Mortal Kombat 11 ukazało się pierwotnie na konsolach PS4 i XONE 2 lata temu. Co zmienia wersja na nową generację?
Nie ukrywam, że Mortal Kombat 11 jest moim zdaniem jedną z najlepszych bijatyk. To również, w mojej ocenie, najlepsza gra w serii. W 2018 roku miałem okazję zagrać w ten tytuł na PS4, a recenzję tej wersji możecie sobie przypomnieć po udaniu się na poniższą stronę.
Dzisiejszy tekst nie powieli oczywiście zdań, które przedstawiłem dwa lata temu. Recenzja, którą właśnie czytacie skupia się na różnicach względem edycji na PlayStation 4 i nowościach wprowadzonych na PS5. Z tego powodu nie będę opisywał podstawowej fabuły – jest ona identyczna z tą przedstawioną w Mortal Kombat 11, w które możemy grać już od dawna. Edycja Ostateczna zawiera jednak w komplecie wszystkie dostępne wszystkie DLC. Jednym z nich jest Aftermath, który dodaje nowe grywalne postaci oraz rozszerza fabułę o 5 nowych rozdziałów. Akcja dodatku dzieje się zaraz po zakończeniu podstawowej opowieści. Nie zdradzając wiele, głównym zadaniem naszych wojowników jest zadbanie o to, aby odbudować świat w taki sposób, aby raz na zawsze pozbyć się konfliktów i walk między wymiarami. W sporym skrócie, wymagane do tego są połączone umiejętności nowych grywalnych postaci – Shang Tsunga i Fujina – i cofanie się w czasie. Wcielimy się również w Nightwolfa, Sindel i Sheevę. Ukończenie Aftermatth nie powinno zająć więcej niż 3-4 godziny, ale przyznaję, że nie uważam czasu trwania tego rozszerzania za minus. Historia jest przedstawiona bardzo umiejętnie i nie ma dłużyzn. Dla fanów podstawowej opowieści z Mortal Kombast 11 to obowiązkowa zawartość do poznania.
Kolejnymi nowościami są wszystkie Kombat Packi połączone od razu z grą. Dzięki temu mamy dostęp do puli aż 37 grywalnych postaci. Należą one oczywiście tak do podstawowego trzonu (zawierającego między innymi klasycznych wojowników takich jak Sub-Zero, Scorpion, Raiden, czy Liu Kang), ale też do – wcześniej wydawanych w ramach dodatkowo płatnych płatnych – Rambo, Spawna, Jokera, Mileeny, Terminatora, Shang Tsunga, Sheevy, Fujina, Nightwolfa, czy Sindel. Szkoda, że nadal nie pokuszono się o dodanie Goro i Reptile’a, ale cóż – jak widać, nie można mieć wszystkiego. Plusem jest różnorodność nowych zawodników. Sheeva i Spawn mocno stąpają po ziemi, wyprowadzając głównie powolne ale silne uderzenia, a na przykład Fujin i Mileena stawiają na szybki ataki z bliska. Natomiast dla miłośników walk na średnim dystansie przygotowano między innymi Jokera. Niewątpliwie każdy znajdzie postać, która przypadnie mu do gustu. Pozostając przy nowościach dodanych w pakiecie Aftermath, muszę wspomnieć o powrocie wykończeń Friendship. Wykonuje się je podobnie jak Fatality, aczkolwiek w tym przypadku wciśnięcie odpowiedniej kombinacji kierunków i przycisków wyprowadzi nieśmiercionośny atak, który ma na celu ośmieszenie przeciwnika. To bardzo dobra alternatywa dla osób, które nie lubią przesadnej brutalności wykończeń, a mimo tego chciałyby w jakiś sposób nagrodzić się za zwycięstwo.
Oczywiście nie ma róży bez kolców. Bardzo podobają mi się starcia toczone jako Terminator T-800 (dubbingowany przez Arnolda Schwarzeneggera) – maszynę z przyszłości pozbywającą się swojej ludzkiej powłoki przy niemal całkowitym zbiciu zdrowia postaci, czy Robocop albo kreowany przez Sylvestra Stallone Rambo (który ma, moim zdaniem, najlepsze zakończenie w Klasycznych Wieżach). Jednocześnie nie mogę nie wspomnieć o wadach produkcji. Najbardziej dotkliwą jest niestety brak przenoszenia postępów fabularnych między generacjami. Oznacza to, że chcąc ponownie rozegrać jakiś fragment kampanii, którą ukończyliśmy na PS4, na PlayStation 5 musimy przejść ją raz jeszcze, od nowa. Plusem jest natomiast transfer naszych stanów rozgrywek sieciowych i naszego globalnego poziomu, ale mimo tego nie sposób nie zauważyć nie do końca odpowiedniego importowania zapisu. Nie mam dobrej wiadomości również dla tych z Was, którzy chcieli kontynuować wbijanie platyny na PS5. Wersja na nową generację ma osobny zestaw tych samych trofeów do zdobycia i musimy liczyć się z koniecznością odblokowywania wszystkich pucharków od nowa – chyba, że zagramy w edycję na PS4, ale wtedy nie będziemy mogli nacieszyć się ulepszeniami dostępnymi na PlayStation 5.
Co prawda nie ma ich wiele, ale jednak w znaczącym stopniu wpływają na komfort użytkowania gry. Podstawową zmianą jest zwiększenie rozdzielczości. Na nowej generacji konsol mamy do czynienia zawsze z teksturami w 4K – przypominam, że na PS4 gra charakteryzowała się rozdzielczością o połowę niższą, Full HD. Poniżej zamieszczam kilka zrzutów zestawiających wygląd Mortal Kombat 11 na PlayStation 4 z wersją przeznaczoną na PS5. Tekstury są wyraźnie ostrzejsze i bardziej szczegółowe. Najlepsze jest to, że płynność animacji utrzymuje się na poziomie 60 klatek na sekundę, co w połączeniu z wspomnianą jakością tekstur sprawia, że Mortal Kombat 11 na PS5 to najlepsza możliwa edycja wizualna.
Nie bez znaczenia są też zdecydowanie skrócone czasy ładowania. Jest to oczywiście możliwe dzięki zastosowaniu w nowych konsolach szybkich dysków SSD zamiast talerzowych HDD. Przeprowadziłem kilka testów i wyniki nierzadko zdołały mnie zaszokować. Samo włączenie produkcji na PS4 trwało 38 sekund. Na PlayStation 5 czas ten skrócił się do 27 sekund – jest więc dobrze, ale nie to najbardziej mi się spodobało. Udając się do Krypty na PS4 musieliśmy liczyć się z oczekiwaniem rzędu 16 sekund – całkiem przyzwoicie. Okazuje się jednak, że na PS5 od momentu wybrania Krypty do wylądowania w niej mijają zaledwie 3 sekundy! Nadal nie jest to najbardziej imponujący wynik. Co powiecie na wczytywanie walki w sekundę lub dwie? Jeśli macie wybór, koniecznie grajcie w Mortal Kombat 11 na nowej generacji. Przyznaję, że po graniu w tę produkcję na PlayStation 5 nie wyobrażam sobie powrotu do tego tytułu na PS4.
Mortal Kombat 11: Ultimate Edition to najlepsze możliwe wydanie rewelacyjnej bijatyki. Gra była świetna już na PlayStation 4, a teraz została dodatkowo ulepszona o rozdzielczość 4K z zachowaniem fantastycznej płynności na poziomie 60 FPS. Czasy ładowanie właściwie nie istnieją, a dołączenie postaci dostępnych wcześniej w Kombat Packach sprawia, że możemy wybierać swoich wojowników z puli niemal 40 postaci. To idealny pakiet dla osób, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z najnowszą odsłoną legendarnej serii. Również ci z Was, którzy mają już podstawową wersję gry powinni rozważyć zakupienie recenzowanej edycji. Podstawową wersję znajdziecie już za 90 zł, natomiast Ultimate Edition wyceniono na 220 złotych – różnica wynosi mniej niż w przypadku kupowania zawartych DLC w cyfrowych sklepach. Warto też zaznaczyć, że tytuł umożliwia sieciową rozgrywkę między różnymi platformami, co znacząco skraca czas oczekiwania na znalezienie meczu. Produkcja oferuje także darmowe ulepszenie do wersji na nową generację, a więc możecie kupić go na PS4 lub XONE, a w przyszłości zagrać w niego na PS5 lub XSX|S. Gra jest dostępna w polskiej wersji językowej – tak samo, jak wydanie z 2018 roku.
Grę do recenzji dostarczył wydawca, Cenega.
Dodaj komentarz