Przez ostatnich kilka tygodni mój pokój przypominał dyskotekę. Jeżeli ktoś z ulicy patrzył w moje okno, to zapewne widział w nim szybko zmieniające się kolory. Spowodowane to było oświetleniowym systemem Ambilight, w którym inteligentne diody LED rozmieszczone na tylnej obudowie telewizora Philips 854 rzucają na ścianę światło w kolorach wyświetlanych na ekranie w czasie rzeczywistym.
Testowany telewizor posiada wyświetlacz OLED wyprodukowany przez LG Dispay, który osadzono na aluminiowej podstawce w kształcie litery „T”. Co ciekawe, wyświetlacz na tej podstawie możemy obracać o kilka stopni w lewo lub prawo. Obudowa wyświetlacza wykonana jest również z aluminium natomiast cała elektronika plus trzy duże głośniki i trzystronny Ambilight ukryte są w plastikowej obudowie w dolnej części telewizora.
Ambilight
Zacznijmy od systemu oświetlania Ambilight, który jest najbardziej rozpoznawalną częścią telewizorów Philipsa. Koncepcja powstała w 2002 roku, a dwa lata później do sklepów trafił pierwszy telewizor Philipsa z Ambilight, w których montowane są lampy CCFL. W 2008 roku Philips zmienił lampy na energooszczędne diody. Ambilight nie ma dużego wpływu na pobór prądu przez TV – zużycie energii wzrasta o zaledwie kilka watów. Testowany przeze mnie telewizor ma trzy listwy LED-owe: dwie na bokach i jedną na górze. W standardowych modelach dolnej listwy się nie montuje, aby obniżyć koszty produkcji.
Aby otrzymać dostęp do ustawień Ambilight, wcale nie musimy przekopywać się przez menu telewizora. W dołączonym pilocie na samej górze jest duży prostokątny przycisk z napisem Ambilight, który momentalnie wywołuje nam menu ustawień na ekranie telewizora. Tych jest cała masa i są podzielone na kilka zakładek:
Śledzenie wideo
Najbardziej popularne ustawienie Ambilight, które śledzi nawet obraz wyświetlany w rozdzielczości 4K z HDR-em lub Dolby Vision. Telewizor w dynamiczny sposób steruje diodami LED, aby za ich pomocą wyświetlić na ścianie dominujące kolory z ekranu telewizora. W tym trybie możemy dodatkowo wybrać odpowiedni efekt w zależności od oglądanego obrazu: standard, naturalny, piłka nożna, jaskrawy, GRA, komfortowy oraz odprężony.
Śledzenie audio
Świetne ustawienia na „domówkę”, czy inną imprezę, na której będziemy z telewizora puszczać muzykę. W zależności od wybranego trybu pracy diody będą świecić kolorowym światłem oraz pulsować w rytm dźwięków.
Śledzenie koloru
Tryb statyczny, w którym ustawiamy jeden z ulubionych kolorów (czerwony, niebieski, zielony, biały).
Śledź flagę
Koncepcja światła, w której po prostu możemy sobie za ekranem wyświetlić flagę dowolnego kraju. Przydatne podczas oglądania spotkań Reprezentacji Polski.
Ambilight Lounge Light
Dzięki temu ustawieniu możemy odpalić oświetlenie Ambilight bez włączania telewizora. Gdy działa on w trybie uśpienia, po prostu przytrzymujemy przycisk Ambilight na pilocie.
Ambilight do filmów i sportu tak, do gier raczej nie
Ambilight fantastycznie sprawdza się podczas oglądania filmów lub sportu, ale niestety nie potrafiłem polubić się z tym systemem w trakcie grania na konsoli. Migające na ścianie, szybko zmieniające się światła bardzo mnie dekoncentrowały. Miało to miejsce nie tylko w sieciowych strzelankach, jak Apex Legends, Call of Duty Warzone czy Destiny 2, ale także normalnych grach przygodowych, jak Ghost of Thushima, czy The Last of Us 2. Nawet w grach wyścigowych szybko go wyłączyłem. Nie byłem w stanie skupić się zwłaszcza w trakcie nocnych wyścigów po miastach w grze GRID.





Tak naprawdę jedyną grą, do której pasował mi Ambilight było World of Warship Legends ze swoimi bitwami morskimi. Okręty płyną powoli, głównie dominuje niebieski odpowiedzialny za kolor wody oraz nieba, który pięknie prezentuje się na ścianie i w żadnym stopniu nie rozprasza. Nie najgorzej Ambilight wygląda i mało rozprasza w drużynowych grach sportowych, takich jak FIFA, czy NBA.
Oglądanie filmów z Ambilight naprawdę odpręża i można odnieść wrażenie, że oczy mniej się męczą podczas nocnego seansu. Bardzo przyjemnie oglądało mi się także półfinały oraz finał Ligi Mistrzów. Zielony kolor rzucany na ścianę, czy niebieski odpowiadający bandom i trybunom bardzo ładnie komponował się ze ścianą telewizorem i pozwalał dać się bardziej ponieść piłkarskim emocjom.



Zdalny pilot z klawiaturą QWERTY
Do telewizora Philips OLED 854 dołączony został pilot z klawiaturą QWERTY na odwrocie – nawet nie wiecie, jak bardzo potrzebujecie takiego pilota dopóki nie weźmiecie go we własne ręce. Tym bardziej, gdy system waszego telewizora oparty jest na Androidzie, jak to ma miejsce w przypadku testowanego sprzętu. Nie potrafię przypomnieć sobie żadnego pilota od telewizora innej marki, który miałby pełną klawiaturę. Tak więc Philips ma już dwie unikatowe rzeczy dla nowych użytkowników – wyżej opisany system oświetlenia Ambilight oraz wspomnianą klawiaturę.


Na pewno, tak jak ja, jesteście przyzwyczajeni do wprowadzania literek z klawiatury numerycznej. Trend zapoczątkowany w telefonach z mono wyświetlaczami trwa do dzisiaj w pilotach od telewizorów, gdy chcemy coś wyszukać na YouTube lub skorzystać z przeglądarki www na ekranie telewizora. Nawet nie wiecie ile czasu i nerwów można zaoszczędzić, gdy ma się do dyspozycji wszystkie przyciski. Dodatkowo pilot Philipsa ma wbudowany mikrofon, więc bez problemu porozumiecie się z asystentem Google po polsku.
Złącza
Wróćmy jeszcze na chwilę do tylnej części telewizora, ponieważ nie tylko znajdziemy tam listwy LED-owe Ambilight, ale wszystkie złącza, jakimi dysponuje Phillips 854 oraz trzy głośniki niskotonowe, o których przeczytacie w dalszej tekstu. Telewizor został wyposażony w cztery gniazda HDMI 2.0 (w tym jedno z obsługą ulepszonego zwrotnego kanału audio (eARC), do którego możemy podłączyć soundbar z Dolby Atmos). Z dodatkowych gniazd mamy 2 porty USB, a do dźwięku zewnętrznego jest jeszcze gniazdo słuchawkowe jack 3.5 mm oraz gniazdo optyczne. Telewizor do internetu możemy podłączyć za pomocą złącza Ethernet lub bezprzewodowo do WiFi. Na pokładzie jest także moduł Bluetooth 4.2.
Dźwięk
Philips 854 posiada aż 7 głośników! Wspomniałem, że z tyłu obudowy są trzy głośniki niskotonowe – są to dwa głośniki na bokach (mające po 10 watów), natomiast środkowy ma 30 watów. Nie są to oczywiście woofery, które sprawią, że figurki na półkach zaczną wam podskakiwać, ale do oglądania filmów, czy wydarzeń sportowych wydobywany z nich bas zupełnie wystarczy. Pozostałe cztery głośniki znajdziemy wbudowane w spodnią cześć obudowy elektroniki telewizora; dwie pary głośników skierowane są w stronę blatu lub podłogi.

W ustawieniach dźwięku znajdziemy kilka różnych kreatorów, jak Tryb AI (inteligenty), oryginalny, film, muzyka, gra oraz tryb osobisty. Ten ostatni pozwala nam dostosowanie dźwięku przestrzennego oraz dialogów do własnych preferencji.
OLED? A co to?
Philips 854 wyposażony został w matrycę OLED 4K (3840×2160) najnowszej generacji z odświeżaniem 120 Hz. Organic Light-Emitting Diod to diody LED produkowane z związków organicznych. Największa różnica między OLED-em, a LED-em kryje się w podświetleniu matrycy. Diody organiczne nie wymagają dodatkowego podświetlenia. Każdy piksel to osobny strumień światła, a czerń jest po prostu wygaszonym pikselem. Wygaszony piksel powoduje to, że czerń w OLED-ach jest ciemna jak smoła; żaden inny rodzaj matrycy nie zaoferuje wam tak prawdziwej czerni. Dzięki OLED-owi wasze ulubione horrory będą jeszcze mroczniejsze. To także idealny wyświetlacz do grania, czy oglądania filmów lub sportu wieczorami.
Wypalanie OLEDów – mit, czy prawda?
Jeszcze kilka lat temu pierwsze OLED-y faktycznie miały problem z szybkim wypalaniem pikseli. Dzisiaj ten problem dotyczy tak naprawdę jedynie modeli wystawianych w sklepach i galeriach handlowych. Telewizory pracują tam na najwyższych ustawieniach, często powtarzając tę samą scenę, obrazek, czy program TV. Przy takim użytkowaniu wypalić może się logo stacji TV lub najbardziej naświetlony obszar ekranu – np. stale prezentowany zachód słońca. Technologia idzie już tak do przodu, że w normalnym codziennym użytkowaniu OLED-a nie powinniśmy martwić się wypalaniem pikseli. Philips dodatkowo wyposaża swoje najnowsze modele w opcje „czyszczenia obrazu”, którą musimy odpalić po kilku godzinach używania telewizora. Odświeżanie pikseli umożliwia telewizorowi wyczyszczenie matrycy, a proces ten trwa 10 minut i odbywa się przy wyłączonym ekranie.
Dodatkowo warto was poinformować, że Philips i pozostałe duże firmy korzystające z wyświetlaczy OLED (produkcji LG Display), jak Panasonic, czy Sony mają w swoich urządzeniach ustawione automatyczne odświeżanie pikseli, które włącza się w trybie czuwania lub po określonej liczbie przepracowanych przez urządzenie godzin. Philips dodatkowo zabezpiecza swój wyświetlacz w trakcie bezczynności. Wystarczy kilka minut spędzić np. w menu konsoli lub dowolnej aplikacji VOD, aby telewizor mocno ściemnił obraz, a po dłuższym czasie bezczynności odpalił wygaszacz ekranu z pływającym logo firmy.
Tak więc wypalenie OLED-ów jest już mitem. Producenci poradzili sobie z niewygodnym problemem i dzisiaj OLED jest już dużo bardziej przyjazny w użytkowaniu niż kiedyś. Jednak postęp technologiczny nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Sami z siebie także powinniśmy umiejętnie korzystać nie tylko z OLED-ów, ale każdego odbiornika. Wyłączajmy telewizor, gdy nie zamierzamy z niego dalej korzystać oraz starajmy się zbyt długo nie trzymać odpalonej jednej sceny – mam tu na myśli np. menu konsoli, pauzy w grach, czy menu aplikacji Netflix i HBO GO.
Serce Philipsa 854
Telewizor napędza procesor P5 Perfect Picture Engine, który w modelach z 2019 roku jest trzeciej generacji w architekturze dwurdzeniowej. Procesor Philips P5 odpowiada za pięć podstawowych aspektów jakości obrazu: obraz z dowolnego źródła, ostrość, realistyczne spektrum kolorów, kontrast i płynność ruchu. Trzecia generacja P5 przynosi mniej szumów, większą ostrość i kontrast niezależnie od źródła odtwarzania, a także poprawę jakości obrazu dzięki technologii przetwarzania Perfect Natural Reality. W przypadku treści HDR technologia Philips P5 Perfect Picture Engine trzeciej generacji precyzyjnie odwzorowuje obraz w obszarach bardzo zaciemnionych, eliminując przy tym ograniczenie palety barw w obszarach bardzo jasnych i sceneriach bogatych kolorystycznie.
Obraz
Nowością w tegorocznych modelach telewizorów Philips będzie ich kompatybilność z systemem Dolby Vision. Na opisywanym telewizorze możemy oglądać treści w standardach SDR i HDR 10/HDR10+ oraz Dolby Vision, które są pozbawione szumów, czy artefaktów w obrazie. Do tego mamy tutaj znakomitą ostrość oraz odwzorowanie płynności ruchu. Warto wspomnieć, że wbudowana matryca pochwalić może się wysokim kontrastem oraz fenomenalnym odwzorowaniem czerni, co możecie zobaczyć na przykładowych stop-klatkach z serialu „Rozłąka” na Netflixie.



Android TV
Oprogramowanie Philipsa 854 korzysta z systemu Android TV. Samo menu oparte na kafelkach jest bardzo przejrzyste i czytelne, ale Android – jak to Android – lubi się zawiesić w najmniej oczekiwanym momencie i trzeba swoje odczekać. Android TV daje nieograniczony dostęp do wielu aplikacji multimedialnych, filmów, czy muzyki. Do tego, podłączając kontroler do telewizora, możemy zmienić go w konsolę, odpalając gry dostępne w Google Play. Warto dodać, że Android TV świetnie wspiera klawiatury i myszki bezprzewodowe. Jednak jak już wspomniałem, dołączony pilot posiada wbudowaną klawiaturę QWERTY z prostym joystickiem, którym przyjemnie można obsługiwać wszystkie aplikacje.

Granie na konsoli
Philips 854 i PS4 Pro od pierwszego uruchomienia bardzo dobrze ze sobą współpracują. Po uruchomieniu telewizora oraz konsoli PS4 Pro zobaczymy taki komunikat na ekranie:

Oprócz manualnego ustawienia Trybu Gra (tylko za pierwszym razem) musimy dodatkowo udać się do ustawień gniazda HDMI, aby włączyć obsługę obrazu 4K.

Input lag zmierzony przez czołowe polskie (m.in HDTV Polska) i zagraniczne redakcje wynosi średnio 33 ms. To nadal niski i akceptowany przez większość graczy wynik, który nie powinien mieć w większości przypadków wpływu na rozgrywkę. Podczas kilku tygodni spędzonych z telewizorem Philips OLED 854 zagrałem na konsoli w wiele różnych tytułów. Sprawdziłem m.in odprężające gry przygodowe, jak Ghost of Thushima i nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak piękna jest szesnastowieczna Japonia na PS4 Pro.



Powróciłem na kilka etapów do The Last of Us 2, aby przypomnieć sobie jak piękny i realistyczny świat przygotowali twórcy z Naughty Dog. Dodatkowo, korzystając z premiery Tony Hawk’s Pro Skater 1 i 2, mogłem ponownie, tym razem w jakości 4K, śmigać na deskorolce, wykonując triki o wschodzie słońce na planszy m.in w Marsylii.



Oczywiście w testach nie mogło zabraknąć dynamicznych gier, jak wyścigi, czy strzelanki online. Apex Legends mimo braku obsługi HDR-u prezentuje się i działa wyśmienicie. Podobnie w przypadku wyścigów – granie na tak dużym ekranie w F1 2020, GRID-a, czy Assetto Corsę było wielką przyjemnością.





Podsumowując, Philips OLED 854 to kolejny świetny telewizor z 2019 roku, który kapitalnie współpracuje z konsolami jeszcze obecnej generacji. Gry działają na nim i prezentują się rewelacyjnie. Warto tutaj podkreślić fantastyczny wysoki kontrast oraz prawdziwą czerń, która ma znaczny wpływ na realny odbiór obrazu. Dużą zaletą jest wsparcie zarówno dla obrazu HDR10+, jak i Dolby Vision, dzięki czemu nie musicie rezygnować z żadnej z tych dwóch popularnych technologii. Kapitalny pilot z klawiaturą QWERTY, który znacznie ułatwię obsługę Android TV oraz to unikatowe oświetlenie Ambilight, które z wielką precyzją odwzorowuje barwy na ścianie nawet z obrazu wyświetlanego w jakości 4K z HDR-em są fantastyczne. Wszystko to jest zamknięte w stylowej aluminiowej obudowie, w której ekran prezentuje się naprawdę zjawiskowo.
Sprzęt na testy dostarczyła firma Philips Polska

Bardzo dobra i rzeczowa recenzja. Widać, że bardzo się wczułeś, a nie leciałeś po łebkach łebkach. Ja mam Philipsa, ale model 58PUS7855 i mogę o nim mówić tylko dobre rzeczy. Ambilight robi duże wrażenie.