Lubicie się bać? Horrory też lubicie? A może po prostu macie dryg do rozwiązywania zagadek i eksploracji pomieszczeń? Trzykrotna odpowiedź „tak” sprawi, że gra ta będzie doskonała dla Was. Miałam okazję spędzić kilka godzin z FOBIA – St. Dinfna Hotel, ale nie będę ukrywać, że nieco się męczyłam. Kiedy? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
FOBIA – St. Dinfna Hotel to kolejna przygodowa gra akcji, która dodatkowo została utrzymana w konwencji horroru psychologicznego. Tytuł ten został opracowany przez niezależny brazylijski zespół Pulsatrix Studios. W grze trafiamy do tytułowego, ogromnego hotelu, w którym grasują złowieszcze siły nadprzyrodzone i dziwne stworzenia. Podczas rozgrywki rozwiązujemy wiele zagadek, a ostatecznie musimy zmierzyć się z przerażającymi przeciwnikami. Głównym bohaterem jest świeżo upieczony dziennikarz Roberto. W poszukiwaniu materiału na artykuł trafia do Treze Trilhas, gdzie zatrzymuje się w tytułowym St. Dinfna Hotel. Jego celem jest zbadanie tajemniczej sekty, która w imię jedności nauki i religii przeprowadza eksperymenty na ludziach.
Jak się pewnie domyślacie, coś poszło kompletnie nie po jego myśli. Po tygodniu od rozpoczęcia śledztwa, nasz dziennikarz otrzymuje dowód na to, że w to, co dzieje się w Treze Trilhas, uwikłane są nadnaturalne siły. Od tej pory pobyt w tym miejscu staje się istną walką o przetrwanie. Chcąc znaleźć wyjście, Roberto musi odbyć podroż w czasie i zmierzyć się z potwornymi stworzeniami. Nigdy nie wiadomo, z którego zakamarka hotelu wyłoni się potwór.
Gra pojawiła się na konsolach PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One oraz Xbox Series 28 czerwca 2022 roku.
Początek dość niepozorny
Cela. No lepiej nie mogło się zacząć. Jeszcze dobrze nie zaczęłam rozgrywki, a już muszę szukać wyjścia. Na całe szczęście szybko się ta sztuka udała i akcja przeniosła się do tytułowego hotelu. Już na samym początku gry postanowiłam, że będę w pełni skupiona i wejdę w każdy zakamarek ogromnego budynku, który ukazał się moim oczom. Wnętrza były szczegółowe, wyraźnie zarysowane, a światło nadawało tajemniczości i intrygującego klimatu. W recepcji recepcjonista spoglądał za mną krok w krok, kiedy postanowiłam nieco się rozejrzeć. Już wtedy wiedziałam, że się nie zaprzyjaźnimy. Nie wiedziałam jedynie, że to pierwszy i ostatni raz, kiedy mam okazję go w ogóle zobaczyć.
Będziemy robić zdjęcia?
Nie. Jednak będziemy korzystać z aparatu, który wskaże nam ukryte przejścia, wskazówki i podpowiedzi, bez których nie ruszymy dalej. Pierwsza lokacja po rozpoczęciu gry rozpoczyna się od poszukiwań kodów i wskazówek, jak otworzyć sejf i wyjść z pokoju, w którym chwilowo jesteśmy uwięzieni. Podczas całej rozrywki w FOBIA – St. Dinfna Hotel nie brakuje tajemniczych pomruków, dziwnych odgłosów i ciężkiego, mrocznego klimatu. Niestety, w moim wykonaniu, wszystko przyćmiło… poszukiwanie wszystkiego wszędzie i rozmyślanie nad zagadkami. Nie jestem w tym dobra, raczej bardzo średnia. Dlatego taki typ rozgrywki mocno mnie męczył.
Zbierać niestety trzeba
W grze możemy chodzić, biegać i przykucnąć, jednak nasza postać nie podskoczy. Czasami brakowało mi tej możliwości. Tam, gdzie logiczne wydawało się wskoczenie i przejście po meblach, tam nie można było tego zrobić. Podczas rozgrywki, rozwiązywania zagadek i poszukiwania ukrytych elementów, w tym kluczy do pomieszczeń, można się czasem pogubić. Jeżeli coś pominiemy w danym momencie i pójdziemy dalej z fabułą gry, nie ma powrotu. W ten sposób osobiście pominęłam wiele (naprawdę wiele) sejfów i zamkniętych pudełek, w których pewnie czekało na mnie coś bardzo ważnego.
Odrobina interakcji
Czasami musimy coś dopasować, by móc otworzyć. Zagadek i łamigłówek twórcy umieścili tutaj całkiem sporo, więc fani tego typu rozwiązań poczują się jak w niebie. W szachy grać nie umiem, więc możecie sobie wyobrazić, ile czasu zajęło mi ich ułożenie, zanim udało mi się otworzyć zamkniętą półkę. Co lepsze, gra nie pozwala na rozegranie partii szachów po swojemu – musimy ja rozegrać tak, jak gra chce. Czyli musimy wygrać, ale to nie my tutaj rządzimy.
Strzelanie, moje ulubione
Zbierając itemy, części oraz kostki umożliwiające ulepszenie wyposażenia, w pewnym momencie napotkamy… pistolet. W FOBIA – St. Dinfna Hotel po prostu nie mogło zabraknąć mojego ulubionego strzelania. Jak ono działa? Słabo. Przede wszystkim ciężko jest wycelować, mimo iż mamy do tego wspomaganie. Strzelanie w potwory zużywa od 3 do 4 kul, co w późniejszych etapach rozgrywki jest dużą ilością (nawet za dużą). Pokonanie jednego bossa zajęło naprawdę sporo czasu. Dlaczego? Ponieważ nad potworami nie ma pasku z poziomem ich życia. Strzelamy i czekamy, aż po siedmiu minutach przeciwnik w końcu się przewróci. Jest to bardzo męczące, nawet posiadając kilka różnych rodzajów broni.
Leczenie się
Rodem z Resident Evil 7 podczas zabawy w hotelu i uszczerbku na zdrowiu, możemy się na całe szczęście uleczyć. Problem jednak polega na tym, że apteczek i bandaży mamy stosunkowo mało, a gazy i plastra (w połączeniu tworzą bandaż) jest jeszcze mniej. Obrażenia zadawane przez potwory są znaczne, natomiast, jak już wspomniałam, my musimy się trochę namęczyć. W połączeniu z zagadkami i ciągłą, szczegółową eksploracją, była to dla mnie droga przez mękę.
Za dużo na raz
Na samym początku hotel jest naprawdę pokręcony i przez jakiś czas kręciłam się w kółko, nie mogąc znaleźć kodów do skrytek. Od czasu do czasu spotykałam na swojej drodze tajemniczą dziewczynkę w masce gazowej, która zazwyczaj pojawia się i znika. Nasz bohater co jakiś czas ma zawroty głowy. Zaraz po nich ni stąd ni z owąd pojawiają się potwory wędrujące po wszystkich korytarzach i w słuchawkach (tak, grałam na słuchawkach) można usłyszeć ich warkot. Miejsc do wykonania zapisu jest mało i bardzo długo trzeba ich szukać. Nagle, po zapisie gry, wychodząc z jednego pokoju, jestem tylko ja, aparat, który może ujawnić „różne osie czasu” i Strażak Sam, który chce mnie zabić, a ja muszę mu uciec.
Wszelkie wskazówki, notatki, bohater zapisuje w swoim dzienniku. Czasami, żeby było zabawniej, odbierzemy telefon od Stephanie, która twierdzi, że Roberto był nieobecny przez prawie rok. Musimy wyjść żywi z tego przeklętego hotelu, jednak przy jego stanie i lokatorach łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Bardzo często trzeba kilkukrotnie wracać na różne piętra, żeby w ogóle móc pójść dalej. Nagle zapada się podłoga i znowu uciekam przed Strażakiem, a właśnie szukałam kodu do jednej ze skrytek. Za dużo, zdecydowanie za dużo chaosu w jednym momencie.
Przeciwnicy
Głównymi zagrożeniami w grze są bossowie, choć jest ich na całe szczęście tylko kilku. Strzał z perspektywy pierwszej osoby nie jest niczym specjalnym, a do niektórych trzeba mieć cierpliwość – której ja niestety w takich sytuacjach posiadam coraz mniej. Szkielety z sercami w gardle prezentują się przerażająco i za każdym razem podczas szarży na mnie, podskakiwałam, bo zapominałam, że tak w ogóle robią. Pająki? Ciężko to nazwać pająkami, ale pełzają po ścianach. Wskakują na naszą postać, zanim zorientujemy się, że są w pobliżu. By było śmieszniej, przychodzą grupami, bo przecież, w grupie raźniej.
Nasz Strażak Sam całe szczęście nie pojawia się zbyt często, jednak jak już przed nim uciekamy, adrenalina podskakuje do wysokiego poziomu.
Podsumowanie
Szukanie, szukanie i jeszcze raz szukanie wszystkiego i wszędzie. FOBIA – St. Dinfna Hotel to gra dla bardzo cierpliwych fanów survival horrorów, którzy lubują się w rozwiązywaniu zagadek i poszukiwaniu wskazówek. Zagadki w tej grze są akurat bardzo wymagające i absorbujące. Mechanika strzelania jest dość kiepska, a pokonywanie bossów żmudne i męczące. Tekstury mogłyby być nieco lepsze, jednak do wykonania, oprawy audio-wizualnej się nie przyczepię, ponieważ wystraszyłam się nie raz. Pomysł z wykorzystaniem aparatu jako łącznika pomiędzy światami, odkrywającego kolejne przejścia jest bardzo ciekawy. Drobiazgowa eksploracja przyćmiła mi jednak całą frajdę ze zwiedzania tak ogromnego hotelu.
Czy wrócę? Nie, ale chętnie pooglądam, jak ktoś inny rozwiązuje te zagadki, z pewnością szybciej ode mnie. No, a jeśli ktoś z Was nie zna dobrze angielskiego, to do rozgrywki musicie go podszlifować, ponieważ jest dużo do czytania i słuchania.
Kod recenzencki dostarczyło Maximum Games.
Dodaj komentarz