Alan Wake powraca na konsole, a zarazem debiutuje na PlayStation. Odwiedźmy więc raz jeszcze Bright Falls.
Alan Wake ukazał się pierwotnie na konsolach Xbox 360 już 14 maja 2010 roku. Dzieło studia Remedy momentalnie mnie zachwyciło. Byłem oczarowany sposobem kreowania świata, muzyką oraz rozgrywką. Teraz, po ponad dekadzie od premiery, możemy powrócić do perypetii Wake’a w odświeżonej wersji. Czy warto dać się zabrać w tę podróż? Zapraszam do lektury recenzji, która rozwieje wątpliwości.
Fabuła
Mimo że Alan Wake nie należy do najmłodszych gier, to bynajmniej nie zamierzam nikomu psuć samodzielnego odkrywania wydarzeń. Przedstawię jednak oczywiście podstawowe założenia opowieści. W Alan Wake Remastered wcielamy się w tytułowego bohatera. Mężczyzna jest pisarzem, któremu doskwiera niemoc twórcza. Postanawia więc udać się wraz ze swą żoną, Alice, do niewielkiej miejscowości Bright Falls. Nie wchodząc w szczegóły, nie wszystko idzie po myśli małżeństwa i Alan jest zmuszony poszukiwać żonę. Nie brakuje oczywiście wydarzeń paranormalnych, aczkolwiek więcej na ten temat napiszę w dalszej części recenzji. Historia jest podzielona na 6 odcinków, a ukończenie każdego z nich powinno zająć około 2 godziny. W wersji Remastered znajdują się również dwa dodatki – Sygnał i Pisarz. Zajmują one po mniej więcej półtorej godziny. Zaprezentowana opowieść wciągnęła mnie i nie mogłem się oderwać od konsoli. Podobnie zresztą jak przed dekadą.
Rozgrywka
Alan Wake Remastered to gra, w której naszego bohatera obserwujemy z perspektywy trzecioosbowej. Niekiedy możemy ją zmienić, naciskając lewą gałkę analogową pada. W z góry określonych momentach przyjrzymy się wtedy interesującemu miejscu. Ułatwia to oczywiście utrzymać filmową otoczkę. Niemniej jednak perspektywa TPP jest tą, w której spędzimy przeważającą część rozgrywki. Ta składa się z dwóch najważniejszych elementów. Przybliżam je naturalnie poniżej.
Eksploracja
Bright Falls jest niewątpliwie rozległym obszarem. To na szczęście również różnorodne miejsce. Znajdziemy w nim bowiem zarówno lasy, jak i opuszczone kopalnie, ośrodki wypoczynkowe, latarnię morską, małomiejski bar czy też scenę koncertową. Najczęściej będziemy z całkowitą pewnością poruszać się w lesie. Nierzadko usiądziemy za kółkiem różnych modeli samochodów, by pokonać większe odległości. Stanowi to miłe urozmaicenie rozgrywki – szkoda jednak, że nie wykorzystano potencjału jazdy samochodem. Adaptacyjne spusty i efekty dotykowe nie są niestety wtedy obsługiwane. Przemierzając świat wykreowany przez studio Remedy, zdecydowanie warto zbaczać z głównej drogi. Możemy się natknąć na jeden z wielu rodzajów znajdziek lub ułatwić sobie przeżycie. O zbieractwie będzie jednak później; na razie przejdźmy do drugiego z najważniejszych elementów rozgrywki.
Walka
Nasz pisarz niewątpliwie nie ma łatwego życia. Na jego drodze staną bowiem Opętani – dawni mieszkańcy Bright Falls opanowani przez Ducha Mroku. Mimo że Alan Wake Remastered zaczyna się jak połączenie filmu obyczajowego z thrillerem, to ostatecznie przechodzi na stronę horroru. Nie jest to bynajmniej straszna gra – nie powinniście być przerażeni przez nic, co zobaczycie. Jednak sama obecność Ducha Mroku i jego wpływ na przedmioty oraz osoby z pewnością zasługują na przypisanie gry do horroru. Bardzo interesująco rozwiązano walkę z przeciwnikami. Otóż najpierw musimy ich osłabić za pomocą światła. Możemy do tego wykorzystać latarkę (w której musimy wymieniać baterie, jeśli nie chcemy tracić czasu na naładowanie się akumulatora), ale nie tylko. Na swoim podorędziu będziemy mogli mieć również race i granaty błyskowe. Te ostatnie wybuchają kilka sekund po upuszczeniu, zabijając następnie przeciwników znajdujących się w polu rażenia.
Natychmiastowe pozbycie się Opętanych ułatwia również pistolet sygnałowy. Jeśli jednak nie mamy wspomnianego uzbrojenia, to pozostaje osłabianie przeciwników latarką, a następnie zabijanie ich strzałami z rewolweru. Przyznaję, że bardzo podoba mi się ten system i świetnie bawiłem się, biorąc udział w starciach w Alan Wake Remastered. Na różnorodność uzbrojenia na pewno nie mamy co narzekać. Oprócz wspomnianych giwer, znajdziemy również dubeltówkę, karabin wyborowy i strzelbę powtarzalną. Dla każdego coś miłego.
Znajdźki
Alan Wake Remastered pozwala się spełnić również miłośnikom zaglądania w każdy kąt. Na uważnych obserwatorów czekają bowiem różnego rodzaju znajdźki. Część z nich jest widoczna z daleka – a dodatkowo oznaczona symbolem interakcji – jednak z niektórymi trzeba zadziałać bez powiadomienia o odpowiedniej akcji. Podstawowymi dwoma znajdźkami są termosy z kawą (na znalezienie czeka ich 100) oraz strony manuskryptu. Tych rozsiano ponad setkę, ale część jest dostępna dopiero na poziomie trudności Koszmar. Ten z kolei odblokowuje się dopiero po jednorazowym przejściu gry na poziomie Łatwym lub Normalnym. Szkoda, że Koszmaru nie odblokowano od razu – przez to osoby pragnące zdobyć platynowe trofeum będą musiały ukończyć grę co najmniej dwa razy. Do znajdziek można tez zaliczyć między innymi piramidy z puszek (które możemy zniszczyć, strzelając do nich), audycje radiowe oraz programy telewizyjne.
Audycje dostarczają nam informacji na temat aktualnych wydarzeń w Bright Falls i stanowią świetne uzupełnienie dla wydarzeń oraz klimatu. Natomiast programy telewizyjne z cyklu Night Springs poświęcone są paranormalnym wydarzeniom z historii Bright Falls, mających nieszczęśliwe zakończenie. Bardzo lubiłem oglądać te programy i poznawać kolejne epizody z przeszłości Bright Falls. Dotykają one nierzadko obiektów mocy, które pojawiały się w ostatniej produkcji Remedy, Control. Jak bowiem pisałem w mojej recenzji (znajdziecie ją tutaj), Control oraz Alan Wake dzieją się w jednym uniwersum. Wyraźnie zaznacza to nawet jeden list w Alan Wake Remastered, aczkolwiek nie będę Wam zdradzał szczegółów na jego temat. W nowej edycji znajdziemy również gdzieniegdzie kody QR. Po ich zeskanowaniu będziemy mogli obejrzeć film przedstawiający Alana piszącego swe największe dzieło. Filmy te są wstawione 4 miesiące temu i przyznaję, że ta nowość bardzo miło mnie zaskoczyła.
Klimat
To największa zaleta recenzowanego tytułu. Klimat w Alan Wake Remastered jest fenomenalny i momentalnie porywa. Nie mogłem się oderwać od tej produkcji już 10 lat temu. Nie inaczej jest w tym roku – w mojej ocenie Alan ani trochę się nie zestarzał. Zewsząd docierają do nas odwołania do twórczości Stephena Kinga oraz do odwiecznej walki dobra ze złem. Napotykane postaci nierzadko komentują działania pisarza, jak na przykład uśmiercanie jakiegoś bohatera, aby fabuła nabrała tempa. Ogromne znaczenie dla klimatu ma oczywiście aktorstwo. Ww Alan Wake Remastered stoi ono na najwyższym poziomie. Począwszy od animacji, a na głosach postaci kończąc, grając w tę produkcję można poczuć się jakbyśmy oglądali film.
Klimat współtworzą również wspomniane wcześniej manuskrypty. Okazuje się, że napisał je Alan, ale nie pamięta zapisywania tych kartek. Opisywane wydarzenia uzupełniają to, co widzimy w przerywnikach filmowych, a także nierzadko ostrzegają nas przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Przyznaję, że chętnie zbaczałem z głównej drogi tylko po to, aby znaleźć nowe kartki.
Grafika i udźwiękowienie
Wspomniałem już w niniejszej recenzji, że oryginał ukazał się ponad 10 lat temu. Wypadałoby więc nieco usprawnić stronę wizualną, prawda? Miałem ogromną przyjemność sprawdzania edycji przeznaczonej na nową generację od Sony, PlayStation 5. Przerywniki filmowe wyglądają bardzo wiarygodnie i lepiej niż w oryginale. Nie powinno to jednak dziwić – przecież pokuszono się o nowe animacje. Bez wątpienia dostrzeżecie też, że Alan Wake Remastered działa w rozdzielczości 4K ze stałą liczbą klatek wynoszącą 60. Dzięki temu rozgrywka jest niesamowicie płynna i aż chce się nieprzerwanie grać.
Nie mogę też nie pochwalić udźwiękowienia. Pisałem już wcześniej o świetnym dobraniu głosów do postaci. To jednak nie koniec zalet. Bronie, zwłaszcza rewolwer, brzmią bardzo satysfakcjonująco. Czuć kopa przy oddawaniu strzału. Jednakże największą zaletą udźwiękowienia jest genialna ścieżka dźwiękowa. Napisał ją Petri Alanko, a utwory takie jak Welcome to Bright Falls i Departure lubię sobie włączyć po dziś dzień – mimo ponad dekady od ich skomponowania. Wyżej możecie przesłuchać ścieżkę dźwiękową z gry Alan Wake na Spotify.
Kompozycje instrumentalne bynajmniej nie są jedynymi, jakie usłyszymy podczas przechodzenia gry. Swoje trzy grosze dołożył również zespół Poets of the Fall (występujący w grze również pod pseudonimem Old Gods of Asgard). Ich utwór War po dziś dzień jest moim zdaniem jednym z najlepszych w dorobku tej fińskiej kapeli. Notabene, to właśnie Alan Wake sprawił, że zacząłem słuchać tego zespołu i od wielu lat jestem ich fanem. Wracając jednak do gry, to znajdziemy tu jeszcze świetne, zaskakujące zmianą tempa, The Poet and the Muse, jak również rewelacyjny rockowy kawałek Children of the Elder God. Zresztą poziom z tą piosenką jest jednym z najlepszych, jakie widziałem w grach.
DualSense w Alan Wake Remastered
Alan Wake Remastered obsługuje funkcje pada DualSense. Każdy wystrzał z broni wymaga od nas nieco mocniejszego naciśnięcia spustu, co ma imitować strzelanie z prawdziwej giwery. Pierwsze wrażenie związane z tym efektem jest bardzo pozytywne – możemy uwierzyć, że trzymamy w dłoni odchudzoną wersją rewolweru. W miarę zdobywania kolejnych broni okazuje się jednak, że opór jest taki sam. Wielka szkoda, że nie postanowiono przypisać różnych poziomów do różnych pukawek. Naturalnie, jeśli tylko chcemy, możemy wyłączyć efekty spustów w menu opcji gry. Ja jednak, jak z pewnością doskonale wiecie, jestem ich fanem, toteż zostawiłem je aktywne.
Podsumowanie
Alan Wake Remastered to bardzo dobre odświeżenie uznanego horroru psychologicznego z konsol Xbox 360. Wersja na PlayStation 5 obsługuje rozgrywkę w 60 klatkach na sekundę oraz adaptacyjne spusty, co z pewnością jest zmianą na plus. Szkoda jednak, że nie przypisano różnych poziomów spustów do różnych broni. Ogromną siłą produkcji jest wciągająca fabuła, a muzyka jest genialna. To świetne odświeżenie, które ogromnie przydało się tej grze. Nie wahajcie się i śmiało kupujcie ten tytuł. Tym bardziej, że wersja cyfrowa kosztuje zaledwie 99 zł.
Kod recenzencki zapewniło Epic Games.
Dodaj komentarz