To już tradycja, że raz na parę lat Nintendo szykuje kolejny remake swoich wcześniejszych odsłon serii Pokémon. Pierwsze trzy generacje doczekały się już swoich wznowień (pierwsza generacja nawet dwa razy), przyszedł teraz czas na generację czwartą wydaną na oryginalnego DSa. Uwierzycie, że od premiery tych gier minęło już 15 lat?
Nowe wersje Diamond i Pearl są na swój sposób wyjątkowe, bowiem są to pierwsze gry z głównej serii Pokémon, nad którymi nie pracował Game Freak. Ta firma zajęta jest pracami nad grą Pokémon Legends: Arceus a piecze nad nową wersją Diamentu i Perły oddano ILCA.
Mimo iż nasze Pokémony w grze często ewoluują to, niestety tego samego nie można powiedzieć o samych grach z serii. Jeśli liczyliście na jakąś znaczącą zmianę formuły to niestety nie tym razem. Nowe Pokémony wracają do sprawdzonego formatu, który gracze pokochali. Po raz kolejny wcielimy się w młodego wielbiciela stworków, który wyrusza w świat ze swoim wybranym startowym Pokémonem, aby zdobyć wszystkie odznaki, pokonać elitarną czwórkę i złapać je wszystkie. To sprawdzona od wielu, wielu lat forma zabawy, która ma na świecie miliony fanów.
Nowi twórcy podeszli do tematu dość bezpieczenie. Wzięli silnik, który Game Freak przygotował dla Pokémon Sword i Shield i przygotowali dość wierną nową wersję klasycznych tytułów. Są to odnowione wersje Diamond i Pearl, więc nie znajdziemy tutaj zawartości z wersji Platinum. Poza tym przeniesiono tutaj praktycznie wszystko znane z DSa. Część rzeczy dość pokracznie. Przykładem niech będzie Pokétch, specjalny zegarek używany w grze. Na konsoli Dual Screen wyświetlał się on na dolnym ekranie i gracze mieli do niego dostęp non stop. Switch dwóch ekranów nie ma, więc interfejs Pokétcha możemy wywołać przyciskiem. Wtedy pojawi się on w rogu ekranu, natomiast wygląda dość komicznie i przypomina trochę irytującą reklamę typu pop-up, która czasem wyświetla się na stronach internetowych.
Zupełnie na nowo zaprojektowano także system ruchów HM. W oryginale takie ruchy jak Fly czy Surf trzeba było naszych stworków nauczyć by móc z nich korzystać. Przez to aby zachować pełną mobilność musieliśmy mieć w drużynie często jakiegoś zbędnego Pokémona, który służył jako muł do nauki wszystkich ruchów HM. W nowych odsłonach ruchów tych nie trzeba w ogóle uczyć naszych podopiecznych. Aby więc np. rozbić kamień w jaskini musimy znaleźć leżący gdzieś odpowiedni ruch i pokonać lidera Gymu, by odblokować nowe możliwości. Generalnie nie brzmi to może zbyt elegancko, ale ostatecznie uważam zmianę tę na plus. Na plus można także zaliczyć funkcję automatycznego zapisu stanu gry.
Nintendo jak zwykle wydaje gry w dwóch różnych wersjach. Sam grałem w Shining Pearl i oba tytuły różnią się głównie tym jakie występują w nich stworzenia. Część legendarnych Pokémonów dostępna jest jedynie w jednej wersji. Oczywiście aby złapać je wszystkie niezbędne będą wymiany z innymi graczami. A jeśli graliśmy w poprzednie tytuły serii na Switchu to otrzymamy dostęp do legendarnych Mew czy Jirachi. Warto dodać, że na ten moment gra nie wspiera usługi Pokémon Home, natomiast ma zostać ono dodane w 2022 roku.
Sporym ułatwieniem zabawy jest fakt, że gra podpowiada nam które ataki będą skuteczne bądź nie w walce z konkretnym Pokémonem. Aby skorzystać z tej opcji musimy już wcześniej z danym stworkiem walczyć, ale przy kolejnej potyczce będziemy już wiedzieć więcej. Od samego początku dostępne jest także współdzielenie doświadczenia. Dzięki temu nie tylko biorący udział w walce stworek otrzymuje punkty i zdobywa poziomy. Dla niektórych może to jednak być zbyt kontrowersyjne ułatwienie.
Nie musimy też biegać do centrum Pokémon w celu zmiany naszej drużyny. Dostęp do pełnej kolekcji stworków mamy w dowolnym miejscu i możemy w kilka chwil zmienić naszą aktywną drużynę.
Nowe Pokémony łapiemy w klasyczny sposób w trakcie losowych walk w trawie. Jednak w podziemiach znajdziemy miejsca, gdzie będą one poruszać się po mapie niczym w Let’s Go. Podziemia też będziemy przeszukiwać w celu zdobycia skarbów czy nowych ruchów TM. Tutaj też zbudujemy swoją tajną bazę.
Pokémon Brilliant Diamond i Shining Pearl to bardzo bezpieczne gry. Poza nowym silnikiem i oprawą to wciąż te same gry. Jeśli więc nie przypadły wam do gustu nowości jakie Game Freak przygotował w poprzednich odsłonach na Switchu to tutaj będziecie czuć się jak ryba w wodzie. Jeśli natomiast formuła wam już się dawno przejadła to raczej wstrzymałbym się do premiery Arceusa.
Grę do recenzji dostarczył ConQuest Entertainment – oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce
Dodaj komentarz