Trudno wyobrazić sobie planszówki i karcianki bez gier imprezowych. Czy Kotki Zombie pomogą nam rozerwać się w trakcie spotkania ze znajomymi?
Jak zapewne się domyślacie, to jedna z tych gier, gdzie kotki wybuchają – pochodzi w końcu od twórców Eksplodujących Kotków. Nie jest to jednak po prostu halloweenowe przebranie tej popularnej karcianki, o czym szerzej napiszę przy zasadach. Najpierw zobaczmy to, jak gra się prezentuje.
Zawartość pudełka
Od razu zostałem zaskoczony, i to w bardzo pozytywny sposób, jakością wykonania pudełka. Jako pierwsze rzuciły mi się w oczy odblaskowe ciemnozielone elementy, które do tematu Kotków Zombie pasują idealnie. Co więcej, tektura sprawia bardzo solidne wrażenie i jest przyjemna w dotyku. Ma wycięte fragmenty, które dodatkowo ułatwiają otwieranie pudełka. Samo pudełko (wymiary 16 × 11 × 4 cm) jest zdecydowanie z gatunku tych mniejszych, mieszczących się do małej przegródki w plecaku. W środku znajdziemy: instrukcję, broszurkę promocyjną oraz 61 kart w tekturowym organizerze. Ma on drobny, lecz istotny detal, który bardzo mnie ucieszył — przy przegródce z kartami pozostawiono miejsce na palce, ułatwiające wyjmowanie talii. Uważajcie, jeśli chcecie ją zakoszulkować standardowymi protektorami 2 5/8 × 3 5/8 cali, ponieważ przewidziano na to za mało miejsca w organizerze. Oczywiście, cała gra to właściwie ta talia kart, która zmieściłaby się również w mniejszym opakowaniu. Niemniej to, co znajdziemy w pudełku sprawia bardzo eleganckie, solidne wrażenie.
Jestem bardzo zadowolony z kart, które są niezwykle dowcipne. Część z nich, nawet pomimo tej samej nazwy i działania, posiada różniące się od siebie rysunki. Bardzo przemyślane jest również to, że karty mają na awersie nazwę nadrukowaną w dwóch miejscach — na górze i do góry nogami na spodzie karty. Czyni je to czytelnymi nie tylko dla nas, ale też graczy po drugiej stronie stołu.
Instrukcja i zasady
W pudełku znajdziemy poskładaną kartkę na kredowym papierze, której lektura zajmie około 10-15 minut. Możecie ją znaleźć również w tym miejscu. Na jej odwrocie znajdują się dodatkowe wyjaśnienia kart. W sumie również polecam je przeczytać, aby unikać przestojów podczas rozgrywki. W mniej niż pół godziny możemy więc przyswoić sobie pełne zasady, a wytłumaczenie ich reszcie graczy zajmie parę minut. Jeśli znacie zasady Eksplodujących Kotków, zapewne poczujecie się jak w domu. Jak już jednak wspominałem, jest tu trochę ważnych zmian…
W zależności od liczby graczy do talii trafią karty z symbolem kociej łapki (dwóch graczy), bez łapki (trzech) albo wszystkie (czterech i pięciu graczy). Każdy z uczestników rozgrywki dostanie karty na rękę, które może zagrać w fazie akcji. Dociągnięcie karty, inaczej niż w większości innych karcianek, następuje na koniec fazy gracza. Dzieje się tak… ponieważ wyciągnięcie z talii eksplodującego kotka oznacza śmierć! Naszym celem będzie robienie przy pomocy kart akcji wszystkiego, żeby podejrzeć talię kart, przetasować ją, kazać innemu graczowi pociągnąć ze stosu albo samemu uniknąć tego obowiązku. Jak widzicie, gra daje dużo możliwości i zmusza do interakcji między uczestnikami rozgrywki.
No dobrze, na czym więc polegają różnice względem Eksplodujących Kotków? Na początku rozgrywki każdy z graczy dostaje do swoich kart Kotka Zombie. W momencie eksplozji może zdecydować, czy zużywa tę kartę i przywraca się do życia. Jeżeli to zrobi, może odłożyć kartę eksplodującego kotka do talii tam, gdzie chce. Musi też przywrócić do życia innego nieżyjącego gracza (jeśli taki jest). Wprowadza to wiele strategicznych dylematów… i kolejnych interakcji między graczami.
Zasady są proste, a co za tym idzie, szybko wytłumaczymy je innym graczom. Zdecydowanie pomaga też to, że karty mają krótki tekst przypominający ich działanie. Mam tylko jedną uwagę co do karty 'Nie, nie, nie’, którą możemy zagrać w dowolnym momencie. Tak jak inne karty, które możemy zagrać natychmiast, powinna mieć symbol błyskawicy. Wątpliwości rozwiewa na szczęście tekst obecny na karcie. Więcej uwag do wydania i zasad nie mam.
Aha, jeśli znacie angielski, nie musicie nawet czytać instrukcji, żeby poznać zasady! Wystarczy zobaczyć poniższe nagranie przygotowane przez twórców gry:
Rozgrywka
Jak można się było tego spodziewać, Kotki Zombie potrafią zajść sobie za skórę! W grze mamy sporo negatywnej interakcji między graczami. Możemy kazać pociągnąć komuś więcej kart (licząc, że trafi na eksplodującego kotka), jednak ryzykujemy, że żądanie to wróci do nas ze zdwojoną siłą! Dosyć często kradniemy sobie nawzajem karty. Mamy też możliwość blefu — można podejrzeć kolejne karty i pominąć kolejkę, aby zasiać niepewność, czy zrobiliśmy to, bo kolejna karta eksploduje? Konfrontacyjny charakter najsilniej czuć oczywiście w rozgrywce dwuosobowej, z kolei rozmywa się on odrobinę przy grze w 5 osób. Niemniej, dzięki krótkim partiom nie ma raczej posępnych przegranych, ponieważ w bardzo szybkim czasie (do 15 minut) można rozegrać kolejny rewanż!
Wnioski
Muszę przyznać, że gra pozytywnie mnie zaskoczyła. Oczywiście, słyszałem wcześniej o Eksplodujących Kotkach, ale nie spodziewałem się, że już jakość pudełka i organizera Kotków Zombie sprawi tak dobre wrażenie. Potem było jeszcze lepiej — proste zasady, dowcipne karty i szybka rozgrywka. Podczas gry mamy dużo interakcji między graczami, metody na ograniczenie ryzyka dociągnięcia negatywnych (eksplodujących) kart, a także możemy trochę blefować. Wstawanie z grobu po śmierci to również bardzo klimatyczny, ale i niezwykle grywalny element produkcji. Wiadomo, że nie jest to tytuł, który zajmie cały planszówkowy wieczór, ale na pewno będzie przyjemnym przystankiem na 3-4 rozgrywki.
Warto, żebym jeszcze przedstawił opinię moich znajomych. Mianowicie, osoba grająca wcześniej w Eksplodujące Kotki wolała wersję Zombie. Dlaczego? Ponieważ do samego końca jest szansa „powrotu do żywych”, co czyni rozgrywkę jeszcze ciekawszą. Uważam, że jest to najlepsza rekomendacja właśnie dla tej wersji gry!
Egzemplarz recenzencki dostarczyła firma Rebel
Dodaj komentarz