Piekło ponownie się otworzyło!
Nie sądziłem, że tak szybko przyjdzie mi powrócić do Piekła, które ponownie pochłania świat. Kiedy dowiedziałem się o otwartej becie nowej gry od Blizzard Entertainment, wyczekiwałem możliwości pobrania jej na konsolę PlayStation 5. Czy stary nowy Diablo daje radę? Sprawdzamy!
Muszę się przyznać, że nie grałem w II część serii Diablo na komputerze. Nie będzie to więc wpis o nostalgii i miłości do gry, której fragment poznaję dopiero teraz.
Pierwszym zaskoczeniem było to, że serwery gry wytrzymały i ani razu nie miałem tej nieprzyjemności wywalenia z rozgrywk. Sprawia to, że mam cichą nadzieję, iż nie będzie tych problemów podczas faktycznej premiery.
Kiedy gra była już gotowa do odpalenia, chwyciłem kontroler w dłoń i obejrzałem przerywnik filmowy, a następnie wybrałem swojego wędrowca. Twórcy oddali do naszej dyspozycji pięć klas.
Byli to:
- Amazonka
- Barbarzyńca
- Paladyn
- Czarodziejka
- Druid
Wybrałem tego ostatniego. Była to klasa kompletnie mi nieznana, a więc nie mogłem przepuścić takiej okazji. Po chwili byłem już w świecie gry i obozowisku, gdzie czekał na mnie nieznany mi człowiek. Zlecił on pierwsze zadanie – oczyszczenie siedliska zła.
Uzbrojony w podstawowy ekwipunek wyruszyłem przed siebie z nadzieją w sercu, że nie padnę po paru metrach. Na moje szczęście padłem trochę dalej i z bardzo prostego powodu, lecz o tym dalej w tekście.
Kiedy patrzę na zdjęcia porównujące Diablo II za czasów jej świetności do tego, co teraz widziałem w testach beta, to mogę jedynie powiedzieć, że tytuł ten przeszedł naprawdę spory lifting. Jednocześnie trzeba zauważyć, iż bardzo dobrze wygląda na konsoli obecnej generacji.
Walka i jeszcze raz walka!
Jedyny mankament, jaki rzuca mi się w oczy to walki z hordami przeciwników. Nie zawsze do końca wiedziałem, w którego oponenta aktualnie uderza mój bohater.
Im więcej starć miałem za sobą, tym łatwiej było mi nakierować swojego bohatera. Mimo że na początku sterowanie było mylące, to jednak z czasem weszło w krew.
Retusz powinien dotknąć również pasków z opisem postaci – nie są one czytelne. To skutecznie przeszkadza w odkryciu, ile życia zostało przeciwnikowi. A umówmy się, że niektórzy z nich naprawdę potrafią nas zgnieść.
Ej, moment, to mapa?!
Nie wiem, kto był odpowiedzialny za robienie tutaj mapy, ale był to chyba najgorzej stworzony element całego interfejsu. Nie była ona czytelna, a jej kolorystyka też nie pomagała w zrozumieniu tego, co ma się przed sobą.
Prawda jest taka, że niezależnie od tego, gdzie otworzy się okno ekwipunku plan lokacji zawsze jest nieczytelny, a wskaźnik naszej postaci niewłaściwie umieszczony na ekranie. Już lepsze byłoby granie na ślepo.
Skoro już o interfejsie mowa, to trzeba powiedzieć, że wiele jego elementów było odpowiednio dopasowanych, co skutecznie poprawiało ich czytelność. Niestety nie wszystko do siebie pasowało, więc czasem czytanie statystyk i opisów było wyzwaniem.
Panie, ale gdzie ja to wszystko upchnę?!
Nigdy nie byłem fanem zbieractwa elementów ekwipunku, lecz na początku gry człowiek podniesie wszystko, bo statystyka musi się zgadzać. Tutaj to zadanie było bardzo utrudnione. Powodem tego była oczywiście ograniczona pojemność ekwipunku. Wielokrotnie musiałem zastanawiać się, czy znaleziony przedmiot zostanie przeze mnie użyty.
Zabawa również pojawiała się, kiedy przychodziło do sterowania. Diablo 2: Resurrected nie różni się zbytnio od znacznie nowszej „trójki”. Poruszanie się, walka, modyfikacje sprzętu i ekwipunku czy rozwój bohatera – to wszystko zrobimy z łatwością dzięki kontrolerowi. Jedyny grzech, którego można się tutaj dopatrzyć to fakt, że to wszystko wygląda niesamowicie papierowo i sztywno.
Mam pewną świadomość, że mówimy tutaj o poprawionej wersji tytułu sprzed dwóch dekad, ale umówmy się, że animacje przy dzisiejszych standardach można by jeszcze naprawdę poprawić.
Tutaj było co robić!
Byłem bardzo zaskoczony, ile to zadań zostało nam udostępnionych w trybie bety. Rozgrywka ciągnęła się przez dwa akty, w których znalazło się dwanaście unikalnych wątków. Oczywiście po drodze ratujemy legendarnego Decarda Caina, walczymy z hordami przeciwników i nie dajemy się zabić.
Jednak, rozgrywając w te akty, nie mogłem pozbyć się wrażenia, iż gram w to samo, co znajdziemy na początku trzeciej części. Nie wiem, czy był to ruch zamierzony, ale przez to poczułem delikatne deja vu.
Dodatkowym atutem był fakt, iż gra posiada pełen polski dubbing. Pozwoliło to jeszcze bardziej zanurzyć się w opowieści. Również przerywniki filmowe przykuwały uwagę, a to one pomagały nakreślić wątek fabularny.
Na temat tej części nie będę więcej się wypowiadać, ponieważ nie chcę psuć zabawy innym.
Ten tytuł to ciekawe wyzwanie!
Wspomniałem na samym początku tekstu, że to było moje pierwsze starcie z klasą druida. Rozgrywka nim była przyjemna i płynna, lecz czasem stanowiła spore wyzwanie. Nie do końca potrafiłem zrozumieć, jak się nim gra. To gubiło mnie kiedy dochodziło do starć z bardziej liczną grupą przeciwników.
Wyzwania stanowią również trudniejsi przeciwnicy, którzy są celem naszego zadania. Testują oni nasze możliwości w bitwie, ale i również często dzięki nim weryfikujemy, czy udało nam się znaleźć odpowiedni sprzęt.
Diablo dalej królem hack’n’slash?
Tak, testy beta pokazują, że gra będzie na pewno hitem. Zarówno pośród nowych, jak i starych wyjadaczy. Wiadomo, ma ona pewne niedociągnięcia, które można jeszcze do premiery spokojnie poprawić, ale jest naprawdę dobrze.
Dostajemy bardzo dobrze odnowionego klasyka. Czuć ducha legendarnej gry, lecz oczywiście w dobrze dopracowanej oprawie audiowizualnej.
Testy beta pokazały również, że mamy przed sobą naprawdę sporą grę, która wciąga jak bagno.
Sam, przechodząc przez kolejne lokacje, straciłem poczucie czasu i ani razu nie poczułem nudy. Chciałem więcej i więcej. Wy z pewnością też zostaniecie solidnie wciągnięci. Nie mówcie, że was nie ostrzegałem.
To, co dostaliśmy teraz, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Na podstawie tego, co przeżyłem podczas rozgrywki, stwierdzam jedno: jest na co czekać.
Może i w Blizzardzie źle się dzieje, lecz nie można im odmówić, że jak mówią, że remaster nadchodzi, to dostajemy coś dobrego.
Pokuszę się tutaj nawet o stwierdzenie, że Diablo II: Resurrected ma szansę na zostanie (ponownie) królem gatunku – lecz tym razem w nowym i ulepszonym wydaniu.
Na potwierdzenie swojej teorii będę musiał jeszcze trochę poczekać, ponieważ premiera gry ma się odbyć dopiero 23 września 2021 roku.
A jak wy oceniacie wrażenia z testów beta? Diablo powraca w chwale, czy jednak lepiej by było, aby został już tylko wspomnieniem?
Dodaj komentarz