Niezależne studio programistów z Sloclap stworzyło produkcję opierającą się na grze wieloosobowej. RPG i mordobicie w jednym, to brzmi interesująco, prawda? Jako jeden z wojowników przemierzamy świat, po drodze walczymy z innymi i uczymy się nowych technik walki. Tytuł oczywiście nie jest pozbawiony rozwijania postaci oraz zbierania broni i zbroi. Zobaczmy jak prezentuje się Absolver!
Absolver to tytuł niezwykle interesujący, który wytrwałych graczy wciągnie na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin rozgrywki. Ze mną było podobnie, przez pierwsze godziny nie mogłam się oderwać. Spędziłam kilka długich chwil przy modyfikowaniu mojej postaci, zwłaszcza przy wyborze stylu walki. Na początku otrzymałam możliwość zdecydowania jakiej płci ma być mój bohater, po czym lekko zmodyfikowałam jego wygląd. Po czym musiałam podjąć jedną z ważniejszych decyzji. Do wyboru miałam: Windfalla (łatwy), Khalta (średni) i Forsakena (trudny). Oczywiście wybór padł na tego ostatniego, ponieważ lubię wyzwania. Zwłaszcza w tego typu grach.
Po nałożeniu maski trafiłam do świata Adal, który wyglądał ładnie i zachęcał do eksploracji. Podczas moich spacerów napotkałam wielu przeciwników sterowanych przez komputer. Miałam wtedy szansę wypróbować moją postać w walce. Każdy pokonany przeciwnik dawał mi punkty doświadczenia, co przelewało się na stopniowe ulepszanie postaci. Wraz z kolejnymi poziomami otrzymywałam przedmioty, które po założeniu sprawiały, że moja wojowniczka była nieco silniejsza albo na przykład szybsza. Mój ekwipunek się rozrastał, dostawałam maski, pelerynki, dolne części ubioru, w późniejszym czasie moce i bronie. Bardzo mnie to cieszyło, jednak po pewnym czasie tak spora ilość przedmiotów sprawiała, że łatwo było się pogubić. Zabrakło mi możliwości pozbycia się śmieci, które miały niskie statystyki i byłam pewna, że już ich nie użyje.
Podczas walki moja postać zdobywała coś na wzór many, która służyła do aktywowania mocy, takich jak na przykład odnawianie zdrowia. Ale nie tylko! Wraz z upływem czasu otrzymałam swoje rękawice, które służyły jako broń. Co się okazało by nimi walczyć musiałam wykorzystać swoją manę. Spoko, ale po pewnym czasie zdecydowałam się na wydawanie kryształków na coś bardziej użytecznego. Broń mogłam podnieść z podłogi, kiedy upuścił ją mój przeciwnik. Tak czy inaczej – moc w tej grze to całkiem interesujący motyw. Pozwala on na dostosowanie swojego stylu walki do perfekcji. Ja na przykład używałam grawitacji, która powodowała, że mój przeciwnik lekko się cofał. Przydawało mi się to podczas walki na arenie posiadającej głębokie dziury. Po wpadnięciu w nią postać automatycznie umierała. Jednak pomimo tak sporych możliwości, jeśli chodzi o styl walki, gra mi się w pewnym momencie znudziła.
Pomysł niezły, ale trzeba go dopracować.
Po kilku godzinach starć z innymi graczami zaczęłam się nudzić. Walka mnie nie satysfakcjonowała, a fabuła szybko dobiegła końca. Można powiedzieć, że misje, które miałam do wykonania naprowadziły mnie na zasady panujące w grze, po czym sama musiałam znaleźć sobie zajęcie. Miałam nadzieję na to, że napotkam na swojej drodze większą ilość graczy, którzy również będą biegać po mapie i szukać wyzwań, jednak na serwerze było ich około 2, 3. Przez co miałam wrażenie, że jestem tam sama. Pomimo tego, na każdym kroku dawały o sobie znać lagi. Przenikanie postaci, powolne dołączanie do walk, przeskakiwanie graczy. Bardzo mnie to odrzucało.
Przechodząc do podsumowania tytułu, stwierdzam, że Sloclap musi dopieścić swój projekt. Jak na razie odnoszę wrażenie, że produkcja jest w fazie beta, a serwery są martwe. Gra ma szansę zaistnieć, bo sam pomysł jest naprawdę dobry. Brakuje jednak stabilnych serwerów, lepszego zarządzania ekwipunkiem oraz wyzwań, które nie ograniczałyby się do nudnych walk na arenie.
Ocena portalu: 6.5/10
Dziękujemy Cosmocover za kod recenzencki.
Dodaj komentarz