Po świetnym zeszłorocznym Kirby and the Forgotten Land na każdą produkcję z żarłoczną, różową kulką w roli głównej czekam bardzo niecierpliwie. Czy słusznie?
W końcu już raz się trochę na Kirbim zawiodłem, a to za sprawą Kirby’d Dream Buffet. Wspomniana produkcja była próbą wejścia w gry typu MMO jak Fall Guys. Niestety, będąc zupełnie szczerym, odpadła w starciu z darmowym Fall Guys już w pierwszej rundzie. W zeszłym roku deweloperzy z HAL Laboratory wypuścili więc jedną bardzo udaną oryginalną grę w postaci Kirby and the Forgotten Land i już mniej udaną minigrę online. Kolejny ruch studia jest już o wiele bardziej zachowawczy. Polega na wzięciu bardzo udanej platformówki z systemu Nintendo Wii pod tytułem Return to Dream Land i zrobieniu remake na Nintedo Switch. Czy najnowsza gra to ten sam produkt, tylko że z dopiskiem deluxe?
Zmiany, zmiany, zmiany…
Zanim przejdę do właściwej recenzji, fragment dla graczy znających oryginalny Return to Dreamland z Wii. Sam się do nich nie zaliczam i podchodziłem do gry na świeżo jak do całkowicie nowej produkcji. Niemniej po jej przejściu postanowiłem sprawdzić, na ile różniła się od oryginału. Jak się okazało twórcy dokonali wielu zmian w istniejących umiejętnościach kopiowania Kirbiego, jak również zaproponowali dwie nowe. O wiele większe rewolucje nastąpiły w departamencie minigier, które z 2 wzrosły do 10. Tym samym zasłużyły, aby poświęcić im osobny „park rozrywki” w menu gry. Oczywiście opiszę go szerzej w dalszej części recenzji.




Na koniec dodano jeszcze end-game w postaci plansz poświęconych jednemu z bohaterów Return to Dreamland Deluxe, czyli Magalorowi. Jeśli nie przepadaliście za tą grą na Wii, sama jej właściwa część (jak poziomy, wrogowie itd.) niewiele się zmieniły. Wspomniane dodatki zapewne nie przekonają Was do zainteresowania się wersją Deluxe. Jeśli jednak znacie oryginał i odczuwacie do niego nostalgię albo nie graliście w niego wcześniej — czytajcie dalej!
Orzeł wylądował
Jak wygląda tło fabularne Kirby’s Return to Dreamland Deluxe? Na Popstar, czyli rodzimej planecie Kirbiego rozbija się tajemniczy statek — Lor. Jego części rozrzucają się na wszystkie strony planety. Pilotował go pocieszny Magolor, któremu Kirby i jego paczka: Bandana Waddle Dee, King Dedede oraz Meta Knight oferują pomoc w naprawieniu statku. Duże elementy jak maszt, skrzydła, wiosła pchają fabułę do przodu. Z kolei zbieranie przekładni odblokuje dodatkowe wyzwania dostępne na statku kosmity. A skoro już mowa o rozgrywce…
Platformowa klasyka
W Return to Dream Land Deluxe mamy do czynienia z klasyczną platformówką 2d, choć elementy tła, przeciwnicy i postaci bohaterów stworzone są z modeli trójwymiarowych. Wszystko tradycyjnie dla Kirbiego utrzymane jest w żywej tonacji kolorów i raczej cieszy oko.




Podczas rozgrywki możemy wybrać tryb trudniejszy oraz taki, gdzie Magolor wyciągnie do nas pomocną dłoń. Może wyciągnąć nas z upadku w pustkę (na przykład po nieudanym skoku), a nawet podsunąć leczenie i umiejętność kopiowania podczas walki z bossem. Gra nie jest zbyt trudna, jeśli więc planujecie rozgrywkę solo, to polecam ten trudniejszy tryb. Jeśli chcecie jednak zaprosić do Return to Dream Land Deluxe swoje pociechy bądź mniej doświadczonych graczy, pomoc Magolora będzie na pewno nieoceniona. Dodatkowym atutem gry są postaci z paczki Kirbiego, które mogą wspomóc głównego gracza. Każda z nich ma inne umiejętności i ciosy. Sam Kirby ma pełno możliwości do kopiowania mocy swoich wrogów. Mało tego, każdy z 4 graczy może być Kirbim w różnych wersjach kolorystycznych! Przy większej liczbie graczy na ekranie robi się gęsto od różnych efektów. Zdecydowanie przydałoby się podświetlanie bohaterów, czego niestety nie ma. Dlatego najlepiej grało mi się w recenzowany tytuł w 2 osoby.




Sekwencje platformowe jak zawsze mają swój Kirby’owy urok. Nie są na tyle trudne, żeby frustrować. Z drugiej strony zebranie wszystkich przekładni na poszczególnych poziomach może wymagać już więcej pracy i umiejętności. Znowu, tak jak po Forbidden Lands, odczuwałem miłą satysfakcję, ale i relaks podczas gry. Same plansze zabierają nas na przejażdżkę po plażach, lasach, fabrykach, wulkanach, a nawet pod wodę. Niestety, obok świetnych poziomów gra cierpi na niedobór ciekawych bossów. Jest ich sporo, ale nie wymagają oni podjęcia jakichś specjalnych taktyk.
Park rozrywki
Osobne miejsce chciałbym poświęcić parkowi rozrywki Merry Magoland, ponieważ obok bardzo dobrej platformówki dostajemy w nasze ręce… całkiem niezłą grę imprezową! Jak już wspominałem, jest tutaj 10 minigier, w które lokalnie może bawić się do 4 graczy. Są to bardzo proste gry, dodatkowo dużą ich część możemy obsługiwać ruchem (wtedy wymagany jest joy-con). Park rozrywki umożliwia grę on-line w jedną z tych minigier — pojedynek samurajski. Nie spodziewajcie się czegoś bardzo skomplikowanego, ot musimy jak najszybciej zareagować na pojawienie się symbolu na ekranie. Proste? Ale jakże satysfakcjonujące, gdy porównujemy się z setką innych osób.




Podsumowanie
Jak zawsze w Kirbym jest co robić! Przejście gry zapewnia odblokowanie areny do walki z bossami oraz trybu extra. Ten ostatni zapewnia podstawą grę z mniejszą ilością przedmiotów leczących, mocniejszymi bossami i mniejszym poziomem maksymalnego zdrowia. Nie to jest jednak najciekawszym end-game! Zdecydowanie laurkę trzeba tu wystawić epilogowi Magolora, który dostarczy dodatkowych dwóch godzin zabawy na zupełnie nowych poziomach. Co prawda w każdym z tych trybów możemy zagrać w 4 osoby, jednak na ekranie robi się wtedy tłoczno. Twórcy nie zadbali o odpowiednią widoczność bohaterów (np. zawsze widoczny kontur postaci i rzucające się w oczy strzałki).
Do zabawy w więcej niż dwie osoby świetnie nada się z kolei park rozrywki z 10 mini-grami. Tym samym, zupełnie zaskakująco Kirby’s Return to Dream Land Deluxe stał się ciekawą pozycją imprezową. Jeżeli chodzi o część platformową, to jest naprawdę dobrze. Szkoda tylko, że sami bossowie mogli być trochę bardziej interesujący. W moim osobistym rankingu recenzowany tytuł plasuje się tuż za Kirby and the Forgotten Land. Podsumowując, mamy tu bardzo solidną grę, w którą zagramy razem nawet z najmłodszymi i mniej doświadczonymi graczami, ale też sami będziemy się świetnie bawić.
Kod recenzencki dostarczył ConQuest Entertainment - oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce

Dodaj komentarz