Studio Just2D niedawno zadebiutowało, wypuszczając na rynek Drova – Forsaken Kin. Czy rzeczywiście jest to jedna z ciekawszych gier tego roku?
Fabuła
Z krótkiego prologu Drova – Forsaken Kin dowiadujemy się, że życie w naszej wiosce nie jest łatwe. Każda zima jest walką o przetrwanie ze względu na ograniczone zapasy żywności. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, gdy wojownicy wracają z jednej z wypraw z magicznym artefaktem – czerwonym kryształem. Miejscowi druidzi rozpoznają w nim ogromną moc i nadzieję na lepsze jutro – cudowny przedmiot jest związany bowiem z mityczną krainą Drova, w której, zgodnie z legendami, trwa wieczna harmonia i szczęście. Druidzi decydują się odkryć sekret artefaktu, a w konsekwencji dalszych wydarzeń nasza postać zostaje samotnie przeteleportowana do Drovy. Szybko okazuje się jednak, że fantastyczna kraina nie jest tak wspaniała, jak sugerowały opowieści…

Nasz protagonista musi się odnaleźć w zupełnie obcym mu świecie, a początkowo nie jest to łatwe zadanie. Jednocześnie cały czas nosi przy sobie tajemniczy kryształ, który doprowadził go do tego dziwnego miejsca. Poszukując odpowiedzi na pytania dotyczące natury artefaktu i osobliwych wydarzeń, które miały miejsce, napotykamy mieszkańców Drovy. Ci z kolei wprowadzą nas do tego świata i szybko przekonają, że w rzeczywistości kraina, w której się znaleźliśmy, jest niebezpieczna i pełna sekretów. Od tego momentu rozpoczniemy faktyczną rozgrywkę, w trakcie której spróbujemy zrozumieć zasady rządzące Drovą i postaramy się odnaleźć swoje miejsce w tym świecie.
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać broń
Nasza postać zostaje wyposażona w podstawowy zestaw broni, bez której poruszanie się w Drovie byłoby zadaniem z pewnością niemożliwym. Krótki samouczek objaśnia nam prostą, aczkolwiek przyjemną mechanikę walki, polegającą na wyprowadzaniu dwóch rodzajów ataków – szybkich i silniejszych. W grze pojawiają się rozmaite zestawy broni, takie jak miecze, sztylety, łuki czy włócznie. Moją ukochaną stał się topór, z którego korzystałam przez większość rozgrywki. Gra wprowadza również tarcze umożliwiające blokowanie ataków przeciwników. Dzięki temu każdy gracz ze spokojem powinien znaleźć swój ulubiony styl walki dzięki odpowiednim orężom.



Wyprowadzanie i blokowanie ataków zużywa nasz pasek wytrzymałości, podobnie jak korzystanie z umiejętności uniku. Do dyspozycji mamy również czary, które mogą znacznie ułatwić niektóre starcia. Cała walka polega tak naprawdę na sprawnym zadawaniu uderzeń i uchylaniu się przed ciosami ze strony przeciwników. A tych w Drovie napotkamy masę. I choć pozornie opisany przeze mnie system walki nie brzmi zbyt porywająco, to naprawdę w tej grze działa. Potyczki z wrogami są często wymagające, a jednocześnie satysfakcjonujące – chwila nieuwagi może łatwo doprowadzić do naszej śmierci. Każda istota napotkana w grze odznacza się szczególnym zestawem umiejętności, co sprawia, że nawet tak prosta mechanika walki jest bardzo angażująca i nakłania do wyuczenia się schematów działań poszczególnych wrogów.
Dokąd nogi nas poniosą
Kolejnym istotnym elementem rozgrywki jest eksploracja świata, który jest naprawdę ogromny. Od samego początku mamy stosunkową dowolność w wyborze ścieżki, którą chcemy podążyć. Jednak ze względu na brak skalowania poziomów przeciwników, droga do wielu miejsc pozostanie zamknięta – znacznie silniejsi od nas przeciwnicy będą nas rozkładać na łopatki. Oznacza to konieczność wielokrotnego wracania się do raz zwiedzonych miejsc, celem odkrycia wszystkich zakamarków. Osobiście uważam poszukiwanie interesujących lokacji za najciekawszy element Drova – Forsaken Kin. Jako wytrwały podróżnik świetnie bawiłam się podczas wędrówek w najodleglejsze miejsca mapy, jednak czasem odczuwałam frustrację, kiedy raz po raz gubiłam się w kolejnych częściach krainy. Wiem, że było to po części zamierzone działanie twórców, tj. wrzucenie graczy do nowego, nieprzyjaznego świata, który musimy o własnych siłach powoli odkryć. Natomiast nawigowanie między małymi wysepkami i gęstymi lasami bywało niekiedy dość dezorientujące, co zapewne nie przemówi do niektórych graczy.





Mimo pewnych trudności na początku, powoli odkrywałam ciekawe miejsca i rozprawiałam się z przeciwnikami. W grze istotnym elementem jest gromadzenie surowców, ponieważ te nie odradzają się. To z kolei zmusza nas do rozsądnego zarządzania ekwipunkiem i zebranymi materiałami. Eksploracja Drovy zdecydowanie popłaca – jesteśmy wynagradzani za próby dotarcia w pozornie najbardziej niedostępne miejsca, ponieważ na końcu zawsze czeka zdobycz w postaci wartościowych przedmiotów, ukrytych postaci czy bossów. Dzięki temu nigdy tak naprawdę nie zabrakło mi leczniczych roślin czy materiałów do craftingu.
Tym, co szczególnie dobrze udało się zrobić Drovie, to wzbudzenie w graczu poczucia rosnącej siły. Jak w każdym dobrym RPG, zaczynamy jako marny nikt, by z czasem stać się jednym z najpotężniejszych wojowników. Potwory sprawiające nam trudność w danej lokacji stają się o wiele mniej zabójcze po podniesieniu naszych statystyk czy zdobyciu lepszej broni. Dzięki temu backtracking nie jest tak męczący, jak zdarza się to w innych tytułach.
Mniej gadania, więcej akcji!
Jeśli chodzi o przedstawioną historię i postacie, te były dla mnie najmniej ciekawą częścią gry. Z jakiegoś powodu nie bardzo interesowało mnie to, co bohaterowie mają mi do powiedzenia o konflikcie dwóch frakcji – Remnants i Nemetonu. Być może jest to konsekwencją rozproszonej narracji i mnogości NPC, jednak podążanie za fabułą nie sprawiało mi szczególnej radości.
Gra nie prowadzi nas za rączkę i nie zasypuje nas znacznikami z questami na mapie, co uważam za plus, tak jednak nie czułam wewnętrznej motywacji do rozwiązywania zleconych zadań. Większość z nich była w moim odczuciu dość prosta w swojej budowie, mimo kilku zaskakujących zwrotów akcji. Nie pomagało również to, że część postaci w ogóle nie wzbudziło mojej sympatii. Wiele z nich jest do nas wrogo nastawiona, dopóki nie wypracujemy sobie odpowiedniej reputacji w tym świecie. Niektóre dialogi wydawały mi się infantylne, a przez to irytujące, mimo że na poziomie światotwórstwa gra jest naprawdę interesująca.


Podsumowanie
Drova Forsaken Kin to pozycja zdecydowanie warta uwagi. Fani RPGów raczej nie znajdą w niej nic odkrywczego, jednak jest to tytuł oferujący solidną rozgrywkę w postaci ciekawej eksploracji poprzeplatanej prostą, aczkolwiek wymagającą walką. Duch klasycznych gier fabularnych jest odczuwalny na każdym kroku, a dopracowana oprawa graficzna tylko go dopełnia. Uważam, że przedstawiona historia i postacie niestety nie są najmocniejszym elementem Drovy. Jeśli jednak warstwa gameplayowa jest dla was priorytetem, to na pewno nie zawiedziecie się po zakupieniu debiutanckiej produkcji studia Just2D. Mam nadzieję, że deweloperzy w przyszłości zaskoczą nas czymś równie ekscytującym. Recenzowana produkcja ukazała się 15 października na Nintendo Switch, Xbox One i Series oraz PlayStation 4 i 5.
Grę do recenzji dostarczyło Deck13.
Dodaj komentarz