Dla takich gier kupiłem PlayStation VR. I dla takich doświadczeń wy również powinniście to zrobić.
Zanim jednak opiszę wam samą grę Farpoint chciałbym zacząć od opisu kontrolera PlayStation VR Aim Controller. Akcesorium na ten moment sprzedawane jest jedynie w zestawie z grą Farpoint w cenie około 340 zł. Na pierwszy rzut oka sprzęt wygląda jak nowa wersja Strzelca, znanego jeszcze z PlayStation 4. Jest tutaj jednak kilka różnic. Przede wszystkim Aim Controller jest w pełni samodzielnym peryferium. Nie musimy do niego dokupować ani PlayStation Move, ani Navigation controler. Urządzenie wykonane jest z plastiku, jest dość lekkie, ale nie sprawia wrażenia taniego. Powinno bez problemu wytrzymać upadek nawet z większej wysokości (chociaż sam tego nie testowałem). Na kontrolerze znajdziemy wszystkie przyciski z Dual Shocka 4. Są dwie gałki analogowe, krzyżak, Kółko, kwadrat, trójkąt czy X. Jest pełen zestaw przycisków, więc chyba tylko kwestią czasu będzie aż ktoś spróbuje przejść Dark Souls na PlayStation VR Aim Controller. Jedyną rzeczą, której Aim Controller nie ma jest port słuchawek, ale to akurat nie problem, bo w port wyposażone są same Gogle PlayStation VR, a Aim bez gogli nie zadziała, więc fani pogawędek przez sieć nie zostaną pozostawieni na lodzie. Warto dodać, że podobnie jak Strzelec kontroler przystosowany jest zarówno do osób prawo jak i leworęcznych.
Ogólnie kontroler sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Pytanie tylko czy zostanie należycie wykorzystany. Na ten moment współpracuje jedynie z grą Farpint, czy pojawią się inne, które będą z niego korzystać? Tego niestety nie jestem w stanie wam powiedzieć. Pamiętać jednak należy, że w przypadku Strzelca wsparcie ograniczało się do zaledwie kilku tytułów. Były to oczywiście duże marki pokroju Resistance 3, Killzone 3 czy SOCOM, ale to wciąż jednak mało. Mam nadzieję, że z Aim Controllerem będzie lepiej.
Ok, skoro sprawę kontrolera mamy już za sobą to przejdźmy do dania głównego – czyli samego Farpoint.
Farpoint to strzelanina w wirtualnej rzeczywistości. Wcielamy się w postać badacza kosmosu, który w wyniku wypadku ląduje na nieznanej planecie. Musimy na niej przetrwać jednocześnie poszukując naszych współtowarzyszy. Wyposażeni jesteśmy w karabin maszynowy i ruszamy w drogę. Napotkamy tutaj wiele przeciwników i ciekawych lokacji. Obca planeta wypełniona jest rozmaitymi miejscami. Od pustyni, przez kamienne wąwozy czy ciemne jaskinie.
Co jakiś czas będziemy musieli przeskanować teren aby odkryć co stało się z naszymi towarzyszami. Często przy okazji takich zabiegów odkryjemy też nową broń lub amunicję. Fabuła serwowana jest nam w formie cutscenek, w czasie których możemy się swobodnie rozglądać po całej scenie.
Ciężko jest dokładnie opisać immersję tego tytułu. Wierzcie mi, że filmy z rozgrywki, które zobaczycie jak zwykle na końcu recenzji nie oddają w pełni tego, co czuje się z hełmem na głowie i Aim Controller w ręku. To zupełnie nowe doznanie. Naszą broń możemy obejrzeć z dowolnej strony. Celujemy przybliżając ją do oka. Za każdym strzałem wiemy, że to my strzeliliśmy. Broń możemy zmieniać albo przyciskając Trójkąt, albo, jeśli chcemy się bardziej wczuć, podnosząc kontroler do góry, prawie tak jakbyśmy chcieli go sobie zarzucić za plecy. To niesamowita interakcja, której nie doświadczycie nigdzie indziej. Czegoś takiego nie da wam żadne Call of Duty czy Battlefield.
Wirtualna rzeczywistość daje zupełnie nowe doznania w strzelankach, ale nie za darmo. Wszystko w życiu ma swoją cenę i w tym przypadku ceną jest złożoność produkcji. Twórcy musieli iść na pewne ustępstwa aby zagwarantować jak najlepsze doświadczenie dla każdego. Domyślnie w grze wyłączony jest obrót. Idziemy tylko do przodu, ewentualnie przesuwamy się na boki. W menu możemy oczywiście całość dostosować do własnych potrzeb. Jeśli podobnie jak ja macie stalowy żołądek możecie włączyć pełny obrót. Dla bardziej wrażliwych zawsze można włączyć skokowy obrót.
Aby uniknąć też zbytniego obrotu gra jest tak zaprojektowana aby przeciwnicy w większości atakowali nas od przodu. Na początku gry potyczki są w miarę proste, ale szybko poziom trudności skacze w górę. Wieloetapowe walki z kilkoma rodzajami przeciwników to nic prostego. Różnorodność samych adwersarzy jest spora. Mamy tutaj małe, skaczące nam na twarz poczwarki, większe pająki, które strzelają do nas z odległości czy wielkie, opancerzone potwory, które szarżując na nas mogą nas stratować. Walka wymaga użycia odpowiedniej broni. Na początku dostępny jest tylko karabin, ale z czasem odblokujemy strzelbę czy np. karabin snajperski. Do broni nie musimy zbierać amunicji, ta jest nieograniczona, ale każda broń ma pewne ograniczenia. Karabin np. może się przegrzać, a do strzelby musimy doładować pociski.
Bronie też mają alternatywny strzał jak wyrzutnia granatów czy pocisków samonaprowadzających. Te są już limitowane i kiedy na swojej drodze zobaczymy skrzynkę z amunicją to wiemy, że coś się szykuje.
Długość gry nie odbiega specjalnie od innych strzelanek. Całą opowieść przejdziemy w około 5 godzin. Potem czekają na nas wyzwania czy tryb współpracy online. Co ciekawe, jest to jedyny tytuł VR, w jaki grałem, w którym bez problemu znalazłem chętnych do gry!
Tytuł sprzedawany jest w zestawie z Aim Controllerem, ale można też kupić samą grę i grać Dual Shockiem. Wtedy celujemy ruchem kontrolera. Gra nie zmienia się od razu w standardowego shootera, bo nie celujemy gałkami. Jest to jakaś alternatywa, ale jednak dużo lepiej gra się dedykowanym kontrolerem. Celność bez Aim Controllera jest raczej słaba. O ile jeszcze w przypadku wyścigów można powiedzieć, że zakup kierownicy to zbędna ekstrawagancja, bo kontroler spokojnie wystarczy, tak tutaj zdecydowanie polecam jednak zakup pakietu z Aim Controller.
Graficznie też jest nieźle. Zdecydowana czołówka pod tym względem jeśli chodzi o gry na gogle. Nie spotkamy tutaj zaawansowanej roślinności czy innych graficznie intensywnych widoków, ale i tak jest na co rzucić okiem. Oczywiście w przerwie między walką o życie. Cieszy też pełna polska lokalizacja, ale do tego Sony nas już przyzwyczaiło.
Właściwie jedyne do czego mogę się przyczepić to dość wadliwy system zapisu gry. Nie raz zdarzyło mi się, że po powrocie do gry następnego dnia cofnięty byłem o spory kawałek drogi. Musiałem przez to powtarzać spory fragment poziomów. Jest to ewidentnie błąd, bo po ponownym włączeniu gry zaczynałem zabawę z arsenałem, który oryginalnie zebrałem dużo później. Gra jest na tyle krótka, że da się ją przejść za jednym podejściem, ale jeśli będziecie rozbijać to na kilka sesji, to możecie się nieźle zdziwić któregoś dnia.
Sporo osób mówi, że Farpoint jest dość przeciętnym FPSem, który bez VR nie wyróżniałby się niczym od innych gier. I to po części prawda, ale na tym właśnie polega siła tej gry – to nie ma być tytuł konkurujący z Call of Duty. To ma być coś zupełnie innego. To tak jak z całą technologią VR. Napisałem to nie raz i powtarzać będę zawsze – wirtualna rzeczywistość nie jest i nigdy nie będzie zastępstwem dla tradycyjnego grania. Nie można więc bezpośrednio porównywać tytułów dedykowanych VR z tymi, które działają bez okularów. To zupełnie inne doznania. Po partyjce w Farpoint można odłożyć gogle na moment i pograć w Overwatch czy inną strzelankę. Każda z tych gier dostarczy wam niesamowitych emocji i zabawy, ale każda na zupełnie inny sposób. Farpoint to według mnie świetny tytuł, czołówka tego co dostępne jest na PlayStation VR. Każdy posiadacz gogli od Sony powinien zainteresować się tym tytułem.
Ocena portalu: 9
Dziękujemy PlayStation Polska za dostarczenie gry do recenzji.
Rozgrywka:
Galeria:
„zakup kierownicy to zbędna ekstrawagancja, bo kontroler spokojnie wystarczy”
WAAT? -,-
Tyś chyba w Dirt Rally na symulacji nie grał.. Albo nawet Project Cars.
Nieno, przecież pad a kiera to dwa zupełnie różne światy, nie wyobrażam sobie grać w samochodówki na padzie. I nie mówię tu oczywiście o nfs’ach 😉