Sakuna of Rice and Ruin to ambitny projekt niewielkiego studia z Japonii. Patrząc na ogrom produkcji, aż trudno mi w to uwierzyć.
Przyjdzie nam się wcielić w tytułową Sakunę. To młoda księżniczka, córka sławnego boga wojownika i bogini plonów. Pewnego dnia cały jej świat przewraca się do góry nogami za sprawą niezbyt rozgarniętej gromadki ludzi. Wygnana razem z nimi na tajemnicza wyspę demonów będzie musiała nauczyć się prawdziwego życia.
Słowem wstępu
Nasza bohaterka w krainie bogów niewiele musiała robić. Odziedziczyła sławę i przywileje dzięki poczynaniom swoich rodziców. Cały dniami mogła pić, czytać literaturę i spać. Przybycie do małego wiejskiego domu w towarzystwie kilkorga ludzi nie było jej na rękę. Dodatkowo nazwa wyspy nie wzięła się znikąd. Wszędzie roi się od mniej lub bardziej groźnych demonów, a towarzysze są zbyt słabi, żeby sami się bronić. Potrzebują przez to opieki, materiałów, wyżywienia i w sumie niewiele są w stanie początkowo zaoferować w zamian. W takim wypadku całość eksploracji zostaje po naszej stronie. Początkowo mamy do zwiedzenia tylko kilka niewielkich obszarów. W przeciwieństwie do reszty gry są to dwuwymiarowe plansze wypełnione wrogami, sekretami i skupiskami możliwych do zebrania materiałów. System walki nie jest skomplikowany, ale za to satysfakcjonujący. Do wyboru mamy lekki, mocny i specjalny atak oraz umiejętność magiczną, którą dodatkowo rozwijamy w trakcie używania jej. Każde miejsce na mapie zawiera kilka „misji” do wykonania – takich dodatkowych zadań, za które zdobywamy punkty eksploracji. Ważne jest, aby ich nie pomijać, bo bez odpowiedniego poziomu eksploracji nie możemy zwiedzać następnych miejscówek. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się zablokować w wątku fabularnym przez to, że nie miałam możliwości dotrzeć do wyznaczonego miejsca.
Materiały, które zbieramy podczas walk i zwiedzania wyspy przydadzą nam się do produkcji broni, okrycia, a przede wszystkim – do dbania o pole, które znajduje się przed domem.
Co ciekawe, mimo iż gra reklamowana jest jako RPG, to po stoczonych bitwach nie ujrzymy żadnego podsumowania z informacją ile zdobyliśmy doświadczenia. Otóż, moi drodzy, w tym tytule, aby podbić poziom i nabrać sił musimy wykonać pewną pracę.
Uprawianie ryżu
To druga i równie ważna czynność w grze, co eksploracja. Nie myślcie, że klikniecie dwa razy i wszystko się zrobi za Was. Sakuna na wyspie odkryje zwoje pełne notatek swej matki, która nie bez kozery nosiła tytuł bogini plonów. Będzie to podstawowa wiedza, którą musimy pojąć przed pierwszym złapaniem za motykę. W grze zmieniają się pory dnia i roku. Każdy sezon podzielony jest na 3 części; wiemy więc, kiedy musimy skupić się na wyszukiwaniu odpowiednich materiałów pod nawóz, a kiedy możemy zapomnieć o długich wyprawach, bo czas powinniśmy poświęcić na doglądanie pola. Początkowo czynności takie jak pielenie, sianie czy czyszczenie ryżu są bardzo czasochłonne. W miarę jak kilka upraw mamy już za sobą, odblokowujemy umiejętności, które pomogą nam uprawiać więcej tej rośliny i mniej się przy tym zmęczyć.
Od jakości ryżu bezpośrednio zależą statystyki Sakuny. Aby wyrósł idealnie, musimy dbać o odpowiedni poziom wody, dodawać jak najlepsze komponenty do nawozu, pamiętać o wyrywaniu chwastów i osłaniać nasze pole przed pasożytami. Pracy jest sporo, a niestety gra daje niewiele wskazówek na samym początku. Warto też wspomnieć, że tytuł nigdzie nas nie popędza. Nie ma nagród za osiągnięcie jakiegoś poziomu w wyznaczonym terminie, nie ma dodatkowych bonusów za szybki awans. Niektóre filmiki fabularne odblokowują się tylko po upłynięciu określonej liczby lat, co sugeruje nam nawet, że może lepiej jest skupić się na wykonywanej pracy zamiast gonić do przodu. Niektóre działania związane z ryżem można też powierzyć ludziom – skazujemy się jednak wtedy na gorszą jakość wykonanej pracy.
Towarzysze
Niewiele póki co wspomniałam o innych bohaterach, którzy współdzielą z nami ciężkie życie na wyspie. Stało się tak głownie za sprawą ich niewielkiej użyteczności. Z początku poznajemy ich w scenach wspólnego posiłku. Dowiadujemy się, że jedna z bohaterek jest misjonarką z dalekiego i nieznanego państwa, a osiłek z mieczem tak naprawdę jest dezerterem. Towarzyszy im trójka dzieciaków, która początkowo wydaje się nie robić nic poza narzekaniem. W miarę jak scen fabularnych przybywa, odkrywamy motywacje tych postaci, ich cele, poznajemy lepiej charaktery. W kolejnych miesiącach budujemy dla nich dodatkowe pomieszczenia. Dzięki temu otwieramy sobie drogę do wyrabiania lepszego ekwipunku. Misjonarka dodatkowo bierze na siebie gotowanie, a wspólny posiłek wieczorem nie tylko daje nam szanse poznać lepiej towarzyszy, ale też skomponować posiłek pełen właściwości potrzebnych nam w walce.
W grze życie się nie odnawia, chyba, że zjemy potrawę posiadającą właściwość „natural healing”. Dzięki tym kolacjom niedobory w bazowych statystykach możemy uzupełnić buffami, co jest niezwykle cenne jeśli zatniemy się np. przed bossem i nie chcemy czekać całego roku na wyhodowanie nowego, dobrego jakościowo ryżu. Pomimo początkowej niechęci do innych bohaterów zmusiłam się do czytania wszystkich dialogów. Z czasem, im lepiej ich poznawałam, tym większą ciekawość we mnie wzbudzali. Wszystko to za sprawą tego, co te scenki z bohaterami potrafiły mi pokazać.
Dziedzictwo kulturowe
Nie mieszkam w Japonii, daleko mi w ogóle do Azji. O uprawie ryżu wiem właściwie nic. Wszystko, co poznałam podczas grania w Sakuna: Of Rice and Ruin było dla mnie nowością. W miarę odkrywania nowych umiejętności na tym polu zauważyłam, że zmienia się osprzęt, jaki Sakuna ma w zanadrzu. Najpierw czyściłam ryż metodą tradycyjną, z czasem dodałam możliwość wyrobienia nowego sprzętu, który ułatwił mi pracę. Poczytałam co nieco w internecie i okazało się, że mniej więcej tak samo działo się na przestrzeni wieków w Japonii. Osprzęt, którym posługiwałam się wcześniej został mi wymieniony na taki, jakiego rolnicy używały w późniejszych latach. To samo tyczy się innych narzędzi, których potrzebowałam do czynności związanych z ryżem.
Wcześniej wspominałam, że warto zagłębić się w dialogi bohaterów i nie przeklikiwać rozmów podczas posiłku. Jeśli przyjrzycie się postaci żeńskiej, która pochodzi z innego kraju, to zaobserwujecie jak Japonia postrzegała kiedyś misjonarzy. Dezerter, który zadaje jej najwięcej pytań z jednej strony jest ciekawy jej postrzegania świata i kultury, ale tez bardzo nieufnie podchodzi do przekazywanych przez nią odpowiedzi. W momencie gdy rozmowa schodzi na tematy wiary praktycznie nie daje jej dojść do słowa. Dodatkowo dzieciaki ciągle wyśmiewają jej błędy językowe i używają tego jako wymówkę, by nie korzystać z darmowej edukacji, którą im oferuje. Choć sam tytuł nie nazywa religii i sama bohaterka pochodzi ze świata bóstw, to między słowami bohaterów można zauważyć wiele odniesień do Shintoizmu oraz napływ Buddyzmu. Bardzo doceniam, że gra została wydana w Europie i w USA pomimo mocnego zakorzenienia w kulturze Japonii.
EXP za ryż, jak to działa?
Skupmy się teraz na najważniejszym dla gry aspekcie – grywalności. Jak łączony system walk w 2D z ze zdobywaniem punktów doświadczenia poprzez hodowlę ryżu się sprawdza? Zaskakująco dobrze. Jedynym moim zarzutem jest wymuszona cierpliwość. Miałam tendencję do próbowania wielokrotnie zabicia konkretnego bossa, czy pokonania lokacji, która wymagała ode mnie wysokiego poziomu. Walka jest tak dynamiczna i płynna, że powrót do bazy i poświęcanie kolejnych dni na doglądaniu pola wybijał mnie z rytmu. Na początku nie rozumiałam też, jak duże znaczenie ma wyrobienie odpowiedniego nawozu. Nie miałam pojęcia, jak dobrze posadzić ryż. Tego wszystkiego niestety nie dowiecie się w pierwszych latach rozgrywki, są wytłumaczone dopiero w kolejnych scenkach fabularnych. Możliwe, że Japończycy, grając mają większe pojęcie o ryżu i nie potrzebują tylu samouczków, ale mi ostatecznie pomogła edukacja na ten temat w internecie. Ggrę udało mi się ukończyć z 40 godzinami na liczniku i 32 poziomem ryżu/bohaterki. Po samych trofeach i oznaczeniach trudności przeciwników wiem, że można dotrzeć minimum do 50 poziomu. Cieszę się, że po skończeniu głównego wątku mogę wrócić do tego świata i dalej rozwijać swoje uprawy. Nie skończyłam niektórych wątków postaci drugoplanowych, bo pędziłam do przodu.
Długo się zastanawiałam, co ostatecznie sądzę na temat tej hybrydy. Na pewno jest to coś nowego i świeżego, tego nie mogę twórcom odmówić. Gdy już zrozumiałam wszystko na temat uprawy i odblokowałam wszystkie miejscówki, to doceniłam ten system. Z odpowiednią wiedzą mogłam prowadzić postać, jak tylko mi się podoba. Wiele zarzutów do japońskich RPG-ów pije głównie do wymaganego grindu, powtarzania bezmyślnie walk w celu zdobycia doświadczenia. Tutaj możecie dopasować statystyki głównej bohaterki pod swój styl grania, a przy okazji eksplorować wyspę do woli. Czy przyjdzie Wam powtarzać walki w celu zdobycia przedmiotów? Możliwe, ale to zupełnie opcjonalne, jeśli szybko zdecydujecie się na konkretna ścieżkę rozwoju. Jeśli dobrze wspominacie takie dwuwymiarowe produkcje jak Odin’s Sphere, to może będziecie podnosić poziom Sakuny tylko do niezbędnego minimum, a swoją przygodę z grą oprzecie głownie na własnym refleksie i umiejętnościach.
Banicja, czy boskie zachwyty?
Sakuna of Rice and Ruin to nietuzinkowa pozycja. Wiele elementów tej gry jest świetnie dopasowanych i dopieszczonych, ale nie ma niczego idealnego w świecie. Im dalej zabrniemy w wyspę, tym bardziej widać, że gra miała ograniczony budżet i ekipę. Przeciwnicy to głównie te same stwory z podbitymi statystykami. Sterowanie w niektórych momentach potrafiło mnie przyprawić o szewską pasję i jeśli ktoś wyprodukuje speedrun do tej gry, to oficjalnie będzie moim herosem. Najbardziej denerwuje mnie brak możliwości ustawienia oryginalnego japońskiego dubbingu do angielskich napisów, mimo iż na wersji PC ta opcja jest dostępna. Można jednak na to wszystko przymknąć oko, bo tytuł w wersji na PS4 działa bardzo płynnie, wygląda dobrze i dodatkowo jest okraszony świetną muzyką. Każdemu, kto potrzebuje powiewu świeżości mogę te grę polecić z całego serca, a pasjonaci Japonii do oceny niech dodadzą jeszcze +1 na zachętę.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawcy – Marvelous!.
Dodaj komentarz