Alan Wake 2 dostał pierwszy zestaw rozszerzenia fabularnego. Czy warto przenieść się do Night Springs?
Nie ukrywam, że Alan Wake 2 zachwycił mnie i z ogromną przyjemnością wystawiłem tej grze maksymalną ocenę. Swoje argumenty przedstawiłem oczywiście w recenzji. Zabierze Was do niej poniższy odnośnik.
Jak zapewne wiecie, tytuł ten miał dostać dwa dodatki – Night Springs oraz Lake House. W tym miesiącu zadebiutował pierwszy z tych pakietów. Został on zapowiedziany podczas Summer Game Fest i przyznaję, że z niemałym zainteresowaniem pobrałem nowe odcinki. W dzisiejszej recenzji opiszę swoje wrażenia z każdego z tych odcinków w osobnych akapitach. Zacznijmy więc podróż po szalonej wizji Sama Lake’a i jego studia Remedy.
Odcinek 1: Największa fanka
W pierwszym z odcinków (które jednak możemy rozgrywać w dowolnej kolejności) wcielamy się w Rose Marigold. Fani serii Alan Wake na pewno kojarzą tę bohaterkę. Jest to kelnerka pracująca w jadłodajni w Bright Falls. Nie bez znaczenia jest fakt, iż Rose jest, jak może się wydawać, największą fanką tytułowego pisarza. Uwielbienie, jakim darzy Wake’amoże nawet nosić znamiona fanatyzmu. W pewnym momencie, nagle otrzymuje ona (w dość kuriozalny sposób) wiadomość od swojego idola. Wynika z niej, że Rose jest jedyną szansą Alana na ocalenie. Spokojny, rutynowy wręcz dzień, Rose natychmiast zostaje zmieniony. Kelnerka, niewiele myśląc zostawia za sobą dolewanie kawy klientom Nite’s Diner, zbieranie talerzy i udzielanie gościom rad. Zamiast tego udaje się do swojego magazynu w kuchni, skąd bierze karabin, strzelbę i zapas amunicji, Następnie opuszcza knajpę w towarzystwie wiwatów i zagrzewania jej do akcji przez klientów.
Nie ulega wątpliwości, że wszystko dzieje się w głowie Rose, czemu towarzyszy też specyficzny, lekko różowy filtr obrazu. Kelnerka myśli, że mierzy się z hejterami, których jedynym celem jest uniemożliwienie pisarzowi napisania kolejnej książki. Jest to odcinek wyraźnie nastawiony na walkę i bardzo spodobało mi się to, że została ona zrealizowana zdecydowanie lepiej niż w przypadku Alan Wake’s American Nightmare. Bardzo przypadła mi do gustu również muzyka, którą słyszymy przez większą część tego epizodu. Rozgrywka jest prosta, aczkolwiek bynajmniej nie sprawia to, że nie chcemy grać – wręcz przeciwnie.
Sam nie wiem, kiedy uciekło mi około 40 minut, jakie były potrzebne na ukończenie tego odcinka. Nie mogę też nie wspomnieć o świetnie zrealizowanych autoironicznych dialogach. Nierzadko śmiałem się przez nie w głos, zwłaszcza kiedy mieliśmy okazję rozmawiać z Panem Zgrzytem (a raczej pewną jego wersją). Dodatek kończy się dość naiwnie, ale świetnie wpasowuje się to w przyjętą konwencję. Mimo że nie ma tu wielu powodów do zbaczania z głównej ścieżki, to na pewno warto zainteresować się Największą fanką.
Odcinek 2: Gwiazda Polarna
W drugim odcinku także wcielamy się w postać płci żeńskiej, aczkolwiek niepochodzącą z Bright Falls. Tym razem gramy bowiem jako Jesse Faden z Federalnego Biura Kontroli. Kobietę tę możecie oczywiście kojarzyć ze świetnej gry akcji, Control. Moją recenzję znajdziecie pod tym adresem, ale teraz przejdźmy do opisywania samego odcinka. Jesse poszukuje swojego zaginionego brata i w związku z tym trafia do parku Coffee World w Bright Falls. Niestety nie mogę napisać, żeby ten odcinek bardzo mi się spodobał. Przede wszystkim rozgrywa się on na dość ograniczonym obszarze. W podstawowej grze Alan Wake 2 bardzo podobał mi się Coffee World. Natomiast w dodatku większość miejsc jest pozamykana, a sama rozgrywka – pozornie otwarta – jest niestety liniowa. Owszem, możemy poszukać kilku pozamykanych skrzyni, ale nie zmienia to faktu, że głównie kluczymy po parku od punktu do punktu.
Sytuacji bynajmniej nie ratuje rażące wręcz niewykorzystanie potencjału, jaki drzemał w graniu jako Jesse Faden. Zapomnijcie o fantastycznych mocach z Control, czy też o oryginalnych przekształcających się broniach. W Gwieździe Polarnej korzystamy z latarki i pistoletu. O ile dość ubogie zróżnicowanie uzbrojenia pasowało do Rose, o tyle nie mogę tego samego stwierdzić w kontekście Jesse. Starć nie ma tu też wiele, przez co odcinek ten jest dość nudny. Jego klimat jest oczywiście zauważalnie mroczniejszy. Podobała mi się też jedna z zagadek polegających na odgadnięcie optymalnej temperatury parzenia kawy na podstawie kilku wskazówek.
Zakończenie stawia też w dość interesującym świetle Control i mam przez to ochotę na przejście tej produkcji od nowa. Odcinek ten ma kilka interesujących fragmentów, niemniej jednak całościowo jest mało wciągający. To zdecydowanie najgorszy epizod z nowych trzech. O ile Największa fanka nie pozwalała mi się od siebie oderwać, o tyle Gwiazda Polarna nie wywoływała u mnie takiego nastawienia do rozgrywki. Szkoda, mogło być zdecydowanie lepiej. Może wobec tego ostatni odcinek okaże się kepszy?
Odcinek 3: Łamiący Linię Czasu
Ostatnim odcinkiem z cyklu Night Springs jest Łamiący Linię Czasu. Tym razem wcielamy się w jedyną grywalną męską postać z opisywanych dodatków – szeryfa Bakera. Pojawia się on jednak w dość oryginalnej roli, aczkolwiek nie będę jej dokładnie opisywał. Jeżeli sami chcecie się przekonać, co mam na myśli, to wyżej zamieściłem oczywiście moje przechodzenie tego odcinka. Nie zagłębiając się w spoilery, zaznaczę, że ogromne znaczenie ma tu Sam Lake. Nie brakuje także odniesień do innych gier studia Remedy i w tym odcinku moim zdaniem najbardziej widać siłę połączonego uniwersum produkcji Finów. Przypadła mi też do gustu muzyka, która współtworzy niesamowicie sugestywny i dość psychodeliczny klimat.
Rozgrywka natomiast jest najbardziej zbliżona do etapów, w których graliśmy w „podstawce” jako Alan Wake. Nasz bohater również korzysta z broni palnej oraz latarki. Starć jest tu nieco więcej niż w drugim odcinku, ale też zdecydowanie mniej niż w pierwszym. Łamiący Linię Czasu jest w moim przekonaniu najbardziej rozbudowanym fabularnie odcinkiem. To również zdecydowanie najmniej przewidywalny z epizodów. Nie będę zdradzał wszystkich mechanik rozgrywki, ale wspomnę o kilku z nich. Oprócz standardowego przemierzania świata w widoku trzecioosobowym będziemy bowiem chociażby grali w stylu klasycznych gier tekstowych. Nie mogę też nie docenić sporej dozy autoironii, którą przedstawił tu Sam Lake (występujący zresztą jako on sam). Moim zdaniem Łamiącego Linię Czasu warto przejść na sam koniec i należy uważnie śledzić wydarzenia. Nie zdziwię się jeśli na przykład geneza Doora będzie miała znaczenie dla kolejnych produkcji tego studia. Fani Alana Wake’a 2 nie mogą przejść obojętnie obok tego odcinka.
Alan Wake 2: Night Springs – osadzenie w świecie i smaczki
Opisując pakiet Night Springs, nie można nie wspomnieć o tej właśnie nazwie. Jest ona dobrze znana fanom świata Alana Wake’a. Odnosi się ona oczywiście do programu telewizyjnego skupiającego się na tajemniczych, niemożliwych do wyjaśnienia racjonalnie zdarzeniach i zjawiskach. Warto zaznaczyć, że scenariusze do tego programu pisał Alan Wake, co zawsze jest zaakcentowane na tytułowych planszach. Natomiast gospodarzem programu jest nikt inny jak Warlin Door – tajemniczy osobnik, którego można kojarzyć między innymi z Herald of Darkness.
Doceniam również umiejętne korzystanie z uniwersum Remedy. Jako Jesse będziemy widzieć pewne charakterystyczne dla Control wskazania celu, a jako Rose możemy znaleźć książki i strony pisane przez Alana. Szkoda natomiast, że nie pokuszono się o dodanie nowych utworów na koniec każdego z odcinków. Zamiast tego zawsze słyszymy Night Springs – bardzo dobry kawałek, niemniej jednak pozostawiający pewien niedosyt. Podobają mi się za to odwołania do Quantum Break i mam nadzieję, że dostaniemy w końcu drugą część tej gry albo chociaż odświeżoną wersję „jedynki”.
Podsumowanie
Night Springs to stosunkowo udany pakiet dodatków do wybitnej gry Alan Wake 2. Co prawda środkowy odcinek, Gwiazda Polarna, nie zachwyca, ale nadrabiają to pozostałe dwa odcinki. Ukończenie ich trzech nie zajmuje więcej niż około 2,5 godziny, ale dzięki temu na ogół nie nużą. Oferują za to intrygujące spojrzenia na uniwersum Remedy. Dodatki są dostępne wyłącznie w ramach wersji Delue. Ulepszenie cyfrowej wersji gry do wydania Deluxe kosztuje około 80 złotych, co sprawia, że za jeden pakiet odcinków musimy zapłacić mniej więcej 25 złotych. Jest to więc wydatek porównywalny z ceną jednego biletu do kina. Moim zdaniem zdecydowanie warto sprawdzić te rozszerzenia. Czekam nadal na Lake House i jestem ciekaw, co planuje Sam Lake w związku z tamtymi dodatkami. Pewne jest to, że sprawdzę również to rozszerzenie i opiszę swoje wrażenia po przejściu tych odcinków. Zachęcam wobec tego do regularnego zaglądania na naszą stronę.
Przypominam, że już 22 października 2024 roku Cenega wyda grę Alan Wake 2 w pudełkach. Szczegóły na temat tych edycji – dostępnych z polskimi napisami – opisałem w powyżej zamieszczonym newsie.
Graliście już w Night Springs? Który odcinek podoba się Wam najbardziej? Dajcie nam znać w komentarzach.
Dodaj komentarz