Czasem w moje ręce trafiają gry, jakie sprawiają, iż od nowa odkrywam przyjemność w graniu. Poznajcie Tandem: A Tale of Shadows.
Tandem: A Tale of Shadows jest dość nieoczywistym dziełem. Ekipa, która głównie realizowała się w tworzeniu tytułów korzystających z wirtualnej rzeczywistości przeskoczyła bowiem w nowym dla siebie kierunku. Stworzyli oni tytuł bardzo zaskakujący. Wymieszali platformówkę z łamigłówkami.
Mam pełną świadomość, że jest to bardzo prosta koncepcja. Jednak mimo tego, że jest to tytuł krótki, to potrafi niesamowicie wciągnąć gracza. Do tego stopnia, iż nie wie, kiedy mu to zleci.
Urocza para bohaterów
Emma to mała 10-letnia dziewczynka zafascynowana zniknięciem Thomasa, jedynego syna iluzjonisty Kane, z jego domu w Londynie z epoki wiktoriańskiej.
Ślady się kończą, a Scotland Yard zamierza zamknąć śledztwo. Bohaterka wyrusza więc samotnie w środku nocy w kierunku rezydencji, aby sprawdzić, czy może się czegoś dowiedzieć. To zaledwie początek jej wyjątkowej przygody.

Po drodze mija ją jadący z dużą prędkością powóz, a na jezdnię wypada pluszowy miś Fenton. Co dziwne, zabawka z pluszu wstaje i rusza w pogoń, podobnie jak Emma. Para podąża za powozem na tereny pogrążonej w cieniu złowieszczej rezydencji Kane’ów.
To jeden wielki kreatywny chaos!
Gra podzielona jest na dwa światy – realny i ten ukryty w cieniu. Emma wybrała świat realny, a misiek ten, gdzie królują ciemne barwy. Oba stanowią wyzwanie i są równo niebezpieczne.
Nasza mała bohaterka nie potrafi skakać. Wobec tego ten element gry, gdzie pokonujemy nowe platformy, należy do jej towarzysza. Emma natomiast rozwiązuje większość zagadek, ponieważ tylko ona może manipulować przedmiotami.
Chociaż obie postaci poruszają się niezależnie, to oboje polegają na wzajemnych działaniach, aby bezpiecznie dotrzeć do końca każdego poziomu.
Każdy świat, w jakim przyjdzie nam grać jest pełen przeszkód. Oprócz mnóstwa zamkniętych bram i drzwi czeka ich jeszcze masa innych wyzwań. Dla przykładu w ogrodzie znajdują się gigantyczne mechaniczne pająki oraz wielkie pszczoły zwabione fluorescencyjnymi zielonymi światłami.

Zgiń, rozwiąż i idź dalej!
Zarówno Emma, jak i Fenton mogą zginąć, często w makabryczny sposób, ale za popełnienie błędu nie grozi kara. Obie postacie zawsze resetują się w miejscu, w którym się znajdowały chwilę wcześniej, więc postęp nie jest tracony.
Zagadki nigdy nie są zbyt trudne. Większość błędów popełniamy, gdy zastanawiamy się nad rozwiązaniem, pomijając coś prostego. Kamera nie zawsze pomaga. Można czasem przeoczyć luki w ścianach lub dźwignie, często ukryte nieco poza ekranem i w narożnikach.
Mimo to gra nigdy nie jest niesprawiedliwa. Wszelkie błędy są nasze i często jest to tylko kwestia uzyskania odpowiedniego kąta cieni.
Z nimi jest związane tez pewne ograniczenie. Otóż Fenton nie może przedostać się przez cienie — są dla niego nieprzeniknioną barierą. Zawsze jednak można go zresetować jeśli spadnie gdzieś, gdzie nie powinien.

Ten świat to jedna wielka zagadka!
Każdy poziom na końcu wysyła Emmę z powrotem na mapę świata, gdzie może wybrać dowolny z już ukończonych etapów do powtórzenia, kiedy tylko chcemy.
W tym miejscu pojawia się pewien problem – sterowanie w wyborze poziomów jest skopane. Dostajemy niestety dostęp do jeszcze nieodblokowanych.
Tytuł można ukończyć w około 3 godziny, lecz jeśli komuś naprawdę przypadnie do gustu, to szybko do niego wróci.
No nie jest idealnie.
Postaci nie są za bardzo przekonywające, a szkoda, bo w końcu są sercem opowieści. Obok tego czasem trafiają się błędy, jakie zmuszają gracza do resetu poziomu, ponieważ nie da się go ukończyć.
Tandem: A Tale of Shadows to zdecydowanie tytuł intrygujący. Mamy tu łamigłówki, uroczych bohaterów i niebezpieczny świat. Narracja pozostawia wiele do życzenia – czasem nawet jej nie ma.
Monochrome Paris stworzyli debiutancką grę, która z jednej strony jest świetną platformówką. Nie sposób jednocześnie oprzeć się wrażeniu, że nie do końca dorobili do tego odpowiednią historię.
Kod recenzencki zapewnił Hatinh Interactive.
Dodaj komentarz