Ghostbusters trafia dziś na konsole. Czy warto sprawdzić tę produkcję bazującą na znanej licencji?
Ghostbusters, czy też Pogromcy Duchów, to filmy, które bardzo ceniłem „za moich czasów”. Pierwsze dwie odsłony zasysających panów w beżowych strojach to jedne z moich ulubionych filmów. Po wielu latach spróbowałem również dwóch nowych części, ale bardzo szybko się od nich odbiłem. Zatraciły one, moim zdaniem , ducha serii. Na tegorocznych targach Gamescom miałem okazję odwiedzić studio Illfonic, aby zagrać z nim w Spirits Unleashed. Nie przeczę, że bardzo podobał mi się spędzony z twórcami czas i czekałem na premierę pełnej wersji. Ta nastąpiła dziś, wobec czego to dobry moment na publikację recenzji. Jeśli zastanawiacie się, czy warto mieć ten tytuł w swojej bibliotece, to krótka odpowiedź brzmi: tak. Natomiast jeśli interesuje Was dłuższa argumentacja, zapraszam do lektury niniejszego tekstu. Najpierw skupiam się, jak to u mnie standardowo bywa, na prezentowanej opowieści.
Fabuła w Ghostbusters: Spirits Unleashed




Czuje się w obowiązku od razu zaznaczyć, że nigdy nie uważałem historii ukazywanych w Pogromcach Duchów za wybitne scenariusze. Miały one jedynie dość sensownie tłumaczyć kolejne wydarzenia i nie być kompletnymi absurdami. Oczywiście na tyle, na ile to możliwe w tytułach opowiadających o ekipie biegającej z odkurzaczami i zasysającej duchy 😉 Ghostbusters: Spirits Unleashed wpisuje się ten schemat. Nie będę bynajmniej przedstawiał dokładnie fabuły – jestem zagorzałym przeciwnikiem spoilerów. Nie chcę psuć nikomu samodzielnego poznawania wydarzeń. Mogę natomiast zaznaczyć, że twórcy ze studia Illfonic wyraźnie czują klimat pierwszych filmów. Znajdziemy tu więc opętania i walki z potężnymi duchami. Natomiast w piwnicy będziemy mogli skorzystać z depozytora na byty astralne. Misję z kolei wybieramy, korzystając z telefonu, a między piętrami remizy możemy zjechać za pomocą rury znanej z filmów. Przyznaję, że wszystko to sprawia, że bardzo przyjemnie grało mi się w Pogromców Duchów, a chęć rozegrania kolejnego etapu była bardzo silna.
Rozgrywka jako Pogromca




W Ghostbusters: Spirits Unleashed możemy stanąć po obu stronach barykady, wcielając się zarówno w Pogromców, jak i Ducha. Przyjrzyjmy się wobec tego rozgrywce – różni się ona bowiem dość znacząco w zależności od tego, gdzie zostaniemy przydzieleni. Jako Pogromcy będziemy niewątpliwie często korzystali z ręcznego skanera energii paranormalnej. Przyrząd ten wygląda dokładnie tak samo jak w filmach, co jest oczywiście miłym akcentem zwiększającym immersję. Nasze pierwsze kroki powinny polegać na wyciągnięciu skanera – za pomocą trójkąta na padzie – i powolnym, metodycznym krążeniu po jednej z pięciu dostępnych miejscówek. Im bardziej rozłożą się widełki po obu stronach radaru, tym bliżej ducha jesteśmy. Natomiast układ kropek na wyświetlaczu wskaże, w jakim stosunku pionowym od celu się znajdujemy. Warto wiedzieć, że duch nie zawsze jest widoczny. Nierzadko może się on bowiem znajdować w jakimś przedmiocie. Może się też przemieszczać w takiej formie. Oczywiście jeśli zobaczymy chodzące wiadro, to będziemy od razu wiedzieć, że coś jest nie tak.




Kiedy znajdziemy coś podejrzanego, wyciągamy nasz emiter, po czym strzelamy do przedmiotu. Może się okazać, że będzie to wyrwa, która wskrzesza schwyconego ducha. Często jest się on bowiem w stanie uwolnić po schwytaniu go do pułapki. Dobrym nawykiem jest wobec tego zastawienie pułapki i otworzenie jej (uważając na poziom baterii) oraz strzelanie do wyrwy. Po pojawieniu się ducha część Pogromców powinna atakować wyrwę, natomiast reszta chwytać Ducha oraz doprowadzać go do pułapki. Mam jednocześnie złą wiadomość dla fanów filmów – w grze krzyżowanie promieni nie ma żadnych konsekwencji.
Rozgrywka jako duch


Duch nie jest bynajmniej bezbronny. Ma on bowiem do dyspozycji nawiedzanie i opętywanie obiektów – to jego podstawowe umiejętności. Znajdując jeden z wielu przedmiotów, z którymi możemy wejść w interakcje, możemy go nawiedzić. Dzięki temu kubełek będzie się samoistnie przemieszczał, a na przykład ogon rekina w muzeum zacznie się poruszać. W ten sposób da się wyprowadzać Pogromców w pole, udając, że to my jesteśmy w nawiedzonym przedmiocie. Jeśli nas nie zauważą, możemy ich pokryć szlamem, wyłączając ich czasowo z akcji i spowalniając ich ruchy. Jesteśmy tez w stanie straszyć cywilów przebywających w lokacji, aby ostatecznie przerażeni uciekli. Kojarzyło mi się to trochę z grą, którą bardzo ciepło wspominam – Ghost Master. Teraz wróćmy jednak do Ghostbusters: Spirits Unleashed. We wcześniejszym akapicie wspominałem, że duchy mogą korzystać z wyrw. Wcielając się więc w przedstawiciela tej strony owszem, możemy je wykorzystywać, ale to nie wszystko. Studio Illfonic dało nam bowiem możliwość chwycenia wyrwy i przeniesienia jej w inne miejsce – optymalnie takie, do którego Pogromcy nie dostaną się albo nie będą w stanie wycelować.

Możemy też wypuszczać swoje miniony, które będą rozpraszały Pogromców, zapewniając nam więcej czasu na przebywanie w miejscówce. Gra kończy się bowiem naszym zwycięstwem kiedy –jako duch – wskaźnik nawiedzania miejsca osiągnie 100%. Ułatwia to nam straszenie cywili – każdy uciekinier to +5% do wskaźnika. Możemy też naturalnie przegrać, jeśli nie będzie wyrw, a Pogromcy nas pochwycą. Można się jednak bronić przed zassaniem nas do pułapki – trzeba wychylać gałkę analogową w odpowiednią stronę i naciskać szybko określony przycisk. Rozgrywka jako duch diametralnie różni się od tej po stronie Pogromców i warto zagrać zarówno jako człowiek, jak i jako byt astralny.
Ulepszenia w Ghosbusters: Spirits Unleashed
Naturalnie, jak przystało na grę wieloosobową, za kolejne zdobywane poziomy możemy ulepszać swoją postać i wyposażenie. Nowe poziomy postaci odblokują nam alternatywne stroje, czy elementy wizualne. Należy zaznaczyć, że decydujemy chociażby o szerokości nosa czy gęstości zarostu. Edytor swojej postaci jest tu zaskakująco rozbudowany, co jest oczywiście plusem recenzowanej produkcji. Miłym akcentem jest nasza nazwa użytkownika widoczna na naszywce na uniformie. Jest to kolejny element pozytywnie wpływający na immersję.




Nasz sprzęt również wskakuje na kolejne poziomy i zdecydowanie dobrze jest udać się do odpowiedniego stołu, gdy na HUD-zie widzimy stosowną ikonę. Wpłyniemy w ten sposób na siłę strumienia, jego przegrzewanie się, czy szerokość promienia działania pułapki. Zadecydujemy także o czasie działania baterii, co nierzadko wyklucza się z innymi ulepszeniami. Dobranie odpowiednich ulepszeń i gniazd nie jest bynajmniej trudne. Dobrze jednak, że twórcy zadbali o ten element – dzięki temu każdy może dostosować pod siebie rozgrywkę. Bardzo istotną informacją jest fakt, że na te ulepszenia nie wydajemy żadnej waluty. Zdobywamy po prostu dostęp do nowego ulepszenia i bezproblemowo możemy korzystać z odblokowanych nowości, zamieniając je na co tylko chcemy i z czego możemy korzystać.
Grafika i udźwiękowienie




Ghostbusters: Spirits Unleashed, jak widać, odznacza się dość specyficzną oprawą graficzną. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu musi się ona spodobać. Jeśli liczyliście na fotorealistyczne tekstury, to niestety tu ich nie doświadczycie. Mnie grafika przypadła jednak do gustu i w moim przekonaniu pasuje do tej gry. Pogromcy Duchów zawsze mieli sporo elementów humorystycznych i taka właśnie, nieco kreskówkowa, oprawa idealnie pasuje. Poziomy zostały zaprojektowane całkiem interesująco i zachęcają do zwiedzania. Tym bardziej, że możemy się natknąć na grzyby i pleśnie, które zbiera jeden z Pogromców 😊 Udźwiękowienie jest przyzwoite, aczkolwiek poza dwoma elementami nic się nie wybija. Chodzi mi na przykład o głos jednego z bohaterów znanych z filmów – któremu wyglądu również użyczył aktor znany z oryginałów. Nie można oczywiście nie wspomnieć o klasycznym nagraniu odtwarzanym na początku gry.
Podsumowanie Ghostbusters: Spirits Unleashed




Ghostbusters: Spirits Unleashed to świetna produkcja, przy której niesamowicie przyjemnie spędziłem czas. Jasne, jest kilka elementów, które warto byłoby poprawić. Warto jednocześnie wspomnieć, że jest tu rozgrywka międzyplatformowa. Ciekaw jestem, jak dalej będzie rozwijany ten tytuł. Zawartości nie jest bowiem wiele, a szybkie misje – trwające na ogół około 6-7 minut – szybko mogą się znudzić. Jeśli nie przeszkadza Wam granie z botami i lubicie Pogromców Duchów, to moim zdaniem warto wydać na tę produkcję niecałe 170 złotych. Pamiętajcie jednak, że jest ona dostępna po angielsku i nie ma polskiej wersji językowej.
Kody recenzenckie zapewniła agencja Marschreiter.
Dodaj komentarz