Art Sqool to pozycja, która jest śliczna, ale czy to wystarczy, by można było spokojnie grać w nią na Nintendo Switch?
Art Sqool to jedna z ostatnich produkcji, które trafiły na moją konsolę Nintendo Switch. I prawdę mówiąc, tak szybko jak się pojawiła chciałem, by wkrótce z niej zniknęła.
Chciałbym zacząć tę recenzję od jakiegoś dobrego słowa, ale nie za bardzo da się to osiągnąć. Przynajmniej ja nie potrafię zrozumieć, co tak naprawdę autorzy chcieli tym tytułem pokazać. Ciągle nie mogę wyzbyć się wrażenia, że Art Sqool jest eksperymentem, a ja byłem jego nieświadomym uczestnikiem, nie wiedząc, co mam do końca robić.
Nasz bohater jest prowadzony przez postać profesora Qwertza. Ma on dla nas wiele wyzwań, w których będziemy musieli tworzyć swoje artystyczne prace. Na początku możemy rysować tylko jednokolorowe linie. Nowe pędzle i kolory będziemy zbierać w całym świecie gry. Są one rozproszone na rozłączonych wyspach w przestrzeni wypełnionej rzeźbami, plamami i jeszcze kilkoma innym niespodziankami.
Kolejnym elementem, jakiego nie mogę zrozumieć, jest system przyznawania ocen za nasze prace. Moje niezrozumienie w tej kwestii pojawiło się z bardzo, ale to bardzo prostego powodu – oceny nie mają sensu. Gracz może narysować tak naprawdę, co tylko mu przyjdzie do głowy. Można nawet ignorować wskazówki profesora, a i tak nie wiesz, który stopień Ci przypadnie.
Mimo tego, że znalezienie narzędzi zajmuje trochę czasu, to mnie najzwyczajniej w świecie nie wciągnęły te poszukiwania. Szkoda, ponieważ ta produkcja byłaby na pewno dobrym sposobem na odstresowanie się, jeśli byłaby należycie zrealizowana.
Art Sqool to pozycja, w której ciężko jest poczuć jakikolwiek poziom ukończenia gry. I mówię tutaj zupełnie poważnie. Bardziej można tutaj stwierdzić, że to wszystko jest po prostu zabawką. Tak, dobrze czytacie. Po prostu robicie, co chcecie, w świecie, gdzie możemy tworzyć tak naprawdę wszystko, co podsunie nam nasz umysł.
Jeden wielki chaos i bezsens
Ciągle nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to wszystko jest snem, a ta gra jest jakimś żartem i to takim, który bawi tylko raz. Prawda jest też taka, że nie ma tutaj naprawdę niczego, co by mogło być sensowne. Jakby ktoś po prostu stwierdził, że bierzemy wszystkie pomysły dotyczące rysowania i wrzucamy je na konsolę Nintendo.
Produkcji nie można zarzucić, iż nie jest ładna, bo jest naprawdę śliczna, ale pusty, wręcz papierowy świat sprawia wrażenie jakby był tylko pomysłem, który zrealizowano po najmniejszej linii oporu. Wszystko wydaje się tutaj szablonowe, proste i zrobione na kolanie.
Nawet muzyka tworząca klimat jest powtarzalna do bólu. I to była do pewnego stopnia ostatnia rzecz, broniąca mnie bym nie wyrzucił tego z konsoli. Jeśli ktoś tutaj szuka jakichkolwiek wrażeń, to ich po prostu tutaj nie ma.
Nie zrozumiejmy się źle, jeśli wam ta produkcja przypadnie do gustu, to do niej wracajcie, ale dla mnie nie ma w niej niczego, co mnie do niej przyciągnie z powrotem.
Art Sqool to chyba pierwsza gra, po której mam wrażenie, iż nie ma ona sensu od początku do końca. Nie ma tutaj absolutnie niczego specjalnego, co można podciągnąć (i to bardzo na siłę) pod słowo „polecam”. Prawda jest taka, że nie ma tutaj niczego dobrego, a zewsząd uderza tylko zmarnowany potencjał.
Kod na grę dostarczyło PR Outreach.
Dodaj komentarz