Dziedzictwo Hogwartu ukazało się na początku lutego na konsolach nowej generacji. Sprawdźmy jakość tej wyczekiwanej produkcji.
Dziedzictwo Hogwartu to bez wątpienia gra, na którą czekało wielu miłośników serii o Harrym Potterze. Mimo że produkcja ta nie należy do sagi o młodym czarodzieju, to jednak osadzona jest w tym świecie. Ostatnia duża gra korzystająca ze świata magii ukazała się ponad dekadę temu. Miłośnicy realiów wymyślonych przez J.K. Rowling długo musieli więc czekać na kolejny podobny tytuł. Na szczęście w tym roku ukazało się Dziedzictwo Hogwartu, które powinno zadowolić każdego fana czarodziejstwa. Najpierw przyjrzyjmy się oczywiście, nie wchodząc w spoilery, przedstawianej opowieści.
Fabuła
Jak na pewno wiecie, jestem przeciwnikiem spoilerów. Nie będę wobec tego zdradzał w moich recenzjach fabuły. Nie znaczy to bynajmniej, że nie mogę napisać niczego o jakości i sposobie prezentacji wydarzeń Dziedzictwie Hogwartu. Na początek pozwolę sobie skorzystać z oficjalnego opisu opowieści, jaki znajdziemy na przykład w PlayStation Store:
„Dziedzictwo Hogwartu” to fabularna gra akcji z otwartym światem osadzona w otoczeniu po raz pierwszy przedstawionym w serii książek o Harrym Potterze. Udaj się w podróż po zarówno znanych, jak i nowych miejscach, by badając je odkrywać fantastyczne zwierzęta, modyfikować wygląd swojego bohatera, warzyć eliksiry, doprowadzać do mistrzostwa rzucanie zaklęć i rozwijać swoje talenty. Zdecyduj jakim czarodziejem lub jaką czarownicą będziesz.
Przeżyj przygodę w XIX-wiecznym Hogwarcie. Wciel się w postać dzierżącą klucz do antycznego sekretu, który może podzielić świat magii. Zawiązuj sojusze, walcz z czarnoksiężnikami i zadecyduj o losie świata magii. To ty decydujesz o swoim dziedzictwie. Zapełnij niezapisane karty swojej historii.
Źródło: PS Store
Do wykorzystania świata i jego możliwości w tym tytule jeszcze przejdę. Teraz mogę Was jednak zapewnić, że studio Avalanche Software zdecydowanie dobrze odnajduje się w świecie magii. Niech za przykład posłuży uwidocznienie testrali. Przed pewnym wydarzeniem nie widzieliśmy tych stworzeń. Wystarczyło jednak byś świadkiem czegoś, co jest wymagane do tego, aby je dostrzegać, a momentalnie zaczęliśmy je zauważać. Fabuła nie jest co prawda zbyt odkrywcza i bez problemu znajdziemy lepsze wątki w książkach Rowling. Stanowiła jednocześnie dla mnie coś więcej niż zaledwie usprawiedliwienie rozgrywki i z niemałą przyjemnością chłonąłem wydarzenia. Nawet mimo ich lekkiej naiwności. Nie będę jednak wchodził w szczegóły, aby nie zepsuć Wam samodzielnego poznawania opowieści. Wspomnę jeszcze tylko, że moim zdaniem lepiej byłoby, gdyby nie pojawiały się tu elementy retrospekcji aż w takiej ilości. Oczywiście dzięki temu możemy zobaczyć myślodsiewnię w akcji, aczkolwiek według mnie jest jej trochę za dużo.
Aktywności w grze Dziedzictwo Hogwartu
Czarodziejskie realia serwowane nam od wielu lat przez książki i filmy z serii Harry Potter są niesamowicie rozbudowane. Przekłada się to na szczęście na aktywności, jakich możemy się podejmować w recenzowanym dziś tytule. Sam Hogwart jest niesamowicie obszerną lokacją, w której można spędzić dziesiątki godzin. Na odnalezienie ogrom kart wyjaśniających znaczenie niektórych miejsc (jak na przykład posągu jednookiej czarownicy). Są też wyścigi na miotłach (aczkolwiek bardzo brakuje mi możliwości zagrania w quidditcha albo wybuchające gargulki) oraz zagadki logiczne. Niekiedy natkniemy się bowiem na drzwi opatrzone symbolami. Musimy znaleźć ich znaczenie liczbowe i odnaleźć symbol odpowiadający brakującemu numerowi, jaki powinien się tam według nas znaleźć. Możemy również wykonywać wiele zadań pobocznych, pomagając zarówno uczniom Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Będziemy także warzyć eliksiry, pielęgnować magiczne rośliny (które następnie wykorzystamy w walce), a nawet zajmować się fantastycznymi zwierzętami. Na pewno nie będziecie narzekali na brak aktywności w tej grze – zapewni Wam ona zabawę na kilkadziesiąt godzin!
Osadzenie w świecie
Warto sobie odpowiedzieć na pytanie: Czy można grać w Dziedzictwo Hogwartu, nie wiedząc absolutnie niczego o tym świecie? Moim zdaniem tak, choć nie będzie to najlepszą decyzją. Rozgrywka oczywiście nie jest uzależniona od naszej wiedzy na temat uniwersum. Jednak występują tutaj pojęcia, które dla niezaznajomionych osób mogą być, nomen omen, czarną magią (o której więcej później). Co prawda gra stara się nieco nas wprowadzić w ten świat, aczkolwiek wyjaśnienia terminów są dość lakoniczne i mam wrażenie, że wiele osób może się przez to od tych pojęć odbić.
Zdecydowanie lepiej poczują się miłośnicy serii o nastoletnim czarodzieju. Zwłaszcza że występuje tu mnóstwo odniesień i aluzji do znanego im świata. Nie chcąc psuć nikomu zabawy z odkrywania wszystkich smaczków, wspomnę tylko o „eleganckiej” szacie, o której inne zdanie miał Ron Weasley. Trzeba bowiem wiedzieć, że akcja gry dzieje się w XIX wieku. W związku z tym nie spotkamy wielu postaci, które pojawiały się w książkowej serii Harry Potter. Nie znaczy to jednak, że produkcja ta jest pozbawiona zapadających w pamięć elementów i miejsc, co to, to nie.
Rozwój postaci
Jako że Dziedzictwo Hogwartu to gra RPG, nie może oczywiście zabraknąć rozwijania postaci. Niedługo po rozpoczęciu naszej przygody weźmiemy udział w Ceremonii Przydziału, gdzie zostanie nam przypisany jeden z czterech domów szkoły. Jeśli jednak nie będziecie wybitnie zadowoleni z decyzji Tiary, to będziecie mogli samemu wybrać swój dom. Warto też zaznaczyć, że można się zalogować do swojego konta WB, aby przeniesione zostały nasz dom oraz różdżka. Tę możemy też dostosować, aczkolwiek więcej na ten temat dowiecie się z dalszej części niniejszego artykułu. Pozostając przy rozwoju naszego bohatera (lub bohaterki – naszą postać tworzymy na początku gry w niezłym edytorze), dobrze jest pochylić się nad ewentualnym systemem karmy.
Tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Okazuje się bowiem, że pod tym względem bardzo mało w tym tytule RPG-a. Fabuła jest prowadzona liniowo i nie mamy wpływu na jej kształtowanie. Jasne, czasem możemy wybrać nieco bardziej asertywną opcję dialogową. W ogólnym rozrachunku nie ma to jednak znaczenia – efekt konwersacji zawsze będzie taki sam. Zawiodłem się również trochę na Zaklęciach Niewybaczalnych i klątwach. Możemy się ich nauczyć i rzucać Crucio (a nawet Avada Kedavra!), ale nie zmienia to nastawienia napotykanych przez nas postaci. Szkoda. Liczyłem, że stworzę prawdziwego, przerażającego Śmierciożercę. Mam nadzieję, że w kontynuacji studio Avalanche Software bardziej przyłoży się do „erpegowości” swojej gry.
Wyposażenie
Nie można za to odmówić twórcom oddania do naszej dyspozycji istnego zatrzęsienia elementów ubioru. Wspomniałem wcześniej o szacie wyjściowej, ale to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Podczas naszego przemierzania Hogwartu i wioski Hogsmeade (choć nie tylko tych miejsc) zauważymy sporo skrzyń. Po ich otwarciu nierzadko wejdziemy w posiadanie nowego elementu wyposażenia, takiego jak czapka, szal, szata czy rękawice. Elementy te możemy dodatkowo ulepszać (o czym więcej później). Co jednak gdy znajdziemy przedmiot o lepszych parametrach, ale wyglądzie, który kompletnie się nam nie podoba? Nic straconego – Avalanche Software postanowiło oddać nam możliwość zmiany wyglądu. Jest to całkowicie darmowe i wystarczy po prostu najechać na dany element na ekranie wyposażenia, a następnie nacisnąć przycisk podpisany jako Zmień wygląd. Co istotne, nie musimy posiadać ze sobą ubioru, jakiego styl chcemy przyjąć. Wystarczy bowiem, że mieliśmy go kiedyś, a będziemy mogli skorzystać z tego wyglądu – nawet jeśli element o danym stylu wizualnym już dawno sprzedaliśmy.
Istnieje także możliwość zamontowania innej rękojeści na naszej różdżce. Tu jednocześnie muszę zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, bazowy wygląd różdżki jest nie do zmieniania; różdżka, która nas wybierze będzie z nami związana przez niemal cały czas rozgrywki. Po drugie, po wybraniu i akceptowaniu domu na początku, nie można go też zmienić, co jest dość oczywiste. Należy jednocześnie zaznaczyć, że niektóre odnajdywane szaty będą miały warianty kolorystyczne właśnie naszego domu. Domy te różnią się też dormitoriami – zarówno pod kątem sposobu dostawania się do nich, jak i ich wystroju. Muszę przyznać, że jest to naprawdę świetnie zrealizowane i momentalnie bardzo spodobała mi się moja chata Hobbita, jak określałem mój pokój wspólny Hufflepuffu.
Dziedzictwo Hogwartu i model walki
Skoro Dziedzictwo Hogwartu to gra akcji oraz RPG, to nie może oczywiście zabraknąć zmagań z przeciwnikami. W tytule od Avalanche Software starcia prowadzimy naturalnie z wykorzystaniem różdżki oraz zaklęć. Mamy do dyspozycji kilkadziesiąt czarów – w tym Zaklęcia Niewybaczalne – które niemal dowolnie łączymy w kombinacje. Możemy więc na przykład rozbroić oponenta, rzucając Expeliarmus, po czym zawiesić go w powietrzu za pomocą Leviosa. Następnie, nadal utrzymując przeciwnika w powietrzu, popychamy go czarem Depulso, a swoje działanie kończymy, rzucając czar ognia – Incendio. Do tego dochodzi możliwość blokowania zaklęć oponenta – służy do tego Protego – a nawet kontrowania ich (Drętwota). Ponadto można rzucać przedmioty użytkowe, takie jak chińska kąsająca kapusta lub mandragora. Jakby tego było mało, nic nie stoi na przeszkodzie, aby rzucić przedmiotem w naszego adwersarza. Na koniec warto wspomnieć o Starożytnej Magii.
Nasz uczeń jest w stanie wykorzystywać potężne, druzgocące ataki magiczne, zabierające sporą część – a niekiedy nawet całość – paska zdrowia naszego oponenta. Starożytną Magię ładujemy, wykonując uniki, atakując i parując zaklęcia – wszystko zależy od sposobu, w jaki rozwiniemy postać. Więcej na ten temat dowiecie się z dalszej części niniejszej recenzji. Kończąc opisywanie modelu walki, mogę Was uspokoić. Potyczki nie są trudne i nawet na najwyższym poziomie trudności da się wyjść cało z każdego starcia. Jednocześnie należy zauważyć, że poziom trudności można zmienić w dowolnym momencie, co jest oczywiście sporym plusem Dziedzictwa Hogwartu.
DualSense
Miałem przyjemność ogrywania najnowszej gry w Świecie Magii na nowej konsoli od PlayStation, PS5. W związku z tym zaobserwowałem wykorzystanie funkcji pada DualSense, który moim zdaniem jest najlepszym kontrolerem, jaki kiedykolwiek powstał. Avalanche Software posiada czujnik ruchu, z którego możemy skorzystać – jeśli zechcemy – do sterowania lotem na miotle. Kolejnym miłym akcentem jest uzależnienie koloru podświetlenia pada od naszego domu. I tak dla Gryffindoru będzie to czerwień, dla Slytherinu zieleń, dla Ravenclawu niebieski, a dla Hufflepuffu pomarańczowy. Usłyszymy też odgłosy otoczenia czy komentarze związane z siecią Fiu z głośnika w padzie. Nie zapomniano także o obsłudze adaptacyjnych spustów. Dzięki temu rzucając zaklęcia, będziemy czuli opór spustów DualSense’a, co oczywiście wpływa na immersję. Podobało mi się również zaimplementowania efektów dotykowych. Szczególnie mocno odczuwałem to podczas głaskania kotów oraz łapania fantastycznych zwierząt do naszej torby. Jeśli tylko macie taką możliwość, to koniecznie grajcie w Dziedzictwo Hogwartu za pomocą pada DualSense. Zawiera w sobie niemało magii.
Grafika
Nie ma co owijać w bawełnę – Dziedzictwo Hogwartu to bez wątpienia jedna z najładniejszych i najbardziej klimatycznych gier, jakie miałem przyjemność sprawdzać. Bardzo satysfakcjonujące jest tu nawet zwykłe przemierzanie korytarzy zamku czy jego przyległości – Zakazanego Lasu i na przykład wioski Hogsmeade. Wszędzie widać, że twórcy nie tylko obejrzeli filmy z serii o Harrym Poterze, ale i oddali się wnikliwej lekturze książek o nastoletnim czarodzieju. Nawet sam wygląd poltergeista Irytka jest zgodny z tym, co można było przeczytać w oryginałach. Teren, po jakim się poruszamy jest też niemały i minie naprawdę sporo czasu zanim odkryjecie wszystkie tajemnice i poznacie wszelkie smaczki.
Avalanche Software nie ma też powodu, aby wstydzić się co do jakości działania na PlayStation 5. Gra oferuje nam 4 tryby graficzne. Jeden z nich zapewnia rozgrywkę w 60 klatkach na sekundę, natomiast jego przeciwstawny w 30 klatkach, ale w rozdzielczości 4K. Ja jednak postawiłem na Fidelity + Ray tracing. Dzięki temu mogłem bezproblemowo cieszyć się bardzo przyjemnym dla oczu śledzeniem promieni w połączeniu z bardzo dobrą płynnością. Wynosiła ona około 40 klatek na sekundę i była to stabilna płynność. Dodajemy jeszcze do tego błyskawiczne ładowanie poziomów, a otrzymany doskonały technicznie tytuł. Jako ciekawostkę wspomnę, że na komputerach występowały ekrany ładowanie i tylko dlatego wiem o ich istnieniu. Na konsoli nie zobaczymy takich plansz – tak szybko wczytują się etapy.
Udźwiękowienie
Mając świadomość, że Dziedzictwo Hogwartu nie jest związane z filmową serią Harry Potter – przynajmniej w teorii – można było mieć pewne obawy co do muzyki w tej grze. Na pewno każdy fan filmów o Świecie Magii doskonale kojarzy motyw muzyczny skomponowany przez Danny’ego Elfmana. Mogę Was na szczęście uspokoić – kompozycje nagrane na potrzeby Dziedzictwa Hogwartu są dość podobne i brzmią naprawdę bardzo dobrze. Nie jest to bynajmniej nic wybitnego, ale jednak pozwala z niemałą przyjemnością przemierzać ulice, korytarze, ścieżki i przestworza. Angielskie głosy również zrealizowano świetnie i aktorzy wiarygodnie wcielili się w swoje role. Jednocześnie należy zaznaczyć, że nie ma tu polskiego dubbingu, ale mimo tego zalecam granie z polskimi napisami. Polskie wersje językowe nazw własnych prezentowały się fantastycznie już w książkach i filmach. Nie inaczej jest w grze.
Pokój życzeń
Pokój życzeń to na pewno jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Szkole Magii i Czarodziejstwa, a więc nie mogło go zabraknąć w Dziedzictwie Hogwartu. Znajduje się oczywiście tam, gdzie wymyśliła je J.K. Rowling w swoich książkach, a zastosowanie tego pomieszczenia jest niesamowicie przydatne. Po pierwsze, możemy tu oddać się swojemu upodobaniu personalizowania otoczenia. Wyczarujemy więc meble, dywany i inne dekoracje, które to rozmieścimy według swojego widzi mi się. Wpłyniemy także na rozmiar i kolor tych elementów, a więc dodaje to do możliwości dostosowania pokoju.
Ponadto ulepszymy swoje wyposażenie oraz odkryjemy właściwości i wygląd sprzętu, którego nie zidentyfikowaliśmy. Część wyposażenia jest bowiem tajemnicą i musimy ją odkryć, analizując przedmiot w tym właśnie Pokoju. To bynajmniej nie wszystko, co czeka na nas w Pokoju Życzeń. Znajdziemy tu bowiem skrzata, Smyka, który wprowadzi nas w tajniki menażerii. To właśnie w tym miejscu będziemy przechowywali schwytane zwierzęta. Jeśli odpowiednio o nie zadbamy – co jest niezwykle proste – to będziemy mogli z nich pozyskać materiały rzemieślnicze. Za ich pomocą ulepszymy wyposażenie, a więc warto się tym zająć. W ulepszone wyposażenie można także wstawiać dodatkowe usprawnienia, zwiększając zadawane w określony sposób obrażenia lub defensywę. Na pewno znajdziecie wariant, który się Wam spodoba.
Co poza głównym wątkiem?
Wspomniałem już wcześniej, że Dziedzictwo Hogwartu jest niezwykle bogatą w zawartość grą. Oprócz wcześniej wymienionych aktywności możemy więc rozbijać zawieszone balony, czy wykonywać mnóstwo misji pobocznych. Skryjemy się za zaklęciem niewidzialności, aby otworzyć podejrzliwe skrzynie. Sprawdzimy swoje umiejętności na arenach walk (w tym na tych nastawionych na wykorzystanie Zaklęć Niewybaczalnych), czy zasadzimy własne rośliny i uwarzymy eliksiry. Spróbujemy wykonać mnóstwo opcjonalnych wyzwań i zbierzemy tajemnicze posążki dostępne wyłącznie nocą. Będziemy także obserwowali niebo nocą, szukając zadanych konstelacji. Na pewno nie będziecie narzekali na nudę w tej produkcji. Co chwilę pokazuje Wam nowe możliwości i momentalnie wciąga jak bagno. Na upartego można się także skradać, zdejmując przeciwników po cichu. Nie jest to jednak element, który wykonano odpowiednio dobrze i widać, że sten styl rozgrywki nie jest preferowanym przez twórców.
Podsumowanie
Dziedzictwo Hogwartu to bez cienia wątpliwości najlepsza produkcja osadzona w Świecie Magii. To nie tylko gra, która deklasuje wszystkie poprzednie z serii Harry Potter. To także jeden z najwspanialszych tytułów akcji z elementami, w jakie miałem ogromną przyjemność grać. Nie jest to gra bez wad. Szkoda bowiem, że konsekwencje korzystania z czarnej magii są właściwie zerowe. Miałem nadzieję, że rzucając ciągle Avada Kedavra, zrażę do siebie napotykane postaci. Tak się jednak nie stało, co stanowi niemałe rozczarowanie. Żałuję też, że nie ma tu quidditcha i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Bynajmniej nie chcę przez to napisać, że ta gra jest słaba. W żadnym razie – jest fenomenalna. Widać jednak niewykorzystany potencjał i mam nadzieję, że kolejne tytuły jeszcze bardziej rozwiną zastosowane tutaj rozwiązania. Mimo wszystko Avalanche Software może być z siebie dumne! Stworzyli wybitną grę i nie mogę się doczekać powrotu do szkoły. Nie pozostaje mi wobec tego nic innego jak tylko napisać jedno zdanie:
Uroczyście przysięgam, że planuję coś niedobrego.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, Cenega.
Dodaj komentarz