Jeśli wychowaliście się na serii Command and Conquer lub innych RTS-ach, które królowały na PC kilkanaście lat temu, to koniecznie musicie sprawdzić 8-Bit Armies.
Wydawana przez SOEDESCO gra to RTS, o 8-bitowej grafice, która w pierwszej chwili kojarzy się z Minecraftem, najlepiej jeszcze w wersji z Telltale. W takim cukierkowo wyglądającym świecie toczyć będziemy strategiczną wojnę pomiędzy dwoma frakcjami.
Rozgrywka
Pierwsze co przychodzi do głowy, gdy myślimy o strategii realnego czasu na konsoli, to pytanie „jak będzie wyglądać sterowanie”? Grafika i fabuła spadają na kolejny plan, bo kluczowym aspektem zawsze będzie poruszanie się po interfejsie przy użyciu kontrolera. Bo na wsparcie myszy i klawiatury jeszcze musimy trochę poczekać.
Zacznijmy więc od najważniejszego.
Sterowanie
Gdy włączymy samouczek, przeprowadzi on nas przez najbardziej kluczowe elementy interfejsu i kroków, które pomogą nam rozbudowywać naszą bazę i armię. Dość szybko zauważymy, że sterowanie jest… przyjemne!
Tworząc jednostki zatwierdzamy je jednym z trzech przycisków, a każdy z nich oznaczać będzie grupę ułatwiającą wydawanie rozkazów. Jeśli więc tworząc piechotę klikniemy „X” to w widoku rozgrywki klikając „X” zaznaczymy wszystkie jednostki przypisane do grupy i będziemy mogli wydać im rozkaz.
Na łopatkach mamy przełączanie pomiędzy trybem naprawiania budynków a ich sprzedawania, analogi oczywiście sterują mapą i rozmieszczeniem stawianych struktur. Na RB/LB R1/L1 wybieramy tworzenie budynków lub żołnierzy. Jedynym zgrzytem w tej chwili jest to, że wychodzimy klikając kolejny raz dany klawisz, a nie domyślnym przyciskiem powrotu, czyli „B” w przypadu Xboksa. Ma to oczywiście logiczne wytłumaczenie, ale wymaga chwili, by się przyzwyczaić.
Korzystanie z grup jednostek od zawsze ułatwiało rozgrywkę w RTS-y, tutaj wyniesiono to na inny poziom, kiedy jest to konieczne, a nie stanowi jedynie miłego dodatku. Przez to sterowanie na kontrolerze nie jest irytujące, bo rysowanie prostokątów by zaznaczyć obszar doprowadziłoby mnóstwo ludzi do szewskiej pasji.
Grafika
Świat wygląda uroczo. Jest z jednej strony kolorowy, nasycony kolorami, choć nie brakuje mroczniejszych miejsc na mapie, gdzie nie jest już tak wesoło.
Izometryczny wygląd, interfejs z mapą po prawej stronie, czytelny podgląd tego, czy nasza baza ma wystarczająco mocy i ile jednostek znajduje się w aktualnie wybranej grupie.
Dzwięki
Muzykę w grze skomponował Frank Klepacki, odpowiedzialny wcześniej właśnie za serię Command and Conquer. Jest więc bardzo przyjemnie i muzyka w tle towarzyszy nam w trakcie rozgrywki. Oczywiście przyciszona tak, żebyśmy jednak skupili się na dźwiękach samej gry czyli strzelających i umierających jednostek.
Kampania
W grze dostępnych mamy 40 misji, 25 jako renegaci i 15 jako obrońcy. Oprócz tego jest jeszcze kampania w trybie współpracy (online) oraz możliwość rozgrywek multiplayer, w których niestety ciężko znaleźć przeciwników.
Dodatkowo jest jeszcze tryb potyczek, gdzie wybieramy jedną z dostępnych map i gramy przeciwko komputerowi.
Każdy z etapów kampanii możemy ukończyć z maksymalnie trzema gwiazdkami. Od poziomu trudności (3 do wyboru) zależeć będzie to, jak trudne będą te zadania i ile ich będzie. Na najłatwiejszym poziomie wystarczy po prostu pokonać przeciwnika czy zniszczyć jego bazy. Na dalszych poziomach dochodzą jeszcze ograniczenia czasowe albo specjalne warunki, jak wybudowanie tylko jednej rafinerii.
Wszystkie te informacje znajdziemy na planszy startowej danej misji. Dowiemy się też jakiego typu jednostki mamy odblokowane, zobaczymy też podgląd mapy, którą za chwilę będziemy oglądać.
Ekrany ładowania nie wymagają od nas cierpliwości, chociaż dostarczają nam przydatnych informacji. Nie są to wskazówki jak w większości tytułów, ale podgląd mapy, na której przyjdzie nam grać. Pamiętajcie tylko, że widok później będzie izometryczny, w przeciwieństwie do tego, co oglądamy na ekranie ładowania.
Mapy są ładne, co już mówiłam. Są pełne i uporządkowane, często też symetryczne. Miniemy miasteczka ze sklepamy, drzewa i samochody, zobaczymy pola na których stać będą ciężkie maszyny, czasem będzie też rzeczka, wody lub lawy, różnie.
Ciekawostki
Wszystkie osiągnięcia w grze są ukryte. Mam dziwne przeczucie, że przynajmniej część z nich będzie odnosić się do skrzynek, które znajdziemy na mapach kampanii. Małe kraty ze znakami zapytania mogą być otwarte jedynie przez piechotę i znajdziemy tam często inne jednostki piechoty. Znacznie ułatwia to wykonywanie zadań, gdy spotkamy się z takim, które mówi nam, by nie trenować żadnych żołnierzy.
Kolejną ciekawostką są przewracane drzewa, gdy nasze autka nie jeżdżą zbyt uważnie. Genialne.
Podsumowanie
Do 8-Bit Armies podchodziłam sceptycznie. RTS na konsoli to nie jest coś, co łatwo przechodzi przez gardło. Pamiętam jak strasznie wyglądało sterowanie w Red Alert 3 i jak wiele zgrzytów jest w nowszych produkcjach, które opierają się na budowaniu obiektów i klikaniu zaawansowanych opcji wyboru. Trzeba jednak przyznać, że tytuł wciąga od pierwszych chwil, a rozgrywki trwają tyle, że zawsze można wskoczyć na jedną, dwie rundki. Wyzwań przed nami stoi wiele.
Mulitplayer online niestety nie chciał ze mną współpracować i nie udało mi się znaleźć partnera do rozgrywki. Nie zmienia to jednak faktu, że sama kampania i tryb potyczek zapewnią nam zabawy na długie godziny.
8-Bit Armies zadebiutowało 21 września na PlayStation 4 i Xbox One.
Za grę dziękujemy wydawcy — SOEDESCO.
Dodaj komentarz