Epizodyczna historia od Square Enix powraca.
Na samym początku chciałbym żebyśmy ustalili sobie jedno – nie skończyłem nigdy pierwszego Life is Strange. Grę kupiłem, pograłem w nią trochę, więc mniej więcej wiem o co w niej chodziło. Nie znam jednak fabuły ani zakończenia pierwszej odsłony. Znam za to sporo fanów tej serii, z którymi niejednokrotnie miałem okazję o niej rozmawiać. Pewne więc doświadczenie mam, ale mimo to chciałem na początku rozjaśnić sytuację. Tym bardziej, że do gry można importować decyzje z pierwszej odsłony. W moim przypadku decyzje zostały wygenerowane losowo.
W grze pokierujemy losem młodego chłopca o imieniu Sean. Mieszka on z swoim młodszym bratem Danielem i ojcem w Seattle. Poznajemy go na kilka dni przed Haloween, kiedy to szykuje się on do szkolnej imprezy. Na imprezie pojawić ma się dziewczyna, która mu się podoba, więc sami widzicie, że jest warto się postarać.
Niestety w wyniku niefortunnego zdarzenia z udziałem policjanta ojciec chłopców zostaje postrzelony, a oni sami muszą uciekać jak najdalej. W pierwszym odcinku dużo czasu spędzimy błądząc po lesie i tytułowych drogach.
Pierwsza część gry, tuż przed wypadkiem, to typowa teen drama. Mamy tutaj rozterki typowego nastolatka, które wielu z nas samemu przeżywało jeszcze jakiś czas temu. Ten element wyjątkowo przypadł mi do gustu, szkoda że opowieść szybko zmienia kierunek.
Jako starszy brat musimy zająć się naszym młodszym rodzeństwem. To od naszych decyzji zależy jak podejdziemy do opieki. Czy wesprzemy młodego w ciężkich czasach, czy może będziemy chcieli mu dokuczać i się z niego nabijać? W ogóle mamy tutaj do podjęcia kilka decyzji, które kształtować będą dalszy rozwój historii. Czy okłamiemy ojca, że kasa nie potrzebna jest nam na alkohol i narkotyki, czy będziemy z nim szczerzy? Czy głodni po kilku dniach spędzonych w lesie zaczniemy żebrać o jedzenie czy nie. Te i inne decyzje podejmiemy sami i będą one kształtować nie tylko naszą historię, ale także postać Daniela, który reagować będzie na wzór jakim się dla niego staniemy.
Podoba mi się to jak bardzo gra czerpie z realnego świata. Nie tylko padają tutaj odniesienia do prawdziwych filmów i książek z Władcą Pierścieni na czele, ale również mamy też postaci wyjęte z codziennego życia. Na swojej drodze spotkamy np. zwolennika obecnego Prezydenta USA i jego pomysłów (chłopcy pochodzą z meksyku). Tego typu smaczków jest sporo.
Niestety kuleje trochę tempo akcji. Są oczywiście bardziej dramatyczne momenty, kiedy się śpieszymy czy przed czymś uciekamy. Jednak znajdziemy tutaj dużo takich zapychaczy gdy musimy przejść jakiś dłuższy kawałem sami. I o ile początkowe przygotowania do imprezy były ciekawe, nawet jeśli musiałem przejść cały dom kilka razy, o tyle chodzenie po lesie i szukanie drewna na opał mnie już znużyło.
Roads to pierwszy odcinek większej historii, więc ciężko na jego podstawie wystawić jednoznaczny werdykt. Z początkowej teen dramy gra przekształciła się w historię drogi i ucieczki. Wszystko oczywiście przyprawione nadnaturalnymi zdolnościami. Mam nadzieję jednak, że ten początkowym motyw jednak nie zostanie całkowicie zapomniany i dalsze epizody nie będą koncentrować się tylko na tym jak nasi bracia uciekają przed policją. No i w świetle ostatnich informacji dotyczących studia Telltale gracze lubiący tego typu interaktywne opowieści i tak nie znajdą niczego lepszego.
Dziękujemy firmie Cenega za dostarczenie gry do recenzji.
Galeria:
Dodaj komentarz