Batman, Który Się Śmieje otrzymał kolejne rozwinięcie swoich losów. Sprawdźmy więc drugi tom z cyku Death Metal.
Batman to bez wątpienia bohater, o którym słyszał każdy. Wystąpił on w ogromnej ilości komiksów i wariantów. Jednym z nich jest stosunkowo młody Batman, Który Się Śmieje wykreowany przez Scotta Snydera. To właśnie wokół tej postaci kręci się akcja w drugim tomie Death Metal. Moją recenzję pierwszego tomu mogliście już oczywiście czytać na portalu. Do odpowiedniego wpisu zabierze Was niniejszy odnośnik. Naturalnie nie ma sensu zabieranie się za grudniowy tom bez znajomości wydarzeń zaprezentowanych we wrześniu. Jednak jeżeli macie za sobą pierwszy album z serii Death Metal, to zapraszam Was do lektury moich wrażeń z drugiego tomu. Na początek skupię się oczywiście na wydarzeniach przedstawionych w recenzowanym komiksie. Naturalnie są one pozbawione spoilerów wykraczających poza poprzednie tomy.
Fabuła

Jak już wspomniałem, Batman: Death Metal – Tom 2 kontynuuje oczywiście wydarzenia z tomu pierwszego. Ponownie widzimy więc działania Batmana, Który Się Śmieje i jego drogę do osiągnięcia swego celu – władzy nad wszystkimi Multiwersami. Oczywiście bohaterowie, mimo ogromnych trudności, nie zamierzają stać bezczynnie. W różnych światach starają się wobec tego osłabić wpływy Tego, Który Się Śmieje i przywrócić różne światy do ich pierwotnej wersji. Niżej możecie zapoznać się z oficjalnym opisem wydarzeń dostarczanym przez Egmont.
Batman, Który się Śmieje posiadł moc Doktora Manhattana i planuje przekształcenie wszystkiego na swoje podobieństwo. Rzuca wyzwanie Perpetui, twórczyni multiwersum, i rusza w pościg za Flashem, który ukrył się w mocy prędkości. Tymczasem bohaterowie z Ligi Sprawiedliwości próbują ułożyć plan pokonania obu istot dysponujących nadludzkimi mocami, a Batman, Superman i Wonder Woman trafiają do mrocznego multiwersum, na planety, na których wciąż trwają Kryzysy, które niegdyś toczyły się na Ziemi.
Oficjalny opis komiksu
Jako że w komiksie występuje mnóstwo wersji światów, nie może zabraknąć, nierzadko zaskakujących, postaci. Spotkamy więc sporo wariantów Flasha, alternatywne wersje Batmana (co bynajmniej nie powinno dziwić), jak również Robina i Zielonych Latarni. Wszystkie postaci biorą udział w starciach, nieuchronnie prowadzących do ostatecznego konfliktu z Batmanem, Który Się Śmieje. Nie wchodząc oczywiście w szczegóły, muszę przyznać, że akcja zawiązuje się w takim momencie… że już czekam na trzeci tom Death Metal!
Opowieść wciąga i dowodzi, że Scott Snyder potrafi stworzyć niesamowicie absorbującą czytelnika historię! Mam nadzieję, że Tom 3 będzie kontynuował tę passę. Tego dowiemy się jednak dopiero za kilka miesięcy. Warto zaznaczyć, że w przygotowaniu póki co są dwa tomy. Na pewno będę jeszcze Was informował o tych wydaniach.
Ilustracje

Za stronę artystyczną ponownie – tak samo jak w Tomie 1 – odpowiada Greg Capullo. To on stanowi podstawę dla ilustracji zarówno w serii Batman: Metal, jak również w Death Metal. W opisywanym dziś albumie Capullo pomagają dwaj ilustratorzy – Francis Manapul oraz Eddy Barrows. Muszę przyznać, że stworzyli oni niesamowicie sugestywne ilustracje, nierzadko sprawiające, że z przyjemnością przyglądamy się rysunkom. Często możemy dostrzec drobne detale. Nie zmieniają one oczywiście ogólnego brzmienia scen, ale pozwalają jeszcze bardziej poczuć mroczną, poważną atmosferę wydarzeń. Z występujących tu historii warto wspomnieć chociażby o – rewelacyjnej moim zdaniem – genezie (a dokładniej jej rozwinięciu) postaci Króla Robina. Podobał mi się on już w pierwszym tomie i nie inaczej jest w drugim.
Dlatego czekam na trzeci – okładka sugeruje, że Król Robin będzie bardzo istotną postacią. Znajdziemy też wyścigi kilku Flashów oraz wpływ relacji Batmana, Który Się Śmieje z Perpetuą na los całego multiwersum (i nie tylko). Ilustracje są bardzo wyraźne i nie ma problemu z odczytywaniem kwestii w dymkach. Czytelność wypowiedzi była moją uwagą odnośnie pierwszego tomu. Na szczęście w drugim poprawiono ten błąd. Nie ma on na szczęście wpływu na ogólny mroczny odbiór Tomu 2. To nadal horror obrazkowy i jako taki klasyfikuję go w swojej bibliotece.
Podsumowanie

Batman: Death Metal – Tom 2 to kolejna niesamowicie udana pozycja w portfolio Egmontu. Jeśli tylko lubicie szalenie mroczy klimat, który można wręcz ciąć noż… to znaczy bat-nożem, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po ten komiks. Wciągnął mnie on jeszcze bardziej niż pierwszy tom i muszę przyznać, że mam ogromne oczekiwania związane z dalszym rozwojem mrocznego uniwersum. Co prawda samego Batmana, Który Się Śmieje nie jest tu bardzo dużo (co nie powinno dziwić – ma on przecież osobną serię – Batman, Który Się Śmieje). Nie znaczy to bynajmniej, że nie odgrywa on żadnej roli. Przeciwnie, zawsze czujemy, że wszystko, co się dzieje jest efektem knowań tej postaci.
Jeżeli, tak jak ja, uwielbiacie mroczną wersję uniwersum, to drugi tom Death Metal bez dwóch zdań powinien trafić do Waszej kolekcji. To świetny komiks, który niesamowicie szybko mnie wciągnął i nie pozwolił odejść dopóki nie doczytałem go do końca. Ostatnie strony to oczywiście jednostronne alternatywne okładki. Wyglądają one świetnie i z pewnością będą wracał do tego albumu chociażby ze względu na nie. Na pewno przypomnę go sobie też przed premierą trzeciego tomu. Póki co seria Metal rośnie w siłę i oby tak było dalej!
Liczba stron | 240 |
Wymiary | 17 cm x 26 cm |
Scenarzyści | Scott Snyder, James Tynion IV, Peter J. Tomasi |
Ilustratorzy | Greg Capullo, Francis Manapul, Eddy Barrows |
Tłumacz | Tomasz Sidorkiewicz |
Typ oprawy | twarda |
Cena | od 56,56 zł |


Komiks do recenzji dostarczył Egmont.
Dodaj komentarz