To od gracza zależy, gdzie, a właściwie po której stronie zakończy swoją historię…
Beyond: Two Souls, to produkcja stworzona przez francuskie studio Quantic Dream, która pierwotnie ukazała się 3 lata temu, w 2013 roku na PlayStation 3. Zaliczyć należy ją do gatunku gier przygodowych z elementami horroru, gry akcji i kilkoma innymi pomniejszymi rodzajami. Całość jednak utrzymana jest w formie interaktywnego filmu. Teraz otrzymujemy ten tytuł odrestaurowany wprost pod możliwości PlayStation 4.
Już na samym początku muszę wspomnieć, że bardzo ciężko jest mi podejść obiektywnie w stosunku do tej gry, po ogranym już wcześniej Heavy Rain. Historia opowiedziana w Beyond: Two Souls nie chwyta za serce, nie daje żadnych powodów do kontemplacji czy rozważań na temat własnego życia i otaczającego nas świata. Szkoda, bo uważam, że wtedy produkcję można uznać za w pełni udaną. Jeśli już twórcy decydują się na przedstawienie fabuły w postaci, bądź co bądź filmu, to chciałabym, aby to ona odgrywała najważniejszą rolę i zapadała głęboko w pamięć.
Zatem przejdźmy już do rzeczy. W Beyond: Two Souls wcielamy się w postać Jodie Holmes. Na pozór zwykła dziewczyna, której historię możemy poznawać w kolejności oryginalnie zaproponowanej przez twórców lub chronologicznie w zależności od własnych preferencji. Wydarzenia obejmują jej los od niemowlaka, aż po same dorosłe życie. Jodie przez wszystkich ludzi wokół traktowana jest jako dziwadło, odpychana przez innych i raczej wyobcowana. I to wcale nie dlatego, że ma jedno oko niczym cyklop czy ciało syreny. Z jej wyglądem zewnętrznym jest wszystko w najlepszym porządku – szczupła, zgrabna, czego chcieć więcej?
Aiden… To jest to coś, co wyróżnia ją spośród innych dzieci, dziewcząt czy kobiet w jej wieku. Jodie żyje w symbiozie z czymś, co nosi imię Aiden. Nie widzimy go, jest może duchem, a w świecie Beyond nazywany po prostu istotą. To właśnie przez to niezrozumiałe połączenie zarówno lekarze jak i rząd chcą stale poddawać ją rozmaitym eksperymentom. Pierwsi badają ten „drugi świat” i życie po śmierci, natomiast drudzy chcą, aby pomagała im w misjach i była tajną agentką do zadań specjalnych. Niestety Jodie nie zawsze jest chętna do współpracy i wiele rzeczy robi na przekór, wbrew sobie.
Tak wygląda mniej więcej zarys fabularny. Wykonujemy zadania powierzone nam przez rząd, pomagamy innym, ale też mścimy się, gdy ktoś nas krzywdzi. W wielu sytuacjach bardzo pomocny jest Aiden, nad którym również momentami przejmujemy kontrolę. To on ratuje nas z opresji, ale też sama Jodie niekiedy zwraca się do niego, aby wykonał jakąś czynność. Holmes dzięki „istocie” ma możliwość odtwarzania w pamięci wcześniejszych wydarzeń, ale też wytwarzania ochrony, która nie pozwala jej zginąć, gdy chociażby ktoś do niej strzela. Jakby tego było mało Aiden może wnikać do ludzkich ciał i kierować nimi. Surrealizm pełną gębą.
W Beyond występuje bardzo duża ilość sekwencji QTE. Jest ich zdecydowanie więcej niż w Heavy Rain. Ale co z tego, skoro i tak nie wpływają znacząco na dalszy przebieg historii. Jedyna rzecz jaka może się wydarzyć, to taka, że Jodie będzie miała mocniej albo słabiej obitą twarz. Do tego dochodzi wciskanie przycisków w momentach, w których twórcy już naprawdę mogli trochę odpuścić. To, do czego mogę się jeszcze przyczepić, to niekiedy mocne naciąganie fabuły. Było sporo chwil, w których wręcz czekałam z niecierpliwością aż się skończą i wyłapywałam te, w których ekipa z Quantic Dream powinna powiedzieć dość, tyle wystarczy. Nie znoszę wałkowania tego samego tylko wypowiedzianego innymi słowami. Oczekuje stałego budowania emocji, a nie ich opadania.
Jodie steruje się dość przyjemnie, ale występuje często objawiające się ślimaczenie. Główna bohaterka reaguje na ruchy z widocznym opóźnieniem, co bywa frustrujące, gdy akurat chcemy dostać się w wybrane miejsce. Graficznie Beyond: Two Souls prezentuje się w moim odczuciu dużo lepiej niż Heavy Rain. Nie ma już karkołomnych ruchów, o których wspominałam przy okazji poprzedniej recenzji. Na pochwałę zasługuje szczegółowość zarysów twarzy bohaterów. W samym menu głównym prezentuje się to imponująco i zdecydowanie mocno przykuwa naszą uwagę. Niestety problemy z dźwiękiem, jak były tak są. Występują sekwencje, w których niejednokrotnie musiałam zwiększać głośność, bo nie byłam w stanie usłyszeć, o czym tam mamroczą. A może to celowy zabieg, żeby poczuć tę odmienną galaktykę i inny świat? Nie, nie, jednak sama w to wątpię.
Podsumowując, Beyond: Two Souls to udana produkcja, która jednak mimo wszystko nie spełniła moich oczekiwań. Liczyłam na dużo ciekawszą fabułę, porywającą i pełną emocji. Niestety otrzymałam średnią historię, oklepaną, z superbohaterką w roli głównej. Jeśli macie ochotę na relaks i obejrzenie jakiegoś tam filmu, z jakąś tam fabułą i przy tym chcecie mieć możliwość brania w nim czynnego udziału, to śmiało chwytajcie za rękę Jodie i jej Aidena. Będzie to na pewno przyjemne kilka godzin. Może odkryjecie wielką tajemnicę i dowiecie się, kim tak naprawdę jest przyjaciel głównej bohaterki. Jeśli jednak liczycie na więcej niż przeciętną fabułę, to odstawcie Beyond na później, bo na rynku jest kilka innych, lepszych pozycji.
Grę do recenzji dostarczył wydawca: Sony Computer Entertainment.
Dodaj komentarz