Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem Gears of War. To tryb sieciowy tej serii przyciągnął mnie najdłużej ze wszystkich gier, w jakie kiedykolwiek grałem. W samym Gears of War 3 spędziłem w multiplayerze grubo ponad 100 godzin. Jak więc sprawują się nowe Gearsy?
Krótko mówiąc jest bardzo dobrze. To wciąż ten sam typ rozgrywki, który pochłonął mnie wcześniej. W becie dostępne są trzy mapy oraz dwa tryby rozgrywki. Mapy to standardowe dla tej serii lokacje. Jedna rozgrywa się wieczorem w porcie, druga to plac budowy tamy, ostatnia zaś to miejskie uliczki.
W kwestii rozgrywki nie wiele się zmieniło. Gracze dzielą się na dwie pięcioosobowe drużyny. Na samym początku gry wszyscy biegną czym prędzej do rozsianych po mapie broni i atakują siebie nawzajem.
Dostępna na razie jest tylko jedna nowa broń wystrzeliwująca wybuchające pociski-drony. Strzelamy nimi w powietrze i decydujemy kiedy spadną na ziemie zabijając pobliskich przeciwników. To idealnie narzędzie do zabijania przeciwników za osłonami.
Bardzo podobają mi się nowe interakcje przy chowaniu się za osłoną. Kiedy dwóch graczy przyczepi się do tego samego murku to możemy szybko przeskoczyć przez niego i kopnąć gracza wytrącając go z równowagi, albo przeciągnąć go na naszą stronę i szybko dobić. Dodało to fajnego poczucia realizmu i zmieniło trochę dynamikę chowania się za osłonami. Teraz trzeba uważać, bo ktoś może skorzystać z okazji i szybko nas zabić.
Rozgrywka nie różni się znacząco od poprzedników. Gears of War 4 wygląda bardziej na bezpieczną ewolucję niż ryzykowną rewolucję. Grając miałem oczywiście lekkie odczucie Déjà vu, ale to bynajmniej nic złego. Fani serii powinni być zadowoleni. Wciąż jest brutalnie i jest pełno krwi. Egzekucje robią wrażenie.
Ciężko na ten moment oceniać tytuł pod względem grafiki, w końcu to jeszcze nie do końca skończony produkt, ale już teraz widać, że jest bardzo dobrze. Gra wygląda prawie identycznie jak Gears of War Ultimate Edition. Nie jest to najładniejsza gra na rynku, ale wciąż miło się na to patrzy. Wygląda na to, że w tej generacji Gears of War nie będzie już wyznacznikiem jakości, a szkoda.
Największą bolączką jaką napotkałem w takcie bety był brak zmian punktów odrodzenia. To bardzo zły pomysł, który powodował, że czasem drużyna mogła zostać zepchnięta w kozi róg i być wystrzelana jak kaczki. Nie wiem niestety czy to permanentna decyzja twórców, czy zwykłe przeoczenie. Mam jednak nadzieję, że to drugie.
Przez ostatnie kilka dni bawiłem się przy tym tytule wyśmienicie. To wciąż stare, dobre Gearsy, które tak pokochałem. Cieszę się, że twórcy nie poszli za modą i pozostali wierni pierwowzorom i nie dodali do gry perków czy specjalnych umiejętności. Doświadczenie w grze zdobywa się tylko po to aby zwiększyć swój poziom. Nie wpływa ono na dobór wyposażenia. Każdy gracz zaczyna z tym samym zestawem broni i tylko nasze umiejętności zdecydują o klęsce bądź zwycięstwie.
Ja jestem bardzo zadowolony i już nie mogę doczekać się października, by spróbować swoich sił w pełnej wersji gry!
Dodaj komentarz