Sharp kilka tygodni temu podesłał do naszej redakcji swój telewizor. Oceńmy więc, jak sprawdza się model 65BN5EA w połączeniu z konsolami oraz nośnikami pamięci. Czy to dobry ekran do wyświetlania treści multimedialnych? Na to pytanie odpowiada niniejszy test.
Sharp to producent, który od wielu lat dostarcza różnego rodzaju sprzęty dla graczy i odbiorców multimedialnej rozrywki. Na Konsolowe.info mogliście już przeczytać między innymi test soundbara sygnowanego przez wspomnianą firmę. Odpowiedni artykuł znajduje się na tej stronie. Mając w pamięci moje bardzo pozytywne wrażenia związane z tymi urządzeniami audio, z przyjemnością wziąłem się za testowanie telewizora. Okazało się niestety, że nie jest on tak dobrym sprzętem jak wspomniany soundbar. Zacznijmy jednak od pierwszego wrażenia oraz montażu. Testowany telewizor przychodzi oczywiście w bardzo dużym opakowaniu. Jego wymiary wynoszą bowiem 162 cm x 100 cm x 19 cm. Nie powinno to bynajmniej dziwić – wszak mamy do czynienia z aż 65-calową matrycą. W kartonie znajdziemy oczywiście wypełnienie w postaci styropianu, dokumentację techniczną, kabel zasilający, podstawki, śrubki oraz kineskop. Naturalnie nie brakuje również pilota i pary baterii AAA. Zaskoczeniem okazał się dla mnie za to brak przewodu HDMI. Nie jest to jednak wada, a jedynie spostrzeżenie wynikające z rozpakowywania kartonu. Od razu rzuciła mi się w oczy dioda pod napisem SHARP. Wskazuje ona na tryb pracy telewizora. Czerwona oznacza uśpienie, natomiast biała działanie. To bardzo dobre rozwiązanie, dzięki któremu łatwo można się zorientować, czy telewizor pracuje.
Montaż telewizora
Zdecydowanie polecam wyciąganie telewizora z kartonu w dwie osoby. Model 65BN5EA nie należy do najlżejszych – waży ponad 20 kg. Nie sposób też odmówić mu sporego rozmiaru. Długość matrycy wynosi niemal 1,5 metra, a jego wysokość prawie metr. Dwóm osobom łatwiej więc będzie bezpiecznie wyjąć sprzęt. Położywszy matrycę na miękkiej powierzchni, można przystąpić do przykręcania nóżek. Telewizor trzyma się stabilnie na dwóch podstawach, których przykręcenie nie przysparza najmniejszych trudności. Jedna nóżka jest przytrzymywana przez dwie śruby. Podstawki posiadają wykończenie z materiału zapewniającego stabilność na podłożu. Po postawieniu telewizora na szafce, czy w innym miejscu nie ma ryzyka, że sprzęt się przewróci. Osoby ceniące łatwość dbania o porządek z pewnością odnotują z przyjemnością pewną wysokość, na której znajduje się telewizor. Dzięki temu bezproblemowo można odkurzyć nawet pod sprzętem – co bardzo spodobało się mojej żonie 😉. Można go również zamontować na ścianie. Telewizor jest zgodny ze standardem VESA (600×300), aczkolwiek ja nie korzystałem z tej możliwości.
Porty
Przyjrzyjmy się jeszcze przyciskom i portom znajdującym się na tylnej części telewizora. Sharp postanowił (patrząc od tyłu) po lewej stronie zamieścić kilka przycisków, którymi możemy przełączać źródło obrazu, dostosowywać głośność, czy zmieniać program. Nie jest to bynajmniej nic, czego nie obsłuży pilot (do którego jeszcze przejdziemy), ale dobrze, że pomyślano o takiej alternatywie. Po drugiej stronie pleców urządzenia znajdziemy natomiast szereg portów. Są to gniazdo słuchawkowe, gniazdo optyczne, port Ethernet, 3 wejścia USB w standardzie 2.0, tyle samo portów HDMI (niestety również jedynie 2.0, aczkolwiek jeden z nich obsługuje ARC). Wracając jeszcze do portów USB, to muszę zaznaczyć, że ze względu na rozmieszczenie dwóch z nich na tyle (jeden nad drugim) trudno coś podłączać i odłączać w komfortowy sposób. Warto więc zastanowić się, czy nie lepiej wetknąć tam jakichś nośników, do których chcemy mieć zawsze dostęp i na których odłączaniu bardzo nam nie zależy. Niesamowicie miło zaskoczyła mnie obecność slotu na karty pamięci SD – dzięki temu łatwo i szybko możemy wyświetlać zdjęcia zapisane na karcie. Oczywiście możemy również włożyć kartę micro SD wsuniętą do naszego adaptera na zwykłe SD – telewizor momentalnie wykryje ten nośnik i pozwoli nam wyświetlać jego zawartość.
System i jego działanie
Nie bez znaczenia jest system, pod którego kontrolą działa Sharp 65BN5EA. Jest to Android w wersji 9.0. Obsługuje on usługę Google Assistant. Dzięki niej możemy wyszukiwać treści, mówiąc po prostu do pilota. To bardzo wygodne rozwiązanie, które pozwala sprawnie i komfortowo wyszukać treści w serwisach VOD, czy innych programach multimedialnych. Do oglądania materiałów z moich nośników korzystałem z programu VLC Media Player (którego używam od lat na laptopie, smartfonach, czy tabletach) i nie mam żadnych uwag do poprawności wyszukiwania haseł w moich plikach za pomocą komunikatów głosowych. Telewizor działa zazwyczaj dość płynnie, aczkolwiek nie mogę napisać, by nie zdarzała mu się lekka zadyszka. Winę za to może ponosić stosunkowo niewielka ilość pamięci RAM – tej jest zaledwie 1,5 GB. Niekiedy widać wyraźne opóźnienia w zaznaczaniu aplikacji z głównego ekranu telewizora. Okno ustawień również lubi chrupnąć. Zdecydowanie przydałoby się więcej RAM-u w testowanym modelu. Występująca w nim ilość odczuwalnie ogranicza komfort użytkowania. Niżej możecie zobaczyć jedną z wielu sytuacji, w których menu ustawień żyło własnym życiem. Na zamieszczonym materiale nie mogłem wyjść z ustawień Dolby Vision.
Dostęp do multimedialnych treści zapewnia też obsługa Chromecasta. Pozwala to na przerzucenie ekranu ze swojego smartfona na telewizor. Zapomnijcie o podłączeniach kablowych. To bardzo wygodna i sprawna opcja. Przeglądanie zdjęć jest dzięki niej bardzo wygodne i sprawne.
Sharp 65BN5EA – jakość obrazu
Niewątpliwie jednym z najważniejszych punktów każdego telewizora jest wyświetlany obraz. Sharp 65BN5EA oferuje co prawda kilka predefiniowanych trybów, jak na przykład Film, Żywy, Sport, czy Gra. Nie są to jednak moim zdaniem najlepsze możliwe nastawy i warto poświęcić trochę czasu na samodzielne wybranie parametrów barw. Fabryczne pozostawiają nieco do życzenia. Jednak po dostosowaniu ich do swoich potrzeb oglądanie filmów i granie na tym telewizorze potrafi być bardzo przyjemne. Warto wspomnieć o kafelkowym menu podręcznym, które możemy wywołać za pomocą przycisku MENU na pilocie, korzystając na przykład z konsoli. Możemy wtedy szybko przełączyć źródło, wybrać styl obrazu czy profil dźwięku. Naturalnie w testowanym telewizorze nie mamy do czynienia z najlepszą matrycą na rynku – trzeba sobie zdawać sprawę, że nie znajdziemy tu OLED-a, czy QLED-a. Zastosowana matryca jest typu VA, a więc przy szybkich ruchach nie sposób nie dostrzec rozmycia. Zauważą to z pewnością miłośnicy oglądania sportu i grania w dynamiczne strzelanki. Niżej możecie zobaczyć, jak na 65BN5EA wygląda oglądanie meczu hokeja.
Obraz z perspektywy gracza
No właśnie, granie. Odwiedzając Konsolowe.info, bez wątpienia zależy Wam na spojrzeniu oczami graczy. Możliwości sprzętowe 65BN5EA są niestety wąskim gardłem testowanego modelu. Obsługuje on bowiem odświeżanie obrazu jedynie w 50 Hz, a więc możecie zapomnieć o rozgrywce w 120 klatkach na sekundę w rozdzielczości 4K. Nie jest to możliwe nawet w 1080p – nie przeskoczymy sprzętowych ograniczeń częstotliwości odświeżania. Telewizor wyświetla oczywiście obraz w 4K, aczkolwiek częstotliwość odświeżania nie pozwala na połączenie tej rozdzielczości z ponad 100 klatkami na sekundę. Szkoda. Testowany model obsługuje również HDR, aczkolwiek nie jest on najlepszej jakości. Maksymalna jasność ekranu wynosi zaledwie 350 nitów, wobec czego HDR to jedynie chwyt marketingowy w przypadku testowanego modelu. Niżej możecie zerknąć na kilka zdjęć prezentujących ten tryb w grach takich jak Spider-Man: Remastered, God of War i Uncharted 4: Kres Złodzieja.
Dolby Vision na XSS
Telewizor ten obsługuje również Dolby Vision, a więc przygotowałem kilka zdjęć prezentujących wyświetlanie w tym trybie. Zostały one uchwycone na konsoli Xbox Series S w Gears 5 oraz Halo: The Master Chief Collection. Przyznaję, że jestem oczarowany jakością wyświetlania obrazu w kompatybilnych z tym trybem grach. Kolory silnie zyskują na intensywności. Dolby Vision zapewnia fenomenalny obraz i mam nadzieję, że będzie kiedyś standardem.
Pilot
Sharp 65BN5EA jest dostarczany wraz z dość sporym pilotem. Jego długość wynosi aż 21,5 cm, a szerokość 5 cm. Jednocześnie nie jest to ciężkie akcesorium. Nie sposób nie zauważyć dużej klawiatury numerycznej. Z pewnością docenią ją starsze osoby, ale przyznaję, że i mi się ona spodobała. Dzięki niej wpisywanie swojego kodu PIN w aplikacji Netflixa było bardzo wygodne. Na pilocie znajdziemy również dedykowane przyciski multimedialne. Pozwalają one na wygodne uruchomienie aplikacji Netflixa, YouTube’a oraz Amazon Prime Video. Programy te startują stosunkowo szybko i nie stwierdziłem poważnych opóźnień związanych z naciskanymi przyciskami.
Jednym z przycisków jest również Google Assistant – dzięki niemu łatwo i wygodnie powiemy pilotowi, czego ma poszukać. Mikrofon poprawnie rozpoznaje słowa i nie zdarzyło się mu błędnie odczytać wypowiadanych kwestii. Nie znaczy to jednak, że urządzenie to jest bez wad. Największymi z nich są moim zdaniem niemożność wygodnego obsługiwania akcesorium jedną ręką, gdy leży ono na blacie oraz bardzo głośne przyciski, charakteryzujące się wyraźnie słyszalnym skokiem. Pilot nie jest dobrze wyważony, przez co naciskając przycisk na boku urządzenia, przechyla się on w tę stronę. Brzmi to może na nieco wymuszoną uwagę, ale zaręczam, że przy codziennym użytkowaniu zauważycie ten mankament. Szkoda też, że nie znajdziemy włącznika/wyłącznika podświetlenia pilota. Zaletą jest natomiast sprawna komunikacja. Dzięki temu nie musimy kierować pilota bezpośrednio w odbiornik na telewizorze.
Bluetooth i dodatkowe akcesoria
Moduł Bluetooth pozwala podłączyć do wspomnianego telewizora dodatkowe urządzenia peryferyjne. Oczywiste jest nawiązanie połączenia z zewnętrznymi urządzeniami odtwarzającymi dźwięk, a więc słuchawkami lub głośnikami. Nie miałem najmniejszego problemu ze sparowaniem słuchawek bezprzewodowych (jak na przykład moich Corsair HS70 – ich test znajdziecie na tej stronie), czy głośnika JBL GO. Jako gracz nie mogłem sobie odmówić sprawdzenia możliwości podłączenia do telewizora padów. Przetestowałem więc przypisanie kilku kontrolerów do testowanego telewizora. Na pierwszy ogień poszedł mój ukochany DualSense od PlayStation 5. Przypisanie go do telewizora udało się bez najmniejszego problemu. Spróbowałem też sparować cyberpunkowego pada od konsoli Xbox One oraz kontroler od najnowszej konsoli Microsoftu – Xbox Series S. Mogłem wykorzystać te urządzenia do grania w produkcje ze Sklepu Play. Dzięki temu nic nie stało na przeszkodzie, by wygodnie zagrać na przykład w Shadow Warrior. Jednak w przypadku Oddworld: Strange’s Oddyssey było za mało klatek na sekundę do komfortowej rozgrywki. Moja próba zagrania w Duck’s Tale Remastered również się nie powiodła. Nie mogłem poruszać się po zakładkach w menu. Niżej możecie zobaczyć jak wygląda rozgrywka na telewizorze za pomocą wyżej wymienionych kontrolerów.
Jakość dźwięku
Sharp zamieścił w swoim urządzeniu dwa głośniki 10-watowe oraz dodatkowy niskotonowy subwoofer o mocy 15 watów. Są one sygnowane przez Harmana/Kardona. Przyznaję, że początkowo jakość dźwięku nie powaliła mnie na kolana. Wystarczyło jednak spędzić kilka chwil na dostosowanie brzmienia różnych tonów, a finalny efekt okazał się być bardzo przyzwoity. Mamy co prawda do wyboru kilka predefiniowanych ustawień, jak na przykład Film, Muzyka, Wiadomości czy Gra (ten włącza się od razu po przełączeniu się na HDMI z konsolą). Ja jednak wolałem korzystać z własnego ustawienia dźwięku. Naturalnie podłączenie głośnika bezprzewodowego sporo poprawia, aczkolwiek nie jest to absolutnie wymagane. Głośniki wbudowane w testowanym telewizorze brzmią wystarczająco dobrze do codziennego użytkowania.
Podsumowanie
Sharp 65BN5EA niewątpliwie nie jest najlepszym telewizorem na rynku. Jednocześnie nie stara się takim być. Producent chciał stworzyć budżetowy produkt dla przeciętnego użytkownika, który nie oczekuje cudów od swojego urządzenia. Jak na swoją półkę cenową (telewizor kosztuje 3,000 złotych) oferowane możliwości są zadowalające. Dźwięk jest bardzo dobry, a ilość dostępnych portów jak najbardziej przyzwoita. Zdecydowanie nie jest to optymalny telewizor dla konsol nowej generacji, ale jeśli szukacie czegoś taniego z obsługą Asystenta Google oraz Chromecasta (a zwłaszcza jeśli macie Xboxa Series S ze względu na Dolby Vision), to warto dać szansę temu modelowi. Gdyby tylko ten pilot był lepszy, włożono więcej RAM-u i ustawienia się nie zacinały…
Telewizor do testu dostarczył Sharp.
Dodaj komentarz