Już w najbliższy wtorek Minecraft Legends ukaże się na konsolach i PC. Jak wygląda pierwszoosobowa strategia od Mojanga?
Minecraft Legends to kolejna już gra w uniwersum Minecrafta, eksplorująca inny gatunek, niż oryginalny tytuł. W tym przypadku mamy do czynienia ze strategią z elementami akcji, gdzie wcielamy się w pojedynczego herosa zarządzającego swoją armią. Nie zabraknie jednak typowych dla franczyzy elementów jak proceduralnie generowana mapa dla każdej nowej kampanii, zbieranie zasobów, wytwarzanie różnych rzeczy i sporo rozpoznawalnych mobów.
Fabuła
Kraina Powierzchnia potrzebuje pomocy herosa. Hordy Piglinów atakują lokalne wioski, grabią zasoby i nawet naskakują na absolutnie niewinne zwierzęta. Naszym zadaniem będzie oczywiście odparcie wojsk wroga, odbudowanie osad i ochrona mieszkańców krainy.
Musicie jednak wiedzieć, że bitwy z Piglinami toczyć się będą dniami, że wykurzenie każdej z wrogich osad będzie wymagało starannych przygotowań, a do części potyczek będziemy musieli wrócić później, gdy nasze wojska urosną w siłę.
Czy uda nam się przywrócic porządek na powierzchni?
Rozgrywka
I tu zaczyna się robić… inaczej.
Grę rozpoczynamy od wyboru herosa. Kierujemy się tu jedynie jego wyglądem, bo absolutnie nie ma to żadnego znaczenia, a nawet w środku rozgrywki będziemy w stanie zmienić naszego bohatera Minecraft Legends. Następnie czeka na nas seria reżyserowanych scenek, w których dowiadujemy się rzeczy o świecie. Dosiadamy naszego konia i zaczynamy szybki tutorial.
Pamiętacie może wzmiankę, że Minecraft Legends to strategia? Mojang postanowił trochę nam tu zamieszać. W większości gier tego gatunku mamy widok z góry, a nasz heros błąka się po mapie wykonując zadania (albo nawet nie heros, a nasze wojska). My w tym czasie możemy sobie klikać po barakach by tworzyć wojska, fortyfikować osady czy zbierać surowce. Tutaj? Mamy do czynienia z widokiem z perspektywy trzeciej osoby i praktycznie wszystko wykonywać będziemy naszym herosem.
Gdy opanujemy podstawowe mechanizmy, jak poruszanie się, czy skakanie, nadejdzie czas na nauczenie się sterowania. Od razu zaznaczę też, gra wspiera myszkę i klawiaturę na konsolach! W ustawieniach znajdzie się też dedykowana temu sekcja, gdzie zmienimy przypisanie klawiszy. Zobacz też serwery Minecraft.
Sterowanie
To akapit, który w większości gier znalazłby się znacznie później. Tu jednak jest niezwykle ważny. Strategie na konsoli to wciąż grząski temat, a większość z nas dalej krzywi się na myśl o Red Alert 3. Jednak tak jak lata temu 8-bit Armies, tak i Minecraft Legends teraz wybrnął z tego naprawdę świetnie.
Po pierwsze, nasz bohater bezpośrednio nie będzie zbierał żadnych zasobów. Jednak dzięki magicznej lutni, będzie mógł przywołać specjalne kreaturki (allaje), które zbiorą te zasoby za niego. Klikając odpowiednie zakładki wybierzemy rodzaj surowca, który potrzebujemy, a następnie nakierujemy na interesujący nas obszar. Gra wyświetli nam wtedy, ile surowca znajduje się w zaznaczonym przez nas kawałku ziemi i wyśle allajów do pracy.
Jak się pewnie spodziewacie, czas wydowywania surowców będzie różny, więc drewno czy kamień zbierzemy znacznie szybciej, niż diamenty. Na szczęście nie musimy fizycznie być blisko allajów, więc możemy kontynuować przygodę, podczas gdy one zostaną na wyznaczonym terenie.
Podobnie będzie się miała sprawa z budowaniem. Mamy osobny przydział allajów budowniczych, które budować będą wybrane przez nas struktury. Wśród nich znajdziemy podstawowe jednostki służące do fortyfikacji, jak bramy, mury czy schody, a także stolarnię, która odpowiadać będzie za naprawianie struktur, kamieniarza, który ulepszy nasze wieże strażnicze i mury czy spawnery kreatur – osobne, dla każdego typu „wojsk”. Pojawią się też struktury, które pozwolą nam wydobywać nowe surowce, czy wieże obronne, które najpierw będziemy musieli znaleźć na mapie a następnie „zebrać”. Tłumaczę to sobie tak, że allaje w ten sposób uczą się, jak odbudować taką strukturę „w domu”.
Osady i fortyfikacja
Trochę już wspomniałam, ale wciąż za mało. Oprócz Źródła Przeznaczenia, czyli naszej „bazy”, gdzie stać będą najważniejsze struktury, do dyspozycji będziemy też mieć lokalne wioski i stworzone przez nas Studnie. Każde z tych miejsc będziemy mogli fortyfikować, każde będzie mogło być zaatakowane przez piglinów i każde z nich będzie wymagać co jakiś czas naszej uwagi.
O atakach Piglinów będziemy informowani z wyprzedzeniem, będziemy mieć więc czas na przygotowanie się. I o ile budowanie struktur czy wojsk trwa moment, o tyle kluczowe będzie jeszcze znalezienie surowców. Drewno i kamień znajdziemy prawie wszędzie, choć i tu zdarzą się momenty, gdy czegoś nam będzie brakło. Jeśli (tak jak ja) swoje osady otaczacie murem przeplatanym wieżami strzelniczymi, zasoby drewna maleć będą w naprawdę niezłym tempie. Trudniej będzie jednak ze złotem, diamentami, czy żelazem. Ten ostatni surowiec nie występuje w każdym biomie, musimy więc szukać go na mapie! Gdy opanujemy lokalną topologię będzie ciut łatwiej, ale w pierwszych paru dniach nowej kampanii, może to sprawiać lekki kłopot. I fajnie.
Jeśli Piglini opanują którąś z waszych wiosek, to jeszcze nie koniec świata. Gra da nam szansę na przegonienie wrogich wojsk i odbudowę struktur. A spokojna wioska będzie kolejnym punktem na mapie pozwalającym na szybką podróż. W międzyczasie, mieszkańcy wioski będą też zbierać dla nas specjalne surowce, które odbierzemy później w skrzyniach. To tam czasem znajdziemy złoto czy lapis lazuri, pozwalający na tworzenie jednostek wojennych.
Walki
To kolejny ważny element rozgrywki, prawdopodobnie ten najważniejszy dla wielu z nas. Starcia z Piglinami będą naszym chlebem powszednim, od malutkich potyczek podczas eksploracji, gdy znajdziemy pojedyncze jednostki, bo bitwy z potężnymi hordami, w których będziemy musieli zniszczyć stojące w centrum portale.
Tworząc wojska musimy myśleć strategicznie. Oprócz 20 miejsc (które później można powoli zwiększyć) w naszej armii na stworzone przez nas jednostki, pod naszym bannerem będą mogły walczyć również moby spotkane na mapie. Będą to zarówno creepery, czy zombie (które w normalnym Minecrafcie wcale nie są po naszej stronie), jak i lokalne zwierzęta, jak wilki, czy lisy.
Powiem Wam, że uśmiechnęłam się, gdy zaraz po wejściu do gry usłyszałam, że jedna z osad potrzebuje naszej pomocy. Momentalnie przypomniał mi się Fallout 4 i Preston Garvey rzucający tym hasłem co kilkanaście minut.
Jednostki
Nasze jednostki będą miały swoje „nisze”. Niektóre lepiej sprawdzą się w niszczeniu budynków, niż wrogich armii, część walczyć będzie z bliska, część z dystansu, a jeszcze inne moby będą tam po to, by leczyć pozostałych. Trzeba więc mądrze dysponować dostępnym miejscem i na różne etapy walk zabierać innych „żołnierzy”. Choć oczywiście możecie też postawić wszystko na jednostki niszczące budynki i szturmować centrum twierdz, by szybko pozbyć się całości — bo jak w większości strategii, zniszczenie „serca” jednocześnie neutralizuje całą resztę przeciwników i budowli. Tutaj walczyć będziemy o portale, nie zamki.
Nie wiem, czy tak faktycznie powinny być rozgrywane nasze bitwy, ale ja zawsze „dorabiam” jednostki w trakcie. Robię sobie małą bazę na granicy terytorium wroga, stawiam spawnery i parę wież strażnicych, czasem zbuduję jeszcze mur i bramę i wracam tam, gdy tylko utracę większość wojsk. I nie przejmuję się stratami za mocno, bo surowców do tworzenia mobów zbieram wystarczająco dużo przed wyruszeniem na wojnę. Zawsze staram się mieć jakichś healerów, a na końcówkę większość moich slotów wypełniają golemy skupiające się na niszczeniu budowli. Creepery są dobre na samym początku, kiedy potrzebujemy przebić się przez bramy wroga, a powrót do spawnerów nie wymaga zbyt wiele czasu – bo, ekhm, jak się może domyślacie, Creepery są mobami „jednorazowego użytku”.
W dalszej części gry, gdy już dotrzemy do zdobywania złota i wytworzymy najważniejsze struktury w naszej bazie, przyjdzie czas na rekrutację dużych golemów o znacznie większej sile niż typowe jednostki.
Świat
Jeśli mieliście kiedykolwiek do czynienia z Minecraftem, to pewnie spodziewacie się, że świat i tutaj będzie bardzo zróżnicowany. Choć mapa nie wydaje się zbyt duża, Minecraft Legends to mnóstwo różnych biomów. Od łąk, przez pustynie, tundrę, bagna i dżungle, po pustkowia i suchą sawannę. Momentalnie rozpoznamy przejście do nowego biomu, co zmieniać będzie zarówno dostępne surowce, jak i lokalną faunę.
W niektórych miejscach na mapie będziemy mogli znaleźć zastępstwa dla naszego startowego konia. Każde z dostępnych zwierząt będzie miało swoje silne strony, czy będzie to właśnie wszechstronność konia, czy zwinność tygrysa, czy skrzydła u dzioboptaka. Gdy odkryjemy dane zwierzę, w każdej z wiosk znajdziemy przedstawicieli każdego z gatunków, co pozwoli nam dowolnie się przesiadać. Do tej pory najlepiej grało mi się siedząc na grzbiecie kolorowego ptaka, który pozwalał bezstresowo przemierzać górzyste tereny.
Wiecie, że tundra pełna będzie lisów? A na bagnach znajdziemy kąpiące się w błocie świnie. Trafimy też na stada alpak, żółwie, gromady wilków i błąkające się pojedynczo oceloty. Część z nich będzie mogła dołączyć do naszej armii, choć wciąż nie są to szczególnie pomocni sojusznicy.
Cykl dnia i nocy
To znowu mechanizm znany zarówno ze strategii, jak i istniejący już w świecie Minecrafta. Tutaj ma on całkiem spore znaczenie, bo aktywność piglinów w nocy wzrasta. Znajdziemy znacznie więcej rozbójników toczących bitwy z lokalnymi mobami, wtedy też najczęściej będą oni atakować okoliczne osady.
Nie bójcie się jednak, noce nie będą tu aż tak mordercze, jak w oryginalnym tytule. Nie musimy myśleć o chowaniu się, szukaniu świateł czy walce z czającym się w ciemnościach endermanem.
Pogoda też naszym wojownikom nie straszna, możecie więc (psychicznie) przygotować się na deszcz w odpowiednich biomach. Nie wpłynie on jednak w żaden sposób na rozgrywkę.
Wrażenia
Minecraft Legends to niesamowity tytuł. Za dzieciaka zęby zjadłam na Tzarze, Red Alercie, Tiberian Sun i Heroes 3. Gdy trochę podrosłam (okej, bardzo trochę) bardzo dużo czasu spędziłam w oryginalnym Minecrafcie, jeszcze na Xbox 360. I ta gra to połączenie tego wszystkiego w jedną magiczną całość.
Cztery poziomy trudności zapewnią nam rozgrywkę o optymalnym skomplikowaniu, a możliwość gry z przyjaciółmi (lub przeciwko nim) da tonę okazji do dodatkowej frajdy.
Odkrywania jest sporo, sposobów na walkę też. Fakt, że mapa renderowana jest od nowa dla każdej kampanii sprawia, że nie wpadniemy w rutynę. Przed nami będą inne biomy, inaczej rozłożone surowce, a czasem i trudniejsze do zdobycia twierdze.
Bardzo podoba mi się też to, że przeciwnicy rosną w siłę, że nowe hordy piglinów rosną jak grzyby po deszczu. Nie możemy podejsć do nowej bazy z przekonaniem, że na pewno sobie z nią poradzimy.
To też o tyle dobra gra, że można w nią wskoczyć nawet na pół godziny, pobawić się, a potem przejść do czegoś innego. Choć oczywiście w tak krótkim czasie nie ma szans na ukończenie kampanii.
Jeśli macie ochotę sprawdzić różne poziomy trudności, gra pozwala na wiele różnych stanów zapisu, więc nie ma z tym najmniejszego problemu. Możecie też dzięki temu rozpocząć grę samemu oraz ze znajomymi na oddzielnych save’ach. Różnorodność przeciwników, możliwość gry przeciwko naszym znajomym lub razem z nimi przeciwko AI – tyle opcji na dobrą zabawę!
I powiem Wam, że się wkręciłam. Nawet teraz, gdy powinnam pisać, mam ochotę wskoczyć jeszcze na chwilę do tego świata, odbić jeszcze jedną wioskę czy rozgromić powstający punkt nowych wrogów.
PS. warto czasem przybliżyć mapę, dzięki temu zobaczycie dopiero formujące się bazy wrogich piglinów.
Problemy
Niestety, Minecraft Legends nie jest tytułem bezproblemowym. Choć problemów nie było zbyt wiele, parę było dość zaskakujących.
Po pierwsze, gra się czasami wysypuje. Zdarzyło mi się to tylko w ciągu pierwszych dwóch dni testów, więc może jakaś mała poprawka to naprawiła. Kilka razy gra straciła też połączenie z internetem, nie pozwalając mi dalej grać.
Drugi problem to dziwne zachowanie niektórych używanych przez nas zwierząt. Mój ulubieniec, Ptak, schodząc ze skał kontynuuje ten ruch nawet znajdując się już w powietrzu – nie otwiera skrzydeł, tylko dalej schodzi w dół klocek po klocku. Z tygrysem działy się znacznie ciekawsze rzeczy i zeskakując z wyższych drzew w dżungli, spadał on na ziemię, by potem nagle pojawić się znów w powietrzu w innym miejscu. Intrygujące zjawisko.
Minecraft Legends pojawi się 18 kwietnia na Xbox One i Series, PlayStation 4 i 5, Nintendo Switch oraz na PC. W dniu premiery grę znajdziecie również w katalogu Xbox Game Pass.
Grę do recenzji dostarczył Microsoft.
Dodaj komentarz