Pokemon Snap miał swoją premierę w 1999 roku. Od tamtej pory jego reedycje pojawiały się na Wii oraz Wii U. Jak prezentuje się zupełnie nowa odsłona cyklu na Nintendo Switch? Sprawdźmy to!
Na wstępie trzeba wyjaśnić podstawową kwestię. Do kogo kierowany jest New Pokemon Snap? Oryginalny Pokemon Snap ukazał się w 1999 roku. Kto tym razem będzie idealnym członkiem zespołu badawczego? Czy miejsce to jest przeznaczone dla graczy pamiętających jeszcze pierwowzór omawianej gry? Czy wyśrubowano dla nich poziom trudności i nadano fabule filmowy sznyt? A może raczej… tytuł skierowany jest do ich dzieci? Dzięki firmie ConQuest Entertainment, będącej oficjalnym dystrybutorem Nintendo w Polsce, mogę przedstawić Wam co myślę o nowych Pokemonach.
Tak, w przypadku New Pokemon Snap odbiorcą docelowym jest dziecko, które ma – bądź dopiero złapie Pokemonowego bakcyla. Oczywiście, jako dorośli z gry też możemy również co nieco wyciągnąć. Jak się zapewne domyślacie, z uwagi na klienta docelowego, gra w New Pokemon Snap to dla doświadczonego gracza bardzo odprężające doświadczenie.
Misja badawcza w regionie Lentil
No dobrze, ale o co w tym wszystkim chodzi? Na początku musimy stworzyć naszą postać. Będzie to chłopczyk bądź dziewczynka, mniej więcej w wieku 8 lat (choć jak już jesteśmy przy wieku, to uważam że z samą grą mają szansę poradzić sobie 5-latki). Nasza postać trafia do regionu Lentil, gdzie profesor Mirror bada niecodzienne zjawisko Illumina. Powoduje ono to, że niektóre Pokemony rozświetlają się w ciemności. Aby pomóc profesorowi, zwiedzimy, lasy, pustynie, góry, plaże i wiele innych terenów, podpatrując setki Pokemonów.
Na naszych milusińskich „polujemy” oczywiście przy pomocy aparatu, podczas swoistego safari z ich udziałem. Poruszamy się specjalnym pojazdem Neo-One po z góry ustalonej trasie, niekiedy dostając możliwość jej modyfikacji. Pod koniec około 5 minutowej przejażdżki wybieramy najlepsze ujęcia – po jednym dla każdego Pokemona. To ważny moment, gdyż każdego z nich można złapać podczas jednego z 4 typów zachowań. Kategoryzowane są przy pomocy gwiazdek – od jednej do czterech. Każde z nich ma oddzielne miejsce w albumie Photodex. Po przejażdżce możemy mieć więc wiele świetnych ujęć różnych zachowań dla określonego Pokemona, ale tylko jedno trafi do oceny profesora i zyska szansę na umieszczenie je w Photodex. To bardzo fajny zabieg, który czyni proces wybierania zdjęć bardziej interesującym.
Następnie wybrane zdjęcia oceniane są przez profesora Mirrora w podstawowych kategoriach. Liczy się poza Pokemona, jego rozmiar, obrót względem obiektywu, kompozycja, inne Pokemony, oraz tło. Algorytm oceni każdą z pozycji – najgorsze zdjęcia będą brązowe, najlepsze zaś – diamentowe. Skoro mamy już opisane podstawy, przejdźmy do warstwy graficznej.
Widokówka z wakacji
Do fabuły wprowadza nas przyjemny dla oka film, na którym zobaczymy stworzoną przez nas postać. O przerywnikach filmowych nie można powiedzieć złego słowa. Są utrzymane w bardzo żywej palecie barw. Postacie nie są ultra-realistyczne ale dokładnie takiego stylu graficznego przecież po Pokemonach byśmy się spodziewali.
Najważniejsze jest jednak to, jak prezentuje się New Pokemon Snap na safari. Tutaj chwilami jest bardzo dobrze; czujemy się jakbyśmy byli wciągnięci na wyspę Pokemonów. Czasem jednak widzimy, że rzeźba terenu jest dosyć płaska i wygląda sztucznie. Ważne jest to, że tak w trybie przenośnym, jak i zadokowanym nie spotkałem się z żadnymi spadkami płynności, pomimo tego że na ekranie może się sporo dziać.
Co słychać u Pokemonów
No dobrze, ale co tam u tych Pokemonów słychać? Odgłosy przyrody, jak i mieszkańców wyspy są bardzo dobre. Niekiedy nie widzimy czegoś na ekranie, ale na przykład słyszymy kroki Pokemona nieopodal, co pozwala nam złapać go na kliszy.
Jeżeli chodzi jednak o ludzi, to niestety nie pokuszono się o podłożenie głosu do wszystkich dialogów. Wielka szkoda, ponieważ nie ma ich w New Pokemon Snap jakoś strasznie dużo. Podłożone są oczywiście dialogi w przerywnikach filmowych. Podczas samej rozgrywki, przeważająca większość kwestii, które czytamy kwitowana jest jednym słowem wypowiadanym przez aktora.
W New Pokemon Snap, oprócz azjatyckich języków , możemy wybrać angielski, francuski, włoski, niemiecki albo hiszpański. Lepiej wybierzmy dobrze, ponieważ do wyboru nie można później wrócić. W grze kierowanej do najmłodszych graczy, mały katalog języków to niestety spory zarzut.
Aparat
W tym miejscu opiszę sterowanie i poszczególne „gadżety”, które będziemy mieli do dyspozycji – zaczynając od aparatu. Oprócz samego pstrykania zdjęć, posiada on również zoom oraz funkcję skanowania otoczenia. Dzięki temu znajdziemy niektóre Pokemony albo interesujące punkty czy rośliny. Szybko nauczymy się rzucać Pokemonom owocową przekąskę, a w późniejszym okresie dowiemy się jak przyspieszać nasz pojazd. Wszystko to jest dobrze opisane, a następnie przećwiczone podczas krótkiego instruktażu.
Byłem trochę zdziwiony, że nie można przypisać dowolnie klawiszy. Jakoś robienie zdjęć za pomocą A pasowało mi mniej niż użycie spustu. Możemy za to wybrać jeden z 4 predefiniowanych układów przycisków. Ciężko mi zrozumieć, dlaczego nie pozwolono graczom na wybranie ich własnego zestawu. Sterowanie na Pro Controllerze było mimo to bardzo miodne. New Pokemon Snap to pierwsza gra, w której pomagałem sobie sterowaniem ruchem w tym akcesorium i muszę przyznać, że działało to bardzo dobrze.
Jednak miejsce, w którym sterowanie najbardziej błyszczy to tryb przenośny! Jest to w moim odczuciu tytuł skrojony właśnie pod takie sterowanie. Dlaczego? Kiedy obracamy konsolę, ekran w grze obraca się dokładnie o taki sam kąt. Mamy więc wrażenie pełnej kontroli nad aparatem. Dzieciom również łatwiej celować w ten sposób niż za pomocą Joy-Cona (potwierdzono empirycznie). Tytuł powinien z pewnością zainteresować posiadaczy Nintendo Switch Lite.
Ruszamy na Safari
Wiemy już o co w New Pokemon Snap chodzi, jak wygląda, jak słychać otoczenie i jak sterować aparatem. Jakie są jednak odczucia z samej rozgrywki? Na pewno rozluźniające. Jest to tytuł bez przemocy, a obserwowanie Pokemonów w ich naturalnym środowisku jest bardzo przyjemne. Bardzo rzadko musimy skupić się i np. trafić przekąską w określone miejsca, by wywabić cel naszych poszukiwań. Takie „walki z bossami” oczywiście czasem się trafiają. Mamy za zadanie sfotografować dużego Pokemona, gdy jest w fazie Illumina, którą niekiedy musimy wywołać precyzyjnym działaniem. Poza nimi możemy pozwolić sobie na mniejsze skupienie, a mimo wszystko zrobić parę zdjęć z których będziemy zadowoleni. Jak już wspominałem, kursy po mapie są około 5 minutowe, zawsze możemy więc spróbować ponownie.
Tym bardziej, że czasy ładowania planszy są bardzo szybkie. Podobnie jest przy przemieszczaniu się po bazie. Trochę zaskakujące, że dodatkowy ekran ładowania zobaczymy, gdy zechcemy przejrzeć nasz Photodex, ale na szczęście załaduje się on równie szybko co inne poziomy. Pod tym względem nie mam grze nic do zarzucenia. W samym albumie możemy dodać efekty do już wykonanych zdjęć. W trakcie gry odkryjemy nowe ramki, filtry czy elementy, które dodamy do fotografii.
Muszę jednak odnotować jeden aspekt, który może zirytować tak dużego, jak i małego gracza. Mianowicie, nie zawsze wiemy co musimy zbadać, aby fabularnie przedostać się na kolejną wyspę. Nie jest tak zawsze, ale na tyle często, aby to odnotować. Z jednej strony, twórcy zrobili wrażenie badania nieznanego zjawiska, jednak nie zaszkodziłoby postawić gdzieniegdzie małe wskazówki, który kurs wykonać, aby profesor mógł kontynuować swoje badania.
Dwie mniejsze uwagi tyczą się samej klasyfikacji zdjęć. Oceny dokonuje oczywiście algorytm, który przeważnie robi to nie najgorzej. Niekiedy jednak widać, że ocenił wyżej zdjęcie mniej atrakcyjne, ponad takie gdzie widać po prostu więcej. Podobnie sprawa tyczy się z notą dla zachowań Pokemonów. Obiekt naszej fotografii może mieć bardzo podobne pozy, a mimo wszystko reprezentować różne kategorie. Również w drugą stronę, pozornie różne zachowanie Pikatchu (spacerowanie vs. strzelanie prądem) może być zaklasyfikowane do jednej kategorii. Przyznam, że nie rozgryzłem dlaczego tak się dzieje, przeważnie jednak wyżej wymienione uwagi nie przeszkadzały mi za bardzo w rozgrywce.
Ewaluacja
Jeżeli lubicie Pokemony, bądź szukacie dla swoich pociech gry, w której nie ma przemocy – poważnie rozważcie ten tytuł. Również jeżeli posiadacie Nintendo Switch Lite, może to być jedna z lepiej skrojonych gier pod tą wersję konsoli. Odkrycie tajemnicy regionu Lentil zajęło mi około 10 godzin, jednak gra oczywiście się nie kończy i możemy spędzić wiele kolejnych godzin na kompletowaniu naszego albumu. Dla mnie obcowanie z New Pokemon Snap było bardzo rozluźniające, a nawet budujące, gdy widziałem jak z grą radzi sobie najmłodsze pokolenie. Nie mogę od gry wymagać poważniejszego tonu fabularnego, bądź stopnia trudności, gdyż nie ja znajduję się w jej grupie docelowej. Najmłodszy gracz polubi rozpoznawanie zachowań i zwyczajów Pokemonów, a także wytrenuje przy tym oko i koordynację ruchową. Niemniej trzeba odnotować, że gra nie posiada polskiej wersji językowej, a udźwiękowienie cierpi na braku nagrania pełnej ścieżki dialogowej.
Kod recenzencki dostarczył ConQuest Entertainment - oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce
Zabrakło mi informacji ile pokemonów trzeba zapełnić w Photodexie.
W grze występuje 214 Pokemonów, ale naszym celem nie jest zapełnienie Photodexu – tylko badanie zjawiska Illumina 🙂