W popkulturze wciąż zdecydowanie więcej miejsca poświęca się odległej już w czasie katastrofie w Czarnobylu. Ale czy również zadajecie sobie pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się w Fukushimie?
Wraz z zapowiedzią polskiego wydania Fukushima — Kronika wypadku bez końca zadałem sobie właśnie powyższe pytanie. Mam wrażenie, że na rynku nie ma wcale wielu informacji o katastrofie z 2011 roku. Jest tak, ponieważ część raportów z katastrofy zdaje się sobie nawet przeczyć. Czy można więc w sposób kompetentny zrobić komiks na ten temat?
Opis wydawcy
11 marca 2011 roku opodal wybrzeży Japonii straszliwe trzęsienie ziemi powoduje tsunami, które z pełną mocą uderza w jedną z największych elektrowni jądrowych na świecie: Fukushima Daiichi. Kataklizm naturalny o niesłychanej gwałtowności powoduje wówczas katastrofę technologiczną.
Od pierwszych chwil zaczyna się odliczanie ku katastrofie… a pierwszych pięć dni okaże się decydujących. W kompletnie zdewastowanym świecie, kiedy budynki pogrążone są w ciemnościach, personel elektrowni jądrowej staje w obliczu eksplozji i toksycznego promieniowania. Pracownicy pod kierunkiem Masao Yoshidy, dyrektora elektrowni, będą musieli wykazać się ogromną odwagą, pomysłowością i niewiarygodną gotowością do poświęceń, aby spróbować zapobiec apokalipsie.
Kilka miesięcy później komisja śledcza przesłuchuje Yoshidę, aby zrozumieć rozmiary kataklizmu, któremu musiał on stawić czoła. Oto jego opowieść.
Tytuł: | Fukushima |
Tytuł oryginału: | Fukushima. Chronique d’un accident sans fin |
Tłumaczenie: | Wojciech Birek |
Liczba stron: | 128 |
Format: | 210 × 285 mm |
Oprawa: | twarda |
Data wydania: | 27 września 2023 |
Wydanie: | I |
ISBN: | 978-83-8230-502-9 |
Scenarzysta
Bertrand Galic jest francuskim wykładowcą historii, który ma już na swoim koncie sporo komiksów. Niestety, nie sądzę, aby którykolwiek z nich został wydane w Polsce. Są to głównie tytuły historyczne poświęcone Bretanii i Francji (Le Cheval d’orgueil, Violette Morris, à abattre par tous moyens) czy znanym sportowcom (Un maillot pour l’Algérie, Sept athlètes), nawet adaptacja literatury Les Voyages de Gulliver – De Laputa au Japon.
Rysownik
Za rysunki oraz kolory w komiksie odpowiada pochodzący z Hiszpanii Roger Vidal. W 2018 roku zilustrował Yeux Gris (również nie widziałem jego polskiego wydania). Po stworzeniu wraz z Bertrandem Galiciem Fukushima — Kronika wypadku bez końca, ten sam duet niedawno powrócił. Co prawda jak na razie tylko za granicą. Na sklepowe pułki trafiła niezwykle interesująca, ale już fikcyjna historia La petite fille et le Postman. Akcja tego komiksu ukazuje tułaczkę przez Stany Zjednoczone nietypowej pary: młodej dziewczynki i listonosza pochodzenia indiańskiego. No cóż, zapowiada się wyśmienicie, ale pora napisać parę słów o recenzowanej tu Fukushimie!
Podsumowanie
Tragedia w Fukushimie pomimo tego, że jest bardzo świeża, nie pobudza wyobraźni jak wybuch w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Być może dlatego, że wciąż nie ma pewności co do przebiegu niektórych wydarzeń z 2011 roku. Czy Fukushima — Kronika wypadku bez końca będzie lekturą dla każdego? Pomimo że w wydaniu znajduje się słowniczek, a nawet obszerne materiały dodatkowe, zupełni laicy powinni poszerzyć wcześniej podstawową wiedzę o działaniu elektrowni jądrowych.
Przed problemem rzetelnego oddania tego, co wydarzyło się w Fukushima Daiichi (czyli jednej z największych elektrowni atomowych na świecie), stanęli scenarzysta Bertrand Galic oraz rysownik Roger Vidal. W Fukushimie poznajemy dyrektora elektrowni Masao Yoshidę podczas przesłuchań przed komisją śledczą badającą katastrofę. Okazuje się to dobrą metodą, aby pokazać osobistą perspektywę — i tak niepozbawioną domysłów i przypuszczeń. Tym samym komiks nie uzurpuje sobie prawa do bycia ostateczną wersją wydarzeń, a mimo wszystko przekazuje uniwersalną prawdę o tym, jak zachowywali się ludzie w obliczu katastrofy.
Wbrew pierwszemu wrażeniu z okładki, kreska Rogera Vidala nie jest wcale mroczna. Charakteryzują ją miękkie linie i stonowane, delikatne kolory przywodzące na myśl kredki ołówkowe. Przy czym autor bardzo dobrze oddaje mimikę i cechy charakterystyczne postaci. W efekcie wiemy „kto-jest-kim” i nic nie odrywa nas od historii. W mojej ocenie to bardzo konserwatywny, ale i trafny wybór do tego typu komiksu.
Szczególnie warto wspomnieć o materiałach dodatkowych, które poszerzają już perspektywę i przedstawiają więcej punktów widzenia. Przygotował je sceptyk energii atomowej prowadzący blog o Fukushimie — Pierre Fetet.
Naprawdę doceniam to, że sam komiks faktycznie skupił się na wydarzeniach związanych bezpośrednio z awarią. Nie odpłynął więc w stronę rozważań nad tragicznymi skutkami czy ryzykiem związanym z tą formą pozyskiwania energii. Osobiście uważam, że w populacji pokutuje jeszcze „zabójczy mit Czarnobyla” (chętnym polecam wywiad z prof. Zbigniewem Jaworowskim pod tym właśnie tytułem). W efekcie sam udałem się do Ukraińskiej Zony i jestem entuzjastą energii z atomu.
Egzemplarz recenzencki dostarczył wydawca - Non Stop Comics
Dodaj komentarz