Strategia na konsolach? I to jest w VR? Zanim jednak wyjmiecie pochodnie, to posłuchajcie. Być może mamy tu jedną z lepszych propozycji dla właścicieli nowych Gogli od Sony.
Podstawy
Zanim napiszę cokolwiek o sterowaniu czy doświadczeniu pozwolę sobie opowiedzieć odrobinę o podstawach. Townsmen VR to strategia ekonomiczna, w której budować będziemy nasze średniowieczne wioski na archipelagu wysp. Zadbać musimy o wszystkie potrzeby naszych mieszkańców. Wodę wypiją oni ze studni, jedzenie przyrządzi im kucharz. Ten zbierze mięso od myśliwych albo ryby od wędkarza.
Później budować będziemy coraz więcej różnorodnych budowli, które wytwarzać będą nowe zasoby. Dojdą nam wojownicy do wyszkolenia, nowe technologie do wynalezienia.
Pomocna w tym będzie kampania, która powoli, krok po kroku, zaznajomi nas z wszystkimi mechanikami. Początkowo zadania są dość łatwe, z czasem będziemy rzuceni w bardziej pracochłonne wyzwania. Gra co chwila zaskakuje nas czymś nowym. Raz będziemy musieli obronić naszą wioskę przed piratami, innym razem trzeba będzie upolować wilki, które stoją na drodze do cennych materiałów.



Każdy ma swoje zadanie
Mieszkańców naszej wioski możemy delegować do różnych zadań. Jeden zostanie piekarzem, inny będzie pasł krowy. Nie należy przy tym zapominać, by zostawić kilku jako budowniczych. Bez nich nie zbudujemy niczego nowego.
Zarządzenie ludźmi jest kluczowe do osiągnięcia celu. Czasem trzeba będzie żonglować profesjami, by nasza wioska nie upadła. No bo po co kamieniarz ma stać i nic nie robić, kiedy zapełnił już cały magazyn kamieniami? Można go przebranżowić na kowala by wykuł kilka mieczy dla naszej armii.
Generalnie mechaniki rządzące Townsmen VR nie są może zbytnio skomplikowane czy rozbudowane. Nowością jest natomiast to, jak grę doświadczamy w wirtualnej rzeczywistości.



Jestem bogiem
Często przy opisywaniu gier strategicznych spotkać można się z określeniem, że gracz pełni rolę boga. Patrzy na wszystko z góry i wydaje rozkazy. Jest w tym trochę racji, ale prawdziwe poczucie bycia istotą wyższą nadaje właśnie gra w VR. Grając w Townsmen VR czułem się, właśnie jak taki ktoś — dbające o swoich podopiecznych bóstwo.
Nasze ręce wyświetlają się cały czas na ekranie i możemy za ich pomocą wchodzić w interakcje ze światem. Zamiast klikać kursorem na budynki, przedmioty czy ludzi po prostu chwytamy ich w dłonie. W ten sposób przypisujemy mieszkańców do konkretnych zadań.
W ogóle wiele rzeczy możemy, dosłownie, wziąć we własne ręce. Jeśli nasz budowniczy idzie za wolno z materiałami, to możemy go chwycić i przenieść na drugi koniec wyspy. Albo w ogóle możemy go wyręczyć i samodzielnie przenieść stertę kamieni i drewna do nowo budowanego budynku.
Nasze boskie moce nie ograniczają się jedynie do takich zadań. Możemy np. przegnać chmury znad naszej wyspy. Albo wręcz przeciwnie, złączyć je w większe kłębowisko i wywołać burzę.
A jeśli mamy na to ochotę, to poszczególnych mieszkańców możemy podrzucać, popychać, przewracać. Wszystko oczywiście jest w formie slapstickowej komedii, bez przemocy czy zabijania kogokolwiek. Zresztą nie trzeba być sadystą, żeby zrobić komuś krzywdę nieumyślnie. Niejednokrotnie przy poruszaniu się po wyspie mimowolnie zepchnąłem kogoś do wody. Na szczęście taki pracownik nie tonie, tylko po chwili zostaje automatycznie wyciągnięty na ląd.



Inny wymiar zabawy
Interakcje w VR sprawiają, że tytuł ten zyskuje inny wymiar. Możemy aktywnie uczestniczyć w życiu naszej wioski. Zaglądać co porabiają nasi mieszkańcy czy im pomóc. Warto rozglądać się po całej wyspie, bo być może gdzieś za skałą ukryty będzie skarb z cennymi zasobami.
Zupełnie inaczej gra się w strategię w wirtualnej rzeczywistości. Townsmen VR pokazuje, że taki format ma rację bytu. Wystarczy tylko pomysł i kilka kompromisów.



Wady
Fani strategii mogą być nie do końca zadowoleni ze wspomnianych przed chwilą kompromisów. Gra zawiera sporo mechanik, jednak jest to okrojona wersja tego, co znamy z większości gier strategicznych. Nie mamy też pełnej swobody w budowaniu. Mamy narzucone limity liczby budynków konkretnego typu. Większość możemy wybudować jedynie raz na danej planszy. Zresztą same wyspy są na tyle niewielkie i mają taką budowę, że i tak ledwo jesteśmy w stanie na nich umieścić wszystko.
Inną rzeczą, która mi doskwiera, jest brak możliwości przyspieszenia czasu. Wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym i jeśli czekamy na coś, to musimy na to po prostu poczekać. Owszem, wspominałem, że w budowie możemy wspomóc naszych budowniczych, ale jeśli czekamy na przypłynięcie jakiegoś statku, to musimy po prostu na niego czekać.
Zdaję sobie sprawę, że wynika to zapewne ze specyfiki gry w VR. Przyspieszenie czasu zapewne wpływałoby negatywnie na graczy, doprowadzając ich do nudności. Ostatnie czego chcemy, to mdlejący przed konsolą gracze.
Samo sterowanie kamerą za pomocą ruchów ręką to też coś, do czego trzeba się przyzwyczaić i może na początku sprawiać kłopot. No i szkoda, że gra nie jest dostępna w polskiej wersji językowej.



Podsumowanie
Townsmen VR to bardzo udany tytuł. Gra, która pokazuje, że strategie mają rację bytu na goglach. Zupełnie inaczej człowiek podchodzi do tego typu rozgrywki, kiedy jest faktyczną częścią tego świata.
Jest to w mojej ocenie jeden z lepszych tytułów przygotowanych na premierę PlayStation VR 2 i mocny kandydat do rozpatrzenia jako zakup dla nowej zabawki.
Grę do recenzji udostępniło Plaion Polska.
Rozgrywka:
Dodaj komentarz