Kiedy zobaczyłem, że powstała rodzinna wersja legendarnej gry euro, od razu chciałem ją wypróbować. Czy taka Agricola przypadnie wszystkim do gustu?
Pierwsza Agricola ukazała się w 2007 roku i szybko zawojowała stoły planszówkowych graczy. Obsypano ją licznymi nominacjami i nagrodami. W tym miejscu wymienię tylko laury zdobyte na BoardGameGeek w kategoriach najlepszej gry roku i najlepszej gry dla graczy 2008 roku. No właśnie, „dla graczy”. Ciężkie gry euro „dla graczy” nie są zwykle pierwszym wyborem, jeśli chcemy kogoś zarazić naszą pasją. Miałem bardzo dobre wspomnienia związane z Agricolą, ale zdecydowanie mógłby się od niej odbić „przypadkowy” gracz. Tym bardziej zaintrygowało mnie wydanie Agricoli Rodzinnej. Czy to tytuł, w który zagramy również z dziećmi?
Zawartość pudełka
Już zdążyłem zapomnieć, jak ładnie wykonane były meple, małe żetoniki bydła i zasobów w Agricoli. W rodzinnej wersji to się właściwie nie zmieniło. Dalej wszystkie drewniane elementy są niezwykle miłe w dotyku i cieszą oko. Jedynie szkoda, że jeden z komponentów gry — boar, przetłumaczono na dzika. To słowo oznacza również knura… a najlepiej byłoby, gdyby zostało po prostu świnią. Przecież niewiele farm hoduje dziki. Poza tym w opakowaniu jest cała masa innych drewnianych elementów: owiec, krów, drzewa, gliny, zboża, trzciny, obór oraz mepli (symbolizujących członków rodziny). Do gry doszły tym razem żetony pastwisk. Nie ułożymy ich już z drewnianych kawałków płotu na planszach gracza jak w oryginalnej Agricoli — tych plansz też tutaj nie ma. Teraz sami decydujemy, w którą stronę i jak rozrośnie się nasza farma.
Tradycyjnie znajdziemy w pudełku żetony jedzenia, pól i izb, ale są też nowe – jak żeton żebrania. Dostaniemy go w chwili, kiedy jeden z członków rodziny nie ma co jeść. Pod koniec gry za każdy taki kartonik stracimy 3 punkty zwycięstwa. Na żetonach umieszczono również usprawnienia. Fani wcześniejszej wersji już zapewne się domyślają, czego w pudełku zabrakło.
Nie ma tu za to kart, na których mogliśmy wcześniej znaleźć właśnie usprawnienia oraz dodatkowe akcje. Odsłanialiśmy je wraz z kolejnymi rundami w grze. Do zapisywania postępu rund służy dodany do nowej wersji gry pionek, a wszystkie akcje znajdują się już na planszy. Do samej mapy dostawimy przed grą odpowiedni fragment, w zależności od tego ilu graczy będzie przy stole (od 1 do 4). Komponenty są wykonane kapitalnie, jednak w pudełku nie ma żadnej wypraski i musimy zadowolić się dołączonymi woreczkami strunowymi. Dodałem parę swoich, żeby maksymalnie przyśpieszyć rozkładanie gry. Nie ma co ukrywać, takie wydania to woda na młyn producentów drewnianych insertów do gier.
Gra solo
Jak wiecie, bardzo podoba mi się, kiedy gra planszowa ma zaprojektowany tryb dla jednego gracza. W przypadku Agricoli Rodzinnej jest to jednak trochę… dziwne. Już tłumaczę. W oryginalnej wersji „dla graczy” mieliśmy karty, które zapewniały regrywalność w dwojaki sposób. Jedna talia lądowała na planszy i w losowy sposób określała to, na jakie akcje będziemy mogli wysyłać członków naszej rodziny. Druga talia dawała możliwości zakupu udogodnień, a dostępne karty mogły różnić się pomiędzy rozgrywkami. Jak już pokazałem to w opisie komponentów, Agricola Rodzinna nie ma w ogóle kart.
Zrezygnowano z nich najpewniej po to, żeby uprościć rozgrywkę. Jakakolwiek losowość może pojawić się tylko wtedy, kiedy do gry wkroczy jakiś nieprzewidywalny gracz. W wariancie solo tej losowości nie ma i matematycznie można by obliczyć, które z ruchów i decyzji doprowadzą do najlepszego wyniku. Nie muszę chyba dodawać, że tym samym gra w trybie jednoosobowym szybko się znudzi. Niemniej, może on pomóc przy utrwaleniu sobie zasad gry. Dzięki niemu można również wyczuć jej klimat.
Zasady i gra z dziećmi
Instrukcja w sposób przejrzysty tłumaczy zasady i jest najeżona przykładami, co ułatwia przyswojenie sobie reguł. Nie jest to jednak jedna z tych gier, w których otworzycie pudełko, przeczytacie szybko zasady (nawet przy dziecku) i zaczniecie rozgrywkę. Do takich gier z pewnością zaliczały się Wsiąść do Pociągu: Widmo, Super Mega Fajna Gra czy pełno produkcji z serii Smart Games. W Agricoli Rodzinnej są wyjątki. Na przykład jak liczyć punkty na koniec gry: drewniane chaty nie — gliniane tak, obora na pastwisku tak — poza nim nie. Zrozumienia wymaga specyficzny, znany miłośnikom serii, proces obsiewania i zbiorów oraz rozmnażania i przetrzymywania bydła. Nie są to jakieś bardzo skomplikowane zasady, ale faktycznie jest to mini gra euro i o paru rzeczach trzeba pamiętać. Z drugiej strony, poza instrukcją w grze nie ma innego tekstu, jest więc niezależna językowo i zarazem odpowiednia nawet dla graczy, którzy jeszcze nie czytają.
Pudełko sugeruje, że to tytuł przeznaczony od 8 lat wzwyż. Zwykle ignorowałem te ograniczenia i w Przebiegłe Wielbłądy, które mają takie samo ograniczenie, grałem nawet z (wtedy) 5-letnią córką. Teraz ma prawie 7 i polubiła klimat budowania swojej fermy. Dalej polecam rozegrać pierwszą partię bez tłumaczenia tego, jak liczą się punkty zwycięstwa na koniec gry, żeby stopniowo wprowadzać te informacje i nie przeładować nimi młodego gracza.
Werdykt
Byłem zaskoczony, że Agricola Rodzinna była tak wciągająca dla małego gracza. Jak do tej pory to najbardziej skomplikowana gra, w jaką graliśmy. Okazało się jednak, że budowanie zagród, pól, budynków ulepszeń, hodowanie zwierząt i w końcu sianie pola nie było przytłaczające. Co więcej, wciągało! Musimy jednak pamiętać o dawkowaniu informacji dla dzieci, jak w przypadku liczenia punktów zwycięstwa. Mechanicznie Agricola Rodzinna to gra pozbawiona losowości, w przeciwieństwie do klasycznej wersji. Tym samym obawiam się, że jeśli będziemy grać w tym samym gronie i przy takiej samej ilości graczy, może się szybko znudzić. Być może jednak lepiej będzie sięgnąć po oryginał i zastosować parę domowych zasad, aby ułatwić zrozumienie tej gry dla dzieci.
Egzemplarz recenzencki dostarczyła firma Rebel.pl
Dodaj komentarz