiedzi. Co zrobi Maroni w związku z torturowaniem pewnej postaci i efektem tego działania? Czy Pingwin będzie musiał zadecydować o priorytetach – rodzinie lub imperium? Kiedy zbrodnia Cobblepota wyjdzie na jaw i do czego doprowadzi? Kogo jeszcze wcieli Pingwin do swojego gangu? Być może część odpowiedzi poznamy 30 września? Wtedy ukaże się przecież drugi odcinek. Ja już na niego czekam i również po jego seansie napiszę swoją recenzję. Pamiętajcie, aby do nas zajrzeć. Wiem, że na pewno nieraz będę wracał do pierwszego odcinka w oczekiwaniu na drugi. Bardzo spodobał mi się pilot i już dodałem ten serial na moją listę na MAX-ie. A Wy?
Dodaj komentarz