Jeden z najlepszych kosmicznych horrorów – Dead Space – doczekał się po 15 latach remake’u. Sprawdźmy, czy powrót na USG Ishimura nadal wywołuje gęsią skórkę.
Wydany w roku 2008 horror science-fiction, Dead Space, z miejsca podbił serca graczy i recenzentów. Stworzona przez nieistniejące już studio Visceral Game gra doczekała się kilku kontynuacji nie tylko na konsolach, ale także w popkulturze. Isack Clarke obok Ellen Ripley z Obcego bez wątpienia jest ikoną kosmicznych horrorów.
Fabuła
Główny bohater jest zwykłym inżynierem, który wyrusza na misję naprawy ogromnego, rozległego statku kosmicznego USG Ishimura. Jednak na pokładzie Ishimury czeka go prawdziwy koszmar. Załoga statku została wymordowana i zainfekowana przez jakąś obcą plagę. Na domiar złego ukochana partnerka Isaaca, Nicole, zaginęła gdzieś na pokładzie. Samotny i uwięziony, mając do dyspozycji jedynie swoje narzędzia i umiejętności inżynierskie, Isaac musi stoczyć walkę o przetrwanie. Nie tylko z przerażającymi potworami, zwanymi nekromorfami, ale także z własnym rozpadającym się zdrowym rozsądkiem.
Rozgrywka
Dead Space to gra z trzeciej osoby, w której nasz bohater jest „przyspawany” do powierzchni. Nie ma tu opcji skoku lub przewrotu, czy nawet uniku. Możemy tylko włączyć szybszy bieg, wciskając lewy analog. Miejscem akcji jest kosmos, więc w odpowiednich miejscach pozbawionych grawitacji będziemy mogli unosić się. Tu warto dodać, że w grze nie brakuje wyjść poza stację kosmiczną. Widoki, które tam zobaczymy są dla mnie niewątpliwie najlepszymi momentami wizualnymi w całej grze.

Nasz bohater może walczyć za pomocą ośmiu rodzajów broni palnej. Zaczynamy od piły plazmowej, ale w kolejnych etapach gry znajdziemy coraz potężniejsze bronie, jak karabin szturmowy, miotacz ognia, karabin laserowy, czy strzelba energetyczna. Każda z tych broni dysponuje strzałem głównym oraz alternatywnym. Potworów w Dead Space nie zabija się jak w każdej normalnej strzelance. Najlepsze efekty osiągniemy bowiem, odcinając im kończyny; najpierw nogi, potem łapy, a na końcu ich depczemy, aby wydobyć z nich amunicje, kredyty lub apteczkę. W walce bardzo przydatna jest umiejętność stazy, dzięki której na kilka sekund spowolnimy przeciwników.



Ulepszenia wyposażenia w Dead Space Remake
Nasz arsenał, jak i pancerz możemy ulepszać za pomocą węzłów. Te są ukryte w wielu miejscach na Ishimurze. Dzięki tym ulepszeniom nasze bronie stają się szybsze, potężniejsze i posiadają większą rezerwą amunicji. Natomiast ulepszając kombinezon, zyskujemy więcej zdrowia, tlenu, czy czasu trwania stazy. Warto dodać, że remake wprowadza tryb nowej gry plus. Dzięki niej możemy rozpocząć przygodę na wyższym poziomie trudności, zachowując zdobyte bronie, ulepszenia oraz kredyty. Co ważne, w nowej grze plus twórcy przygotowali kilku nowych wrogów oraz alternatywne zakończenie.

USG Ishimura
Oczywiście grałem w oryginalny Dead Space na Xboksie 360 i dobrze pamiętam pierwsze etapy Ishimury. Gra była korytarzowa, a każde z pomieszczeń statku – poziom medyczny, mostek, czy inżynierski – były osobnymi etapami unoszącymi się w powietrzu. Teraz, w remake’u, twórcy ze studia Motive dzięki nowej technologi oraz mocy konsol PS5 i Xbox Series sprawili, że Ishimura jest jednością. Zwiedzanie kolejnych poziomów jest płynne, a nawet podróż kolejką między etapami nie trwa dłużej niż kilka sekund. W całej swojej mrocznej podróży nie natraficie na żaden ekran ładowania. Warto dodać, że starsi gracze na pewno odkryją kilka zmian w projekcie statku, szczególnie na pokładzie medycznym.
Dźwięk
Zwiedzenie Ishimury polecam rozpocząć, grając na słuchawkach. Z jednej strony tylko one pozwolą wczuć się wam w mroczny klimat, natomiast z drugiej bez problemu zlokalizujecie skąd nadchodzi niebezpieczeństwo. Dobre słuchawki z dźwiękiem 3D to podstawa grania w Dead Space. Potwory mogą pojawić się z każdej strony. Każdy korytarz Ishimury z pewnością będziesz przemierzać z duszą na ramieniu. Nigdy nie wiadomo, z którego otworu wentylacyjnego lub okna wyskoczy potwór. Do tego należy zaznaczyć, że dźwięk kapitalnie rozchodzi się w małych pomieszczeniach, odpowiednio odbijając się od ścian. Klimat grozy kapitalnie buduje także muzyka, która odpowiednimi brzmieniami powoduje ciarki na skórze. Widać, że twórcy w tworzenie dźwięku włożyli dużo czasu i wysiłku. To jedna z najlepiej udźwiękowionych gier na nowej generacji konsol, w jakie grałem.


Grafika
Tym, co nas najbardziej interesuje w każdym remake’u jest oczywiściw grafika. I z jednej strony ta jest całkiem dobra jak na obecne możliwości konsol – choć zastosowano tu bardzo dużo pastelowych kolorów i efektu mgły. Jednak z drugiej odniosłem wrażenie, że tryb jakości jest całkowicie zbędny. Zacznijmy od tego, że gra oferuje dwa tryby graficzne:
- Tryb jakości, który działała w rozdzielczości 4K przy 30 klatkach na sekundę z włączonym ray tracingiem.
- Tryb wydajności, który działała w rozdzielczości 2K (1440p) przy 60 FPS i bez funkcji śledzenia promieni.


Sprawdzałem ustawienia w kilku kluczowych miejscach, takich jak mocno oświetlone pomierzenia lub przestrzenie wypełnione płomieniami. Różnica w grafice jest minimalna, a śledzenie promieni praktycznie nie istnieje. Tak naprawdę jedyną zmianą, jaką zauważyłem są wygładzone krawędzie w trybie jakości. W trybie wydajności są one wyraźnie poszarpane. Tak więc od samego początku polecam grać w trybie wydajności, gdyż w 60-ciu klatkach po prostu jest wygodniej. W remake’u należy docenić fantastyczną grę światła, które rzuca odpowiednie cienie. Nie raz się zdarzyło, że najpierw zobaczyłem cień potwora, a dopiero później zacząłem go słyszeć. Pomijając słaby ray tracing, należy docenić studio Motive za fantastyczne wykorzystanie możliwości, jakie daje silnik Frostbite, który jest już standardem dla gier Electronic Arts.


DualSense
Pewnie zastanawia was, w jaki sposób twórcy wykorzystali możliwości kontrolera DualSense w Dead Space? Spieszę z odpowiedzią, choć nie będzie ona imponująca. Mianowicie, lewy spust służący do celowania nie otrzymał żadnych efektów. Za to prawy stawia stosowny opór przy każdym pocisku lub stopniowo go zwiększa, gdy jest to broń automatyczna, jak karabin pulsacyjny czy miotacz ognia. Dodatkowo prawy spust zwiększa opór, gdy kończy nam się magazynek i wręcz całkowicie blokuje się po jego opróżnieniu. Nie zapomniano również o głośniczku wbudowanym w kontroler. Usłyszymy w nim dźwięk podnoszenia przedmiotów, uzupełniania energii, czy używania lokalizatora.



Podsumowanie
Powrót na USG Ishimura okazał się dla mnie kapitalną sentymentalną przygodą pełną wielu smaczków z oryginalnego wydania. Natomiast młodsi, ale pełnoletni gracze mają teraz szansę przeżyć jedną z najlepszych strasznych przygód w kosmosie na swoich nowoczesnych konsolach. Choć, nie ma co ukrywać, nie będzie to najpiękniejsza gra, w jaką zagracie. To natomiast z pewnością jedna z najlepiej udźwiękowionych gier. Poczucie strachu i niebezpieczeństwa oraz potęgowanie tego stanu odpowiednimi dźwiękami jest tu na naprawdę wysokim poziomie. Ważną zmianą w remake’u jest też sama przebudowa USG Ishimura. Jednostka jest teraz jednolitym statkiem, po którym poruszamy się bez żadnych ekranów wczytywania. Niestety w Dead Space straszą nie tylko potwory, ale i niezrozumiale wysoka cena. Jeżeli nie jest ona dla was problemem, to koniecznie zagrajcie. Bardziej cierpliwi gracze niech jednak czekają na solidną przecenę.
Grę do recenzji dostarczyło Electronic Arts Polska.
Dodaj komentarz