Od kilku dni mam przyjemność zwiedzać Japonię z XIX wieku w Rise of the Ronin na PS5. Dziś mogę podzielić się z wami pierwszymi wrażeniami.
Rise of the Ronin ma u mnie wysoko postawioną poprzeczkę nie bez powodu. Jestem wielkim fanem dwóch poprzednich dzieł Teamu Ninja. Mam tu na myśli fantastyczne NiOH i NiOH 2. Oczywiście bardzo was zachęcam do sprawdzenia tych dwóch zremasterowanych gier na PS5, zanim udacie się do Japonii u schyłku ery Endo. Jest rok 1853, do granic Japonii zbliża się flota czarnych okrętów Stanów Zjednoczonych. Dowodzi nią komandor Matthew Perry, który ma za zadanie przekonać szogunat do podpisania traktatu o przyjaźni i handlu.
Gracz wciela się w ronina, wojownika bez pana, który na własnych zasadach podróżuje przez świat. Podobnie jak w poprzedniej grze od Team Ninja – NiOH 2 gracz może stworzyć własną postać. Z pewnością sporo czasu spędzicie w bardzo rozbudowanym edytorze, który pełny jest wszelkiego rodzaju ustawień. Możecie dobrać nawet takie detale jak pasemka na włosach wraz z ich długością oraz gęstością. Co ciekawa nasza postać wcale nie musi być pochodzenia azjatyckiego, możemy stworzyć bohatera lub bohaterkę dowolnej rasy.

Gdy już się uporamy ze stworzeniem postaci, to kolejnym zadaniem będzie wybranie jednego z sześciu stylów walki. Wśród nich znajdziemy niszczyciela, zabójcę, uwodziciela, czy sapera. Styl niszczyciela z pewnością spodoba się fanom skradania oraz eliminowania przeciwników po cichu. Ta klasa świetnie posługuje się tez bronią palną oraz bezbłędnie strzela z łuku. Saper natomiast świetnie radzi sobie z broniami długimi jak włócznia oraz mieczami. Do tego najlepiej ma rozwiniętą medycynę oraz sprawniej prowadzi negocjacje. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć grę bohaterem bez żadnego stylu i naturalnie odnaleźć go w trakcie rozgrywki. Każda z broni oferuje różne kombinacje oraz unikatowe potężne ciosy.
Naszą pierwszą misją jest infiltracja jednego z czarnych okrętów, aby wykraść tajną wiadomość. To zlecenie pełni oczywiście rolę samouczka. Nauczymy się m.in. cichej eliminacji, blokowania czy odbijania ciosów kontrbłyskiem. Jest to technika, która będzie nam towarzyszyć przez całą rozgrywkę, najprościej opisując, jest to idealna kontra. Tuż przed ciosem przeciwnika naciskamy trójkąt, aby odbić i zneutralizować jego atak. Poprawne wykonane kontrbłysku sprawi, że przeciwnik tymczasowo wpada w panikę i może otrzymać znacznie większe obrażenia. Za pomocą kontrbłysku możemy również odbijać strzały z łuku, a nawet pociski z broni palnej. Rise of the Ronin z pewnością spodoba się fanom skradania. Zwykłych przeciwników eliminujemy błyskawicznie, natomiast silniejszych podobnie jak w serii Assasins Creed mocno osłabiamy.

Jedną z największych mechanik odróżniających Rise of the Ronin od serii Nioh jest linka z hakiem. Przydaje się ona zarówno w trakcie eksploracji świata, jak i walce. Dzięki niej możemy szybko dostać się na dach lub wysokie gałęzie. Będąc na dachu, możemy wciągnąć na niego niczego nieświadomego wroga w celu cichej eliminacji. Jednak najbardziej widowiskowe jest złapanie za wybuchową beczkę i rzucenia nią w grupkę przeciwników. Za pomocą linki z hakiem możemy też przyciągać wrogów bliżej siebie lub przyciągać naszą postać bliżej większych przeciwników.
W Rise of the Ronin są trzy poziomy trudności: łatwy, normalny i trudny (nazywane w grze Świtem, Zmierzchem i Mrokiem). Można je zmienić w dowolnym momencie. Świt to standardowy poziom trudności dla gier akcji typu Assassin’s Creed, przyjazny dla większości graczy. Zmierzch będzie standardowym poziomem trudności dla fanów rozgrywki typu soulslike (NiOH, Elden Ring). Mrok natomiast przeznaczony jest dla najbardziej doświadczonych graczy, którzy potrafią pokonać bossa bez zbroi z patykiem w dłoni.

Po uporaniu się z załogą okrętu trafiamy do Jokohamy jednego z trzech ogromnych miast w otwartym świcie gry Rise of the Ronin. Tam poznajemy ekscentrycznego ronina, który stanie się naszym pierwszym sojusznikiem oraz towarzyszem w walce. Co ciekawe gracz może przełączać się między głównym bohaterem a sojusznikiem w trakcie starć, co prowadzi do bardzo ciekawych rozwiązań.
Jokohama podzielona jest na kilka mniejszych prowincji, gracz może tworzyć i wzmacniać z nimi więzi wykonując różne zadania. Mogą to być zwykłe rozmowy z mieszkańcami, modlitwa przy chramie, czy odnajdywanie znajdek jak koty i skrzynie ze skarbem. Nie brakuje też wyzwolenia tego obszaru z rąk bandytów, czy polowania na zbiegów. Za wykonanie wszystkich celów na danym obszarze otrzymamy atrakcyjną nagrodę oraz odblokujemy punkt szybkiej podróży.
Jeżeli jesteś fanem otwartych światów oraz kultury japońskiej, a przy tym chcesz się dobrze bawić bez nacisku na rozgrywkę soulslikową, to śmiało składaj preorder na „Powrót Ronina”. Pełną recenzję gry przeczytacie na naszym portalu w dniu 21 marca o godzinie 23:00. Już teraz serdecznie zapraszam.
Dodaj komentarz