Wreszcie nadszedł dzień, w którym doczekaliśmy się premiery nowego trójwymiarowego tytułu z serii Pokemon w otwartym świecie. Czy twórcy sprostali oczekiwaniom graczy?
Nie ukrywam, że w ostatnich latach seria Pokemon zmierzała w kierunku pełnego trójwymiaru i otwartego świata. Niecały rok temu mieliśmy premierę Pokemon Legends: Arceus. Po fali remaków, jak New Pokemon Snap czy Brilliant Diamond/Shining Pearl był to wreszcie tytuł oryginalny. Gra dawała namiastkę otwartego świata w formule znanej z serii Monster Hunter. Mieliśmy więc mapę i mogliśmy przenosić się między miastem i „arenami łowieckimi”, na których to hasały czekające na nas Pokemony. Arceus znajduje się jednak poza głównym nurtem serii, rozgrywa się jeszcze w pradawnych czasach. Nasze ulubione stworki potrafiły wtedy zaatakować bezpośrednio człowieka. Zresztą nie spodobało się to za bardzo graczom, jednak najbardziej dostało się produkcji za jej szatę graficzną. Faktycznie, to, co widzieliśmy na ekranie, wydawało się mocno prześwietlone. Pomimo to, wciągający „Pokemon factor” działał i oceniłem ten tytuł pozytywnie, co możecie sprawdzić tutaj. Teraz (tylko!) 10 miesięcy później dostajemy w nasze ręce kolejną grę z serii. Tak jak tego oczekiwaliśmy, tym razem już w pełni w formule otwartego świata. Do tego twórcy na pewno wyciągnęli wnioski z technicznych uwag pod adresem ich poprzedniej gry. Wyciągnęli prawda?
Kwestie techniczne
Wyjątkowo do tematu wyglądu i optymalizacji gry wskoczymy już na początku recenzji. Wokół niego zresztą rozpętała się niemała burza. Muszę przyznać, że sporo racji mają osoby, które tego po prostu nie akceptują gier, które nie wypadają dobrze na dedykowanej konsoli. Wygląda na to, że deweloper GAME FREAK, wypuszczając kolejne gry z serii praktycznie co roku (a czasem i szybciej) nie daje sobie czasu na ich dopieszczenie. Objawia się to widocznymi spadkami klatek podczas całej rozgrywki. Oczywiście w mniejszym stopniu przeszkadza to podczas turowych pojedynków między pokemonami. Jednak już w otwartym świecie co rusz kłuje w oczy.




Nie lepiej jest ze znaną już praktyką zmniejszenia częstotliwości odświeżania ruchomych obiektów w dali, co daje wrażenie poklatkowości. Skutecznie przyśpiesza to ogólne działanie gry. Efekt ten widać przykładowo w świetnie wyglądającym Monster Hunter Rise. Czemu napisałem, że mimo wszystko Monster Hunter wygląda świetnie? Poklatkowość zastosowano tam do stworów, które znajdowały się naprawdę bardzo daleko. Tymczasem w Pokemon Scarlet (Violet) efekt ten widać nawet w cutscenkach! Postaci znajdujące się w tym samym pomieszczeniu co nasz bohater poruszają się jak na pokazie slajdów!
Tym razem nie mam już wrażenia, że oglądam prześwietloną kliszę (jak w przypadku wspomnianego Pokemon Legends Arceus). Kolory, naświetlenie i kontrast wydają się dobrze dobrane. Mamy tu nawet dobrze wyglądające na Switchu efekty atmosferyczne, czy też błyski towarzyszące walkom Pokemonów. Wszystko to zdaje się jednak blednąć za sprawą mało szczegółowych tekstur tła.
Interfejs
Kolejną dosyć irytującą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę podczas rozgrywki, jest kiepska mapa i ogólnie interfejs użytkownika. Bardzo często chciałem porównać nowo zdobytego pokemona do już posiadanych w drużynie. Aby podejrzeć statystyki grupy i nowego pokemona, trzeba się nieźle naklikać. Nie pamiętam, żeby okienka przeszkadzały mi tak nawet w Arceusie. Samo wywołanie menu schwytanych Pokemonów zdaje się również trwać odrobinę zbyt długo. Podobnie uciążliwe jest szukanie na mapie kolejnych punktów naszej podróży. Możemy przybliżyć, obrócić czy oddalić mapę. Jeśli jednak przesadzimy z oddaleniem, to pokaże nam się widok wyspy, który całkowicie przeorientuje mapę. Jeśli doczytaliście do tego miejsca, to pewnie zastanawiacie się, czy nie urządziłem sobie czasem połajanki nowych Pokemonów, dołączając się tym samym do głośnych głosów oburzenia najnowszą częścią. Nie, chciałem wyrzucić od razu największe mankamenty gry, żeby przejść do tych przyjemniejszych.




Zmiany w rozgrywce
Coś jest z tą fascynacją świecącymi Pokemonami, którą widzieliśmy już w New Pokemon Snap. Każdy z nich ma oczywiście swój podstawowy typ, teraz jednak pojawiła się dodatkowa rubryka „tera typu„. Zwykle jest taka sama co podstawowa, a czasem inna i to wtedy robi się najciekawiej. Poprzez terastalizację podczas walki, możemy przemienić podopiecznego w jego tera typ. Ten świecący efekt może zmienić główny typ naszego Pokemona. Dodatkowo możemy powiększyć bonusy do jego ataków związanych z posiadanym typem podstawowym i tera typem.




Warto jeszcze wspomnieć o możliwości zakupienia, zdobycia czy znalezienia dodatkowych ataków, których nauczymy nasze Pokemony. Poza tym, jak przystało na japońską grę, mamy też motyw posiłków. Powiększą statystyki czy też szansę na określone spotkania z danym typem Pokemonów. Bardzo spodobało mi się również to, że podczas podróży możemy zrobić piknik z naszym zespołem. Będziemy wtedy mogli skomponować sandwitcha, pograć z Pokemonami w piłkę, a także je umyć, aby dodatkowo zwiększyć naszą przyjaźń.
Warto również wspomnieć o Koraidonie (a w Pokemon Vilet Miraidonie). Są to tajemnicze Pokemony, które pomogą nam poruszać się po otwartym świecie gry… oraz podjedzą nam sandwitche, ale akurat o to nie robiłbym awantury. Poza powyższymi zmianami znajdziemy specjalne bitwy ze wspomnianymi „świecącymi” Pokemonami, które wyjątkowo możemy stoczyć z ograniczeniem czasowym i częściowo w czasie rzeczywistym. Naszego przeciwnika będziemy atakować jednocześnie z innymi graczami (botami albo znajomymi online).
Kierowanie swojej historii
W rejonie Paldei szybko przejdziemy wstępny samouczek i będziemy mogli stawić czoła trzem głównym wyzwaniom. Można je podjąć jednocześnie, a kolejność poszczególnych celów w obrębie poszczególnych wyzwań jest dowolna.




Możemy wybrać karierę mistrza Pokemon, poprzez pokonywanie innych mistrzów na słynnych już arenach Pokemon. Nie przechodzimy tam od razu do pojedynku. Najpierw musimy wykonać zadania nas do tego kwalifikujące. Może to być zręcznościowe popychanie wielkiego winogrona przez przeszkody do linii mety, szukanie kwiatów czy wygranie aukcji dla kucharza. W przyjemny sposób urozmaica to rozgrywkę. Samo zwycięstwo da nam zwiększenie poziomu, od którego zapanujemy nad naszymi podopiecznymi. Zwiększy też skuteczność, z jaką złapiemy dzikie Pokemony wyższego poziomu.
Kolejną aktywnością, w której możemy wziąć udział, jest poszukiwanie Tytanicznych Pokemonów. Strzegą one tajemniczych składników, które posłużą do stworzenia posiłków. Strawy te wzmocnią Koraidona (Miraidona), dając mu dodatkowe umiejętności jak pływanie, bieganie czy latanie. Zanim pokonamy wspomniane tytaniczne Pokemony, będziemy musieli wykazać się refleksem i umiejętnościami sprawnego poruszania się (na przykład między spadającymi głazami).




Trzecią z głównych grup zadaniowych jest pokonanie baz Team Star. Znowu różni się to trochę od innych wyzwań. Taktyką przeciwników jest wysłanie kilkunastu Pokemonów, z którymi walczą nasze stwory w czasie rzeczywistym. Dopiero później przechodzimy do finałowej walki, z dosyć charakterystycznym Pokemonem, którego wysyła przeciwko nam dowódca bazy. Zwycięstwa pozwolą nam zdobyć dodatkowe ataki, których możemy nauczyć naszych podopiecznych.
Ogólne wrażenia z gry
Nowe Pokemony są w pewnych aspektach zaskakująco dobre, aby w innych być po prostu szokująco złe. Wielka szkoda, że nie dano grze więcej czasu na optymalizację pod obecną flagową konsolę Nintendo, tym bardziej że mamy na niej takie perełki jak Monster Hunter Rise czy The Legend of Zelda: Breath of The Wild. Nie sądzę tym samym, że problemów technicznych nie dało się uniknąć, ponieważ stoją za nimi kiepskie osiągi pięcioletniej już konsoli. Odkładając jednak na bok technikalia, to pod spodem mamy jak zawsze bardzo wciągającą grę. Swoboda, radość z łapania pokemonów, a do tego możliwość wspólnej gry ze znajomymi to bardzo silne elementy Pokemon Scarlet i Violet. Stąd pozytywna ocena tego tytułu… oraz odrobina żalu. Przy odpowiednim dopieszczeniu mogliśmy mieć tutaj perełkę, która zebrałaby komplet oczek.
Kod recenzencki dostarczył CQE - oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce
Dodaj komentarz