Rewolucja VR zaczyna się teraz!
Idąc na targi WGW miałam w głowie jedną myśl. Musiałam przetestować różne stanowiska z okularami wirtualnej rzeczywistości. Wcześniej poznałam jedynie Gear VR od Samsunga i nie zrobił na mnie powalającego wrażenia. Mogę wręcz stwierdzić, że byłam sceptycznie nastawiona względem tej technologii. Wizyta na imprezie zmieniła jednak moje nastawienie i obecnie poważnie zastanawiam się nad zakupem PlayStation VR do domu!
Swoją przygodę w czwartek zaczęłam od HTC Vive na stoisku Asus Polska. Dostępna była aplikacja Horyzont Historii, która pokazywała Warszawę na przestrzeni 1000 lat, oraz dema ze Steama. Jest to obecnie chyba najbardziej zaawansowany technologicznie sprzęt co dało się odczuć już przy pierwszym użyciu. Duża zaletą są kontrolery trzymane w dłoniach oraz sensor ruchu, dzięki któremu naprawdę trzeba fizycznie zaangażować się w grę. Niestety proponowane aplikacje w moim odczuciu nie wykorzystały w pełni możliwości sprzętu, przez co czułam lekki niedosyt.
Na stoisku T-mobile krążyli specjaliści z Samsunga proponując spróbowanie Gear VR z zamontowanym flagowcem producenta. Tutaj nie muszę chyba pisać, że szału nie było. Oczywiście mogłam poczuć się odrobinę w innym świecie jednak graficznie to dalej tylko telefon. Tekstury gier i animacji wciąż przypominały, że jesteśmy jedynie obserwatorem renderującego się kodu komputerowego. Mimo tych wad sprzęt mocno oddziaływał na błędnik i przy przejażdżce kolejką górską odczuwałam prędkość wagonika, przez co odruchowo złapałam się kurczowo krzesła, na którym siedziałam, niektórzy odczuwali nawet mdłości.
Przyszedł w końcu czas na Oculusa. Ten był dostępny na kilku stoiskach, dzięki czemu można było zapoznać się z jego szerokim zastosowaniem. Świetnie sprawdzał się w logicznej przygodówce jak i drużynowych walkach między orłami. Eagle Flight dostępny był na stoisku Ubisoftu i przekonałam się, że nie jest to tak zły pomysł na jaki się zapowiadało. Po prezentacji na E3 nie mogłam wyjść z podziwu, że poważny wydawca w ogóle wziął pod uwagę produkcję tego tytuł. Po jednym meczu wiem jednak, że był to strzał w dziesiątkę. Ta nieskomplikowana gra drużynowa, może oczarować każdego już po kilku minutach. Ma bardzo intuicyjne sterowanie, proste cele i mocno wciąga. Mimo śmiechu i początkowych drwin muszę przyznać, że była to jedna z moich ulubionych gier na targach. Świetnie się bawiłam i na pewno będę chciała kiedyś w nią dłużej zagrać.
Jako wisienkę na torcie, zostawiłam PlayStation VR. Te okulary są już dostępne w sklepach i to je głównie chciałam sprawdzić. Na pierwszy rzut postawiłam na Until Dawn: Rush of Blood. Już na oryginalnej przygodzie nastolatków z Kanady potrafiłam się nieźle wystraszyć, ale to co zobaczyłam podczas ogrywania jednego z poziomów tej produkcji, przyprawiło mnie prawie o zawał serca!
Zupełnie niechcący świetnie dobrałam swój pierwszy tytuł, bo dzięki temu poczułam po raz pierwszy prawdziwą immersję, o którą chodziło twórcom. W nastoletnich czasach uwielbiałam gry pokroju Time Crisis. Choć ekran automatu był równie płaski co telewizor, to gra na konsoli nigdy nie dała mi takiej radości co poza domem. Gdy pojawiły się kontrolery ruchowe też nie byłam w stanie do końca się przekonać do powrotu do takich gier. Z PlayStation VR będzie inaczej. Dzięki bogatym doznaniom wizualnym jak i dźwiękowym jestem w stanie naprawdę wciągnąć się w świat gry. Dodatkowo gdziekolwiek nie spojrzę dalej widzę ten świat i mogę zrobić rzeczy, które na automacie mi się jedynie marzyły. Tylko dzięki okularom wirtualnej rzeczywistości widzę dla siebie możliwość osiągnięcia podobnego, a nawet większego poziomu immersji. Nie dość, że w grze atakowały mnie przeróżne stwory od frontu, to cały świat wokół mnie również tętnił życiem. Rozglądając się na boki mogłam odkryć sekretną drogę, strzelić w skrzynkę odblokowującą broń specjalną, czy napatoczyć się na zjawę, która przestraszyła mnie tak, że aż pół hali mnie chyba słyszało. Po teście zrozumiałam magię tej technologii i potencjał jaki w niej drzemie. Życzę sobie i Wam, żeby seria Time Crisis wróciła właśnie na VR. Chciałabym też znów usiąść do Surgeon Simulatora mając ten sprzęt na głowie.
Jedyne co mnie martwi, to przyszłe gry produkowane na te okulary. Nie można w nich za długo siedzieć, nie można też przesadzić ze zbyt mocnymi doznaniami. Obawiam się, że szybko może się okazać, że produkcje, które będą na niego wychodzić to tak naprawdę niewielkie tytuły o prostej mechanice, które nadrabiają immersją. Nie widzę póki co możliwości wydania tytułu na minimum 10h, który mógłby wciągnąć tak, że nie chce się odejść od konsoli. Niemniej jednak jest to bardzo fajny gadżet, świetny do pokazania znajomym, którzy niekoniecznie śledzą nowinki technologiczne. Polecam tez obserwować innych, jak grają przy jego pomocy. Każdy ma szansę zauważyć coś innego i inaczej reagować na różne sceny, które dzieją się na jego oczach.
Na 100% kiedyś VR zawita w moim salonie, po udziale w targach wiem, że będę bardziej śledzić ten rynek bo warto. Serdecznie polecam Wam sprawdzić ten sprzęt samemu, nawet jeśli jesteście sceptyczni, ja nie żałuję!
A ja niestety miałem problem z mdłościami podczas sprawdzania Resident Evil na PS VR. Strasznie raziła też pikseloza i niezbyt intuicyjne sterowanie. Natomiast w przypadku War Thunder na Oculusa, musiałem zdjąć gogle po zrobieniu dwóch pętli przy widoku z pierwszej osoby, bo bym po prostu zwymiotował. No i też grafika nie zachwycała. Brakuje rozdzielczości, a do wyższej nie mamy obecnie mocy obliczeniowej nawet w najmocniejszych komputerach. Dla mnie – jeszcze nie czas na tę technologię. Trzeba też coś zrobić z naszym błędnikiem, bo sporo osób może się, zrazić. Na tę chwilę zdecydowanie wolałbym za te 3 tys kupić naprawdę dobry, ultrapanoramiczny monitor.