Ponad 12 lat temu Activision i Infinity War zaryzykowali, zmieniając uwielbiany przez wielu graczy konflikt w czasach drugiej wojny światowej na wojnę współczesną. W 2007 roku na rynku zadebiutowało Call of Duty 4: Modern Warfare i stało się coś, czego raczej amerykański wydawca się nie spodziewał. Fani, którzy kochali scenerię drugiej wojny światowej pokochali współczesny konflikt i bronie, tryb wieloosobowy oraz chyba na zawsze zapamiętali misje snajperską w Prypeci na Ukrainie. Przez dwanaście lat, dzielących nas od premiery COD 4: Modern Warfare na rynku ukazywały się głównie strzelanki FPP w czasach współczesnych lub niedalekiej przyszłości. W tym czasie zostały wydane tylko dwie gry w czasie drugiej wojny światowej: Call of Duty World at War (2008) i Call of Duty: WWII (2017)
W ubiegłym roku Activision ponownie zaryzykowało i w Call of Duty: Black Ops 4 zabrakło kampanii, a za to dodano tryb Battle Royal; na ogromnej mapie stu graczy walczyło o przetrwanie. Strzelaliśmy z tego, co wpadło nam w ręce, a zwycięzcą zostać mógł tylko ostatni ocalały. Jednak moim zdaniem Call of Duty bez kampanii jest jak żołnierz bez karabinu. To jest dobry moment, aby napisać słów kilka o kampanii w najnowszym Call of Duty: Modern Warfare.
Kampania
Twórcy postawili na restart podserii Modern Warfare. Akcja gry toczy się w 2019 roku. Uczestniczymy w fikcyjnym konflikcie, w którym biorą udział wojska rosyjskie, brytyjskie, amerykańskie oraz partyzanci z fikcyjnego państwa Urzykistan. Tym razem w ręce terrorystów dostaje się śmiertelny gaz, a naszym zadaniem jest oczywiście powstrzymanie oponentów przed jego użyciem. Zaprezentowaną historię obserwujemy z perspektywy trzech osób: Farah – przywódczyni partyzantów, walczących o wolny Urzykistan oraz agentów Alexa z CIA oraz Kyle’a z brytyjskiego SAS.

Otwarcie kampanii jest bardzo mocne. Jedną z pierwszych misji jest wybuch samochodu pułapki w Londynie. Po otrząśnięciu się naszym zadaniem jest eliminacja terrorystów oraz uratowanie jak największej liczby cywilów. Nie raz i nie dwa widzieliśmy, jak telewizja relacjonuje nam ataki terrorystyczne, jednak to, co widzimy w relacjach, a nawet to, co pokazują filmy wojenne nie jest w stanie oddziaływać na nas tak bardzo, jak sceny ukazane z perspektywy pierwszej osoby. Do tego do naszych uszu docierają zarówno krzyki cywilów, jak i bojowe nawoływania terrorystów. W tym wszystkim musimy zachować zimną krew, słuchać komunikatów dowódcy oraz z zegarmistrzowską precyzją w tłumie ludzi wypatrzeć oraz szybko zabić terrorystów.

To niesamowite, na jak wysokim poziomie są dzisiaj gry wideo, jak dokładnie pozwalają zmierzyć się ze strasznymi skutkami terroryzmu oraz poznać mechaniki jego zwalczania. Kolejna z misji pozwala przeprowadzić nam szturm na budynek w londyńskiej dzielnicy, w której kryją się terroryści wraz z ich rodzinami. Nie możemy po prostu wejść do budynku i wszystkich zabić. Musimy przeczesać dokładnie parter, każde piętro i pomieszczenie. Nowe Modern Warfare stawia przed graczami trudne wybory, których nie raz muszą podejmować się żołnierze jednostek specjalnych. Wchodzisz do pieszczenia, w którym jest tylko matka z dzieckiem. Kobieta wyciąga pistolet i celuje do Ciebie, co robisz? Zabijasz dziecku matkę i patrzysz jak cierpi, czy dajesz zabić siebie? Droga do kolejnego punktu kontrolnego jest tylko jedna i niekoniecznie dobrze będziesz się czuł, idąc dalej. W Modern Warfare nie brakuje retrospekcji; gracz będzie mógł spojrzeć na wojnę w Urzykistanie oczami młodziutkiej Farah, a moment, w którym musimy zabić dorosłego mężczyznę, aby obronić dom i młodszego brata zostaje na długo w pamięci.

Kampania w Modern Warfare wstrząsa i miesza strasznie w głowie, pokazuje w jak okrutnym świecie żyjemy. To, co widzimy w telewizji jest tylko małym procentem, który ma nie powodować wśród nas paniki, ale jak spojrzymy na wojnę lub terroryzm z pierwszej osoby, będąc w samym centrum akcji, to poznamy dopiero całe to okrucieństwo, z którym na co dzień zmagają się wojska NATO, czy Unii Europejskiej. Misje w Modern Warfare są budowane na współczesnych wydarzenia. W jednej z misji snajperskich odwiedzimy autostradę śmierci między Kuwejtem, a Irakiem, na której w 1991 roku doszło do masakry uciekających cywilów oraz żołnierzy za pomocą amerykańskich bomb. Niestety, nie wiedzieć czemu wspomniana Farah informuje nas, że za bombardowanie na tej autostradzie odpowiedzialni są… Rosjanie. Ja rozumiem, że Call of Duty od zawsze opiera się na fikcyjnych konfliktach, ale takie naginanie historii raczej nie powinno mieć miejsca. Nie brakuje także misji wzorowanej na polowaniu na Osamę Bin Ladena.

Moim zdaniem kampania zaprezentowana w Call of Duty: Modern Warfare to najlepsza, najbrutalniejsza i najbardziej przejmująca kampania w serii Call of Duty, ale misja skradankowa to nadal domena CoD 4: Modern Warfare. Odbiór tej kampanii ugina nogi i nie raz powoduje ciarki na plecach, najlepszy film wojenny nie jest w stanie oddać tak ataku terrorystycznego, dramaturgi dzieci dotkniętych wojną, tortur czy szturmu na budynek terrorystów, jak patrzenie na to i podejmowanie trudnych decyzji w ułamku sekundy z widoku FPP. Misja „No Russian” z CoD: Modern Warfare 2 to pikuś przy tym, co tutaj zaprezentowano.

Od strony technicznej nowe Modern Warfare prezentuje się fantastycznie. W końcu seria Call of Duty doczekała się nowego silnika, za który odpowiadają deweloperzy z Polski! Dokładnie z Krakowa, w którym otworzono nowy oddział Infinity Ward. Nowy silnik wprowadził całkowicie nową mechanikę strzelania. Znacznie zwiększono odrzut broni, który jest teraz bardziej „battelfieldowy”, wprowadzono możliwość opierania lub wychylania samej broni zza winkla (znacznie zmniejszamy wtedy odrzut). Mamy nowe animacje, od rzucania granatów, poprzez bieganie z super sprintem (broń jest skierowana ku górze, ale za to biegniemy znacznie szybciej), na przeładowywaniu i dźwiękach wystrzałów broni kończąc.
Misje specjalne
Po ukończeniu kampanii możemy zabrać się za cztery misje specjalne, które są kontynuacją wydarzeń fabularnych. Razem z trzema znajomymi lub losowymi graczami będziemy odpierać fale przeciwników oraz wykonywać konkretne zadania. Misje specjalne są świetną aktywnością do podnoszenia poziomów broni, których będziemy używać także w rozgrywce wieloosobowej. Nagrodami za kończenie misji specjalnych są modyfikacje kosmetyczne, które wykorzystamy w trybie wieloosobowym. W misjach specjalnych możemy podnosić rannych towarzyszów, ale gdy cała drużyna zostanie powalona, to misja dobiega końca. Tym samym ukończenie zadań z losowymi graczami jest bardzo trudne. Niestety te misje są po prostu nudne i rozgrywane są na zbyt dużych terenach. Czasem musimy uaktywnić jakieś anteny, czasem kogoś uratować, czasem wyeliminować konkretny cel, ale przy tym tracimy bardzo dużo czasu na bieganie.

Nowy tryb wieloosobowy.
Call of Duty od zawsze miało rozgrywkę wieloosobową opierająca się na jednej taktyce: „biegaj i strzelaj”. jedni to kochali, a inni nienawidzili i grali np w Battlefielda, który ma zdecydowanie wolniejsze tempo gry. Niestety nowe Modern Warfare nie ma już nic wspólnego ze starym hasłem. mapy zostały tak skonstruowane, że teraz nowa taktyka grania w tryb wieloosobowy to „obstaw się dwoma Claymore’ami i camp”. Albo weź strzelbę i camp”. Albo oprzyj broń o beczkę i camp. Owszem, camperzy są w każdej grze, w każdym Call of Duty także byli, ale zawsze można było się łatwo do nich dostać, czy obejść. Niestety rozgrywka w Modern Warfare znacznie zwolniła, spowodowane jest to własnie wieloma pomieszczeniami, do których możemy wejść, obstawić się wspomnianymi minami, czy po prostu campić ze strzelbą przy zamkniętych drzwiach. Fatalnie gra się w dominacje, gdzie punkt B często jest umieszczony w takim miejscu, że ludzie wpatrują się w niego z wielu stron. Time To kill, czy czas potrzebny do zabicia jest tak mały, że każde wybiegnięcie na otwartą przestrzeń grozi szybkim zgonem. Niestety rozgrywka w większości meczy w trybie wieloosobowym prezentuje się w ten sposób, bo mapy są tak skonstruowane, że często zachęcają do campienia.
Nowością w trybie wieloosobowym jest tryb wojny naziemnej (Ground War), w której dwie drużyny po 32 graczy walczą o przejęcie pięciu punktów kontrolnych. Gracze mają do dyspozycji quady oraz helikoptery, aby szybciej poruszać się po mapie oraz – całkowicie zbędne moim zdaniem – wozy opancerzone i czołgi. Czołgiem nie zniszczymy budynków, tylko możemy zabijać nieostrożnych graczy, co bardzo słabo wypada na tle silnika Frostbite z Batlefielda V. Wojna naziemna wymaga od nas włączenia opcji cross-play. Na serwerze pojawią się nie tylko gracze grający na PS4 oraz Xbox One, ale także ci grający na PC. Przyznam szczerze, ze szybko odbiłem się do tego trybu. Fajnie, że Activision pokazało EA, że też potrafią zrobić tryb na wzór podboju, ale z klasami, perkami i nagrodami za serię punktów gra się w wojnę naziemną po prostu źle. Bo wyobraźcie sobie, że dzięki odpowiedniemu perkowi możecie mieć przy sobie dwa granaty ofensywne, dwie bronie: np snajpę i karabin szturmowy – przy niskim Time To Kill i wielu graczach poruszających się po mapie to bardzo śmiercionośne połączenie. Wystarczy zabić pięciu graczy, aby zdobyć nalot na określony obszar mapy, a następnie, mając 8 zabójstw na liczniku, zdobywacie samolot, który ostrzeliwuje graczy z powietrza albo helikopter. Problem jest taki, że ciągle coś nam zagraża nad głową: czy to zbliża się nalot, czy helikopter ostrzeliwuje okolicę, przez co walki raczej toczą się w budynkach i nie ma tego płynnego przemieszczania się od flagi do flagi, jak to ma miejsce w Podboju w BFV. Stąd też nikt nie stara się przejmować flag, bo to zazwyczaj równa się ze zgonem Gdyby chociaż deweloper zrezygnował z killstreaków w tym trybie, to na pewno lepiej by się w niego grało.
I tak naprawdę najlepszym ze wszystkich trybów w nowym Modern Warfare, który daje najwięcej satysfakcji z zabicia oraz wygranego meczu jest strzelanina (Gunfight). Tryb ten łączy w sobie to, co najlepsze w Rainbow Six Siege i Counter Strike. Dwie dwuosobowe drużyny walczą ze sobą do sześciu zwycięstw. Co rundę gracze dostają losowy, ale ten sam dla wszystkich rodzaj broni. Wygrywa drużyna, która zabije przeciwników lub przejmie po 40 sekundach mały punkt kontrolny.

Słów kilka o Rusznikarzu (Gunsmith), w którym możemy modyfikować nasze karabiny i pistolety. Broń, której używamy na polu bitwy zdobywa poziomy. Im więcej graczy zabijemy oraz im więcej wykonamy wyzwań, tym szybciej awansujemy oraz zyskamy kolejne dodatki do odblokowania. Podobnie, jak w beta testach, taki i w pełnej już wersji najlepiej strzelało mi się z karabinu szturmowego M4A1. Bardzo podobało mi się to, że przez cały progres wbijania kolejnych poziomów, otrzymywałem nowe sloty do modyfikowania oraz nowe dodatki, które mogę zamontować. Mój M4A1 z czasem dorobił się już 9 gniazd modyfikacji, jednak sama gra ogranicza nas tylko do pięciu, które możemy wykorzystać. Kapitalnym urozmaiceniem Gunshmita jest to, że dodatki na karabinach można zmieniać w trakcie bitwy. W każdej chwili możemy zmienić celownik, kolbę, czy perki na broni.

Call of Duty: Modern Warfare wspiera cross-save. Mając do Activision ID przypisane konta z Battle.net, PSN i Xbox Live możecie kontynuować zapis gry w miejscu, w którym skończyliście aktualnie rozgrywkę w kampanii. Nawet wasze postępy i uzbrojenie w trybie wieloosobowym są przenoszone między platformami. Przełomową nowością jest uruchomienie funkcji cross-play, która pozwala graczom PC, PS4 i Xbox One grać na jednym serwerze. Sprawdziłem i opcja ta działa bardzo dobrze. Grając np. na PS4, możemy w każdej chwili do lobby zaprosić znajomego, który gra na Xbox One lub PC, jednak musimy znać jego Activision ID, a najlepiej mieć taką osobę w znajomych na koncie Activision. Mając włączoną w opcjach wyszukiwania szybkiej gry opcję cross-play, godzimy się na grę z graczami na PC i Xbox One na jednym serwerze. Nie ma niestety opcji, aby wyszukiwało nam tylko graczy z Xboxa One. Ponadto wielka szkoda, że w końcowej tabeli nie pokazuje, kto na jakiej platformie grał.

Podsumowanie
Krótko podsumowując, Call of Duty: Modern Warfare to kapitalna kampania dla pojedynczego gracza, która na długo pozostanie w pamięci. Przeciętny multiplayer, który znacznie zwolnił i przez konstrukcje map z wieloma pomieszczeniami oraz bardzo niskim Time To Kill tylko zachęca do campienia. Całkowicie zbędne misje specjalne, które nie przypominają tych fantastycznych taktycznych zmagań z Modern Warfare 2 nadają się tylko do podnoszenia poziomu broni. Niestety, to nie jest już CoD dla fanów CoDa.
Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Activision
Dodaj komentarz