Piach, błoto, zakręt co 20 metrów (na niektórych trasach) i ostra rywalizacja o mistrzostwo. Tak można w skrócie opisać Monster Energy Supercross – The Official Game 6, które wylądowało 9 marca 2023 na konsolach. Jak prezentują się różnice względem poprzedniczki Monster Energy Supercross 5 (recenzowanej tutaj)? O tym przeczytacie nieco niżej.
Monster Energy Supercross – The Official Game 6 jest już kolejną gra wyścigową od twórców Milestone. Powstała ona na licencji prawdziwych, motocyklowych zawodów Monster Energy AMA Supercross. Względem poprzedniej edycji główne nowości, jakie można zauważyć, to ogromna otwarta mapa w Supercross Park oraz angaż Jeremy’ego McGratha. Ten pojawia się w grze w roli naszego osobistego trenera. Tytuł pojawił się na konsolach PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One oraz Xbox Series 9 marca 2023. Jest się na czym skupiać!
Z edycji na edycję coraz ciekawiej!
Tegoroczna edycja zawiera w sobie pełny sezon 2022. Znajdziemy w nim 80 zawodników, 29 przeróżnych zespołów oraz aż 17 torów do Supercrossu, na których będziemy walczyć o mistrzostwo. Choć w pierwszym kontakcie zabrakło mi polskiego języka, to po chwili jego brak przestał mi doskwierać. W końcu gra oferuje nam aż 8 trybów gry. Mowa o Karierze, Mistrzostwach, Single Event, Multiplayerze, popularnym Time Attack, Rythm Attack, Supercross Park do udoskonalania się w jeździe (i nie tylko) oraz Supercross Academy. To ostatnie posłuży nam głównie jako samouczek. No więc jest w czym się zanurzyć na długie godziny.
Rozpoczynamy karierę
Oczywiście bez stworzenia swojego zawodnika nic nie zdziałamy, więc przechodzimy do kreatora. Ten pozwala nam na wiele opcji customizacji swojej postaci, która w naszym imieniu będzie wygrywać każde okrążenie. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że w trybie ustalania kształtu twarzy niewiele się zmieniło. Otrzymaliśmy zato możliwość zabawy w ambitnego kolorystycznie fryzjera. Nie wiem jak w przypadku kreowania męskiej postaci, bo raz na jakiś czas wybieram damską wersję i tak było tym razem. W końcu musimy się jakoś prezentować, by popisać korzystny kontrakt i pokazać, kto się liczy w stawce o Mistrzostwo.
No i startujemy!
Nie ukrywam, że w Trybie Kariery spędziłam najwięcej czasu i wcale tego nie żałuję. Do gry z innymi graczami nigdy się nie nadawałam i wszyscy to wiedzą. W trakcie tworzenia postaci wybieramy swój pierwszy motocykl, którym zawalczymy o pozycję w tabeli. Do wyboru mamy m.in. egzemplarze spod skrzydeł Yamahy, Kawasaki, Suzuki, Hondy, KTM, GasGas, a także Husqvarny. Wybór Yamahy w moim przypadku był wręcz niemal oczywisty.
Zmagania rozpoczynamy jak w poprzedniej części, tj. od 250 cc w grupie East lub West. Ja wystartowałam najpierw w East, później w West, co by się więcej najeździć i nie pominąć żadnego startu. Następnie awansujemy do kategorii 450 cc. Po czasie możemy jeszcze bardziej zmodyfikować wygląd naszej zawodniczki – nawet tatuażami czy kolczykami. Sami możemy także stworzyć indywidualny projekt kasku lub motocykla, zapisać go i podzielić się nim z innymi graczami (odblokowując przy tym osiągnięcie, taki pro tip jakbyście chcieli).
Jazda!
Tryb kariery potrafi wciągnąć na wiele godzin. Tym bardziej w momencie, w którym za wszelką cenę chce się zakończyć wyścig na pierwszym miejscu, jednak po drodze coś pójdzie nie tak. Przyznaje się bez bicia, że kilka razy trasa musiała zostać powtórzona. Musiała, wiecie. Oprócz samych wyścigów, do których jeszcze przejdziemy, pozostaniemy na moment przy dbaniu o naszą postać – czego wcześniej nie było. Mam tutaj na myśli trening na specjalnie przygotowanym terenie oraz o monitorowanie zdrowia. Na samym początku nie miałam zielonego pojęcia, w jaki sposób mam uzdrowić swoją zawodniczkę i nieco się irytowałam.
Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie to, co ciągle mówi mi osobisty trener w postaci legendy Supercrossu – Jeremy McGrath. Co jakiś czas (za każdym razem) nasz zawodnik dorobi się kontuzji. Nie powinno to dziwić, w końcu nie jest to lekki sport, a spadanie z motocykla nie należy do najmilszych. Oczywiście o problemach zdrowotnych dowiadujemy się dopiero po zakończonym wyścigu. Uwzględnione zostają niemalże wszystkie części ciała, co realnie wpływa na sterowanie motocyklem w kolejnych zawodach. Jak zatem uleczyć postać? Wystarczy CZYSTO zakończyć wyścig (czyli bez upadków) i pozytywnie zakończyć trening w Supercross Park. Łatwizna, co nie?
Korzyści z wyścigów
No wiadomo, że jakieś są, nie tylko te w postaci 1. miejsca i punktów w tabeli. Po zakończonym sukcesem wyścigu zbieramy doświadczenie i zdobywamy punkty. Te przydadzą nam się później do rozdzielenia w drzewku umiejętności, które jest znacznie bardziej rozbudowane niż w „piątce”. Dzięki niemu znacznie możemy poprawić możliwości zawodnika. Na początku przyznawałam punkty, jak leci, bez opamiętania. Po chwili dotarło do mnie, że mogłam to jednak rozegrać nieco inaczej. Przede wszystkim rozważniej, z większą korzyścią dla samej rozgrywki. Jak to mówią, mądry Polak po szkodzie, czy coś.
To jak się jeździ?
Wydaje mi się, że znacznie lepiej niż w poprzedniej części. Przede wszystkim, kiedy z przypadku moja postać w trakcie skoku wylądowała na przeciwniku, oboje upadaliśmy. Tym razem nie było takiej sytuacji, bym przewracała się przez przeciwników, co znacznie ułatwiało samo sterowanie motocyklem. Oczywiście nawierzchnia toru ma ogromne znaczenie, a odczucia są bardzo realistycznie. Motocykl na błocie się ślizga i trzeba kontrować, by nie zaliczyć upadku. Na piasku można się nieźle rozpędzić. Po wpadnięciu w koleiny odczuwa się utratę panowania nad maszyną.
Sterowało mi się lepiej niż ostatnio, zatem można to zaliczyć jako ogromny plus. W końcu pierwszy raz podczas wyskoku byłam w stanie zrobić whipa i nie bałam się upadku. Fakt jest również taki, że grając można odczuć sterowanie potężną i ciężką maszyną, a nasz zawodnik doskonale pracuje ciałem w trakcie jazdy.
Lekkie zmiany w sterowaniu
W Monster Energy Supercross – The Official Game 6 w końcu poczułam pełną kontrolę nad zawodnikiem w trakcie wyścigu. Przechylając go prawym analogiem, widziałam, że realnie walczy na ekranie ze skręceniem maszyny i wyjściem z driftu. Minusem okazało się jednak przygotowanie dla Was materiału w postaci… screnów! O ile w zeszłorocznej edycji robiło się to od razu, tak w tym przypadku należało przejść w photo mode. Wygląd rywalizacji nieco na tym utracił, jednak moje TSUMI 666 rzuca się w oczy i to najważniejsze. Szkoda też z tego względu, że nie udało się uchwycić kropli deszczu na kamerze.
Kwestią drugą jest łopatka odpowiedzialna za hamowanie. Kilkukrotnie odczułam, że pomimo hamowania, motocykl nadal sam… przyspieszał! Nie wykluczam, że mogłam coś zrobić źle, natomiast po opanowaniu tej „technicznej usterki” nic już nie stało na mojej drodze do zwycięstwa. Ze swojej strony polecam rozgrywkę z widokiem zza pleców zawodnika. Okazuje się to najlepszych przeglądem dla trasy i ewentualnej pozycji innych zawodników.
Trochę o dostępnych trybach w grze Monster Energy Supercross – The Official Game 6
Wspominam o tym dlatego, by nikt nie poczuł się pominięty. Mistrzostwa polegają na wyborze zawodnika, motocykla i walce o kolejne punkty. Nie znajdziemy tutaj takiej „pompy” tak w przypadku Trybu Kariery, natomiast zabawa jest wyśmienita. Single event to oczywiście pojedyncza runda dla miłośników adrenaliny. Multiplayer pozwala na rozegranie wyścigu online z maksymalnie 12 innymi graczami. Ponadto cross play sprawdza się bardzo dobrze, zatem rywalizacja klawiatura vs. kontroler ma się całkiem zawzięcie.
Split screen to opcja dla wyłącznie dwóch graczy, w której to chodzi o… lekkie motocyklowe przepychanki. Emocnonujący Time Attack polega na walce o jak najlepsy czas z tzw. zawodnikiem widmo. Supercross Park to miejsce do dowolnej jazdy dla samej zabawy. Nie brakuje również Supercross Academy, który jest ambitnie rozwiniętym samouczkiem. Rythm Attack to zupełnie nowy tryb w serii, w którym to stajemy do wyścigu 1 vs. 1 i staramy się wygrać.
Graficzne aspekty
Każdy, kto spotkał się z wcześniejszymi odsłonami, wie, jak to wygląda i jedyne co można zauważyć, to niewielkie, wręcz skromne poprawki. Pod względem technicznym, jak i graficznym jest po prostu dobrze. To nie znaczy jednak, że nie mogłoby być lepiej – w końcu to już „szóstka”. Maszyny, kolorystyk i same licencjonowane trasy prezentują się bardzo dobrze i co do tego nie można mieć zastrzeżeń. Niektóre upadki owszem, wyglądają nieco komicznie, kiedy to nasz zawodnik po prostu leci na piach niczym kukiełka. Czy przeszkadza to w grze? No wiadomo, że nie!
Podsumowanie – Monster Energy Supercross – The Official Game 6
Czy dobrze się w to gra? No oczywiście, że tak. O ile lubicie tego typu rozgrywkę z rywalizacją i głośnymi maszynami. Monster Energy Supercross – The Official Game 6 to kolejne motocrossowe zmagania w mojej kolekcji. Sterowanie jest lepsze niż w przypadku „piątki”, dodanych zostało kilka nowych elementów, które urozmaicają całość. Czuję po kościach, że za rok zobaczymy kolejną część, od której będę chciała wymagać jeszcze więcej. No i mam nadzieję, że twórcy nie zapomną o języku polskim w grze, bo my też mamy u siebie wielu fanów tego sportu!
Kod recenzencki dostarczyło Plaion Polska. Dziękujemy!
Dodaj komentarz