Zapraszam na przygodę do Lemurii, krainy wyjętej prosto z książki z baśniami, które czytaliśmy za młodu.
Czasami człowiek ma już dość tych wszystkich strzelanek, wyścigów czy gier akcji. Męczą go podobne do siebie tytuły. W takiej chwili gra taka jak Child of Light jest świetną odskocznią od codzienności.
Na samym początku nie sposób nie wspomnieć o grafice i udźwiękowieniu produkcji. Gra wygląda wprost przepięknie. Nie jest to oczywiście fotorealistyczna oprawa znana z innych dużych produkcji. Child of Light bazuje na – znanym z najnowszych odsłon serii Rayman – silniku UbiArt. Sprawia to, że wszystko wygląda jak ręcznie malowane ruchome obrazki z książek. Animacja w grze stoi na bardzo wysokim poziomie. To, jak nasza główna bohaterka się porusza, jak przy każdym uderzeniu reaguje na ciosy, podnosi spadającą jej z głowy koronę wygląda prześlicznie i nie chce się oderwać oczu od ekranu. Uzupełnieniem doskonałej oprawy wizualnej jest muzyka. Utwory przygrywające w tle naszej wędrówki są piękne,a połączenie fortepianu i instrumentów smyczkowych jest po prostu obłędne. Całość tworzy spójne połączenie i sprawia, iż Child of Light to piękna baśń, od której nie chce się oderwać.
Gra rozpoczyna się dość pesymistycznie. Bohaterka trafia do magicznej krainy prosto ze swojego łoża śmierci, zostawiając jednocześnie po drugiej stronie zrozpaczonego ojca, któremu właśnie zgasło ostatnie światełko radości w życiu po śmierci żony. Tak trafiamy do Lemurii – terenu o zaskakująco różnorodnej scenerii; przyjdzie nam zwiedzać posępne knieje, czy podniebne wioski. Świat jest skonstruowany z labiryntów, które łączą poszczególne miejsca. Nasza protagonistka szybko zdobywa umiejętność latania, więc poruszanie się po świecie jest niezwykle płynne. Nie ma też przed nami żadnych ograniczeń – półka skalna, do której przed chwilą nie mogliśmy doskoczyć stoi teraz przed nami otworem. Na drodze napotkamy różnego rodzaju zagadki, które należy rozwiązać, aby móc przejść dalej. Czasem trzeba będzie coś przesunąć, innym razem nakierować światło w odpowiednie miejsce – standard gatunku. Przez całą grę towarzyszy nam pewien towarzysz, latający ognik – Igniculus. Sterujemy nim za pomocą drugiej gałki analogowej lub panelu dotykowego na DualShocku 4. Istnieje też możliwość, aby kontrolę nad nim przejął drugi gracz. Igniculus może pomóc Aurorze w eksploracji terenu, oświetlić ciemną jaskinię czy pomóc zebrać świecące kulki życia i many.
Ciężko jest jednoznacznie zdefiniować, jaką grą jest Child of Light, gdyż tytuł skutecznie wyłamuje się poza ramy gatunkowe. Z jednej strony to platformówka 2D z zagadkami. Z drugiej to też gra RPG z turowymi walkami, systemem tworzenia przedmiotów i ekwipunkiem. Nawet jeśli czytelnika przeraża wizja gry RPG, to zachęcam do zagrania w ten tytuł. Child of Light jest bardzo przystępną produkcją. System walki jest na tyle łatwy, aby nie przysparzał kłopotów nowym graczom, jednocześnie będąc odpowiednio rozbudowanym, by wyjadacze czerpali z niego przyjemność. Do potyczek z występującymi tu i ówdzie przeciwnikami wkrada się element strategii – oponenta można zajść od tyłu i zaatakować z zaskoczenia lub oślepić go blaskiem Igniculusa i uciec mu z pola widzenia.
Walki odbywają się w systemie turowym. W starciu bierze udział Aurora i jeden kompan z jej drużyny. Towarzyszy można w trakcie walki bez problemu zmieniać, nie kosztuje nas to nawet utraty kolejki. Na dole ekranu wyświetla się pasek kolejności ataków. Jeśli ikona któregoś z walczących wejdzie na czerwone pole, wybiera on swój ruch. Każda akcja czy atak mają inny czas ładowania. Jeśli wybierzemy obronę, będzie ona gotowa od razu, jeśli zdecydujemy się na atak, to w zależności od jego siły i rażenia będzie trzeba chwilę poczekać. Należy to robić rozważnie, bo jeśli w trakcie ładowania ataku zostaniemy zaatakowani, nasz atak zostanie przerwany i musimy poczekać na następną turę. W trakcie walki Igniculus nie jest bynajmniej zbędny. Jego rola jest dość znacząca; Może on leczyć naszych bohaterów, lub oślepiać przeciwników, tym samym spowalniajac ich. Wydawać by się mogło, że jest to skomplikowany system, ale po opanowaniu go i wpojeniu sobie pewnych zasad żadna walka nie będzie nam straszna, tym bardziej, że poziom trudności gry jest raczej niski.
Za wygrane walki nasi bohaterowie otrzymują doświadczenie i awansują na kolejne poziomy. Oprócz wzrostu statystyk każdy poziom pozwoli nam wybrać jedno ulepszenie z drzewka rozwoju bohatera. Niestety, rozwój jest liniowy i nie mamy dużego wpływu na to, jakie umiejętności nasi bohaterowie zdobywają.
W grze występuje też prosty mechanizm wytwarzania przedmiotów. Zbieramy różnego rodzaju kryształy, które możemy łączyć ze sobą, tworząc ich mocniejsze wersje. Kryształ możemy umieszczać w broniach czy zbrojach naszych bohaterów, wpływając na ich statystyki. Każdy kamień może dać inny efekt, w zależności od miejsca, w którym zostanie umieszczony. Na przykład jeden minerał umieszczony w mieczu da postaci +4 do obrażeń ogniowych, a umieszczony w zbroi doda +4 do ochrony od ognia. System jest prosty i łatwy w zrozumieniu.
Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić ten tytuł. Wyróżnia się on zdecydowanie wśród innych gier dostępnych na rynku. Dodatkowym atutem jest to, że kupując produkcję w PlayStation Store dostaniemy wersje na PS3 oraz PS4. Szkoda jedynie, że nie ma tutaj jakiegoś mechanizmu dzielenia się swoim postępem pomiędzy platformami.
Child of Light to piękna opowieść, która potrafi wciągnąć na wiele godzin. Zachęcam was do wypróbowania tego tytułu. Ja jestem nim oczarowany i zapewniam was, że nie jestem jedynym, który dla czerwonowłosej księżniczki stracił głowę.
Plusy:
Minusy:
Gameplay
Hello!
Hello!
Hello!
Hello!
Hello!
Hello!
Very nice site!
Very nice site!
Thank You! 🙂
Its like you read my mind! You seem to know a lot about this, like you wrote the book in it or something. I think that you can do with a few pics to drive the message home a bit, but instead of that, this is fantastic blog. A fantastic read. I will definitely be back. adeddedgcabe
Nie zrozumiały jest brak polskiej wersji w tej grze, ale recenzja bardzo dobra 🙂
Ja gry nawet nie przeszedłem. Pograłem parę godzin. Na początku byłem oczarowany całą oprawą audiowizualną, ale po tych paru godzinach po prostu wieje nudą.