Macie może ochotę na relaks w ośrodku odnowy biologicznej umieszczonym na malowniczej wyspie? Sprawdźcie z nami The Chant.
The Chant to nowy horror, który zadebiutował na konsolach już po Halloween. Wcielamy się w nim w Jess, która wraz z przyjaciółką Kim wybiera się do kurortu na pięknej odosobnionej wyspie. Gdzie tu horror pytacie?
Fabuła w The Chant
Jess i Kim to wieloletnie przyjaciółki, które wybierają się razem do kurortu. Piękna pogoda, wyspa otoczona zachęcająco wyglądającą wodą – czego chcieć więcej? The Chant jednak szybko pokazuje nam, że nie będzie to sielanka, w pierwszej scenie już wrzucając nas w środek kultu, ucieczek i dziwnych melodii.



Rozgrywka
W Jess wcielamy się z widokiem z trzeciej osoby i trochę jest to symulator eksploracji kurortu i wyspy. Poruszać będziemy się po (często) nocnej okolicy i dość obskurnych wnętrzach, a jedną z największych atrakcji będzie zbieranie ziół, które pomogą nam w walce z Mrokiem.
Po wstępie rzucającym nas na głęboką wodę, widzimy się z Jess w drodze na wyspę. Jest środek dnia, a my mamy trochę czasu na eksplorację i poznanie mechanizmów. Zbieramy nasze pierwsze zioła i zapalamy pierwszą wiązkę szałwii i uczymy się o Mroku.
Walka
Mrok, brzmiący znacznie lepiej po angielsku (The Gloom) to nasz główny przeciwnik. To on odpowiadać będzie za próbujące nas zabić rośliny, a także prawie-ludzkie postacie o zwierzęcych głowach.
Spodziewacie się może typowych broni? Bez przesady! Twórcy The Chant pomyśleli, że siekiery, noże, czy broń palna nie będą pasować do sielankowego klimatu i pięknych widoków. Zamiast tego „walczymy” ezoterycznymi przedmiotami, kryształami i ziołami.
Oprócz typowego wskaźnika życia, będziemy mieć jeszcze dwa dodatkowe – głowę i kryształ. I to na głowę będziemy musieli najbardziej uważać — niski poziom „siły” umysłowej skutkować będzie atakiem paniki, w trakcie którego Jess nie będzie w stanie walczyć. Co nam pomoże? Medytacja! I nie ma nic zabawniejszego, jak chowanie się w trakcie starcia za jakimiś kartonami, by złożyć ręce w oczywistej pozycji i mruczeć „mmm” przez kilka sekund.




Każdy z trzech aspektów składających się na Jess, będziemy mogli ulepszać korzystając z zebranych kryształów. Drzewko rozwoju jest całkiem spore i pozwoli nam wzmocnić swoje ataki czy zwiększyć wydajność zbieranych ziół.
O Mroku uczyć będziemy się z rycin na ścianach, zostawionych notatek i filmów. Z dwóch ostatnich dowiemy się też o historii samego resortu i jego założycielach. Dość klasyczne, jasne, ale nadal fajnie zrealizowane. O ile w filmach znajdziemy dźwięk, o tyle notatki i ryciny będziemy musieli sami przeczytać.
Sterowanie
Najważniejsze akcje zobaczymy zawsze wyświetlone na ekranie, a samo poruszanie się jest oczywiste. Z ciekawostek, w menu z którego wybieramy nasze „bronie”, możemy też tworzyć przedmioty, o ile posiadamy potrzebne na nie surowce. Drobny zabieg, ale uprzyjemniający rozgrywkę. A może raczej, po prostu nieutrudniający jej na siłę?
Grafika i dźwięk
Każda z postaci ma swój głos, z dodatkowych rzeczy mamy wspomniane już wcześniej filmy, a do tego naprawdę sporo dźwięków. I muzykę! Wszystko ze sobą współgra.
Graficznie jest… średnio. The Chant to gra, która dostępna jest tylko na nowej generacji konsol (Xbox Series i PlayStation 5), a nie wygląda wcale aż tak dobrze. Nie chodzi tu już nawet o detale, czy ich brak, ale coś po prostu „zgrzyta” w całości. Może to te uproszczone włosy?
Bardzo podobały mi się jednak napotykane kreatury. Człowiecze ciała o głowach zwierząt, szczególnie stojące w ogniu, wyglądają zjawiskowo. Podobnie rośliny zainfekowane mrokiem.







W tej kategorii warto też wspomnieć o efektach wizualnych, które towarzyszyć nam będą w trakcie ataków paniki. Ekran pozbawiony zostanie kolorów, a do tego obraz się rozmaże. I super. Każe nam bardziej uważać na stan umysłu Jess. Wiecie, trochę jak w Amnesii.
Trzeba jednak przyznać, że całość działa bardzo płynnie i nawet Xbox Series S nie miał problemu z utrzymaniem wysokiej liczby klatek. Nie było też przycięć czy innych problemów technicznych.
Z detali: fajne jest, że ubrania bohaterów się brudzą. Szczegół, ale dodaje grze realizmu.
Wrażenia z The Chant
The Chant to kilkugodzinny horror (jest osiągnięcie za skończenie gry w mniej niż 4 godziny), o paru ciekawych mechanikach. Nie jest jednak zbyt straszny, więc spodoba się raczej tym, którzy wciąż nie są przekonani do samego gatunku. Historia w grze jest ciekawa, postacie całkiem też, a idea kultu i Mroku jest mimo wszystko czymś świeżym. Czy jest to tytuł, do którego wrócicie? Jeśli spodoba Wam się za pierwszym razem, pewnie będziecie chcieli odkryć inne zakończenia.
Podejście do walki, gdzie naszą obroną jest medytacja i zioła, wprowadza powiew świeżości do gatunku. I nawet nie przezskadza, że nie jest to produkcja szczególnie wysokiej jakości, która trafi do kanonu gier wideo. Jeśli więc będziecie mieć okazję zagrać – spróbujcie.







The Chant dostępny jest na konsolach nowej generacji – Xbox Series i PlayStation 5 od 4 listopada.
Grę do recenzji udostępnił Plaion PL.
Dodaj komentarz