Na początku września Monster Hunter World dostało zimowe rozszerzenie nazwane Iceborne, a wraz z nim łowcy otrzymali dostęp do nowej, oczywiście pokrytej śniegiem, krainy, którą nazwano Szronisty brzeg. Pojawił się także nowy hub dla graczy. Jest nim śnieżna wioska Seliana, do której przeniosło się kilku dobrze nam znanych handlarzy i rzemieślników z Astery, aby wspierać nas swoim asortymentem w walce. Astera na szczęście nie została opuszczona i w każdej chwili możemy wracać do naszego ogromnego huba z podstawowej wersji gry. Jednak w Selianie wszystko zostało umieszczone blisko siebie, więc nie musimy korzystać z wind, aby dostać się w konkretne miejsce.
W Selianie oczywiście mamy swój nowy pokój, który możemy modyfikować bez wchodzenia do budynku, dzięki czemu mamy jeden ekran wczytywania gry mniej. Podobnie jest z wysyłaniem Koleżkotów na wyprawy, czy odbieraniem nagród z ekspedycji. Wszystko odbywa się przed budynkiem w okienku kota-gospodarza. Nasz pokój możemy ozdabiać teraz różnymi obrazami i figurami, zmieniać meble, a nawet umieszczać ryby w akwarium, czy stawie. Możemy też zmieniać wystrój oraz kolor ścian i podłogi. Małym, acz miłym dodatkiem jest dodanie trybu fotograficznego, z którym wiążą się dodatkowe misje poboczne nastawione na fotografowanie fauny i floury.
Jednak Moster Hunter World to głównie polowanie na potwory, a nowych stworzeń lub już poznanych, ale zmodyfikowanych do wersji zimowej jest tutaj całkiem sporo. Nowe środowisko wymaga od nas odpowiedniego przygotowania. Przemierzając śnieżne tereny, musimy zadbać, aby nasza postać była odpowiednio chroniona przed mrozem i lodem. Cały czas musimy monitorować wychłodzenie organizmu. Aby podnieść temperaturę ciała, musimy co jakiś czas pić gorący napój lub skorzystać z gorącego źródła. Jeżeli tego nie zrobimy, to wyziębiony organizm szybko będzie tracił pasek wytrzymałości, przez co dalsza walka z potworem może okazać się niemożliwa.
Potwory w Iceborne pojawiły się nie tylko na nowym obszarze, ale także wyszły na powierzchnię w dobrze nam już znanych rejonach. Dzięki temu przy farmieniu materiałów nie będziemy skupiać się jedynie na pancerzach, które ochronią nas przed lodem, czy broniami, które zadają obrażenia od ognia. Chociaż taki zestaw to podstawowy bulid w Iceborne. Fabuła, podobnie, jak w podstawce, do ciekawych nie należy. Nadal chcemy po prostu polować na potwory, aby pozyskiwać z nich materiały na coraz lepsze pancerze i bronie. Jednak świetne jest to, że gra rzuca nas co jakiś czas do dobrze już znanych lokacji, aby wytropić i upolować w niej nowego potwora.
Polowanie na potwory oczywiście najlepiej smakuje w kooperacji. Im więcej graczy bierze udział w zadaniu, tym bardziej poziom trudności rośnie. Teraz jednak automatycznie w czasie rzeczywistym skaluje się on do liczby graczy. Jeżeli wystrzelimy flarę alarmową i jakiś gracz dołączy lub wykruszy się z naszej wyprawy, to gra szybko dostosuje poziom trudności i zdrowie potwora do odpowiedniej liczby graczy. Przypomnę tylko, że w „podstawce” elementy te nie ulegały zmianie w kooperacji dla 2-4 graczy gdy ktoś wyszedł z polowania, więc jest to zmiana zdecydowanie na plus.
Polowania w Iceborne otrzymały nowy poziom trudności – Rangę Mistrzowską. Dzięki temu łatwo je odróżnić od misji na poziomie wysoki/niski, które są tylko w podstawowej wersji gry. Wraz z wykonanymi zleceniami nasza postać awansuje na kolejne poziomy Rangi Mistrzowskiej, przez co będziemy zyskiwać dostęp do coraz trudniejszych polowań.
Małych zmian doczekał się nasz kotek, któremu od premiery dodatku możemy zmieniać wyposażenie bez wchodzenia do naszego domku. Natomiast jeden z moich ulubionych gadżetów – aerozol wigorosy, którym kot co jakiś czas nas leczy, dostał ulepszenie, które sprawia, że kotek może nas raz ożywić w trakcie walki z potworem. To świetna zmiana, która minimalizuje szansę omdlenia w trakcie walki.
W starciu z potworami otrzymaliśmy nowy gadżet – pazur chwytny, który – jak sama nazwa wskazuje – służy do chwytania potworów, aby zadać im obrażenia, które zmiękczą ich skórę. Oczywiście trzeba wyczuć dobry moment. Najlepiej wskoczyć na zmęczonego już potwora, dzięki czemu prędko nas nie zrzuci i unikniemy obrażeń.
Moim ulubionym dodatkiem została „jazda na ogonowcu”. Gdy nikt nas nie atakuje, to możemy zagwizdać i przywołać małego ogonowca-potwora, na którego grzebiecie będziemy mogli podróżować wraz z koleżkotem w dowolne miejsce. Jest to bardzo przydatne w trakcie walki. Gdy potwór ucieka nam do nowego miejsca, wskakujemy na ogonowca, który automatycznie zabierze nas w kolejny obszar starcia. Kapitalne jest to, że w trakcie jazdy mamy dostęp do ekwipunku, możemy się uleczyć, stworzyć mikstury, czy pułapki oraz naostrzyć broń.
Jak widać, Capcom nie poszedł na łatwiznę. Przygotowany przez nich dodatek to ogromny plac zabaw dla łowców potworów. Oprócz nowej krainy, huba i potworów przyszło wiele zmian, które jeszcze bardziej urozmaicają rozgrywkę i sprawiają, że często chce się wracać na kolejne polowania. Zadań fabularnych, jak i opcjonalnych wcale nie jest mniej niż w podstawowej wersji gry, nowych potworów jest ponad 30, a nowych broni i pancerzy do stworzenie cała masa. Iceborne śmiało mogłoby być pełnoprawną grą AAA, a nie tylko dodatkiem.
Super przymierzam się do tego rozszerzenia ale najpierw musze skończyć podstawę .