To ciekawe, że po wielu latach wychodzą kontynuacje gier, o których już dawno zdążyliśmy zapomnieć. Pierwsze Rage, które zostało wydane w 2011 roku na PS3 i Xboxa 360 zostało średnio przyjęte. Id Software, znane z dynamicznego i zamkniętego Dooma, Quake’a i Wolfesteina, postanowiło spróbować czegoś nowego i przenieśli swój fantastyczny system strzelania do otwartego apokaliptycznego świata, dodając do tego wyścigi samochodowe. RAGE z 2011 było też wzbogacone o tryb wieloosobowy oraz kooperację, której w recenzowanej kontynuacji zabrakło.
Gry z otwartym światem na obecnej generacji konsol cieszą się dużą popularnością. Co prawda Bethesda ma już jednego FPS-a w postapokaliptycznym świecie – mam tu na myśli Fallouta 4 – ale jest to tytuł skierowany do graczy, którzy pragną surwiwalu, skradania oraz elementów RPG. RAGE jest całkowitym przeciwieństwem Fallouta. To dynamiczny FPS, w którym najpierw strzelamy, a dopiero potem zadajemy pytania. Do pracy nad kontynuacją zaproszono nie tylko id Software, ale także, i to w większym stopniu, studio Avalanche (znane z takich gier jak Just Cause, czy Mad Max). Id Software zajęło się głównie gunplayem, co czuć tutaj na każdym kroku. Bronie są odpowiednio wyważone, a strzały w głowę dają tyle samo radości, ile rozgrywka w Doomie. Możemy mieć przy sobie osiem giwer, a przełączamy się między nim, uruchamiając menu kołowe podobne do tego z Dooma z 2016 roku.
Niestety już na tym etapie mam pierwszy problem z RAGE 2. Na samym początku rozgrywki szybko wchodzimy w posiadanie pistoletu, karabinu szturmowego i strzelby. Resztę arsenału (lub nowych umiejętności) musimy szukać w losowo ukrytych arkach w świecie gry. Arki można rozumieć jako schrony zakamuflowane w skałach lub pod ziemią. Dostępu do nich bronią bojownicy Władzy – antagonistów znanych z części pierwszej. Sprawia to, że zdobycie nowej broni wiąże się z mozolną eksploracją pustego i mało interesującego świata, który ma do zaoferowania zdecydowanie mniej niż Mad Max od Avalanche. Rozmija się to z fantastyczną rozgrywką z Dooma. Tam co jakiś czas natrafialiśmy na nową giwerę i z chęcią ją wykorzystywaliśmy w kolejnych starciach. W przypadku RAGE 2 niemal całą grę ukończyłem korzystając jedynie z karabinu i strzelby, które standardowo sobie ulepszałem. Rozwinięcia świetnie sprawdzały się w walce nawet z wymagającymi przeciwnikami, więc nie traciłem czasu na mozolne poszukiwanie innych broni. Tym bardziej, że gdy już znalazłem rewolwer strzelający flarami (wybuchającymi po naciśnięciu L2) stwierdziłem, że mam wystarczający asortyment uzbrojenia do poradzenia sobie z każdym zagrożeniem.
RAGE 2 oferuje staroszkolny system strzelania i leczenia. Amunicji musimy szukać w drewnianych skrzyniach lub po prostu podnosić gotowe paczki z szafek. Nie ma tutaj automatycznego leczenia; zdrowie odnawiamy za pomocą fletyru, który wypada z przeciwników. Alternatywnie możemy mieć na podorędziu odpowiedni pojemnik z infuzją zdrowia, który momentalnie odnowi nam życie. Niestety RAGE 2 zawodzi podczas walk z bossami. Przez całą grę prawie cały czas walczymy z przerośniętymi ogrami, które chcą nas zmiażdżyć lub zniszczyć wiązką lasera, czy celnym strzałem z wyrzutni rakiet. Kilku z nich będzie wyposażonych w pancerz. Ten musimy najpierw zniszczyć, strzelając w słabe punkty, a następnie dopiero możemy pozbawić oponenta zdrowia. Kiedy już się nauczymy zachowania przeciwników, to walki są bardzo proste. Tym bardziej, ze nasz bohater lub bohaterka (gracz może sobie wybrać płeć na początku gry), może zwinnie unikać ostrzału ruchami na boki lub dodatkowo podskoczyć, będąc w powietrzu. Znakomicie w walce przydaje się superzdolność – „przester”. Po zabiciu odpowiedniej liczby przeciwników i napełnieniu paska nasz bohater wpada w tytułowy szał, w którym znacznie wzrastają zadawane przez nas obrażenia (atak wręcz, jak i z wykorzystaniem broni palnej), a poza tym stopniowo regeneruje nam się zdrowie.
Świat gry przemierzamy głównie za pomocą pojazdów. Naszym podstawowym samochodem jest Fenix, którego możemy ulepszać pod względem uzbrojenia i wytrzymałości. Podczas eksplorowania terenu znajdziemy jeszcze 15 innych pojazdów (w tym jeden latający), które możemy przyprowadzić do swojego garażu. Wzorem pierwszej części, w RAGE 2 nie zabrakło wyścigów po zamkniętych torach, a co jakiś czas możemy także rzucić wyzwanie odpowiednim pojazdom podczas swobodnej podróży. W trakcie zwiedzania post-apokaliptycznego świata możemy czyścić kryjówki bandytów lub gniazda mutantów. Do pobocznych aktywności należy też niszczenie stacji benzynowych – w końcu za tytuł odpowiadają twórcy Just Cause, a tam wysadzanie stacji jest na porządku dziennym. Możemy również napadać na konwoje, aby zdobywać części potrzebne do ulepszenia Fenixa, czy chociażby niszczyć wieże władzy, ostrzeliwujące pobliski teren lub przejmować anteny w stacjach zasilających. Nic odkrywczego, występowało to już w grach z otwartym światem. Są także opcjonalne zlecenia polowania na konkretnego przeciwnika.
RAGE 2 nie porwie nikogo dzięki swojej fabule. Historia jest bardzo prosta. Generał Cross, znany z pierwszej części, powraca na Ziemię ze swoją armią punkowych bojowników i mutantów, aby zasiać na niej chaos. Gracz wykonuje zlecenia dla trzech NPC-ów, którzy z czasem doprowadzą go do finałowej bitwy z głównym antagonistą. Naszych zleceniodawców znajdziemy w dużych cyberpunkowych miastach, wypełnionych neonami oraz małymi sklepikami. Watek fabularny, jak na sandboxa, jest bardzo krótki. Mi ukończenie fabuły z małą eksploracją zajęło tylko 12 godzin.
I oto całe RAGE 2 – gra, która jest połączeniem wielu sprawdzonych tytułów, takich jak Doom, Wolfestein, Mad Max oraz Far Cry, ale jednocześnie nie wnosząca do otwartego świata i związanej z nim rozgrywki niczego nowego. Najnowsza produkcja Bethesdy ma świetną mechanikę strzelania, ale słabą całą resztę gameplayu, który nie wybija się pond przeciętność, znaną od lat z podobnych tytułów. Z jednej strony, jako wielkiemu fanowi Dooma z 2016 roku, strzelało mi się w RAGE 2 wyśmienicie, ale z drugiej strony strasznie się wynudziłem podczas eksploracji pustkowi i wykonywania misji fabularnych. RAGE 2 to gra tylko dobra, która śmiga na konsoli PS4 Pro w 60 klatkach, a graficznie niczego nie urywa. Na szczęście nie cierpi przy tym na żadne błędy, czy glitche. Warto docenić także kapitalny rockowy soundtrack, który nadaje dynamiki wielu starciom. Jak jesteście fanami gier w stylu „Far Cry”, to warto dać szansę RAGE 2 na pierwszej lepszej promocji. Jeżeli natomiast uwielbiacie gunplay z Dooma, to (tak, jak ja) wyczekujcie Doom Eternal. Premiera tej gry odbędzie się już w listopadzie 2019.
P.S. W całej tej przeciętności warto jednak pochwalić studio Avalanche za to, że od samej premiery bardzo dobrze dba o swój produkt i regularnie serwuje graczom wydarzenia dla społeczności, w której wszyscy razem odblokowują dla siebie nagrody. Wkrótce ukaże się także pierwszy duży darmowy dodatek do gry, który został zaprezentowany na targach E3 2019, a w nim nowy boss, pojazd, elementy kosmetyczne i dużo, dużo więcej!
Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Cenega
Dodaj komentarz