Po kilkunastu latach od premiery oryginału również komputerowi gracze mogą zagrać w pierwsze Red Dead Redemption. Przekonajmy się, czy warto zainteresować się tą produkcją w kontekście grania na Lenovo Legion Go.
Red Dead Redemption zadebiutowało na konsolach PlayStation 3 oraz Xbox 360 już w 2010 roku. Tytuł ten momentalnie się jedną z moich ulubionych trzecioosobowych gier akcji i spędziłem z nim wiele godzin. Nie mogłem niestety określać mojej przygody z tym westernem jako komfortową. Powód był bardzo prosty. PS3 dosłownie zamieniała się w odkurzacz, kiedy chciałem zaznajamiać się z głównym bohaterem gry Rockstara, Johnem Marstonem.
Kiedy więc dowiedziałem się – o czym oczywiście poinformowałem również Was w odpowiednim newsie – że powstaje komputerowy port pierwszego RDR, czekałem na tę premierę. Zanim do przejdę do opisania mojej opinii na temat tego wydania, zachęcam do przypomnienia sobie mojej recenzji „dwójki”. Zwłaszcza, że – mimo nazwy – jest ona prequelem „jedynki”. Odpowiedni artykuł znajdziecie pod tym odnośnikiem. Teraz wróćmy do premiery z końcówki minionego miesiąca.
Opowieść i postaci
Studio Rockstar w wielu swoich grach ma wyraziste postaci i wciągającą opowieść. Opis ten pasuje również do Red Dead Redemption. Jak wcześniej wspomniałem, wcielamy się w Johna Marstona, którego można znać również z „dwójki”. Nie będę wyjawiał szczegółów historii, ale przyznaję, że spodobała mi się opowieść kręcąca się wokół tej postaci. Niemałe znaczenie ma przeszłość wiążąca się z gangami, ale i nie brakuje relacji rodzinnych. Fabułę śledzi się bardzo przyjemnie i jest ona niemałą motywacją do spędzania czasu z tą produkcją. Podobnie jak inni mieszkańcy Dzikiego Zachodu, jak choćby Bonnie MacFarlane czy nawet bohaterowie niezależni. Świat, który przemierzamy jest niesamowicie żywy i wiarygodny, o czym więcej dowiecie się z następnej części niniejszej recenzji.
Rozgrywka w Red Dead Redemption
Sięgając po Red Dead Redemption, należy nastawić się na obcowanie z trzecioosobową grą akcji. Zachód w wykonaniu Rockstara zachwyca mnogością dostępnych aktywności. Możemy bowiem napadać na pociągi, ale też ścigać przestępców. To, czy zostawimy ich przy życiu, czy nie zależy tylko od nas (no, oraz od tego, czy posiadamy lasso). Pozostając jeszcze przy lassie, to możemy z niego skorzystać również do pętania koni, które można ujeżdżać. Nie brakuje także okazji do polowania na zwierzęta (z czym wiążę się szereg opcjonalnych wyzwań). Możemy też brać udział w pojedynkach rewolwerowców, czy zagrać w pokera, rzucać podkową, a nawet grać w pięć palców.
Jedną z największych zalet serii Red Dead Redemption są losowe spotkania. Niekiedy możemy na przykład podjechać do nawołujących o pomoc postaci tylko po to, aby okazało się, że chcą nas okraść. Nasze działania mają też wpływ na dostępność zadań. Trudno się spodziewać, aby ściganemu przestępcy chętnie powierzano jakieś misje. Należy więc uważać na poziom naszej złej sławy i, moim zdaniem, starać się spłacać grzywny czy wykorzystywać znajdywane listy żelazne. Chyba, że chcecie być postrachem Zachodu – również taką możliwość znajdziecie w tej produkcji.
Oczywiście nie może się obejść bez wymian ognia, podczas których możemy przykleić się do osłony i strzelać na oślep lub celując – jak wolimy. Rozgrywka jest niezwykle wciągająca. Ani trochę nie zestarzała się przez kilkanaście lat, jakie dzielą premierę portu od wydania oryginalnej wersji. Moim zdaniem absolutnie należy zainteresować się ta grą. Zwłaszcza, że wygląda ona i brzmi rewelacyjnie, o czym więcej w poniższej części dzisiejszego artykułu.
Grafika i udźwiękowienie
Nie ma się co oszukiwać – Red Dead Redemption bynajmniej nie jest remakiem. Gra nie jest nawet reklamowana jako remaster. Nie należy się więc spodziewać tekstur w rozdzielczości 4K, ani śledzenia promieni. Mimo tego jednak tytuł prezentuje się naprawdę fantastycznie na ekranie komputera Lenovo Legion Go w trybie przenośnym. Ku mojemu zaskoczeniu, gra działa w ustawieniach Ultra (z FSR 3.0 ustawionym na Ultrawydajność) w rozdzielczości 1200×800 średnio w 50 klatkach na sekundę. Nie zaobserwowałem spadku poniżej około 45 klatek na sekundę ani na sekundę, a bardzo często widziałem nawet 60 klatek na sekundę. Red Dead Redemption jest oczywiście dość zasobożernym tytułem. W związku z tym w pełni naładowana bateria Lenovo Legion Go pozwala na około godzinę przemierzania Dzikiego Zachodu.
Nie omieszkałem też sprawdzić tej produkcji po podłączeniu komputera do stacji dokującej, do której to podłączyłem monitor 4K o ultraszerokiej rozdzielczości. Nadal rozgrywka była bardzo płynna i mamy w tym przypadku do czynienia z ponad 40 klatkami na sekundę. Dziki Zachód w proporcjach 32:9 wygląda obłędnie i pozwala docenić świetne zachody słońca, jakimi odznacza się opisywana gra. Szkoda jednak, że podczas przerywników filmowych widać obcięte boki – w odróżnieniu od samej rozgrywki (w przypadku podłączenia komputera do wspomnianego monitora).
Niezmiernie podobały mi się za to odgłosy towarzyszące strzelaniu z broni i fenomenalne głosy napotykanych postaci. Teksański akcent bardzo korzystnie wpływa na immersję, a spokojna muzyka stanowiąca motyw przewodni jest idealnym uzupełnieniem świata. Podobnie zresztą jak dobrze wyważony humor. Wprowadza on nieco lekkości do wydarzeń, ale jednocześnie nawet na chwilę nie ociera się o groteskę. Wyważenie jest tu perfekcyjne i pod tym względem Rockstar powinien być wzorem dla wielu innych studiów.
Nowości i zmiany w porcie Red Dead Redemption
Warto jeszcze zaznaczyć, co zmienia się w komputerowym porcie względem oryginalnej wersji z konsol X360 oraz PS3. Podstawowa zawartość gry nie uległa oczywiście najmniejszej zmianie. Nadal mamy więc do czynienia z rozgrywką na kilkadziesiąt godzin o możliwościach i aktywnościach opisanych wcześniej. W odróżnieniu jednak od oryginału, w porcie mamy możliwość włączenia polskich napisów, co z pewnością może przekonać wiele osób do sięgnięcia po tę produkcję. W polskim tłumaczeniu nie dopatrzyłem się rażących błędów i przyznaję, że cieszę się, że nie zdecydowano się na polski dubbing. Jednak teksański akcent bohaterów niesamowicie korzystnie wpływa na immersję, a nie dałoby się tego w naturalny sposób osiągnąć w przypadku pełnej polskiej wersji językowej. Podoba mi się też fakt, iż w komplecie dostajemy też dodatek Undead Nightmare. Przedstawia on Dziki Zachód mierzący się z plagą zombiaków.
Uruchamiamy go osobno z głównego ekranu gry i tryb ten zapewnia rozgrywkę na około 7 godzin. W głównym menu wybierzemy też tryb podstawowej gry – ekstremalny albo zwykły – z czym wiążą się osobne zapisy. Nie mogę natomiast nie przyczepić się do trzech kwestii. Po pierwsze, nie można utworzyć kilku profili gracza – w Red Dead Redemption może grać de facto tylko jeden użytkownik, co należy rozważyć, chcąc sięgnąć po ten tytuł. Po drugie, co może być pokłosiem opisanego mankamentu, do uruchomienia gry wymagane jest konto Rockstar. Dla mnie nie jest to wielka wada, aczkolwiek trzeba się na to nastawić i nie każdemu graczowi może się to spodobać. No i trzecia wada – nie znajdziemy tu trybu Red Dead Online. Red Dead Redemption to doświadczenie wyłącznie dla jednego gracza. Plusem jest natomiast możliwość grania bez połączenia z siecią, co bez wątpienia docenią podróżujący fani westernowych gier.
Podsumowanie
Mimo kilku wyżej wymienionych wad Red Dead Redemption to fantastyczna produkcja, po którą absolutnie należy sięgnąć, jeśli macie Lenovo Legion Go. Co prawda czas pracy na baterii nie zachwyca i dobrze jest mieć pod ręką powerbank. Niemniej jednak jest to zaledwie dygresja – nie jest to wada samego portu. Ten jest naprawdę świetnym tytułem, który zawiera też coś dla fanów zombie. Cena natomiast jest stanowczo za wysoka – to bądź co bądź 14-letnia gra, a kosztuje ponad 200 złotych. W takiej sytuacji najlepiej jest moim zdaniem czekać na jakąś wyprzedaż. To oczywiście jedna z najlepszych produkcji umieszczonych na Dzikim Zachodzie i co do tego nie powinno być najmniejszych wątpliwości. Czy jednak powinna ona kosztować aż 219 złotych? Śmiem wątpić. Niżej możecie zobaczyć małe porównanie między grafiką w porcie na Nintendo Switch (z recenzji Pawła), a na Lenovo Legion Go.
Na prawo – Lenovo Legion Go
Z prawej strony – Lenovo Legion Go
Kod recenzencki dostarczył polski wydawca, firma Cenega.
Dodaj komentarz